Skocz do zawartości
Nerwica.com

usmiech.gratis777

Użytkownik
  • Postów

    16
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia usmiech.gratis777

  1. tu już nic nie zapeszysz...nie obawiaj sie... jak już ruszyło to moze byc tylko lepiej. Tylko nie skupiaj się już tak nad tym, a nad tym jaka będziesz jak będziesz zdrowsza...co będziesz robić, jakiej doznasz ulgi, jakim ulubionym zajęciom się oddasz bez lęków, i wszystkich frustrujących czynników które właśnie odchodzą w siną dal :):):)
  2. Siostrawiatru...miałaś kolizje. Wypadek na motorze jest zazwyczajj śmiertelny...pożegnałem kilku kolegów...jednego w zeszłym tygodniu nawet, mówię tylko o tych których "miotła" poniosła :). Fajnie, że masz "jaja" ale porządny dzwon, nie tam szlif niewielki, zostaje albo w pamieci Twoich bliskich, albo w Twojej jako powazny uraz...szczególnie gy obok Ciebie ginie ktos bliski. Kozakowanie sie kończy, zaczynają się stresy, żale, ból i terapie...oczywiście jeśli nie zostajesz warzywem fizycznie...lub psychicznie. Ja osobiście umierałem dwa razy...tak na serio, nie po wywrotce na hulajnodze...i powiem Ci, że ostatecznie wolę, że żyję i wiecej nie chciałbym wykonać zgonu...a miałem też powody by chcieć nie żyć. Ostatecznie uznaje, że stan obecny był wart wszelkich nauk i doswiadczeń jakie niosły ze sobą uprzednie okoliczności...warto było przeżyć...i słabym jest równocześnie ten co się poddał i ducha chetnie wyzionął i jest on również silniejszy od innych bo tego ducha nie bał sie wyzionąć...są dwia "rzuty" na ten punkt widzenia...ostatecznie lepiej żyć, chociazby dla tego, by zobaczyć co jest dalej,...a moze jakis souvenir od losu sie szykuje hehhe. Troszkę odbiłem od tematu, ale bagatelizowanie traumy powypadkowej zawsze wzbudza we mnie spore emocje, wiem jak to jest na każdej z mozliwych pozycji...plus jestem blisko z kimś kto jako jedyny w aucie wypadek przeżył i nie jest to zabawa typu ale "jebło" dobrze że przy 40-tu nie przy 140-tu i dalej "jedziemy". Widząc jak na Twoich oczach umierają najblizsze osoby a Ty jesteś połamana w "pizdu" jak sie tylko da i cud,że nie czujesz na razie(bo poczujesz w trakcie rekonwalescencji) bólu fizycznego...za to juz od tego momentu zaczynasz...i to na całe życie...czuc ból mentalny, psychiczny, duchowy. No rozpisałem sie ale taka jest moja, myśle praktyczna opinia :)
  3. Jak już wytrzymasz i ją przejdziesz, to nie dosć, że bedziesz dumna z siebie pod kątem osiagnięć...taki medal od losu za zasługi...to uwierz...dzieki temu lekowi dużo sie powinno zmienić na lepsze w sferze dla której go zażywasz...
  4. Miśkowi chodzi o całokształt zapewne...a informuje nas o tym, bo nie ma z kim pogadać o tym co Jego/Ją boli...Misiek widocznie masz żyć skoro nie wyszło...a uwierz, że warto sprawdzić po co Twój żywot ma sie nadal toczyć...z reguły jest tak, że po takich cieżkich perturbacjach z życiorysem, czeka nas sporo dobrego, a cały wic polegał na tym, żeby wytrzymać i się o tym przekonać. Taka sztuczka...prezent od losu dla tych co sie ostatecznie nie poddali...ja w to wierzę bo znam to z autopsji...i mówie Ci stuprocentowo szczerze :)Łap uśmiech gratis...i za jakis czas daj mi swój, tu na forum, że jesteś w pełni szczęścia i że miałem rację ok? Może tak być hm? -- 09 maja 2013, 21:28 -- A jeśli nie masz kogoś kto zrozumie i pomoze na ten czas...to po to masz tu nas :) Nawet się troszke zrymowało na dobry początek :) Aha Misku...ja w wersji z potworna nerwica, nie mogłem sypiać miesiącami, aż szału dostawałem, a jak już zasnałem to w nocy się obudziłem i takie myśli mnie nachodziły, jakby wszystkie nerwy i kłopoty świata właśnie w tej chwili domagały się mojej uwagi. A serce...zrobiłem wszytskie badania tak mnie tłukło i dusiło...badania wyszły o.k i to mnnie troszkę uspokoiło bo zrozumiałem wreszcie, że to mój własny łeb płata mi figle i celowo straszy...w tym punkcie zwrotnym zacząłem powolutku odzyskiwać kontrole i władzę nad sobą...bo zrozumiałem, że te kłucia i duszenia to tylko sztuczka schorowanego dekla :)...a jak masz tego świadomość to juz nie taki diabeł straszny :) -- 09 maja 2013, 21:48 -- tak ja wierzę, ze dobro powraca dlatego staram się żyć tak aby zawsze mnie ktoś życzliwie wspominał, myśle ze to dobro po czesci do mnie powraca dlatego też nie rozumiem dlaczego to ja się moim "rodzicom' przytrafiłem - to bardzo dobrzy ludzie i nie o to chodzi ze oni nie okazywali mi miłości - miałem jej w nadmiarze - tyle ze po prostu w pewnym momencie byłem szczęśliwy gdy moi najbliżsi byli szczęśliwi tyle mi wystarczy ja nie muszę dobrze ze wracam do bardzo absorbującej pracy, która mnie mega motywuje ale tak osobiście to za bardzo nie wiem po co zyc do psychiatry teraz nie chodzę tabletki na mnie źle działały ciągle spałem, byłem nienaturalnie szczęśliwy (nie mówiąc już jakiego idiotę z siebie na jednej z rozmów kwalifikacyjnych zrobiłem:D) psychologa tez sobie odpuściłem jakoś nie mogłem się przekonać do tej pani;/ tylko ona wie o mnie a gdy jej mówiłem tzn ona powiedziała czy mam poczucie ze jestem homoseksualista to ja siedziałem zamurowany a ciśnienie do głowy mi skoczyło tak, że myślałem ze zemdleje - ciężko jest się nie akceptować zarówno pod względem psychicznym i fizycznym :| Tomash...nie możesz tak mówić...powiedz rodzicom, ze "żałujesz" że się im przytrafiłeś i...patrz jak im serce pęka, ze ich ukochany...może trudniejszy (ale czy to gorzej) syn tak myśli...jesteś dobrym człowiekiem i myślisz nie tylko o sobie ale również o innych...już nawet zastanawiam sie czy czasem nie jesteś zodiakalną rybą :DDD. Lepiej sie Ciebie czyta jak jesteś bardziej pogodny...a takie odniosłem wrażenie porównując ostatni post do przedostatniego. A co do leków, to nie unikaj, bo przecież mają za zadanie pomóc...jeśli czułęś sie dziwnie to znaczy, że to nie był Twój lek...walcz dalej bo...warto i tak naprwdę dobrze o tym wiesz :)
  5. Pierwsze chwile z citalopramem potrafią byc naprawdę trudne dla mnie kiedyś bywały trudne trzy pierwsze dni, ale znam osoby które najróżniej na świecie cierpią przez nawet pierwsze trzy tygodnie...ale uważam, że warto chwilę sie przemęczyc, bo potem sukcesywnie jest coraz lepiej. Po trzech miesiacach zauważysz, ze nawet nie zauważyłaś kiedy coś sie poprawiło i to sporo a po pół roku będziesz terminator :) niewruszona tym co wczesniej Cie rozbijało...i fajnie, ze po roku brania, potem rok jesteś nadal "normalna" a nawet ulepszona :) bez farmaceutyków, może poza doraźnymi...które w moim przypadku były z reguły zbędne długo dłuuuugo ;P
  6. I w takiej chwili należy powiedzieć tylko jedno K.L.A.S.A !!!! Zuch dziewucha Możesz posłużyć innym za przykład...że...da radę jak się bardzo chce
  7. Dokładnie...i nie pozwól sobie płacić swoim szczęściem/spokojem/życiorysem za błędy innych...bierz swoje JA w swoje ręce...nawet jeśli wydaje Ci się to czasem ponad Twoje siły...i rób porządek powolutku w Twoim własnym tempie, ale na swoją korzyść. W ten sposób zyskasz najwiecej i udowodnisz swoją wartość sobie i tym, którym chciałbyś właśnie ją przedstawic w całej okazałości...i jeśli nie wiesz jak zacząć, pozwól ten wózek pociągnąć na początek wraz z Tobą jakiemuś kumatemu terapeucie :) -- 08 maja 2013, 00:41 -- I przede wszystkim kreuj siebie w pierwszej kolejności jako CZŁOWIEKA, a aspekty seksualności traktuj (choć pewnie ciężko) jako poboczne...dla przykładu...jestem facetem...stricte hetero...czy myślisz, że w dzisiejszym tak zróznicowanym pod tym względem społeczeństwie zamartwiam się nad swoim wizerunkiem pod kątem orientacji??? W życiu! CZŁOWIEKU...PIELĘGNUJ SWOJE PODSTAWOWE CECHY I ZALETY, RESZTA TO TYLKO OTOCZKA...NIE MOZE DETERMINOWAĆ AŻ TAK BARDZO ogółu Twojego samopoczucia czy poczucia wartości...czy sadzisz, że wybitny chirurg który jest homoseksualny w trakcie operacji duma nad swoja orientacja czy tym w co się ubierze dla odprężenia jak wróci o domu??? Czy normalny spawacz który jest homoseksualny w trakcie esencji swego żywota (robota spawacza) mysli o tym, że coś gorzej pospawa bo lubi coś inaczej niż przyjety ogół? Czy myslisz, że wizarzysta czy fryzjer, któy jest hetero modli się każdego ranka by jego inaczej usytuowani orientacyjnie koledzy po fachu nie wysmiali go za bycie hetero? Rób najpierw swoje a potem dopiero szlifuj swój swiat pod kątem upodobań! Na zachodzie nie ma znaczenia co lubisz i jak lubisz...jesteś dobrym bankierem, maklere, murarzem, weterynarzem...a w domu(i gówno kogokolwiek obchodzi co tam robisz) jesteś sobie homoseksualny...ja to widzę tak...i Ty powinieneś tym bardziej conajmniej podobnie
  8. Tomash...Ty nie chcesz żyć??? Ja widzę, że Ty właśnie najbardziej na świecie chcesz żyć...normalnie i tak jak na to zasługujesz...Ty po prostu potrzebujesz wiecej uwagi otoczenia...na którą z pewnościa zasługujesz. Nie rzucaj wszystkiego na jedna szalę, to Ci co Ciebie nie traktują/traktowali tak jak na to zasługujesz powinni mieć rozterki. Wiesz to tak naprawdę, tylko brak Ci śmiałości by to wykrzyczeć światu...takie jednostki jak Ty stanowią równowagę dla całego tego bałaganu i chaosu który na codzień wytwarzaja jednostki destrukcyjne...siła to nie tylko przemoc werbalna i niewerbalna) siła to także systematyczne dobro, łagodność i wrażliwość... to ta dobra strona wagi / na szali we wszechświecie opierajacym się na dwóch wartosciach przeciwstawnych...Ty chłopie bądź dumny z tego, że nie jesteś 90 cioma procentami osobników predysponowanych do wyscigu szczurów...Ty jeszcze za swoją postawę nagrodę od losu dostaniesz...i nie uznawaj jej za słabosć...każdy kto łagodność i bezsporność uznaje za słabość popełnia wieeelki błąd...i te właśnie zmylone osobniki nie mogą determinować Twojego światopogladu, chęci życia czy postawy na resztę życiorysu...sam mi racje przyznasz jak pozwolisz sobie na rozwijanie cech które czasem niepotrzebnie uznajesz za wady. Pozdrawiam!
  9. To może tu ...czy są przeciwskazania w zażywaniu cilonu wraz z lamotryginą, a właściwie dosłownie o to, czy jeśli tydzień temu odstawiłem (w niskiej dawce zażywaną) epitrigine, to czy moge sobie jutro od rana wziać bez problemu pierwszą dawkę cilonu. Aha i jeszcze czy olanzapina przyjmowana na wieczór nie wejdzie w żadną niekorzystną interakcję z citalopramem. -- 08 maja 2013, 15:30 -- No dobra zjadłem i żyję jakby ktoś tez chciał spróbować :) poza tym od rana siedziałem i wertowałem forum i doczytałem w końcu...pierwszy raz żarłem Lamo stad moja niewiedza o interakcjach...jednak przeprosiłem się z cilonkiem chociaż niesiem wraz ze sobą pewne niedogodności, szczególnie w sferze libido...a własciwie nawet nie wpływa na samo libido, co delikatnie znieczula w moim przypadku ;P no ale cóż czego sie nie robi dla zdrówka
  10. Witam wszystkich i prosze o podpowiedź w mojej sprawie. Mianowicie chodzi mi o to czy są przeciwskazania w zażywaniu cilonu wraz z epitrigine, a właściwie dosłownie o to, czy jeśli tydzień temu odstawiłem (w niskiej dawce zażywaną) epitrigine, to czy moge sobie jutro od rana wziać bez problemu pierwszą dawkę cilonu. Aha i jeszcze czy olanzapina przyjmowana na wieczór nie wejdzie w żadną niekorzystną interakcję z citalopramem. Wiem, że pewnie juz były podobne wątki na forum, ale niestety nie mogę znaleźć a wolę się upewnić, zatem proszę o wyrozumiałość i odpowiedź. Pozdrawiam -- 07 maja 2013, 21:16 -- Podbiję coby nie znikło z zasięgu wzroku -- 07 maja 2013, 23:05 -- No ludzie zlitujcie się, bo zaraz będzie jutro rano, czyli czas na "cilonka" przyjdzie a chciałbym tę okoliczność wykorzystać hm?...:DDDD -- 07 maja 2013, 23:54 -- Postanowiłem przenieść pytanie do juz rozwinietego wątku, przepraszam za zaśmiecanie i proszę moderatora o zamknięcie/usunięcie moich wypocin w tym temacie-tutaj jeśli taka MOD-a wola :) będę dalej dopytywał sie w temacie bardziej odpowiednim/ już rozwiniętym merytorycznie ;p. Dziękuję i pozdrawiam
  11. Witam równie serdecznie Moniko :)
  12. tak ale nie pamiętam tez hasła do maila, przy którym utworzone jest konto ani żadnych pytań pomocniczych itd...no ale to już nieistotne w obecnej sytuacji :)
  13. Wielkie dzieki! Pozdrawiam Was wszystkich :)
  14. Mamy Marcina nie słuchaj, ludzie w nerwach gadają rózne rzeczy...a czasem jest też tak, że są poprostu niedobrzy lub odsuwają wine od własnego dziecka i na oślep kierują ją na niewinną osobę (swoją drogą powinno Ci to dac rónież do myslenia, jaką osoba ta pani może być w stosunku do Ciebie w przyszłości w innych stresujących sytuacjach...ale cóż). Moze kontrolę nad urazem i wynikającym z niego lękiem osiagniesz, jak właśnie Ty sama weźmiesz stery w swoje rece...jeśli prowadzić będziesz Ty, to dzięki Twojej uwadze i ostrozności(za kierownicą), która będzie zależeć tylko od Ciebie, bedziesz mogła spokojnie krok po kroku pozbyc się swojego "straszka" :) i z usmiechem na buzi jeździć wszędzie gdzie tylko się da
×