Skocz do zawartości
Nerwica.com

salvatore91

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez salvatore91

  1. Mam tak samo...dopiero niedawno sobie to uświadomiłem. I są momenty gdzie ta sytuacja mnie dobija, o ile fizycznie jestem w dobrym stanie, psychicznie jestem rozsypany, przez taki typ osobowości nigdy nie wiedziałem jaki chcę być i co chcę w życiu robić.
  2. Niestety pewne symptomy takiej osobowości pasują do moich zachowań. I sam już nie wiem jak sobie pomóc....
  3. Beznadziejnie, święta powinny być czasem nadziei, u mnie z roku na rok tej nadziei mniej....
  4. Fatalnie, piszę o 1:55, gonitwa myśli z przeszłości, przez nie nie mogłem kompletnie zasnąć...
  5. Od paru dni czuję sie źle, stres po zmianie pracy(po 4 latach w jednym miejscu) sprawił że wróciły mi nerwobóle i czuję jakbym miał ściśnięty żołądek, po tygodniu nowej pracy już myślę o jej zmianie... aż sam jestem zły na siebie, po co się spieszyłem ze zmianą pracy tylko po to by mieć bliżej do domu
  6. Źle, zmęczony fizycznie i psychicznie, mam doła jakiego nie pamiętam od dawna, chyba kumulacja negatywnych myśli....
  7. Jestem zirytowany problemem ze snem, czuję się śpiący wręcz zamulony w ciągu dnia....poza tym mimo że idzie wiosna czuję jakbym stracił radość życia, czegokolwiek bym nie zrobił nie wywoła mnie radości czy zadowolenia choćby z samego siebie....
  8. salvatore91

    To ja....

    Dawno już nie pisałem na tym forum. Czeka mnie niedługo wizyta u psychiatry. Żyję ,ale czuję się źle z samym sobą, żyję, ale w środku czuję się jakbym umarł....spędzam kolejne dni z myślą że zmarnowałem swoje talenty, że nigdy nikogo nie pokochałem i raczej już nie pokocham, do tego doszedł jeszcze aseksualizm. Najgorsze są noce, gonitwa myśli, jak będzie przyszłość, czemu zachowałem się tak a nie inaczej. Byłem za grzeczny, zbyt mało stanowczy, nie potrafiący walczyć i postawić na swoim. Są momenty że chciałbym umrzeć i już tego nie czuć, lecz wiem że swoją śmiercią w tym momencie skrzywdziłbym kilka ostatnich osób z mojego otoczenia. Są momenty że tylko alkohol pozwala mi zapomnieć. Chciałbym zacząć na nowo, albo moć cofnąć czas i mieć dzisiejszy rozum 10-15 lat temu, lecz wiem że to już niemożliwe. Może napisane chaotycznie, lecz szczerze. Pozdrawiam.
  9. Najgorsze są dla mnie noce...raz, że ciężko zasnąć przez pierwszą godzinę, akurat wtedy muszą przychodzić najgorsze myśli. Co mogłem zrobić lepiej x lat temu, czemu zachowałem się tak a nie inaczej, czemu nie mogę się opanować, czemu nie idzie ku lepszemu....normalnie powrót do przeszłości.
  10. salvatore91

    Witam ponownie…

    Witam ponownie…. Prawie rok temu umieściłem tutaj post o sobie samym. witam-wszystkich-t42428.html No i ostatnio naszło mnie na napisanie cd. po blisko roku. Co zmieniło się od tego czasu? Prawa jazdy jak nie miałem, tak nie mam (lenistwo w nauce testów + od roku nie miałem do czynienia z samochodem). Zbliżam się do pracy licencjackiej (3 rok studiów zaocznych), tu też jakaś stagnacja, a terminy gonią….brak motywacji, która przecież powinienem znaleźć w samym sobie. I dalej nie wiem co będę robił po licencjacie….coś muszę wykombinować skoro do stycznia 2016 mam jeszcze rentę rodzinną (a może przekwalifikowanie się na inny zawód? ) W trakcie kolejnego etapu budowy domu jeszcze bardziej wyszło, jak moja matka i jej partner nie dogadują się ze sobą. Cały czas się kłócą, jak to czy tamto powinno wyglądać, czemu (wg matki) tu jest ciągle bałagan. Jej pedantyzm doprowadza mnie już powoli do szału, odkąd moja siostra wyszła z domu rodzinnego, wg niej wiecznie jest syf w domu, tak jakby okruchy na stole czy odrobina rozlanej wody była katastrofą…. To jest i śmieszne i straszne jednocześnie. Poza tym jak co roku pojechałem do pracy dorywczej do Niemiec, skoro wpakowałem się w prywatne studia (chyba przez chwilowe zaćmienie mózgu), to dla mnie jedyny sposób na konkretny zarobek. Tam miała miejsce sytuacja, gdzie szef pomylił się z wypłatą dla mnie i wypłacił o 200 euro za dużo. Oddałem mu te pieniądze, nawet sam w to nie dowierzał i jeszcze dał premię (jak to nazwał za uczciwość). Zawsze to jeden dobry powód, z którego zostanę tam zapamiętany I kto wie, czy jednak nie odejdę na dniach do konkurencyjnej firmy. Zaraz po przyjeździe z Niemiec udało się znaleźć pracę w telemarketingu. Co dla mnie jest paradoksem, nie należę do bardzo rozgadanych (przynajmniej w grupie obcych ludzi), po pierwszym trudnym miesiącu na szczęście poprawiłem wyniki w pracy. Za to dzięki atmosferze z innymi pracownikami czuję się jakbym znów wrócił do szkoły jako nastolatek Co najważniejsze, od listopada 2013 rozpocząłem grupę DDA. I tu tez po 2 miesiącach nastąpił moment kryzysowy, chciałem uciec od terapii…czułem jakbym tam przychodził na siłę, choć przecież sam się na to zdecydowałem. Miałem/mam problem z wypowiadaniem się przed szerszym gronem osób, zawsze po głowie chodzą myśli „a co pomyślą, a jeśli to się nie spodoba, a jeśli mnie skrytykują”. Przedstawiłem swoje wątpliwości przed całą grupą, czułbym się przecież źle gdybym odszedł tak bez pożegnania. Po wysłuchaniu argumentów grupy podjąłem jednak decyzję że walczę dalej o siebie…. Choć dalej jest problem z opisywaniem uczuć swoich czy tez innych osób, podziwiam w paru członkach grupy otwartość, z jaką mówią o swoich problemach i przeżyciach, optymizm z jakim czynią swoje „małe kroki” w tej terapii. W każdym razie pozostały mi jeszcze 4 miesiące pracy nad sobą oraz tzw. genogram, może on sprawić że odkryję siebie i historie swojej rodziny na nowo. Po stronie plusów mogę też zapisać to, że dokładnie od 25.12.2012 r. dalej nie piję wódki (czyli prawie 15 miesięcy). Za to ostatnio dowiedziałem się, że moje problemy z sercem (kołatanie, lęki) mogą jednak wynikać ze stanów nerwicowych i reakcji organizmu na wewnętrzne lęki. No i częściej się modlę, przede wszystkim o motywację do życia, zdrowie i rozum dla siebie i powodzenie życiowe dla osób, które mi dobrze życzą... Ponownie mam nadzieję, że ktoś to doczyta do końca, jak to w utworze zespołu IRA : „Nie ma nikt takiej nadziei jak ja Nie ma nikt takiej wiary w ludzi i cały ten świat…” PS. Pozwalam załączyć trance-nutę której słucham teraz przed zaśnięciem [videoyoutube=] [/videoyoutube]
  11. Pamiętam pisemną wypowiedź koleżanki na mój temat (na lekcji wdż na zasadzie "napisz coś dobrego o osobie z twojej klasy albo postaw minus" ) Napisała "...jesteś szczery, prawdziwy, koleżeński i nikogo nie udajesz...". Musze przyznać ze te słowa potrafiły dać pozytywnego kopa :)
  12. Szczerość i chęć życia w zgodzie z samym sobą
  13. Wkurwia mnie niezdane prawo jazdy i to, że inni się ciągle o to dopytują i podniecają jakby od tego zależał prestiż człowieka...
  14. salvatore91

    Woj Świętokrzyskie??

    Ja też ok.Kielc :)
  15. salvatore91

    Witam wszystkich.

    No więc...od początku. Może to wyglądać jak streszczenie mojego życia - trudno, długo zbierałem się żeby to napisać. Ciężko o tym mówić...jestem "dzieckiem DDA" dodatkowo podejrzewam u siebie depresję/nerwicę, jestem w trakcie wizyt u psychologa który przez badania sprawdzał moją osobowość...ale czuję że może mi być potrzebna psychoterapia. Sporo problemów bierze się z mojego otoczenia, alkohol był obecny w nim praktycznie przez całe moje życie....najpierw ojciec alkoholik i matka nie potrafiąca go rzucić. Nie pamiętam go dobrze, ale gdy nie pił był dla mnie dobry, gorzej gdy wpadł w alko-trans. Zabrzmi to nie najlepiej ale problem rozwiązał się w 2000 r. - ojciec jeździł w firmie przewozowej do krajów byłego ZSRR, podczas delegacji odwiedzał rosyjskich kolegów od kieliszka. W czasie jednej z libacji został przez nich śmiertelnie pobity....ludzie z firmy powiedzieli nam o tym dopiero 2 tygodnie po fakcie. Szok, niedowierzanie, potem pogrzeb na którym z tego wszystkiego nie mogłem nawet płakać.... Nie minął rok a wokół matki zakręcił się kolega mojego ojca a niedługo potem zamieszkał z nami. Jak się okazało - kopia charakteru mojego ojca (z wyjątkiem że nie bił matki). Praca, kilkudniowe pijackie rajdy i tak wkoło każdej wiosny od nowa to samo. Od 2 lat jest wstępny spokój, siostra wyszła z naszego domu a ja i tak muszę wciąż to oglądać, te kłótnie cały ten cyrk... patrzę na to i widzę że nie chcę się żenić, mając w domu takie "wzorce" nie chcę stałego związku. Druga część problemów - ukończyłem technikum, zdałem maturę, nawet egz. zawodowy.... i w tym momencie zaczęło się sypać, przyszło zniechęcenie. Już w ostatniej klasie technikum czułem że jednak to co wybrałem to nie moja bajka, zacząłem mieć problemy z koncentracją na praktykach, nie mogłem się skupić na nauce, o maturę walczyłem do ostatniej chwili. A przecież mówiono o mnie - tak samo zdolny, jak leniwy... Dostałem się na studia zaoczne, lecz ciągle mam problem ze znalezieniem stałej pracy. Próbowałem starać się o licencję pracownika ochrony, lecz po pierwszym oblanym egzaminie dałem sobie spokój. Właśnie badania psychologiczne do licencji dały mi do zrozumienia że jednak z psychiką coś nie tak, DDA + nadmierna emocjonalność zapisana w orzeczeniu... Do tego problem z prawem jazdy, problemy na jazdach, brak koncentracji, problemy nawet z nauczeniem się pytań i znaków, oblewanie egzaminów za głupoty....to mnie dobiło. 1,5 roku a prawka jak nie było tak nie ma, nie mam już chęci żeby dalej to ciągnąć (problemy finansowe) ciągłe dopytywanie znajomych "jak tam twoje prawko?" doprowadza mnie wręcz do białej gorączki, tak jakby to była najważniejsza rzecz w życiu, wręcz stopień znaczenia człowieka dla innych "bo bez tego to teraz jak bez ręki, bo panny nie chcą chłopaków bez samochodów itd." ...boję się że komuś odpowiem lub zrobię za to coś, czego będę żałował, w końcu jestem impulsywnym człowiekiem... Nachodzą wręcz głupie myśli "j***ć prawko, jeździć bez niego" bo przecież nawet na rozmowie o pracy na kasie w markecie pytają o prawko. Czasem żałuję, byłbym przynajmniej zdrowszy na umyśle.... Wiem, ludzie maja większe problemy ale dla mnie to jest wręcz trauma, największa jak do tej pory porażka życiowa, nikt nie rozumie moich przeżyć z tym związanych. Stałem się osoba dość odstającą od reszty, uważam ze to co najlepsze przeżyłem w wieku 15-20 lat (pierwsze zakochanie, imprezy), teraz to już tylko zjazd po równi pochyłej...kiedyś częściej chodziłem wieczorami na spacery ze słuchawkami w uszach, w miejsce odosobnienia by upajać się samotnością (bo teraz to już tylko samotność wśród tłumu), w ciągu ostatniego roku przestałem wychodzić z domu, stałem się ospały, zmęczony, zniechęcony życiem, pojawiły się nawet myśli samobójcze(najgorsze myśli przychodzą wieczorem...) Czuje się mentalnie jak dziecko zatrzymane w dorosłym ciele, gdy bylem nastolatkiem wydawałem się bardziej dojrzały wśród rówieśników, miałem plany...teraz czuję że stoję w miejscu albo się cofam, inni rówieśnicy maja już rodziny, stałą pracę, a ja nadal tkwię wręcz zablokowany przez swoje myślenie - nie uda się, po co próbować... Wydaje mi się że jestem dość skomplikowaną/nieobliczalną osobowością....mimo wszystko potrafię jeszcze cieszyć się drobnymi sukcesami, wyluzować na imprezie, poczuć piękno muzyki (najczęściej słucham trance/dance/house) - ale jednak to są wahania "od euforii do tragedii". Wyszło z tego prawie wypracowanie, trochę nieskładne, ale musiałem to napisać, żeby mi trochę ulżyło. Kiedyś słuchałem problemów innych, zostałem wręcz nazwany "kimś jak ksiądz w konfesjonale". Teraz sam potrzebuje pomocy, bo nie wiem dokąd to życie ucieka. Mam nadzieję że terapia może mi skutecznie pomóc się pozbierać w całość, w końcu "nadzieja matką głupich jest".... Pozdrawiam, gratuluję cierpliwości tym którzy to doczytają do końca
×