Skocz do zawartości
Nerwica.com

Lux24

Użytkownik
  • Postów

    202
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez Lux24

  1. Znów zakładam jakiś temat, ale zastanawia mnie tyle ciekawych rzeczy, że trudno tego nie robić ;)

    Jak zapewne wiecie istnieje nie tylko psychiatria, ale i antypsychiatria, ostatnio przy okazji czytania innej książki Jarosława Stukana, natknęłam się na coś takiego jak „Toksyczna psychologia i psychiatria. Depresja a samobójstwo”. Jeszcze tej publikacji nie posiadam i w związku z tym jeszcze jej nie przeczytałam, zacytuję Wam tylko ze strony internetowej co Jarosław Stukan chce w tej książce powiedzieć.. Mianowicie:

     

    "W tej w miarę przystępnie dla przeciętnego czytelnika napisanej pracy autor udowadnia, iż depresja nie istnieje w ogólnie przyjętym kontekście, a jest jedynie ekonomicznym oszustwem, natomiast tzw. antydepresanty trzeciej generacji nie mogą być określane terminem „leków na depresję”.

     

    Według Stukana, to właśnie procedury rzekomego leczenia rzekomymi antydepresantami pośrednio i/lub bezpośrednio odpowiedzialne są za wzrost samobójstw na świecie. Według autora należy więc zakładać, że „obserwowany i przewidywany wzrost zaburzeń depresyjnych oraz wzrost liczby samobójstw, to problemy wytworzone przez przemysł farmaceutyczny i jest on całkowicie odpowiedzialny za śmierć dziesiątek tysięcy ludzi na przestrzeni ostatnich lat.”

     

    Jasne i ostre słowa, przez co książka porusza czytelnika do myślenia i spojrzenia na temat tzw. depresji nie przez pryzmat choroby biologicznej, jak cały czas sugeruje swoimi hipotezami (przypuszczeniami) psychiatria, a pod kątem błyskawicznie wokół niej kwitnącego biznesu farmakologicznego. Stukan w prosty sposób udowadnia, że wprowadzenie do obowiązującej klasyfikacji chorób (ICD-10) takich diagnoz, jak „depresja lekka” i „depresja umiarkowana” zupełnie pozbawiły nas, ludzi, „prawa do cierpienia” i każde tego rodzaju naturalne „zachwianie” (spowodowane np. śmiercią bliskiego, rozstaniem z ukochaną osobą, czy utratą pracy i związanym z tym lękiem o przyszłość) definiowane jest jako „choroba” i natychmiast „leczone chemią” Cóż za paradoks?! Nie dość, że doznajemy załamania spowodowanego życiowym zbiegiem okoliczności, to w gabinecie u „Pana Doktora” dowiadujemy się, że jesteśmy... „chorzy psychicznie”..."

     

     

    Ja osobiście im bardziej brnę w takie tematy, tym bardziej zaczynam po części, bo i swoje wątpliwości mam, się zgadzać. Widzę na tym forum mnóstwo osób, które mają problemy z pracą, ze związkami, ze szkołą, czy to nie są po prostu zwyczajne problemy życiowe i co najważniejsze - czy gdybyście mieli te sfery życia poukładane i uporządkowane, to czy mielibyście depresję?

    Jeśli ktoś jest przykładowo samotny to ja uważam, że jest samotny, więc przez to ma depresję, a nie odwrotnie, czyli ma depresję, więc jest samotny. Sprowadzam to teraz do słynnego jajko czy kura, ale mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi. Myślę, że w wielu przypadkach depresja to nie depresja, co brak zrozumienia, akceptacji, docenienia, bliskiej osoby, więc gdyby danej osobie to wszystko dać, nie potrzebowałaby na przykład leków. Czy jestem naiwną idealistką?

  2. Forum pozwala mi zająć myśli i skupić się właśnie na forum, kiedy jest naprawdę źle.

    Było kilka takich dni, których myślałam, że nie przetrwam, wtedy tu trafiłam i.. Przetrwałam.

    Co ciekawe nie potrafiłabym zająć się w te wspomniane dni niczym - książka, film, spacer, wycieczka rowerowa, bieganie, fotografowanie, czyli rzeczy, które lubię - nie miały szans. Tylko forum było w stanie mnie zająć i chciałam podziękować, oczywiście nie forum, tylko ludziom, którzy tu są :)

  3. Miesiąc temu rozpad czegoś, co było dla mnie najważniejsze, urwanie kontaktu. Po tym koszmarny czas, ale ostatnio z każdym dniem poprawa, a wczoraj.. Pomailowaliśmy sobie, jego zabolało, mnie zabolało, dowiedziałam się czegoś nowego.. Chciałoby się powiedzieć im dalej w las, tym większe bagno.. I znów czuję się źle..

     

    Mało tego, wiem co będzie, jak ja się znów wyciszę to dostanę maila. Przeczytam go, bo przecież taki mail za bardzo kusi, żeby go skasować bez czytania, odpowiem i.. I będzie powtórka.. Że też człowiek musi być taki głupi /oczywiście o sobie mówię/.

  4. czlowiek sowa, widocznie dla niektórych rok to 'już' rok, a dla innych 'dopiero'.

    Wiesz co myślę? Ludzie często sami siebie wpędzają we frustracje, piszę teraz ogólnie, niekoniecznie o Tobie, bo po rozstaniach chcieliby bardzo szybko znów funkcjonować normalnie, nie zawsze się da i to jest naturalne, a oni próbują zrobić coś na siłę, po czym obwiniają się, zarzucają sobie, że czegoś nie potrafią lub że coś z nimi nie tak.

     

    Chciałbyś kochać i być kochanym, ale nie da się na zawołanie, miłość musi w pewnym sensie sama się narodzić.

    Ze swojego doświadczenia wiem, że niekoniecznie chodzi o podniesienie poprzeczki, musisz po prostu trafić na osobę, która będzie idealna, ale w nieporównywalny sposób. Urzeknie Cię po prostu coś, czego być może wcześniej nie znałeś, wtedy poznanie takiej osoby jest jak odkrywanie nowego świata. Zaraz ktoś tu wejdzie i powie, że głupoty gadam, ale mam to za sobą.

     

    Najprościej powiedzieć daj sobie czas i nie rób nic na siłę, choć to niewiele załatwia. O zabiciu nadziei nic nie powiem, jeśli ktoś wie jak zabić w sobie nadzieję, sama chętnie się dowiem.

  5. Mężczyźni nie są aż tacy domyślni

     

    Przezabawna opinia :D Potrafimy być całkiem domyślni, po prostu decydujemy się nie drążyć pewnych tematów bez powodu.

     

    Może Ty potrafisz, ale to nie jest mój wymysł, że mężczyźni mają mniejszą intuicję psychologiczną, a co za tym idzie domyślność, szczególnie jeśli kobieta przykładowo udaje obojętność.

  6. applehead, a jaki jest dziś? Jak się wypowiada na temat wydarzeń w domu?

     

    Ludzie różnie do tego podchodzą, jak napisał mark123, i ja mam w rodzinie osobę, której ojciec pił i ta osoba popłynęła, ale mam i osobę z tego samego domu, która powiedziała sobie, że w jej domu nie będzie takich rzeczy i nie ma. Nie pije.

     

    W zasadzie wiążąc się z nim, ryzykujesz i trudno powiedzieć czy warto, czy nie. Głupie pytanie zadam, ale skąd w ogóle potrzeba ustalenia tego teraz? Planujecie ślub, dziecko? Bo jeśli w tej chwili nie, a go kochasz, po prostu z nim bądź i zobaczysz sama z czasem co się będzie działo.

  7. Celoo, na takie pytanie może odpowiedzieć tylko lekarz i to jak ma więcej danych. Ja nie jestem psychiatrą, żeby się wypowiadać, mogę tylko jako zwykły człowiek stwierdzić, że moim zdaniem to może być choroba.

  8. niuhuru, po przeczytaniu kolejnych postów stwierdzam z całą pewnością, że powinnaś mu powiedzieć co czujesz, bo zobacz jak to może wyglądać z jego perspektywy - jesteś niby koleżanką, ale od czasu do czasu z niewiadomych /dla niego/ przyczyn podejmujesz próby ograniczenia kontaktu. Mężczyźni nie są aż tacy domyślni, więc może on nie wie, co się dzieje i myśli, że to jakieś dziwne fochy. Przez to może Ci nie ufać, bo skoro sam ma złe doświadczenia, a tu widzi kobietę, która chce się wycofać, to sam nie czuje się wystarczająco bezpieczny, by się angażować.

     

    Facet ma zaburzenia emocjonalne, być może, ale to nie znaczy, że takie osoby trzeba omijać jak trędowatych. Porozmawiaj, naprawdę, tak szczerze, nawet o tym że nie dasz rady dalej być zwykłą przyjaciółką/koleżanką, że jeśli urywasz kontakt to nie ze złej woli, tylko dlatego że to ponad Twoje siły. I tak nie masz nic do stracenia, bo się męczysz w tym układzie. Dzięki rozmowie w którąś stronę to się przynajmniej wyjaśni.

  9. Sugerowanie że ma wziąć odpowiedzialność za własne czyny jest w porządku

    wykończony, jak wyobrazasz sobie dzieciaka bioracego odpowiedzialnosc za dziecko? Zreszta o czym mowimy.. nawet jak urodzi to rodzice zostana rodzicami zastepczymi bo wedlug prawa jako niepelnoletnia nie moze byc prawnym opiekunem dziecka. Wiec gdzie ta jej odpowiedzialnosc?

    No ale i tak będzie się nim zajmować przecież oni cały czas nie będą go niańczyć

    a rodzice pewno też są winni, skoro tak ją wychowywali.

     

     

    Przeraża mnie ten wątek i te wypowiedzi.. Tu nie chodzi o szukanie winnych przecież..

  10. evamari, możesz wymyślać do woli, a my będziemy odbijać te argumenty ;) Piszesz, że terapia może nie pomóc, może i może, ale podejmując ją masz 50% szans, że pomoże i 50% szans, że nie pomoże.

    Jeśli jej nie podejmiesz nie masz żadnych szans, więc warto zaryzykować. Trzymam za Ciebie kciuki i powodzenia!

  11. *Wiola*, nie, w moim domu nie było alkoholu. Była zdrada ojca i decyzja o rozwodzie, kiedy miałam 7 lat, do którego ostatecznie nie doszło. Rodzice pogodzili się, potem kłócili się oczywiście, bo wypominali sobie różne rzeczy, ale po pewnym czasie przestali. Nie pamiętam jak to przeżyłam, kiedy miałam te 7 lat, ale cała sprawa nie skupiała się na mnie. Ja nawet nie pamiętam kłótni przy mnie, gdy byłam starsza tak, ale jako dziecko, nie wiedziałam nawet o co chodzi.

     

    carlosbueno, ładne mi to normalne ;) Jak sobie z tym radzisz? Unikasz takich sytuacji czy wychodzisz i bierzesz głęboki wdech i wydech? Bo mnie to męczy, są sprawy gdzie jestem całkowicie bezuczuciowa, a są takie jak ta, gdzie jestem przewrażliwiona.

  12. czlowiek sowa, widujesz ją gdzieś lub spotykasz? Moim zdaniem przy całkowitym odcięciu się od takiej osoby, w końcu jej idealny obraz w naszej głowie się zatrze i można nową osobę poznawać, oceniać bez porównań.

    Sama jestem po czymś trudnym i liczę, że naprawdę z czasem zapomnę, choć nadzieja szarpie się we mnie jak cholera jeszcze. Może Ty za szybko chcesz próbować z innymi kobietami? Ile czasu minęło od rozstania?

  13. cegła, nie ignoruję Twojego problemu i nie bagatelizuję go, ale piszesz o braku pomysłów, perspektyw. Takie myśli ludzie mają, kiedy trzeba wybrać liceum, studia i potem jakoś pokierować sobą w życiu. Ty jesteś w pierwszej klasie gimnazjum, więc nawet jeśli jesteś bardziej inteligentny i dojrzały niż rówieśnicy, nie musisz się o takie sprawy martwić. Póki co masz tylko skończyć gimnazjum, bo bez tego ani rusz.

     

    Nie lubisz nowej żony ojca, ale mieszkasz z mamą? I rozumiem, że tak źle czułeś się przez rozwodem rodziców? Czy dopiero po?

     

    Co do otyłości, ten problem akurat można rozwiązać, choć trzeba dużo silnej woli.

  14. Nie boję się ludzi, mam swoje własne zdanie o sobie i o wielu sprawach, potrafię go bronić, ale..

    Kiedy usłyszę lub przeczytam nieprzyjemne słowa pod swoim adresem, nawet jeśli od obcej osoby i całkowicie nietrafne, wewnętrznie mnie to nie dotyka (nie myślę o tym, nie przeżywam), ale dotyka mnie fizycznie.

    Kiedy słyszę lub czytam takie słowa trzęsą mi się ręce i szybciej bije serce, czemu?

     

    Gdybym weszła w tej chwili na jakiś czat i zaczęła się wyzywać z zupełnie obcą osobą, anonimowo, byłoby to samo, choć mogłabym prowadzić pyskówkę, mało tego! Gdyby na podwórku sąsiad kłócił się, nie wiem, z moim rodzicem, w czym w ogóle bym nie uczestniczyła, a tylko słyszała, byłoby też to samo. Zawsze odczuwam złą atmosferę między innymi ludźmi i mi się udziela, mam poczucie niepokoju wtedy.

     

    Co to oznacza? Przecz czym to jest lęk/stres? I skąd się wziął?

  15. Szczerze pisząc i ja tu nie widzę niczego nienormalnego. Szukasz poczucia bezpieczeństwa i masz słuszne obawy, że Twój obecny bierny partner będzie bierny i potem, przez co ewentualne rozwiązywanie problemów spadnie na Twoje barki.

     

    Czy lepiej by było Tobie z osobą, z którą jesteś, czy z kimś starszym, nie mnie oceniać, szczególnie że to nie jest takie proste. Jedno tylko pytanie na koniec - kochasz swojego partnera?

    I co to za drobne wady, które wydają Ci się takie wielkie? Pytam, bo może ona nie są takie drobne..

  16. Takie porównania nie mają sensu, każdy człowiek jest inny i ma inną wytrzymałość. Jeden będzie jeździł na wózku i sobie poradzi, a drugiemu się złamie paznokieć i sobie nie poradzi. To nie znaczy, że któraś z tych osób jest lepsza lub gorsza lub że jedna ma prawo oczekiwać pomocy, a druga nie.

    Poza tym zastanów się do czego takie myślenie prowadzi - do kogoś, kto ma problem, bo nie chodzi, przyszedłby ktoś umierający na raka i powiedział, że jakie to problemy przy moich, do tego chorego na raka przyszłaby wielokrotnie zgwałcona kobieta zarażona hifem i powiedziała, że co tam rak, jak ja mam gorzej. I tak można w nieskończoność, więc okazałoby się w końcu, że nikt nie ma prawa narzekać na swoje problemy, bo zawsze znajdzie się ktoś, kto ma gorsze..

     

    I nie wiem, czy dobrze zrozumiałam, jesteś w trakcie studiów i masz to załamanie? Kolejne pytanie, jeśli oczywiście masz ochotę odpowiedzieć, dlaczego uważasz, że nie masz szansy na lepszą przyszłość?

     

    Strach przed ludźmi, może postaraj się go oswoić we własnym zakresie, przykładowo takie napisanie tutaj, miałaś obawy, a jednak to zrobiłaś, czy stało się coś złego? Nie sądzę, wszyscy chcemy Cię zrozumieć i wesprzeć na tyle, na ile potrafimy.

    Zdaję sobie sprawę, że nie jest łatwo przezwyciężyć fobię społeczną, ale tu rozmowa przez internet, tam rozmowa telefoniczna i powoli pójdzie do przodu.. Psychiatra? To że jest obcą osobą jest zaletą, bo jest to osoba na której Ci nie zależy i w razie czego możesz zdecydować, że nigdy więcej nie chcesz jej już oglądać, po czym wybrać innego lekarza..

×