Skocz do zawartości
Nerwica.com

likerto

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez likerto

  1. Myślę, że sama Twoja obecność na spotkaniu klasowym nie spowoduje, że ta dziewczyna będzie się czuła nękana. Zwłaszcza, że od roku nie mieliście kontaktu, a sprawę smsów wyjaśniliście jeszcze wcześniej. Być może ona wogóle już o tym nie myśli i nie będzie chciała do tego wracać. Wychowawcy w gimnazjach już niejedno widzieli i "głupie zakochanie" nie jest dla nich czymś zaskakującym. Nie sądzę, by nauczycielka uznała wysyłanie smsów za coś na tyle ważnego czy niepokojącego, żeby mówić o tym Twojej mamie. Zwłaszcza, że było to kilka lat temu.
  2. Cześć eurydyka1! Fajnie, że zdecydowałaś się napisać na forum. Czytam Twój tekst i tak jakbym trochę widziała siebie. Miałam kilka podobnych przeżyć - niewpisywanie się "w ramy" i odtrącenie w liceum, przyjaciela, który nie rozumiał mojego stanu psychicznego, nadzieję, że zaraz samo przejdzie, niechęć do brania leków jak tylko poczułm się lepiej. Doskonale rozumiem, co to znaczy czuć, że zaraz upadnę na ulicy i zemdleję. I jak to jest nie móc podjąć decyzji iść czy nie iść na zajęcia... albo opuszczać ćwiczenia, bo nie mam siły wstać... nie myśleć o niczym, nie móc nic stworzyć... Super, że zdecydowałaś się pójść do lekarza, myślę, że to duży krok naprzód! Ja naprawdę wierzę, że leki i psychiatrzy mogą pomóc. Bardzo bardzo mocno trzymam za Ciebie kciuki!!! ps.: Jakie dzieła analizowałaś w prezentacji o stanach psychologicznych w sytuacji granicznej? Jestem ciekawa :)
  3. Dzięki, linka. Coraz bardziej przekonuję się, że terapia to jest jednak to, co mogłoby mi pomóc. A Was pomęczę jeszcze moim głównym pytaniem: co mówić znajomym i współpracownikom? Jutro rezygnuję z pracy... bardzo nie chcę, ale od miesiąca nie jestem wstanie pracować. W maju miałam tylko kilka dni i na każdy musiałam znaleźć za siebie zastępstwo... A w lipcu planowałam wyjechać na kilkutygodniowy projekt... I wiem, że wszyscy, z którymi go przygotowywałam będą pytać, dlaczego tak nagle rezygnuję... A ja boję się powiedzieć prawdę. W ogóle nie chcę, żeby ktoś mnie widział w takim stanie - smutną, nieaktywną, niezdolną do pracy i podejmowania jakichkolwiek decyzji... Oprócz pracy jest też kilka innych miejsc, w których chciałabym wyjaśnić jakoś moje zniknięcie. I zupełnie nie wiem jak. Jak mówię, że jestem chora, to wszyscy pytają na co... Jednemu przyjacielowi powiedziałam. Nie uwierzył, bo on w ogóle nie wierzy w choroby psychiczne... Może ten problem jest banalny, ale dla mnie stanowi zagwozdkę już od dawna. No powiedzcie, jak się usprawiedliwiać?
  4. Cześć! Mam 25 lat, jestem studentką i od połowy marca przeżywam epizod depresyjny - taką dostałam diagnozę. Wciąż zaskakuje mnie to, co się ze mną dzieje. Nie mogę się z tym oswoić i z każdym tygodniem wierzę, że to zaraz minie i że zaraz wrócę do stanu sprzed choroby... Tymczasem leki działają tak powoli.... (biorę SSRI od dwóch miesięcy i lomotryginę od miesiąca....) Jednym z moich najbardziej dokuczliwych objawów jest to, że nie mam ochoty na kontakty z ludźmi. Choć tak naprawdę mam, ale przychodzą mi one z trudnością i nie potrafię ukryć tego smutku, który jest we mnie... I ja i oni widzą, że nie zachowuję się normalnie - nie chcę nic mówić o sobie, w ogóle prawie się nie odzywam. Nie jestem aktywną i energiczną osobą, jaką byłam jeszcze na początku roku. Mam trudności z pisaniem maili, podejmowaniem decyzji, stworzeniem czegokolwiek (pomysłu, rozwiązania, pracy pisemnej...). Przez to musiałam zrezygnować z wielu moich aktywności - części przedmiotów na studiach, pracy z dziećmi, pracy w fajnym projekcie badawczym. Moim problemem jest to, że wstydzę się przyznać większości ludzi, że powodem mojej rezygnacji ze współpracy i spotkań jest depresja. Samej trudno mi się pogodzić z tym, że zachorowałam na depresję. Nie umiem o tym mówić, boję się reakcji otoczenia. Boję się, że część osób nie zrozumie, nie uwierzy, źle o mnie pomyśli. Nie potrafię kłamać, a jakoś chciałabym usprawiedliwić moją nieobecność, brak kontaktu, ogromne spóźnienie w odpowiedziach na maile, zaniedbywanie niektórych obowiązków. Jak sobie z tym radzicie?
  5. Przez pół dnia leżałam/ siedziałam i powtarzałam sobie, że przeżyłam coś bardzo ciężkiego i nie potrafię dalej żyć. Przez drugie pół martwiłam się, że nie mogę pracować... Teraz zabrałam się za pracę i martwię się, że tak wolno mi idzie. Tak proste kiedyś czynności jak odpowiedź na maila czy napisanie prostego tekstu sprawiają mi trudność... Kto wymyślił depresję?
  6. likerto

    witam...pomocy

    Cześć bili88! Uważam, że to, co się z Tobą dzieje, może siedzieć w Twojej głowie. I zachęcam do kontaktu z psychiatrą lub psychoterapeutą. Jeśli Ci, z którymi współpracowałeś do tej pory, nie potrafili Ci pomóc, może warto spróbować jeszcze raz z kimś innym?
  7. likerto

    Witam wszystkich.

    Cześć! Myślę, że warto powiedzieć lekarzowi o pobudzeniu. Znając w pełni Twój stan, będzie mógł lepiej Ci pomóc. Trzymam za Ciebie kciuki, mam nadzieję, że wkrótce wyzdrowiejesz!
×