Tak sobie czytam ten wątek i jest to bardzo podobne do mnie-nerwica przyszła wraz z dzieckiem a może wcześniej była ukryta. To wraz z macierzyństwem zaczęłam szukać pomocy w nerwicy i trafiam tutaj, wcześniej nawet bym o tym nie pomyślała. Ja staram się wrócić do normalności, ale wiem, że mam depresję poporodową i już niedługo bez leków ani rusz.Moje dziecko ma już kilkanaście miesięcy, te najgorsze kolki i ryczenia nocne minęły ale ja mam tak, że nie czuję więzi z maluchem-ta strona depresji mnie dopadła.Rozumiem Mulatkę-córka zabrała mi bowiem wolność ale nie chodzi tutaj o jakieś przyjemności typu dyskoteki czy kino, bo o tym nawet nie myślałam, ale czuję że mała zabrała mi tożsamość, własne JA, jakąś odrębność, którą każdy musi mieć, nawet rodzic powinien ją mieć bo też żyje i ma swoje potrzeby, ja nie mam nawet teraz chwili by się umyć, podrapać czy pomyśleć nawet i to jest najgorsze. Nie powinno się narzekać bo wiadomo, że dziecko wszystko zmienia tylko ja myślałam, że ono stanie się dopełnieniem mnie a tak nie jest i mam wyrzuty:( Często chciałabym by ono zniknęło, męczy mnie, drażni, nawet jego uśmiech mnie nie kruszy bo czuję, że jednak nadszedł jakiś kres:/ Ktoś tutaj wspomniał książki, ja je owszem, czytam, może nawet więcej niż kiedyś bo to kwestia organizacji ale one już tak nie "smakują" bo wciąż człowiek siedzi jak na wielkiej szpili, nasłuchuje czy dziecko nie jęczy, czy czegoś mu nie potrzeba. Wszystko straciło jakoś swoje barwy. W międzyczasie przyplątały się u dziecka choróbska i też poczułam co to za "miód":( Miałam grypę a musiałam na zmiany siedzieć z małą w szpitalu, oddać siebie jej i też robiłam to mechanicznie jak robot. Miałam założyć osobny wątek o depresji poporodowej ale trafiłam tutaj, bo także szukam pomocy a obawiam się, że psychiatra czy psycholog nie pomogą na moje myśli, które są stanem trwałym:( Wszystko już teraz będzie szarej barwy, inne....Koleżanki, które nie mają jeszcze dzieci uczulam by dokładnie przemyślały, czy tego chcą bo ja także tego pragnęłam, pełna optymizmu, nadziei, radości z przyjaźni z własnym dzieckiem a teraz z setkami objawów somatycznych, codziennie we łzach pragnę cofnąć czas, ale to już niemożliwe....