Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mulatka

Użytkownik
  • Postów

    14
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Mulatka

  1. Nie powinnam narzekać jak was czytam, ja nie mam tyle etatów i mam tylko jedno dziecko (drugiego już nigdy nie będzie gdyż przeszłam poważną operację wycięcia tego i owego). Odkąd mały jest w domu udało mi się przeczytać masę książek, zrobić wiele dla siebie bo moim celem jest nie popaść w dziecio-wariactwo i każdego dnia choćby na siłę, ale udowadniam to sobie:) Poza tym zawsze imponowały mi matki, które nie tylko sterczą w kuchni ale przede wszystkim dbają o siebie co przekłada się na formę całej rodziny i dzieciaczka. Matka kwoka daje tylko pozorne szczęście rodzinie, ale w końcu taka matka pada zarżnięta i rodzina ją opłakuje. Pozostaje mi jeszcze powalczyć z nerwicą, tą wredną koleżanką, która jednak z jakiegoś powodu się przyplątała....ale warto poznać tutaj na forum różne punkty widzenia:)
  2. Nie powinnam narzekać jak was czytam, ja nie mam tyle etatów i mam tylko jedno dziecko (drugiego już nigdy nie będzie gdyż przeszłam poważną operację wycięcia tego i owego). Odkąd mały jest w domu udało mi się przeczytać masę książek, zrobić wiele dla siebie bo moim celem jest nie popaść w dziecio-wariactwo i każdego dnia choćby na siłę, ale udowadniam to sobie:) Poza tym zawsze imponowały mi matki, które nie tylko sterczą w kuchni ale przede wszystkim dbają o siebie co przekłada się na formę całej rodziny i dzieciaczka. Matka kwoka daje tylko pozorne szczęście rodzinie, ale w końcu taka matka pada zarżnięta i rodzina ją opłakuje. Pozostaje mi jeszcze powalczyć z nerwicą, tą wredną koleżanką, która jednak z jakiegoś powodu się przyplątała....ale warto poznać tutaj na forum różne punkty widzenia:)
  3. Źle mnie zrozumiałaś Freda:) Wiem, co to małe dziecko bo w rodzinie są same bobasy i nieraz pomagam bratu, siostrze przy dzieciach, etc. Wiem jak są absorbujące. Interesuje mnie bardziej temat nerwicy, pewnych niepokojących objawów, pytam także bardziej doświadczone matki jak dalej organizują sobie czas przy dzieciach, nie muszę wszystkiego jeszcze wiedzieć. Nie mów mi, że do 20 roku życia dziecka będziesz tylko za nim biegać, nie myśląc o sobie. Idąc tym tropem to lepiej w domu w pidżamie kilkadziesiąt lat spędzić bo "już jest dziecko":) Czyli tylko pracujesz i zakupy robisz? To ja szczerze współczuję życia, minie szybciutko. Nie dla wszystkich dziecko to cały świat, inaczej stanęlibyśmy w miejscu jako neandertalczycy wśród kup i pieluch:) Uważam, że najlepsze matki dla swoich dzieci to te, które mają swoje pasje, rozwijają się a nie tylko koczują w kuchni i to nie jest tak, że nie mają prawa mieć dziecka właśnie kobiety, które chcą też samorozwoju. Człowiek potrzebuje odskoczni, pasji, dziecko wtedy tez inaczej patrzy na rodzica, rozbudza swoje pasje, trzeba mu czytać, organizować dobry czas na poziomie. Niektórym widać wystarczą tylko gary i zakupy, ale ani Ty ani ja do nich nie należymy:) Ale to nie jest naszym tematem a nerwica i jej kontekst-czy może być spowodowana urodzeniem dziecka czy nie. Nie krytykujmy wzajemnie swoich modeli podejścia do życia tylko skupmy się na fakcie, czy mogą owe modele powodować nerwicę, bo może właśnie tak-w końcu obie jesteśmy na tym forum, może więc nigdzie tutaj nie ma równowagi.
  4. Źle mnie zrozumiałaś Freda:) Wiem, co to małe dziecko bo w rodzinie są same bobasy i nieraz pomagam bratu, siostrze przy dzieciach, etc. Wiem jak są absorbujące. Interesuje mnie bardziej temat nerwicy, pewnych niepokojących objawów, pytam także bardziej doświadczone matki jak dalej organizują sobie czas przy dzieciach, nie muszę wszystkiego jeszcze wiedzieć. Nie mów mi, że do 20 roku życia dziecka będziesz tylko za nim biegać, nie myśląc o sobie. Idąc tym tropem to lepiej w domu w pidżamie kilkadziesiąt lat spędzić bo "już jest dziecko":) Czyli tylko pracujesz i zakupy robisz? To ja szczerze współczuję życia, minie szybciutko. Nie dla wszystkich dziecko to cały świat, inaczej stanęlibyśmy w miejscu jako neandertalczycy wśród kup i pieluch:) Uważam, że najlepsze matki dla swoich dzieci to te, które mają swoje pasje, rozwijają się a nie tylko koczują w kuchni i to nie jest tak, że nie mają prawa mieć dziecka właśnie kobiety, które chcą też samorozwoju. Człowiek potrzebuje odskoczni, pasji, dziecko wtedy tez inaczej patrzy na rodzica, rozbudza swoje pasje, trzeba mu czytać, organizować dobry czas na poziomie. Niektórym widać wystarczą tylko gary i zakupy, ale ani Ty ani ja do nich nie należymy:) Ale to nie jest naszym tematem a nerwica i jej kontekst-czy może być spowodowana urodzeniem dziecka czy nie. Nie krytykujmy wzajemnie swoich modeli podejścia do życia tylko skupmy się na fakcie, czy mogą owe modele powodować nerwicę, bo może właśnie tak-w końcu obie jesteśmy na tym forum, może więc nigdzie tutaj nie ma równowagi.
  5. Dziecka piersią nie karmię więc ten koszmar odpada, podobnie w nocy- śpi całkiem dobrze. Nie to mnie martwi ale brak czasu dla siebie. Z mężem prowadzimy firmę przy domu-w moim przypadku więc praca jakby na swoim wyklucza wyrwanie się z domu a jest podwójnym zmartwieniem-bo jeśli mały zacznie chodzić to czy cokolwiek przy nim zrobię?. Przed urodzeniem dziecka byłam wesoła, radosna, miałam czas na książkę, film, a teraz nawet nie wiem czy sięgnę po gazetę-dziewczyny powiedzcie, że nie tylko bawicie się z dzieckiem i na nim skupiacie uwagę ale także macie czas na swoje przyjemności...czy też dopóki ono nie będzie dorosłe to już koniec życia?
  6. Dziecka piersią nie karmię więc ten koszmar odpada, podobnie w nocy- śpi całkiem dobrze. Nie to mnie martwi ale brak czasu dla siebie. Z mężem prowadzimy firmę przy domu-w moim przypadku więc praca jakby na swoim wyklucza wyrwanie się z domu a jest podwójnym zmartwieniem-bo jeśli mały zacznie chodzić to czy cokolwiek przy nim zrobię?. Przed urodzeniem dziecka byłam wesoła, radosna, miałam czas na książkę, film, a teraz nawet nie wiem czy sięgnę po gazetę-dziewczyny powiedzcie, że nie tylko bawicie się z dzieckiem i na nim skupiacie uwagę ale także macie czas na swoje przyjemności...czy też dopóki ono nie będzie dorosłe to już koniec życia?
  7. Odkąd mam synka to szukam wszędzie pocieszenia, potwierdzenia, ze jednak nie stracę nic z siebie, to dziwny mechanizm. Pytam wciąż ludzi, czy znajdę czas na filmy, książki czy tez już to wszystko za mną i wrócę dopiero do tego jak dziecko dorośnie? Czy wasze życie 24 h to tylko dziecko bez chwili dla siebie? Gdybym wiedziała, że to nie jest jeszcze koniec wszystkiego, że wciąż znajdę czas na i dla siebie to myślę, że łatwiej świadomie weszłabym w to macierzyństwo zniknęły y też z czasem wszelkie objawy somatyczne natomiast świadomość, że teraz tylko dziecko i nic poza tym, zero życia to nawarstwia te objawy, sama obserwuję ten mechanizm.
  8. Odkąd mam synka to szukam wszędzie pocieszenia, potwierdzenia, ze jednak nie stracę nic z siebie, to dziwny mechanizm. Pytam wciąż ludzi, czy znajdę czas na filmy, książki czy tez już to wszystko za mną i wrócę dopiero do tego jak dziecko dorośnie? Czy wasze życie 24 h to tylko dziecko bez chwili dla siebie? Gdybym wiedziała, że to nie jest jeszcze koniec wszystkiego, że wciąż znajdę czas na i dla siebie to myślę, że łatwiej świadomie weszłabym w to macierzyństwo zniknęły y też z czasem wszelkie objawy somatyczne natomiast świadomość, że teraz tylko dziecko i nic poza tym, zero życia to nawarstwia te objawy, sama obserwuję ten mechanizm.
  9. Ciężko widzę dalej swoje życie...Codziennie budzę się z lękiem i niedowierzaniem, że to ja...A czy przy dziecku można cokolwiek zrobić, zjeść w spokoju, obejrzeć tv dla relaksu, poczytać książkę czy to już niedostępne luksusy aż mały dorośnie? Właśnie tego się najbardziej boję, że straciłam już swoją tożsamość....że stanę się teraz tylko czyjąś podporą i stopniowo zniknę, zapadnę się bez swojego oddechu....
  10. Ciężko widzę dalej swoje życie...Codziennie budzę się z lękiem i niedowierzaniem, że to ja...A czy przy dziecku można cokolwiek zrobić, zjeść w spokoju, obejrzeć tv dla relaksu, poczytać książkę czy to już niedostępne luksusy aż mały dorośnie? Właśnie tego się najbardziej boję, że straciłam już swoją tożsamość....że stanę się teraz tylko czyjąś podporą i stopniowo zniknę, zapadnę się bez swojego oddechu....
  11. A Ty Jadzik masz dziecko? Który okres jest najgorszy? Jak się z tym pogodzić? Jak to przejść? Czasami mam myśli na granicy.... mam pomoc zewsząd, ojca dziecka, rodziców, nawet teściów ale widzisz, nawet gdy oni zajmują się maluchem to z tyłu głowy pojawia mi się lampka, że ta wolność jest tylko chwilowa, wyrwana, że to już koniec życia... Przeraża mnie to co dzieje się z moim organizmem i umysłem...Przeraża mnie to, że np.dziecko może chorować, nie móc zasnąć, że ja będę musiała z nim ciągle być, w szpitalu, przy łóżku, że w pewnym sensie znalazłam się w życiowym więzieniu..Te myśli same wchodzą mi do głowy.
  12. A Ty Jadzik masz dziecko? Który okres jest najgorszy? Jak się z tym pogodzić? Jak to przejść? Czasami mam myśli na granicy.... mam pomoc zewsząd, ojca dziecka, rodziców, nawet teściów ale widzisz, nawet gdy oni zajmują się maluchem to z tyłu głowy pojawia mi się lampka, że ta wolność jest tylko chwilowa, wyrwana, że to już koniec życia... Przeraża mnie to co dzieje się z moim organizmem i umysłem...Przeraża mnie to, że np.dziecko może chorować, nie móc zasnąć, że ja będę musiała z nim ciągle być, w szpitalu, przy łóżku, że w pewnym sensie znalazłam się w życiowym więzieniu..Te myśli same wchodzą mi do głowy.
  13. Długo zastanawiałam się czy napisać na forum, jednak już dłużej nie mogę wytrzymać bez pomocy-może tutaj znajdę bratnie dusze….Moja nerwica, dość silna, pojawiła się po urodzeniu dziecka. Dołączyła do tego niedawno depresja (jak podejrzewam). Bardzo cieszyłam się na macierzyństwo ale gdy bobas pojawił się na świecie, okazało się, że ja się nie cieszę, chodzę przybita, załamana, każdego dnia zmuszam się by wstać z łóżka i trwa to już kilka dobrych miesięcy…Dziecko zabrało mi siebie, wolność, radość z życia, nieskrępowanie, nawet błahe czynności jak gotowanie, czytanie książki, leżenie, oglądanie tv i myślenie-stały się nierealne…Jestem przerażona myślą, że już tak ma wyglądać życie, nic dla siebie a wszystko dla dziecka…Na początku próbowałam nadać rzeczywistości jakiś rys normalności, przewijanie dziecka a w tle ulubiona muzyka, karmienie go a w tv film..ale tak się nie da-gdy mały ryczy lub wariuje ja nie mogę słuchać, oglądać, czytać, siedzę więc w domu jak w klatce i zajmuje się tylko nim. Kocham bardzo swoje dziecko ale nie potrafię cały dzień tylko go zabawiać, nie czyniąc nic dla siebie ale czasowo to drugie stało się niemożliwe…Szukam pomocy ale znikąd pocieszenia i nadziei, że wróci dawna wolność. To znaczy ja wiem, że ona nie wróci ale czy znajdę jeszcze czas na siebie, na swoje sprawy, na spokój czy już zawsze wszystko będzie w biegu, szaleństwie, na wariackich papierach? Teraz tylko karmię, gotuję, piorę, prasuję…nie starcza czasu nawet by celebrować herbatę. Z frustracji pojawiły się stany lękowe, codzienne mdłości, napady strachu, bezsenność, ostatnio także stany depresyjne, nawet myśli samobójcze. Proszę o pomoc co robić. W otoczeniu nie znajduję wsparcia, słyszę tylko, że mam cieszyć się dzieckiem, radować, a nie marudzić i tyle....
  14. Długo zastanawiałam się czy napisać na forum, jednak już dłużej nie mogę wytrzymać bez pomocy-może tutaj znajdę bratnie dusze….Moja nerwica, dość silna, pojawiła się po urodzeniu dziecka. Dołączyła do tego niedawno depresja (jak podejrzewam). Bardzo cieszyłam się na macierzyństwo ale gdy bobas pojawił się na świecie, okazało się, że ja się nie cieszę, chodzę przybita, załamana, każdego dnia zmuszam się by wstać z łóżka i trwa to już kilka dobrych miesięcy…Dziecko zabrało mi siebie, wolność, radość z życia, nieskrępowanie, nawet błahe czynności jak gotowanie, czytanie książki, leżenie, oglądanie tv i myślenie-stały się nierealne…Jestem przerażona myślą, że już tak ma wyglądać życie, nic dla siebie a wszystko dla dziecka…Na początku próbowałam nadać rzeczywistości jakiś rys normalności, przewijanie dziecka a w tle ulubiona muzyka, karmienie go a w tv film..ale tak się nie da-gdy mały ryczy lub wariuje ja nie mogę słuchać, oglądać, czytać, siedzę więc w domu jak w klatce i zajmuje się tylko nim. Kocham bardzo swoje dziecko ale nie potrafię cały dzień tylko go zabawiać, nie czyniąc nic dla siebie ale czasowo to drugie stało się niemożliwe…Szukam pomocy ale znikąd pocieszenia i nadziei, że wróci dawna wolność. To znaczy ja wiem, że ona nie wróci ale czy znajdę jeszcze czas na siebie, na swoje sprawy, na spokój czy już zawsze wszystko będzie w biegu, szaleństwie, na wariackich papierach? Teraz tylko karmię, gotuję, piorę, prasuję…nie starcza czasu nawet by celebrować herbatę. Z frustracji pojawiły się stany lękowe, codzienne mdłości, napady strachu, bezsenność, ostatnio także stany depresyjne, nawet myśli samobójcze. Proszę o pomoc co robić. W otoczeniu nie znajduję wsparcia, słyszę tylko, że mam cieszyć się dzieckiem, radować, a nie marudzić i tyle....
×