Zagubiona, nie wiem o jakich problemach mówisz ? Miałam wielki problem i to nie jeden. Zaczęło się niewinnie, alkohol luzował i uspokajał. Później zaczęłam mieszać środki na uspokojenie z alkoholem. Efekt takiej mieszanki jest straszny. Piłam sama ze sobą, bo tak lubiłam najbardziej. Jak się zajdzie za daleko, to trudno jest się wycofać, nałóg bywa z reguły silniejszy. Doszło do tego, że trudno było mi wstać z łóżka i iść do pracy. Wstawałam godzinę wcześniej, by wypić setkę wódki i móc się spokojnie, bez drżenia rąk, umalować. W pracy brałam tabletki na uspokojenie, lub wypijałam całą butelkę nerwosolu. Ranne napady paniki mnie paraliżowały.
0przytomniałam w połowie stycznia, trafiłam do szpitala z silną depresją i tam spotkałam terapeutę od uzależnień. Moja historia w tym momencie jest dość nietypowa. Człowiek ten w żaden sposób mi nie pomógł. Jego terapia polegała na wyklepaniu, wyuczonych na różnych kursach formułek. Od połowy stycznia nie piję i nie mam zamiaru pić. Robię to dla swojego dziecka, siebie i żeby już nigdy w życiu nie mieć do czynienia z pseudo terapeutami. Z pewnością są terapeuci z powołania i dający coś faktycznie od siebie. Zagubiona, moim zdaniem przede wszystkim ratunek leży w nas samych.