Skocz do zawartości
Nerwica.com

koszykova

Użytkownik
  • Postów

    1 122
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez koszykova

  1. no, w końcu robi się ciepło, mogę oficjalnie obchodzić początek sezonu samotności.

     

    czy wam też się wydaje, że w taką pogodę wszyscy gdzieś wyłażą ze znajomymi, czy rodziną, a wy zamulacie w domach?

     

     

    Ja w domu nie mam kiedy siedzieć ale ogolnie to lubie.

     

    A co do innych... Wychodzic wychodza, ale jakos nie tryskaja radoscia ;) zwlaszcza te idealne rodzinki w niedziele

  2. BiałaDama, wlasnie. W miastach tez cisza...

     

    Ja tez dobrze czuje sie sama ale kontakt z drugim czlowiekiem rozwija, pozwala lepiej sie uczyc, zdobywac wiedze, poszerzać horyzonty.

     

    Moze kiedys znajde... :/

  3. Ktos wspominal o spotkaniach - moze w wiekszej grupie nie jest od razu tak komfortowo albo można sie czuć jakby sie bylo obok.

     

    Ja chętnie kogos poznam/porozmawiam.

  4. Ktoś? Coś? Ma jakieś doświadczenia?

     

    Zwykle z osobami, ktore sa z boku w grupie, jest coś nie tak. O ile szkołę mi osobiście udało sie jakos przeżyć... To jednak na studiach juz wyraznie odstawalam od grupy, ciezko mi bylo znalezc jakichkolwiek znajomych, co oczywiscie rzutowalo na samych studiach (praca w grupie, projekty itd)

     

    Teraz w pracy jest podobnie. Tutaj jest o tyle gorzej, ze to juz jest 'powazne'. Wspolpraca z innymi jest konieczna nawet jesli ma sie samodzielne stanowisko. Nie chodzi mi juz nawet o szukanie kolegow w pracy, ale o szacunek, normalna wspolprace.

     

    Czesto mysle ze ja chyba nie umiem zyc z ludzmi mimo ze nie mam negatywnego stosunku do ludzi... :?

  5. Nie wiem z jakiego powodu... Przypomnialo mi sie znęcanie fizyczne i psychiczne w domu. Rodzice, rodzina - tego nie ma to nie istnieje. Obcy ludzie. Czlowiek ciagle jest sam, ale to dziwna samotnosc. Bez emocji, bez żalu, smutku. Jakby akceptacja tego ze jest sie z boku, racjonalnie ocenia sie sytuacje. Choc w sumie jest ten smutek, nie rozrywajacy, nie bolesny ale jest po prostu takim westchnieniem.

     

    Ciezko po prostu

  6. U mnie to nawet juz nie lęk czy nieśmiałość. Po prostu nie umiem. Juz mi przeszlo to trzymanie tematu na siłę, mysl ze wypada cos powiedziec. Nie moge znalezc ludzi ktorych interesuje co mowie, zreszta z reguly bylam wyłączonym ze stada obserwatorem. Mysle ze nie kazdy potrafi nawiazac relacje z innymi. Ja jestem tego zywym przykladem. Z kimkolwiek bym rozmawiala, ilu ludziom pomogla - zawsze czuje ze jestem sama, ze moje mysli ida w jakims dziwnym abstrakcyjnym dla reszty kierunku, pptem mi sie odechciewa kontaktu, zaczynam czuc sie niepotrzebna innym i moge odejsc... A oni i tak nie odczuwaja straty

  7. nie rozumiem po co ten głupi temat i lament. Czy powinieneś otrzymać rente? Idz i udowadniaj państwu że Ci się należy. Nie takie wałki w tym kraju przechodzą... Nas to grzeje czy Ty bedziesz miał, czy Ci się należy czy nie. Wiekszosc osób twierdzi, ze Ci sie nie nalezy i juz, w oparciu o to co piszesz.

    Jak ktoś jest w moim wieku psychicznie niezdolny do małżeństwa (nie wspominając o kapłaństwie czy życiu zakonnym), to jest to jakieś "upośledzenie", poważniejszy problem ze zdrowiem psychicznym.

    a ile masz lat? 50? To wtedy moze byc problem, fakt.

  8. chyba jesteś pustakiem

    jak dla kogoś wygląd jest aż tak ważny to... aż mu własnie współczuje.

    Wszystkie te wady, o których pisała autorka sama mam.

    swiat stal sie dla mnie jedna wielka obluda to pieprzenie o milosci...czy inne slodko pierdzace banialuki majace na celu ozlocic nam ochydna rzeczywistosc i zwierzece popedy :pirate:

    wlaśnie swiat przez takich jak Ty staje się obłudą w kwestii pieprzenia o milosci :P bo najwazniejsze to co fizyczne i materialne.

    A jak to zaakceptować? Chyba sie nie da skoro to jest dla Ciebie takie ważne. Zbieraj na operacje i poprawiaj po prostu. Uszy przestawić, cycki powiększyć, itd. da sie.

×