Hej wszystkim, przewertowałem trochę wątek, i chciałbym sie odnieść do dużego ogółu wypowiedzi, których tresc brzmi mniejewiecej: "o boze ale ta sertalina jest zjebana, biore ją już 2 tygodnie i nie wypierdolilo mnie w kosmos,co to ma być, już witamina C mnie lepiej klepała!!"
Mysle ze duza część osob decydujących sie na ssri, ma stanowczo przerosniete swoje oczekiwania odnośnie kuracji lekiem, pogrążeni w swojej niedoli i bezsensie zycia, wierzą w to że tabletkom wyrosną małe rączki i nozki, ułożą sie w szyk jak stado mrówek, wyciągną go z lozka, ubiorą, poczym wezma na barana i zawiozą na uczelnie/urzędu/szkoły/pracy. Mam dla was złą wiadomość, tak nie będzie
Te leki są jedynie po to, by UMOZLIWIC wam podjęcie jakichś dzialan, a wiele osob doszukuje sie tutaj jakigos namacalnego wyraźnego działania narkotycznego, to nie jest amfetamina, tutaj zmiany osobowościowe zachodzą baaardzo powoli i baaardzo subtelnie, dlatego lek zaczyna tak naprawdę dopiero wtedy działać na dobre, gdy zapomnimy ze go w ogole bierzemy, gdy przestaniemy sobie nim zawracać glowe ,a poranne łyknięcie tabsa stanie sie automatyczną robotyczną czynnoscia jak umycie zebow, cierpliwość wkład wlasny i samozaangazowanie jest tutaj jednak podstawą, niektórzy tutaj ukladaja sobie jakies wybuchowe mixy - 50mg tego +20mg tego +10mg tego i 200 tamtego, i tylko rotują tymi srodkami w kolko bez końca, to na dluzsza mete nic nieda jak nie będzie tych 3 powyższych czynnikow
Owszem zdarzają sie osoby oporne na serte, slabo reagujące, ale o tym na pewno sie nie przekonają po czasie 2-3tygodni
osobiście z sertalina miałem 1 epizod rok temu, teraz wracam do niej drugi raz, bo jakos tak na wiosne trochę gorzej sie poczułem, to sobie zarzucę wspomagające 100mg, co niektórym naprawdę wspolczuje wrazliwosci organizmu, u mnie ani przy początku, ani w trakcie, żadnych skutkow nie pożądanych, oprócz tego ze trochę trudniej mi sie wstaje rano, plus na zejściu z dawek zdarzają sie zawroty glowy i slabosc, powiem więcej, oprócz działania strichte psycho, bardzo milym skutkiem jest wyraźne opóźnienie ejakulacji, dla szybkich panow mega sprawa, wydluzony czas działania o jakies kilkanaście razy, czasami nawet to było uciążliwe tak długo dochodzić, ale bawic sie można było naprawdę długo, (niektórzy tez skarżyli sie na słabe libido, nie wiem co mieli na myśli, czy wlasnie spóźniony spust [dla mnie zaleta], czy faktyczny zanik ochoty- w każdym bądź razie ja tego nie odczulem)