Skocz do zawartości
Nerwica.com

TARITA

Użytkownik
  • Postów

    15
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez TARITA

  1. Podkrążone, opuchnięte od płaczu czy braku snu oczy to...kłopoty z nerkami , alergia na krem czy inne kosmetyki,, albo niewyspanie... Chudnięcie to ... tarczyca, podejrzenie cukrzycy, itp. bzdury, którymi karmię innych. Staram się dbać o siebie, to z jednej strony mi pomaga a z drugiej ...nie pozwala innym poznać, że coś mi jest... Jeśli jmam gorszy dzień to staram nie wdawać się w dłuższe rozmowy (tłumaczę się brakiem czasu...)i tak sobie ogólnie udaję, żę jest ok....
  2. Ja też jestem bałąganiarą, bo moja mama była pedantką, to był koszmar. Sobota - pospolite ruszenie z porządkami. Wieczne niezadowolenie mamy, że jednak jest coś nie tak, mycie okien co tydzień (prawie), niczego nie wolno było ruszyć, przesunąć, itp.... W moim domu jest inaczej. Fakt, zdarza się, że coś się zawieruszy, ale... kiedyś się znajdzie. A co do dbania o siebie to... nauczyłam się tego od matki. Czasem to po prostu przykrywka do złego samopoczucia. Robię makijaż i nikt nie widzi, że przeryczałam cały ranek..... Maluję paznokcie i ... cieszę się że mam takie ładne dłonie... Ubieram sukienkę i czuję się bardziej kobieco(choć najlepiej czułabym się w pidżamie)... To pomaga, odwraca myśli, każe uśmiechnąć się, choćby do swego odbicia w lustrze.
  3. Kiedyś wychodząc z depresji pokochałam ...rower. Potrafiłam przejechać 20 i więcej km dziennie, zaczęłam doceniać przyrodę, ciszę, samotność ... To pomogło...Co prawda znów wpadłam w depresję, ale objawy jakby łagodniejsze.. I potrafiłam ten stan u siebie szybko rozpoznać... Znów wyciągam rower z piwnicy... Bo zbyt dużo mnie tu trzyma - dzieci, przyjaciółki..trudno byłoby ot tak odejść........ Słucham czasem "niepokonani" Perfektu (?), może temat odbiegający od moich problemów, ale gdzieś też jest ten życiowy zakręt, za któryn czeka niewiadomo co....trzeba go minąć i żyć dalej, jak najlepiej....Pozdrawiam
  4. Macie rcję, nie kocham...Ale jestem z nim.I tak , na razie, być musi... Jovita, pomarudź trochę na temat miłości, może topamaga innym co nieco zrozumieć. Desperado, bez wielkich uczuć nie ma szans przebaczyć zdrady i dobrze czuć się w związku, weź to pod uwagę. Jeśli wiesz jednak że bardzo kochasz to walcz o Wasz związek, ale trochę czujności nie zaszkodzi (tak na wszelki wypadek....) Jovita, Twilight -pozdrawiam ciepło (mam dziś trochę lepszy dzień...)
  5. Masz rację, boję się zostać bez pieniędzy. I to chyba zrozumiałe. Przez tyle lat przyzwyczaiłam się do życia na pewnym poziomie, nie ukrywam. Pieniądze, niestety, w dzisiejszych czasach to ważana część życia. To smutne, ale prawdziwe. Takie właśnie jest życie...Dorosłe. Nie proste. Brak pieniędzy byłby dla mnie dużym problemem....
  6. Jeśli tamten, fascynujący facet jest żonaty to.. nie licz na to, że odejdzie od żony (tego akurat możesz być pewna! na 100 a może i 200%). A co do narzeczonego to... przemyśl to, może daj sobie trochę czasu, odpocznij... Życie w związku bez miłości jest koszmarem. Karolino, nie rób tego co "wypada"(np. wypada wyjść za mąż....), zrób to co sprawi że poczujesz się szczęśliwa i będziesz mogła spojrzeć w lustro i powiedzieć sobie, że nikogo nie oszukujesz.
  7. Nie mam już dwudziestu lat. Z mojej perspektywy życie wygląda już inaczej, jest mnie romantyczne, bardziej "krwiożercze". I odejść też nie jest łatwo. Próbowałam, ale mam dzieci, wspólny dom z którego nikt z nas nie zrezygnuje, wspólne finanse... Nie mam "swojej"pracy, jest wspólna firma (raczej jednak jego niż moja, w zasadzie ja nie pracuję)... A kilkanaście lat wspólnego życia też niełatwo przekreślić. Dla dzieci byłby to koszmar. Trudno zyć bez miłości. On pyta czy kocham, ja odpowiadając kłamię. On się stara aby było dobrze, ja nie potrafię być szczera. Mam nerwicę lękową,paniczny strach przed byciem sama, przed własną nieporadnością, przed biedą. I jestem zdania, że wina zawsze leży po środku, czasem bliżej lub dalej od tego środka ale zdrada to wina obu stron, niestety... I można żyć ze sobą dla dzieci, uwierzcie... Dla dzieci można zrobić wszystko, nawet wybaczyć zdradę ... Zeby tylko dzieciaki były szczęśliwe... Tylko jak pokochać" na nowo" małżonka tego nie wiem..
  8. Twoja historia...podobna do mojej, no może niezupełnie...Kiedyś przeczytałam smsa pisanego do tamtej kobiety i zatkało mnie; "kocham cię, mam doła, w domu nieciekawie, moja się czepia(!)".... To chyba największy szok w moim życiu...Ta znajomość (bliższa, bo znał ją dłużej , trwała kilka miesięcy, znalazłam bilingi więc wiem...) Zwłaszcza, że zaczęło nam się wszystko dobrze układać.Ja też kiedyś zdradziłam,on dowiedział się, i nie myślałam że zrobi to samo, skoro wiedział jak to boli... Nic już nie jest tak samo. Ja nie znoszę słowa "kocham", nie mówię mu tego bo już sama nie wiem co czuję. Nie mamy do siebie zaufania, każde spóźnienie to koszmzr, zafundowaliśmy sobie piekło, wypominanie, złośliwe aluzje, itp. Spotykam ją czasem przypadkiem i wpadam w doła, nie potrafię nad tym zapanować... I nie wiem już czy on mnie kocha (patrzy co prawda jak w obrazek, ale ja już w nic nie wierzę...), bo u mnie wszystkie gorące uczucia się wypaliły. Z własnego doświadczenia wiem, jak można oszukiwać, udawać...I mówić komuś coś co chce usłyszeć... Chyba trzeba kogoś naprawdę bardzo kochać, aby wszystko się ułożyło, jeśli nie ma miłości to nie ma sensu... Zyję bez takiego sensu, ale Tobie tego nie życzę. Przemyśl wszystko, spokojnie i podejmij najwłaściwszą decyzję....... Pozdrawiam
  9. TARITA

    hej wszystkim

    Ratuj siebie i dzieciaczki. Dziewczyno, tak dalej nie możesz funkcjonować. I otwórz się wreszcie, powiedz rodzinie, że jesteś źle traktowana, ktoś musi Ci uwierzyć, a może i pomóc. Nie jesteś przedmiotem, jesteś z pewnością wartościowym człowiekiem. Jeśli nie zrobisz nic teraz ze swoim to później będzie coraz trudniej (mam taki przypadek w dalszej rodzinie, nie odeszła od męża sadysty, wolała być bita, bo nie uznawała rozwodów...paranoja, zmarnowane życie). Zgłoś pobicie na policję (obdukcja), koniecznie ! Jestem w szoku po przeczytaniu Twego postu.
  10. Witaj ja tu wróciłam, choć nie chciałam kiedyś to forum mi pomogło może znów się uda... zmienić się w osobę szczęśliwszą Tobie życzę tego samego
  11. W moim związku była zdrada, zachowywaliśmy się jak dzieciaki, każde zdradziło. Bolało, obie strony . I wiem też, że to się powtarza. Jeśli zrobilo sie to raz, to drugi będzie łatwiejszy i łatwiej będzie to ukryć. przed partnerem. Jesteśmy razem, zrobiliśmy to dla dzieci, a może i dla siebie, bo wówczas gdzieś jeszcze tliło się uczucie, a może strach przed samotnością ( z mojej strony). dziś żałuję, że zostaliśmy razem. Zero zaufania, niewiele uczuć ( z mojej strony brak miłości..., wierności również). Takie małe piekiełko (trwa to już trochę czasu...)i ciągłe próby, żeby było lepiej. I niewiele to daje.... I sama nie wiem co dalej. Desperado, starsznie trudno odbudować to co zostało zniszczone. Zaufanie już nigdy nie będzie takie jak kiedyś, musisz się z tym liczyć. Jeśli jednak widzisz w tym sens, jeśli naprawdę bardzo kochasz - próbuj. Może Ci się uda. Powodzenia.
  12. Witaj, czasem wystarczy, że ktoś się przywita, powie cześć.Dla mnie to znaczy, że choć przez momencik ktoś o mnie pomyślał, ktoś kto czuje podobnie jak ja.To cieszy. Jestem otoczona ludźmi, którzy nie wiedzą o mnie nic, albo niewiele.(chyba potrafię się maskować...) Będąc tu wiem, że nie jestem sama. I broniłam się jak mogłam przed powrotem na te strony. Widocznie nie udało mi się tak zupełnie wyjść z depresji...Walczę z myślami,, o własnej beznadziei, o braku celu w życiu, myślami w stylu "gdyby mnie nie było to byłoby wszystkim lżej" i "kiedy ten koszmar się skończy(życie czyli)". Najgorsza i częsta myśl to ta, która mnie dopada gdy jadę samochodem - mam ochotę wjechać na drzewo...Wybieram drzewo, mam 130 na liczniku i ...boję się, że będzie nieskutecznie... Jeszcze raz witaj
  13. Mam za sobą początki anoreksji. Nie pracuję (szukam pracy, bo w domu dostaję w łeb) i dbałośc o sylwetkę jest czymś co stało się tematem nr 1 w moim życiu, w zasadzie ciągle jestem na diecie . zdarzyło mi się przytyć troszeczkę ale zrzuciłam z nawiązką. I widzę, że to zupełny brak akceptacji siebie, swojego wnętrza. Chudnięcie stało się sposobem na życie, celem. zapadnięty brzuch cieszy. Komentarze o anoreksji cieszą. To koszmar z którego nijak nie mogę wyjść. Od niedawna pojawiły się wizyty w solarium...Zbyt częste. I wiem, że osoba z depresją wcale nie musi być zaniedbana ( niewstająca z łóżka to mit...). A ta dbałośc to przykrywka. Nie pozwala innym ujrzeć moich problemów ze sobą. A co do Twojego wyjazdu. To nie zastanawiaj się , jedź. Zmiana środowiska, choćby na krótko pozwala spojrzeć na niektóre sprawy inaczej, oderwiesz się od miejsca zamieszkania. To pomaga ... Miłego wypoczynku.
  14. TARITA

    Po raz drugi tu...

    Witam. Po raz drugi, z innym nickiem, tak jakbym chciała odrzucić przeszłość, ale skoro znów tu jestem to chyba się nie da. Kompleks niższości, brak sensu i celu - to mnie dotknęło. Za sobą mam leczenie u psychiatry i psychologa, brałąm leki... Dziś nie biorę nic ale czuję, że depresja znów włazi nieproszona w moje życie. Bronię się przed tym, ale wiem, jakie to trudne. Nie bywałam tu kilka miesięcy. Wróciłam. Zawsze się wraca? Mam ponad 30 lat, rodzinę. I chcę mieć cel, w życiu.
×