Skocz do zawartości
Nerwica.com

ICD-10

Użytkownik
  • Postów

    238
  • Dołączył

Odpowiedzi opublikowane przez ICD-10

  1. Nie byłem ale się czasem sporo zastanawiałem nad tym tematem. Miałem znajomych którzy chyba dość często, a oficjalnie bez skrępowania mówili, że korzystali z agencji. Patrząc na otaczający nas świat już od dłuższego czasu jestem przekonany, że nie ma to aż tak poważnych minusów.. chyba.

    Ja się obawiam chorób wenerycznych od różnych kobiet i raczej poziom strachu przed zarażeniem od pani z agencji byłby podobny.

     

    Byłby wyższy. Ale jak używasz prezertwatywy to nie złapiesz najgorszch syfów w stylu HCV, HIV. Nie radzę się całować z prostytutką. A sex oralny to tylko z prezerwatywą, bo miałem pacjenta co złapał infekcję na penisie po takim seksie

  2. "We wnioskach nie znalazłam żadnego przykładu poprawy pojawiającej się później niż po 52 sesjach (czyli roku, choć w praktyce dłuższe „siedzenie w terapii” się zdarza). W świetle tych badań można zwątpić w sensowność dwuletniego programu terapeutycznego DDA czy kilkuletniej psychoanalizy zakładającej spotkania kilka razy w tygodniu. O ich kosztach nie mówiąc. Odnotowano także, że szybciej też przy małych problemach klinicznych pojawią się efekty podejścia behawioralnego (np terapii behawioralno-poznawczej) niż terapii opartej na wglądzie (psychodynamicznej)."

     

    Za Jadwiga M. Rakowska, Skuteczność Psychoterapii, Scholar 2005:

  3. "We wnioskach nie znalazłam żadnego przykładu poprawy pojawiającej się później niż po 52 sesjach (czyli roku, choć w praktyce dłuższe „siedzenie w terapii” się zdarza). W świetle tych badań można zwątpić w sensowność dwuletniego programu terapeutycznego DDA czy kilkuletniej psychoanalizy zakładającej spotkania kilka razy w tygodniu. O ich kosztach nie mówiąc. Odnotowano także, że szybciej też przy małych problemach klinicznych pojawią się efekty podejścia behawioralnego (np terapii behawioralno-poznawczej) niż terapii opartej na wglądzie (psychodynamicznej)."

     

    Za Jadwiga M. Rakowska, Skuteczność Psychoterapii, Scholar 2005:

  4. To nie jest tak, że psychoterapia nie działa.

     

    To raczej chodzi o to, że wśród psychoterapeutów jest dużo tępaków i szarlatanów nastawionych na kasę.

     

    Sam jestem lekarzem i mam kontakt z psychiatrami i psychologami i oni sami mówią, że mało jest dobrych uczciwych psychoterapeutów. Sam jako lekarz widziałem z drugiej strony kilka oddziałowych terapii i były po prostu moim zdaniem jakąś parodią.

     

    No i sam się poparzyłem: chodziłem przez 1,5 roku do terapeuty behawioralo-poznawczego bez żadnych efektów, a tez ze mnie tylko kasę zdzierał.

     

    Po prostu trzeba mieć szczęscie by trafić na odpowiedniego terapeutę, najlepiej pytajcie psychiatrów czy kogoś mogą polecić. To, że terapeuta pracuje w szpitalu nie swiadczy o tym, że jest dobry.

     

    Z ww aspektu nie lubię terapii psychodynamicznej/psychoanalizy, bo ona się wiąże z długim chodzeniem, latami i może byc niesktuczna po roku-dwóch zarówno z tego powodu, że terapeuta jest tępakiem/wyciskaczem pieniędzy jak i dlatego, że pacjent wymaga więcej czasu, by uzyskać postępy. Niestety ta pierwsza opcja jest o wiele bardziej prawdopodobna i po tym wszystkim ma się wrażenie, że starciło się kawał czasu i dużo pieniędzy

     

    No i nie bójcie się łączyć leków z psychoterapią.

  5. Dzień Dobry. Szukam dobrego psychiatry. Mój przypadek jest bardzo trudny. Od września borykam się ciągle z lękami i uczuciem choroby. Od stycznia jestem pod opieką psychiatry, który nie jest w stanie mi dobrać leków: SSRI mnie otępiają, BDZ nie mogę brać ze względu na ryzyko uzależnienia, inne leki ( trazodon, sulpiryd, moklobemid, coaxil) - nie działają. Chcę zmienić psychiatrę na innego, bo z tym chyba nigdy do niczego nie dojdę.

  6. Ja biorę ten lek w dawce 2x150 mg od 3 tygodni i mam bardzo narazie mieszany do niego stosunek. Było kilka dni z dobrym nastrojem, a kilka z fatalnym. Poza tym na zmianę czuje się zdrowy i chory. No i w pracy lęki nie ustępują. Wspomagam się benzodwuazepinami. Jedyne co jest zdecydowanie na plus to dobre libido, ale nie wykorzystuję go w praktyce. Reszta działań na poziomie placego. Pobiorę ten lek jeszcze do końca sierpnia.

     

    -- 22 sie 2015, 18:56 --

     

    Kurde, tak biorę ten lek i się zastanawiam czy on działa czy to placebo?...

     

    -- 22 sie 2015, 22:11 --

     

    Ten lek też ma taką wadę, że nie można go łączyć z innymi

     

    -- 23 sie 2015, 13:30 --

     

    23-ci dzień brania moklo w dawce 2x150mg . Lek ma działanie przeciwlękowe na granicy placebo

  7. Próbowaliśmy z lekarzem innych specyfików w leczeniu moich zaburzeń lękowych: trazodon, sulpiryd, coaxil - efekt żaden.

     

    Wydaje się, że SSRI jedynymi lekami, które mi pomagają.

     

    Tylko dlaczego teraz one mnie otępiają? Jak zniwelować to otępienie?

  8. Mi właśnie psychiatra chce zaserwować to cudeńko. Właśnie przechodzę okres wash-out po odstawieniu sulpirydu i escitalopramu. Muszę powiedzieć, że w tej chwili wcale nie czuję się tak źle. W ciągu tego półrocza brałem już dużo leków: sulpiryd, trazodon, escitalopram, wenlafaksynę, coaxil, bupropion - i leki te albo nie pomagały , albo szkodziły. Toteż z moim szczęściem myślę, że moklobemid najprawdopodobniej nie będzie działał albo zaszkodzi raczej. W to,że zadziała, wierzę najmniej. Poza tym w tej chwili, kiedy nie biorę żadnych leków, wcale nie jest tak źle. Momentami mam wrażenie, że czuję się lepiej niż na tych wszystkich tabsach, które dotychczas brałem.;

  9. No tak, tylko to nadal nie wyjaśnia powodów konieczności "wiary w terapię", by była ona skuteczna, że gdy toś uważa swoje problemy za nierozwiązywalne przez pogadankę na terapii, to nie ma po co się wybierać na terapię, bo ona wtedy i tak nie zadziała. I przy takim podejściu to rozumiem, że terapia z definicji wyklucza osoby np. w depresji, u których często występuje myślenie "nic mi już nie pomoże"( więc terapia też nie)..czyli generalnie terapia jest w takim razie dla optymistów, z suto wypchanym portfelem, wierzących niepoprawnie, że w ich życiu będzie tylko lepiej.

     

    Zgadzam się w pełni z ego. Poza tym psychoterapeuta może w ten sposób spychać brak swojej skuteczności w stronę pacjenta, mówić, że to wina pacjenta , a nie jego, że terapia jest bezskuteczna

  10. Tylko co ja mogę zmienić? Mogę pójść do pracy, zamówić prostytutkę i uprawiać z nią seks. Ale niestety nie mogę sobie powiedzieć by się nie bać lub by nie czuć wstętu do seksu

    Możesz każdy może ja tez mogłam a wydawało mi się ze nie da rady. Teraz identyczne sytuacje, które powodowały lęki, fobie widzę inaczej, reaguję inaczej. Zmieniłam myślenie a nie sytuacje. Tego się uczymy na terapii. To nie da się załatwić szybko na to potrzeba czasu i po kolei nad tym pracować pod okiem terapeuty. Nikt nawet terapeuta przez duże T tego nie zrobi za Ciebie bo się nie da i nie próbuj zmieniac innych bo też się nie da. Zmieniac można tylko siebie.

     

    Ewidentnie, jak to mówisz, żaden z terapeutów nie nauczył mnie jak siebie zmienić

    Nauczyli za to pracy na dwie zmiany, by było czym płacić za terapię

  11.  

    To co jedyne ja mógłbym zmienić w tych terapiach, które przeszedłem to to, by być bardziej stanowczym w stosunku do terapeuty : domagać się by się przyłożył, mówić wprost, że jest konowałem, czasami wręcz użyć wulgaryzmow.

    Jeżeli pisałeś do mnie to ja nie napisałam żeby zmieniać coś w terapiach i terapeutach tylko w sobie. Mogę zrozumieć że jeden czy dwóch terapeutów bylo niekompetentnych ale wszyscy? Może wyciągnij z tego wnioski. Terapia jest trudna i ciężko wyjść z roli pokrzywdzonego, biednego oczekującego pomocy w sensie "ktoś musi coś zrobić". na początku owszem ale potem trzeba samemu sobie pomagać.

     

    Tylko co ja mogę zmienić? Mogę pójść do pracy, zamówić prostytutkę i uprawiać z nią seks. Ale niestety nie mogę sobie powiedzieć by się nie bać lub by nie czuć wstętu do seksu

  12. Ja również jestem sfrustrowany psychoterapią - chodziłem juz do czterech i jedyne co psychoterapeuci umią dobrze robić to kusić do następnego spotkania, w dłuższej perspektywie nie widać żadnych postępów, a wszystkie problemy które kiedyś miałem tak samo mam teraz.
    do czterech to sporo a w jakim czasie jeśli moge spytać? A co do problemów to one nie znikają i sa identyczne przed terapią i po. Zmienia się jedynie nastawienie i radzenie sobie z nimi.

     

    To co jedyne ja mógłbym zmienić w tych terapiach, które przeszedłem to to, by być bardziej stanowczym w stosunku do terapeuty : domagać się by się przyłożył, mówić wprost, że jest konowałem, czasami wręcz użyć wulgaryzmow. Wszyscy terapeuci mnie prowadzili za nos, a ja im tylko płaciłem za wizytę. Ci zaś z NFZ to w ogóle się nie przykładali to terapii. Prywaciarze przynajmniej się starali tak na mnie wpłynąć, bym przyszedł na następną wizytę i znowu im wrzucił banknot do kieszeni. Nikt zaś z nich nie kształtował we mnie samodzielności i decydowania o sobie, bo to by zagrażało im samym, gdybym z posłusznej owieczki zmienił się w pacjenta, który sie czegoś domaga i mówił, że coś mu się w terapii nie podoba

×