ICD-10
-
Postów
238 -
Dołączył
Odpowiedzi opublikowane przez ICD-10
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 10
-
-
Nie byłem ale się czasem sporo zastanawiałem nad tym tematem. Miałem znajomych którzy chyba dość często, a oficjalnie bez skrępowania mówili, że korzystali z agencji. Patrząc na otaczający nas świat już od dłuższego czasu jestem przekonany, że nie ma to aż tak poważnych minusów.. chyba.
Ja się obawiam chorób wenerycznych od różnych kobiet i raczej poziom strachu przed zarażeniem od pani z agencji byłby podobny.
Byłby wyższy. Ale jak używasz prezertwatywy to nie złapiesz najgorszch syfów w stylu HCV, HIV. Nie radzę się całować z prostytutką. A sex oralny to tylko z prezerwatywą, bo miałem pacjenta co złapał infekcję na penisie po takim seksie
-
http://wyborcza.pl/1,75477,19165371,seksualne-asystentki-dla-czeskich-niepelnosprawnych-oferuja.html
Biorąc pod uwagę, że choroba psychiczna też może czynić niepełnosprawnym, to całkiem nieźle to Czesi wymyślili.
Czesi w ogóle są bardziej wyluzowani. Lepiej się czuję w tym kraju.
-
Albo poprawka - w ogóle nie zaznam w życiu seksu, bo nie jestem w stanie pójść do prostytutki
-
Przeczytaj jeszcze raz uważnie mój post
-
A ja tam myślę o skorzystaniu z usług prostytutki.
W zasadzie z jednego prostego powodu: w chwili obecnej jest to jedyna możliwa opcja, bym mógł się dowiedzieć co to uprawiać seks. Niestety moje zaburzenia psychiczne są tak ciężkie i tak oporne na leczenie, że wejście z kimś w związek nie wchodzi w rachubę.
-
A u mnie escitalopram znacząco pogorszył erekcję. Tak jak brałem wenlafaksynę, parosketynę i sertralinę i faja stała, tak teraz na esci z fają gorzej
-
"We wnioskach nie znalazłam żadnego przykładu poprawy pojawiającej się później niż po 52 sesjach (czyli roku, choć w praktyce dłuższe „siedzenie w terapii” się zdarza). W świetle tych badań można zwątpić w sensowność dwuletniego programu terapeutycznego DDA czy kilkuletniej psychoanalizy zakładającej spotkania kilka razy w tygodniu. O ich kosztach nie mówiąc. Odnotowano także, że szybciej też przy małych problemach klinicznych pojawią się efekty podejścia behawioralnego (np terapii behawioralno-poznawczej) niż terapii opartej na wglądzie (psychodynamicznej)."
Za Jadwiga M. Rakowska, Skuteczność Psychoterapii, Scholar 2005:
-
A mi psychiatra też dziś powiedziała, że moja nerwica jest nieuleczalna. Leki i psychoterapia moga przynieść poprawę, ale mojej nerwicy nigdy nie wykasują.
-
"We wnioskach nie znalazłam żadnego przykładu poprawy pojawiającej się później niż po 52 sesjach (czyli roku, choć w praktyce dłuższe „siedzenie w terapii” się zdarza). W świetle tych badań można zwątpić w sensowność dwuletniego programu terapeutycznego DDA czy kilkuletniej psychoanalizy zakładającej spotkania kilka razy w tygodniu. O ich kosztach nie mówiąc. Odnotowano także, że szybciej też przy małych problemach klinicznych pojawią się efekty podejścia behawioralnego (np terapii behawioralno-poznawczej) niż terapii opartej na wglądzie (psychodynamicznej)."
Za Jadwiga M. Rakowska, Skuteczność Psychoterapii, Scholar 2005:
-
Ta, psychiatrzy doradzają, by chodzić na psychoterapię, Natomiast, gdy się pyta psychiatrę kogo, by polecił to odrazu robią się oczy okrągłe jak 5 złotych i nie wie co odpowiedzieć
-
To nie jest tak, że psychoterapia nie działa.
To raczej chodzi o to, że wśród psychoterapeutów jest dużo tępaków i szarlatanów nastawionych na kasę.
Sam jestem lekarzem i mam kontakt z psychiatrami i psychologami i oni sami mówią, że mało jest dobrych uczciwych psychoterapeutów. Sam jako lekarz widziałem z drugiej strony kilka oddziałowych terapii i były po prostu moim zdaniem jakąś parodią.
No i sam się poparzyłem: chodziłem przez 1,5 roku do terapeuty behawioralo-poznawczego bez żadnych efektów, a tez ze mnie tylko kasę zdzierał.
Po prostu trzeba mieć szczęscie by trafić na odpowiedniego terapeutę, najlepiej pytajcie psychiatrów czy kogoś mogą polecić. To, że terapeuta pracuje w szpitalu nie swiadczy o tym, że jest dobry.
Z ww aspektu nie lubię terapii psychodynamicznej/psychoanalizy, bo ona się wiąże z długim chodzeniem, latami i może byc niesktuczna po roku-dwóch zarówno z tego powodu, że terapeuta jest tępakiem/wyciskaczem pieniędzy jak i dlatego, że pacjent wymaga więcej czasu, by uzyskać postępy. Niestety ta pierwsza opcja jest o wiele bardziej prawdopodobna i po tym wszystkim ma się wrażenie, że starciło się kawał czasu i dużo pieniędzy
No i nie bójcie się łączyć leków z psychoterapią.
-
Zapytałem się - powiedział, że SSRI nie wpływają u mnie na zdolność do zakochania...
-
28-my dzień brania moklo 2x150mg. Efekt przeciwlękowy jest. Ale niestety też lek ten zamula mnie tak jak to robiły SSRI. Nie chce mi się nic robić.
-
Dzień Dobry. Szukam dobrego psychiatry. Mój przypadek jest bardzo trudny. Od września borykam się ciągle z lękami i uczuciem choroby. Od stycznia jestem pod opieką psychiatry, który nie jest w stanie mi dobrać leków: SSRI mnie otępiają, BDZ nie mogę brać ze względu na ryzyko uzależnienia, inne leki ( trazodon, sulpiryd, moklobemid, coaxil) - nie działają. Chcę zmienić psychiatrę na innego, bo z tym chyba nigdy do niczego nie dojdę.
-
Oczywiście nałóg to zła rzecz... Ale u mnie kodeinka i lorazepam działają i to dość konkretnie na depresję i lęki, podczas ten cały szmelc fundowany mi przez psychiatrę typu trazodon, coaxil, sulpiryd, moklobemid to ch.ja działa
-
Ja biorę ten lek w dawce 2x150 mg od 3 tygodni i mam bardzo narazie mieszany do niego stosunek. Było kilka dni z dobrym nastrojem, a kilka z fatalnym. Poza tym na zmianę czuje się zdrowy i chory. No i w pracy lęki nie ustępują. Wspomagam się benzodwuazepinami. Jedyne co jest zdecydowanie na plus to dobre libido, ale nie wykorzystuję go w praktyce. Reszta działań na poziomie placego. Pobiorę ten lek jeszcze do końca sierpnia.
-- 22 sie 2015, 18:56 --
Kurde, tak biorę ten lek i się zastanawiam czy on działa czy to placebo?...
-- 22 sie 2015, 22:11 --
Ten lek też ma taką wadę, że nie można go łączyć z innymi
-- 23 sie 2015, 13:30 --
23-ci dzień brania moklo w dawce 2x150mg . Lek ma działanie przeciwlękowe na granicy placebo
-
Próbowaliśmy z lekarzem innych specyfików w leczeniu moich zaburzeń lękowych: trazodon, sulpiryd, coaxil - efekt żaden.
Wydaje się, że SSRI jedynymi lekami, które mi pomagają.
Tylko dlaczego teraz one mnie otępiają? Jak zniwelować to otępienie?
-
Mi właśnie psychiatra chce zaserwować to cudeńko. Właśnie przechodzę okres wash-out po odstawieniu sulpirydu i escitalopramu. Muszę powiedzieć, że w tej chwili wcale nie czuję się tak źle. W ciągu tego półrocza brałem już dużo leków: sulpiryd, trazodon, escitalopram, wenlafaksynę, coaxil, bupropion - i leki te albo nie pomagały , albo szkodziły. Toteż z moim szczęściem myślę, że moklobemid najprawdopodobniej nie będzie działał albo zaszkodzi raczej. W to,że zadziała, wierzę najmniej. Poza tym w tej chwili, kiedy nie biorę żadnych leków, wcale nie jest tak źle. Momentami mam wrażenie, że czuję się lepiej niż na tych wszystkich tabsach, które dotychczas brałem.;
-
No tak, tylko to nadal nie wyjaśnia powodów konieczności "wiary w terapię", by była ona skuteczna, że gdy toś uważa swoje problemy za nierozwiązywalne przez pogadankę na terapii, to nie ma po co się wybierać na terapię, bo ona wtedy i tak nie zadziała. I przy takim podejściu to rozumiem, że terapia z definicji wyklucza osoby np. w depresji, u których często występuje myślenie "nic mi już nie pomoże"( więc terapia też nie)..czyli generalnie terapia jest w takim razie dla optymistów, z suto wypchanym portfelem, wierzących niepoprawnie, że w ich życiu będzie tylko lepiej.
Zgadzam się w pełni z ego. Poza tym psychoterapeuta może w ten sposób spychać brak swojej skuteczności w stronę pacjenta, mówić, że to wina pacjenta , a nie jego, że terapia jest bezskuteczna
-
no to walcz o siebie bo nikt za Ciebie tego nie zrobi, jesteś dla siebie najważniejszy . Powodzenia.
Niestety ta walka mi sie nie udaje
-
Tylko co ja mogę zmienić? Mogę pójść do pracy, zamówić prostytutkę i uprawiać z nią seks. Ale niestety nie mogę sobie powiedzieć by się nie bać lub by nie czuć wstętu do seksu
Możesz każdy może ja tez mogłam a wydawało mi się ze nie da rady. Teraz identyczne sytuacje, które powodowały lęki, fobie widzę inaczej, reaguję inaczej. Zmieniłam myślenie a nie sytuacje. Tego się uczymy na terapii. To nie da się załatwić szybko na to potrzeba czasu i po kolei nad tym pracować pod okiem terapeuty. Nikt nawet terapeuta przez duże T tego nie zrobi za Ciebie bo się nie da i nie próbuj zmieniac innych bo też się nie da. Zmieniac można tylko siebie.
Ewidentnie, jak to mówisz, żaden z terapeutów nie nauczył mnie jak siebie zmienić
Nauczyli za to pracy na dwie zmiany, by było czym płacić za terapię
-
To co jedyne ja mógłbym zmienić w tych terapiach, które przeszedłem to to, by być bardziej stanowczym w stosunku do terapeuty : domagać się by się przyłożył, mówić wprost, że jest konowałem, czasami wręcz użyć wulgaryzmow.
Jeżeli pisałeś do mnie to ja nie napisałam żeby zmieniać coś w terapiach i terapeutach tylko w sobie. Mogę zrozumieć że jeden czy dwóch terapeutów bylo niekompetentnych ale wszyscy? Może wyciągnij z tego wnioski. Terapia jest trudna i ciężko wyjść z roli pokrzywdzonego, biednego oczekującego pomocy w sensie "ktoś musi coś zrobić". na początku owszem ale potem trzeba samemu sobie pomagać.
Tylko co ja mogę zmienić? Mogę pójść do pracy, zamówić prostytutkę i uprawiać z nią seks. Ale niestety nie mogę sobie powiedzieć by się nie bać lub by nie czuć wstętu do seksu
-
do czterech to sporo a w jakim czasie jeśli moge spytać? A co do problemów to one nie znikają i sa identyczne przed terapią i po. Zmienia się jedynie nastawienie i radzenie sobie z nimi.Ja również jestem sfrustrowany psychoterapią - chodziłem juz do czterech i jedyne co psychoterapeuci umią dobrze robić to kusić do następnego spotkania, w dłuższej perspektywie nie widać żadnych postępów, a wszystkie problemy które kiedyś miałem tak samo mam teraz.To co jedyne ja mógłbym zmienić w tych terapiach, które przeszedłem to to, by być bardziej stanowczym w stosunku do terapeuty : domagać się by się przyłożył, mówić wprost, że jest konowałem, czasami wręcz użyć wulgaryzmow. Wszyscy terapeuci mnie prowadzili za nos, a ja im tylko płaciłem za wizytę. Ci zaś z NFZ to w ogóle się nie przykładali to terapii. Prywaciarze przynajmniej się starali tak na mnie wpłynąć, bym przyszedł na następną wizytę i znowu im wrzucił banknot do kieszeni. Nikt zaś z nich nie kształtował we mnie samodzielności i decydowania o sobie, bo to by zagrażało im samym, gdybym z posłusznej owieczki zmienił się w pacjenta, który sie czegoś domaga i mówił, że coś mu się w terapii nie podoba
-
Chodzi o to, że czuję, że spotykałem już dziewczyny, z którymi mógłbym uprawiać seks, ale czułem jakąś blokadę, wstręt przed stosunkiem
- Poprzednia
- 1
- 2
- 3
- 4
- 5
- 6
- 7
- Dalej
- Strona 2 z 10
Pójście do agencji towarzyskiej a niska samoocena
w Problemy w związkach i w rodzinie
Opublikowano
http://www.zagrozeniehiv.strefa.pl/prezerwatywa.html
A ja radzę tobie