Skocz do zawartości
Nerwica.com

VanGH96

Użytkownik
  • Postów

    81
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez VanGH96

  1. oj na pewno nie bede sie tak zachowywał! jak idiota, ktory bije sie i zachowuje jak dziecko dwuletnie.
  2. i co mam zacząć bic sie jak oni nawazajem na zarty, przeklinac na siebie, wysmiewiac, robic to co oni ?
  3. to ja powiem tak, racja nie pasują mi ci ludzie. Takie przeklinanie, dziecianiada, bicie sie, to jest na poziomie zerówki. Nie potrzebuje ich towarzystwa. Próbowałem na początku byłem miły, pomocny, myślałem że beda to ludzie na poziomie. A to takie trochę cwaniaki, pośmiać wyśmiać, nie potrzebuję takiego towarzystwa. Ale tez głupio tak ciągle wyaleniowany byc jak ktos to napisał..
  4. Cześć wszystkim. Trochę się boję, że ktoś z mojej klasy może to odczytać, ale mam nadzieję że nikt tutaj nie wchodzi. Muszę poważnie zastanowić się nad swoją sytuacją, jak postępować dalej. Pisałem już o tym kiedyś wiadomość, ale postanowiłem napisać jeszcze raz, dodając parę innych informacji, bo dalej nie mam jednoznacznej odpowiedzi. Mam nadzieję, że administratorzy mi wybaczą :) Otóż chodzi o moją sytuację w klasie. Najpierw Wam napiszę, jak to wygląda, spróbujcie sobie to wyobrazić, a potem Wam napiszę swój komentarz. Liczę na rady, co robić, co byście proponowali :) Jestem uczniem klasy pierwszej liceum. Dobre liceum. Ale od razu zaznaczam, że nie jestem orłem z nauki, w tej szkole znalazłem się przypadkiem, ale to nieważne, przejdę do problemu. To tak... Idąc do szkoły, zawsze tam chcę być na równą godzinę. Tak też mam ustawiony zegarek w komórce. Dlaczego? To napiszę pod spodem, w swojej analizie. Następnie zaczyna się lekcja. Siadam zawsze sam. Wychodzę z założenia, że nie warto się pchać do kogoś, kto nas nie chce. Na lekcji, śmiechy chichy co jakiś czas. Zależy od lekcji, jeśli jest luźna to sami wiecie, ale ja takich lekcji nie lubię. Ja nie lubię przerw, nie lubię luzu, bo wtedy zaczyna się robić bałagan, i tylko się ciągnie. Dzwoni dzwonek... to oznacza jak wiecie, że będzie przerwa. Nie lubię siedzieć w jednym miejscu, więc co przerwa idę się przejść po szkole. Idę do wc, idę przejść do szatni, tylko niby że coś tam sprawdzę, wiem to może wyglądać śmiesznie. Ale wychodzę też na ulicę, przejść się po mieście bo moja szkoła jest taka że można wychodzić, leży przy ulicy. Ale tak zabijam czas, bo po co mam siedzieć w tej klasie, na przerwie z takimi ludźmi? Kończy się dzień w szkole... Tak mi mija dzień w szkole. Przerwy, lekcje. Więc już obraz macie, jak to jest. Jak z psychiką? Różnie powiem Wam to było. Teraz obecnie, na serio mam tak że mam całkowicie za przeproszeniem wyjebane na to :) Jeszcze nie tak dawno, miałem takie myśli, że tak jakby miałem poczucie wstydu, że tak jest, sam nie wiem jak to opisać, po prostu tak się dziwnie czułem, może złe słowo poczucie wstydu, po prostu nie wiem. Fakt, często mi tak odrobinkę głupio, gdy nauczyciel widzi to jak jest, pewnie sobie myśli ,, co to za odlutek", ale co poradzę na to. Nie będę się pchał do nich, bo nie ma i po co. Teraz może coś o tych gościach, nie mogę napisać kolegach. Jest ze mną dziewięciu gości. Imienia, pozmieniam celowo. Kamil - ma swoją dziewczynę, siedzi z nią w ławce, na niej sie koncetruje. Nie wykazuje do mnie incjatywy koleżenstwa, próbowałem tam, co słychać, ale spoko ma swoje tam sprawy. Bartek - też ma dziewczynę, z którą ciągle siedzi. Los był taki, że czasami obok siedzieliśmy, próbowałem, zagadywałem, w sensie jak człowiek, co tam, jak tam, albo na lekcjach. Zero inicjacji z jego strony, tylko takie odopowedzi gburne. Potem jest sześcioosobowa grupka, do której nie mam wstępu, która się utworzyła. Taka dzieciniada często na przerwach, jak to młodzi, przeklinają, pobijają się nieraz. Ale potrafią np. na polskim się zachować, w miarę normalnie odpowiadać. Bo na matmie już nie. Raz już pisałem taki post, niektórzy może przeczytali, że na początku tak wyszło że siedziałem z takim gościem. Od razu widziałem, że to taki cwaniaczek, że nie jest zasympatyczny dla mnie. Potem zaczął mnie wyśmiewać, głupie komentarze na przykład na fejsbuku, nie wiem po co tak? Czasami myślę, że może ja nie byłem wystarczająco ,,luzacki"? Ale poczekajcie, jak to luzacki, miałem prawo że nie podobały mi się te komentarze jego, i takie coś. Po pewnym czasie, tak jakoś, nie pamiętam może w październiku ten gość po prostu zaczął mnie zlewać. Jak mówił, to mówił do innych mnie celowo omijał, jak było gadanie w grupce. Bo wtedy jeszcze dołączałem do grupki. Potem, już chodził gdzieś indziej siedzieć. I tak się skończyło. Teraz z perspektywy czasu, widzę już, że są grupki, że jest wszystko ustalone. Widzę, że ja w tej klasie będę miał taką sytuację, jaką mam. Głupia sytuacja, już co prawda mam to gdzieś, tak mi się wydaje, serio mam za przeproszeniem wyjebane na nich, ale wiadomo jak to jest. Tych gości pousuwałem z fejsbuka, zostało tylko trzech, których uznałem że mogę zostawić. Nieźle nie? Usunąć 70% gości z klasy, heh. Ale stwierdziłem po co mi oni? Przykładowo, teraz wygrali w takim konkursie, i jest wycieczka do Paryża. I każdy zachwala, że ale super macie, z nauczycieli itd. I czuję się tak dziwnie, bo moje serce mówi mi i rozum, nie jedź tam! Dlaczego? Patrz u góry, jaka jest sytuacja. Ale tak nie pojechać, to będę wytykany w całej szkole, palcami. Teraz też jest wycieczka klasowa, oczywiście nie pojechałem, bo i po co? No właśnie. Ogólnie facet jestem, nie facet, bo jestem strasznie wrażliwy mi się wydaję, i wiecie, taki jestem no. Ale z drugiej strony, obecnie serio moja kondycja psychiczna jest dobra, tzn. wiadomo w tej klasie do bani jest, bo to jak to tak iść i żeby tak było... Ale tak jak pisałem, powtórzę się po raz trzeci, poczułem taką osłonę i że się nie przejmuje nimi. Ludzie, jak Wy to widzicie? Może jakieś osoby o sporym doświadczeniu psychologicznym będą coś wiedziały? Macie ciekawą zagadkę do rozwiązania :) Bo sam jestem bardzo ciekawy dlaczego takie coś wynikło, dlaczego tak jest. I teraz przejdę do kluczowego pytania. Szkoła pod względem nauczycieli jest bajeczna, zwłaszcza z matmy, kobieta rozumie że jestem bardzo słaby z tego, po prostu nie rozumiem, leń to swoją drogą, ale na korki też chodzę co jakiś czas, to nie do końca taki leń, ale nie rozumiem i tyle. I jak dwójcynę uzbieram teraz, to będzie fajnie. Więc to mi strasznie pasuje, dojazd też mi strasznie pasuje, 10 min. od dworca. Ale ludzie... Jak sądzicie, czy szukać czegoś innego, czy pociągne jeszcze te dwa lata? Wiadomo studniówka itd. przede mną, pewnie jakieś klasowe spotkania będą, zwłaszcza ta wycieczka z wygranego konkursu, to jest okropne. Co byście radzili, przeczekać te dwa lata? ( ostatni rok to już krótki bo matury itd. :) czy po prostu zmienić szkołę i próbować gdzieś indziej? Drogi Bracie, Siostro, miło mi jeśli przeczytałeś to :) Myślę, że ten post o wiele lepiej opisuje moją sytuację niż, ostatni, teraz prośba do administratora, tamten proszę usunąć, a ten zostawić. Serdecznie pozdrawiam!
  5. Ciągle coś analizuje, np. jak idę po szkole, że oni to widzą i mnie obserwują, że często idę do wc itd. Że ogólnie samotnie chodzę po liceum. Nie potrafię patrzec w oczy dziewczynom. Jest u mnie coś takiego jak spotted, boję się że tam trafię jak będę komuś patrzył czy coś. Wiem, że to pierdoły ale to okropne jest. Poza tym nie potrafię normalnie posłuchać muzyki, normalnie pójść spać!!! Bo ciągle muszę latać czegoś dotykać itd. I do tego te myśli, że jak nie dotknę itd co jest (
  6. VanGH96

    PILNE!!

    bo w tej mi dokuczaja I w ogole, nie znasz jej do cholery niewiesz jak jest! o wszystko przeklina obraza mnie najgorzej z nia sie nie da pogadac
  7. VanGH96

    PILNE!!

    Flea z nimi sie nie da. Mowilem matce ze chce sie przepisac z tej szkoly to mnie wyklnęła, że jak zmienie liceum to moge wypierdalac z domu I tak z wszystkim jest to nie jest normalne
  8. Nie wiem czy to dobry wątek, ale to chyba tutaj się nadaje. Mam takie piepszone myśli, cokolwiek, co mnie strasznie przygnębia Otóż przejdę do rzeczy. 1)Jak słucham jakiejs piosenki w radiu i mi się podoba ona, to mam jakiś paniczny lęk, że moi nieprzyjaciele też tego słuchają i muszę przełączyć na inny kanał, żeby te mysli uratowac, ale potem znow sie pojawiają i w efekcie ta piosenka chyba mniej mnie pociąga tak mi sie wydaje A moze jednak nie oby nie! Kiedys tak nie mialem, normalnie sluchalem sie wzruszalem, a teraz jak sa te mysli i w ogole to jest to okropne nie moc chocby muzyki posluchac normalnie 2) Nie chodze na imprezy, nie mam przyjaciól, nie mam znajomych, jestem w pierwszej klasie liceum. Jestem taki inny po prostu. Na imprezie nigdy nie byłem, no moze raz na takiej na otwarcie LO. I jak sobie pomysle ze tam bylem, to od razu jakies takie wyobrazenia mam ze jestem imprezowy i w ogole. A PRZECIEZ NIE JESTEM!! bo nigdy nie chodze! itd.! Ale te mysli dręczą mnie A to juz prawie rok od tego wydarzenia bedzie 3) Ogolnie uwazam ze dobrze wyglądam i w ogóle, podwyzsza mi to nieraz samoocenę, ale mam takie mysli, ze jak widze te zdjecia co tak brzydko wyszedlem z tej zabawy tam ( w sumie potem to zalowalem ze poszedlem ) i od razu mysle ze skoro tam brzydko wyglalalem to wygladam brzydko ( tylko te zdj stamtąd ) bo inne swoje mi sie podobają... Ale to tak miesza... Ja wiem ze to irracjonalne, i w ogole tak brzmi ale co poradzę na to
  9. VanGH96

    PILNE!!

    Koncze 1 klase LO...
  10. VanGH96

    PILNE!!

    No wiem że nie Wy mi nic na to nie poradzicie Ale nie mam nikogo, komu mógłbym sie wygadac ;( Wiec napisałem tutaj
  11. Witam  Mam na imię Grzesiek i mam 17 lat. Samotność towarzyszy mi ciągle, na okrągło. Nie mam przyjaciół w ogóle, nawet znajomych. Nikt mnie nie odwiedza, jestem okropnie samotny. Najgorzej jest na wakacjach, ogólnie w weekendy jak mam czas wolny. Nie mam do kogo wyjść, ani nic. Jedynie co mi urozmaica czas to podróże rowerowe, bo mam fajny rower i to lubię z fajną muzyką  Bo jeśli jest szkoła, to ten czas jakoś leci, wstanę pójdę na autobus i spędzę jakoś ten czas w szkole. W szkole również sytuacja jest okropna. Tam też czuję się okropnie samotny, boli mnie to, aczkolwiek się przyzwyczaiłem. Zresztą tak mi się wydaje. Na początku pierwszej klasy liceum próbowałem się zakolegować z takim gościem, ale on zaczął mnie zlewać, pomimo tego że starałem się być miły, pomocny. Potem jak już mnie zlał, zostałem sam, tzn. siedzę sam. Ogólnie kończy się ta pierwsza klasa i jestem taki outsider w klasie, nikogo nie mam, chodzę swoimi ścieżkami. Powstała taka paczka, w której jest ten gość co ode mnie odszedł, co mnie potem wyśmiewał itd. Ta paczka, to wiadomo, pośmiać, poprzeklinać, takie kozaki są ja bym to tak nazwał. Oni w ogóle się do mnie nie odzywają, więc ja też do nikt nie idę. Jest ze mną nas w sumie 9 chłopaków, mało bo to humanistyczna klasa. Wiecie jak to jest, po prostu. On się nigdy nie odzywa, ani nic, ostatnio zapytał czy się wymienię miejscem z nim i jego kolegą ( jakby to bał się ze mną usiąść ) powiedziałem że się nie zgadzam. To zaczął coś mówić obraźliwego itd. ,, wyjdź stąd nikt cię tu nie chce” ja mu oczywiście też się nie dałem powiedziałem ,, spiepszaj” on coś więcej to ja tak nie na całą klasę, ale tak wiecie ,, spierdalaj”. Zresztą to nieistotne. Właśnie w ten sam dzień, jeszcze przed tym zajściem, tak jak to mam w zwyczaju poszedłem na spacer na przerwie… Usiadłem sobie tak pod blokiem takim i zacząłem rozmyślać. I zacząłem myśleć, czy ten ktoś u góry jeśli jest, to dlaczego zesłał mi taki los… Było to bolesne dla mnie, aż się popłakałem, ale Wam napiszę… że w wieku 7 miesięcy zostałem adoptowany. Że zawsze byłem wrażliwym dzieckiem. Że w połowie podstawówki zaczęły się problemy, które w gimnazjum zaszły do tego stopnia, że potrafiłem symulować dwa tygodnie szkoły żeby tylko nie iść do tego piekła… że dokuczano mi tam okropnie… Nie mogłem tego znieść… Uczepili się po prostu mnie, a jeśli się poskarzyłem bo nie mogłem znieść było dużo gorzej… Wfy, to wszystko ich twarze, to ciągłe wyśmiewanie ich mnie, obrażanie mnie, odrzucanie mnie w wszelkiego rodzaju grach itd. Nawet doszło do tego że rzucano we mnie owocami, kulkami czymkolwiek jak poszedłem do dyrektorki to mnie wyśmiała  I tak całe gimnazjum miałem tego dosyć  Nie wiem jak to wytrzymałem, nie jeden by się załamał… Myślałem, też o moich problemach psychicznych… O mojej nerwicy natręctw, o natłoku myśli, o tym wszystkim, o tym że rodzice tak mnie traktują, też obrażają… Są strasznie nerwowymi ludźmi… A ja przecież nie piję, nie palę, nie chodzę na imprezy, spędzam czas tylko w domu i na rowerze jak coś… No fakt, przez trzy lata trenowałem piłkę nożną, dojeżdżałem po 30 km… Ale tam było to samo  Tego tez nie dało się znieść  A teraz poszedłem do klasy pierwszej liceum i może jest o poziom lepiej bo mnie nikt nie wyzywa, ale izolacja spora też jest  I te wszystkie problemy tak mnie dobiły, pomyślałem o tym wszystkim że się popłakałem..  Mam takie momenty, że samotność jakoś daję radę, a są takie że czuję się najgorzej na świecie… 
  12. VanGH96

    PILNE!!

    Jutro będę przechodził PIEKŁO NA ZIEMI, muszę się przygotować do tej bitwy. Wiem, Pani się wydaje, że wszędzie tak jest, ale u mnie jest całkowicie inny przypadek... Dojeżdżam do szkoły 30 km.. I było tak, że kiedyś nie poszedłem na dwie lekcje, bo jestem ogromnym miłosnikiem skokow narciarskich... Wiec chciałem obejrzec ostatnie mistrzostwa swiata... Po prostu kocham to oglądać... Prosiłem o zwolnienie to matka mnie wyklnęła, że ona nie bedzie pisać, i od hu** i w ogóle... Ale i tak poszedłem... Potem był taki przypadek, że nie było dwóch wfów... A rowiesnicy, mnie izoluja i w ogole, i wtedy tez poszedłem do domu i nie byłem na trzech lekcjach.... I teraz dzisiaj poszedłem z religii, bo tak to musialbym czekac 3 h na autobus... I w ogole sam siedze w kącie, a ta kobiete nie obchodze głupio sie czuje, wiec nie wytrzymałem i poszedłem... Tak pewnie Pani powie, porozmawiaj z rodzicami, z nimi sie nie da, Pani sobie nie zdaje, musiałym to nagrac jakie słowa padaja i w ogole... Ostatnio po wywiadówce, tyle dostałem huji i w ogole wszystkiego ... Jestem jedynakiem i mieszkac z takimi rodzicami to naprawdę ciężko... Im nie pasuja ze mam trójki kazda ocena im nie pasuje.. Rozumiem pogadac jak człowiek z człowiekiem... Ale to co sie wyprawia to jest masakra.. A jutro za te ucieczki, za to wszystko to będzie PIEKŁO... JUZ Sie boje, probowalem im dzisiaj powiedziec o tej religii, to juz mi sie dostało okropnie... Czemu oni nie pogadaja ze mna normalnie? Przeciez ja sie obruszam, ani nic z checia pogadałbym... Wytlumaczylbym, ze dojezdzam tyle, ze taka sytuacja, ze autbous mam 3 godziny pozniej... Jesli robie zle to normalnie nie umieja pogadac? Przeciez ludzie IMPREZUJA PIJA PALA, To co slysze od znajomych w klubie i jakos rodzice nie slysze zeby robili im niewiadomo co, a ja tylko te godziny opuszczone... A tak to nic zlego nie robie! A i raz komorke po jednym upomnieniu gosc zabrał ale oddal i mowil ze powie wychowawcy, a mialem pilna wiadomosc, wiec za to tez bedzie przejebane... a ta wychowawczyni to jest taka, ze pisala ze nie przestrzegam higieniy, a matce w oczy ze smierdze... a ja sie codziennie myje i przebieram zaznaczam! Takze z wychowawczynia tez jest cięzo ( Oj bedzie koszmar jutro (
  13. Każda taka sytuacja powoduje u mnie lęk. Chciałbym zapisać się do klubu, lecz nie potrafię się przełamać zadzwonić i zapytać, o treningi i te sprawy... A szczególnie, jesli ten klub to klub kolarski. Przykładowo, nigdy nie byłem na siłowni mam 17 lat... W takim miasteczku jest, ale wstydze sie tam pójść i w ogole, nie wiem jak to zacząć... Chcialbym zmienic szkole sie przepisac, i tez nie potrafie pojsc do sekretariatu, strasznie sie boje, mam jakis paniczny lęk, boje sie ze wyjde na głupka i w ogole zawsze sie tak przejmuje, np zapytac sie cos nauczyciela
  14. Prosze pisac na priv, objasnie dokładniej problem, jesli ktos ma ochote (
  15. VanGH96

    czy to depresja?

    Jestem normalnym chłopakiem, potrafie pogadac. Te goscie po prostu mnie odrzucili, to sa takie kozaki troche, wiecie, poprzeklinac i wgl.... Mniejsza o to. Natomiast co do nawiązywania kontaktow, to jestem bardzo niesmialy np w stosunku do dziewczyn, nie potrafie zagadac, nawet sie popatrzec czy cos..
  16. VanGH96

    czy to depresja?

    Czy mam coś wspólnego z depresją? Otóż, będąc w szkole zwłaszcza, dopada mnie ogromne przygnębienie... Koledzy z klasy mnie nie akceptują, całkowicie mnie odrzucili. Nikt się do mnie nie odzywa, każdy ma już swoją grupkę, wiecie jak to jest. Ogólnie to staram się tym nie przejmować jakoś, odpuścić takie coś, w gimnazjum przeszedłem prawdziwe piekło, bo tam byłem dopiero zaszczuty, wyzywany itd... Tutaj chociaż jest tylko izolacja, bo jeszcze nie doszło do tego żeby mnie obrażali, ale już jest na wfach komentowanie przeciwko mnie itd.... Ale wróćmy do tematu. I właśnie taki przygnębiony okropnie jestem w tej szkole, w domu czasem również, szczególnie w dni wolne, bo nie mam przyjaciół i tak sobie myslę wtedy, że naprawdę jest fatalnie... Ale również, potrafią mnie ucieszyc dobre rzeczy, np jechac sie przejechac rowerem, czy sluchanie muzyki.. Pozdrawiam
  17. Witam, nie daje sobie rady juz z problemami, bardzo chcialbym skorzystac z psychologa online, jest tu taki, albo znajde go gdzies?
  18. Dzięki kolego u góry, trochę mnie pocieszyłeś... JJa nie mam kompleksow jesli chodzi o wf, ba, nawet mialem chodzic do SMS pilkarskiego, ale z podobnych powodow, towarzystwa, prawdziwego piekla, zrezygnowalem... Tak mozecie sie dziwic, pewnie powiedziecie ze to moja wina... ale podam wam prosty przyklad, ktory mi wlasnie przyszedl na mysl, nawet jak lezalem w szpitalu to z druzyny gosc byl przypadkiem, to nie potrafil nawet mnie odwiedzic, tylko potem wysmiac na treningu z innymi, i ze ze wsi jestem... Ale nie... Tam bylo naprawde okropnie, tak jak w gimnazujm... Duzo juz przeszedlem w zyciu... zawsze bylem gnebiony, a w gimnazjum to bylo naprawde okropnea jestem naprawde normalny, potrafie porozmawiać, potrafię nawet zagadać na śmierc, w pozytywnym tego słowa znaczeniu, tlyko ze nie mam z kim a bardzo. Co do gosci z mojej grupy : Oni sie nawet nie witaja, ani sie nie odzywaja, ani nic, ogolnie zawuazylem ze sa przeciwko mnie, np jak gramy to mnie nie wybieraja, i sa przeciwko mnie komentarze itd... Okej, ja to olewam, mowi sie trudno, ale czesto mnie to naprawde mocno przygnebia... jak jestem w tej szkole, jestem okropnie przygnębiony... Myslalem nad przenosinami do innego LO, tylko ze tutaj jest pod wzgledem nauki w porządku, bo ze tak powiem z powodow problemow nie mam sily do nauki, i tutaj jakos jest do przodu... I boje sie tez troche, wstydze sie, mam jakis lek przed tym nowym, ale to dopiero musiabym po wakacjach... i rodzice sie pewnie nie zgodza (
  19. Witam, mam bardzo duże problemy z rodzicami, już nie mogę tego znieść. Często są takie momenty, że mam ochotę po prostu, żeby ich nie było na tym świecie. M. innymi mam teraz taką sytuację. Jestem wyklinany, są to okropne przekleństwa, ludzie to nie jest normalne, uwierzcie, nie chce tutaj cytować, ale jakby się tak przyjrzeć z boku, to oni są nienormalni psychicznie, potrafią przez ,, pojeb pierdolony, a ten huj nie wie, huj jebany, skurwysyn, cytuje co teraz slysze, rozmawiaja miedzy soba rodzice o mnie, zaczęło sie wyklinaja od wszystkiego.... ze jestem brudas, smierdziel, ogolnie czuje ze beda cala noc klnąc na mnie... bo ojciec sie dowiedział o tej sytuacji - i pewnie będzie teraz . Wiecie, akurat w tej sytuacji chodzi o szkołę. Jestem bardzo grzecznym chłopakiem, nie robię nic złego. Ale miałem teraz pewną sytuację, otóż powiedziałem matce żeby, napisać usprawiedliwienie, w postaci smsa, napisalismy, a wychowawczyni ( obrazała mnie, ze smierdzę, w ogole to jest mega anty przypadek ) odpisala, ze wszystkie nieobecnosci beda nieusprawiedliwione. Majac takich rodzicow, wychowawczyne, ktora mnie nie lubi i sie uwziela ( napisala, ze smierdze w kartotece, co Bron Boze nawet biednej osobie, bym tak w zyciu nie powiedzial ) i majac takie piekło z nimi, szykuje sie ogromny koszmar. A plus tego mialem takie sytuacje teraz, ze w piatek, bo kocham skoki, a rodzice nie napisza mi zwolnienia, , zwolnilem sie z dwoch lekcji, ktore zamienia sie w nieobecnosci Nki, plus w poniedzialek nie bylem na dwoch wfach i sotatniej chemii, tylko o 11 pojechalem do domu ( bo nie bylo wf, a koeldzy mi dokuczaja wiec wolalem dom ( wiec robia sie kolejne NKi... Nie mam przyjaciol, w szkole nie mam nikogo, jestem izolowany, chociaz jestem normalnym chlopakiem, ale tak sie ulozylo, moze jestem spokojny i grzeczny.... i przychodze do domu, i zawsze staram sie nawiazac rozmowe z rodzicami, no bo z kim? Nie ptorafie sie powstrzymac, czesto sie im wygaduje o rozne sprawy, i potem mam przewalone... Tak jak sie wygadalem z tym zwolnieniem, mowie Wam mam pieklo, jest 12 w nocy, a oni dalej klna na mnie miedzy soba... nie rozumieja, ze dojezdzam 30 km, i nie nawidze wfow ktorych nie ma z towarzystwem tym, w ogole nie rozumieja mnie... ( Mowie Wam ja nie pale, nie pije, nie mam kolegow, jestem bardzo grzeczny, samotny strasznie... ( Nie moge juz tego wytrzymac ;((((((((((((((((((((((
  20. Milo ze odpisales, bo jakos nikt nie potrafil odpisac. Sluchaj, Mam tez duze wahania nastroju... Czasami sam mysle, czy ja to sobie czasem nie wymyslam, czy nie jest tak zle ze mna? sam juz czasem nie wiem... Nie nie lecze nerwicy, mam 17 lat. Ona czesto przychodzi przed snem, ze musze podotykac iles tam razy roznych rzeczy i nie moge przez to zasnac... W innych sprawach tez przychodzi jak juz pisalem jesli chodzi o muzyke cokolwiek... Co do szkoly, fakt jest to bardzo przygnebiajace, obecnie jest weekend, wiec zapomnialem o szkole, wiec nie bede sie wypowiadal, ale jak tam jestem to racja jest zle. Nie mam w ogole zycia towarzyskiego, dobrze ze mam tych rodzicow chociaz, ktorzy tez nie sa za normalni.... ale to wątek na inna historie.... Ale dobrze ze sa, bo tak to zywcem nie byloby juz do kogo sie odezwac... Ale czy to takie fajne, ciagle przebywac z rodzicami, w domu, ktorzy jeszcze w dodatku tez maja problemy ze swoja psychika, sa za nerwowi, o małą pierdołę robią koniec swiata..
  21. Witam. Na początku nie wiem czy dobry wątek wybrałem, przepraszam, jesli zły.W tym poście postaram się przybliżyć Wam nie co moje spaprane życie chorobami psychicznymi. Liczę na jakieś zrozumienie, pomoc. Sam nie wiem jak się do tego zabrać, ale postaram się choć trochę pokazać Wam na czym polega moje życie... Wyobraźcie sobie, budzicie się rano. Juz od rana trapią was setki niepotrzebnych myśli, jak się zachowam w sklepie, jak powiem to nauczycielce, bo przeciez tak sie tym przejmuję. Wstajecie, idzicie umyc zeby. Potem przed wyjsciem do szkoły, musicie poodotykać, w moim wypadku krzyż, z dwiescierazy, to jest takie silne... Do szkoły jedzieciecie cali załamani, ze znów zobaczycie te twarze, tych ludzi, od których robi sie wam niedobrze... Ale z jakims tam poczuciem lekkim, że dobre i to, że w tej szkole chociaz bedziecie, a nie cały dzien w łóżku, przed komputerem... Gdy jestescie w szkole, jestescie odrzuceni przez chłopaków, grupkę 7 z nich, ale okej przyjmujecie to bez zadnych zamyslen, okej, zreszta i tak oni są nie do kolegowania, nie nawiązalibyscie z nimi przyjazni, aczkolwiek dochodzi do was jak samotni jestescie... W szkole, mnóstwo dręczących mysli, strach o zapytanie sie o cos nauczyciela ( nie wiem moze to kwestia doswiadczen z przeszlosci, gdy mi dokuczano całe gimnazjum? ). Z pozoru wyglądacie normalnie, wszystko jest okej, ale jednak zachowanie nie dokonca... W szkole mozna zawrzec jakies nowe znajomosci, wystarczy zagadac czy cos, ale wy tego nie potraficie...Nie potraficie nawet popatrzec jakiejkolwiek dizewczynie w oczy gdy idziecie korytarzem i ja mijacie... Potem wracacie przygnebieni w autobusie, wszedzie samemu, w galerii handlowej, w autobusie... troche to was dobija... Gdy jestescie juz w domu, to idziecie na komputer, tam znajdujecie wszystko... muzyka, ciekawostki, czego dusza zabraknie. Tutaj tez mozecie porozmawiac bez problemow z fajnymi znajomymi, tyle ze przez internet, ale mimo wszystko jakis kontakt jest, moze niezbyt taki prawdziwy, ale jakas tam cząstka zycia towarzyskiego... wlączacie Internet, podoba wam sie jakas piosenka, ale nie mozecie jej normalnie posłuchac, bo zaraz pojawiaja sie mysli, moj nieprzyjaciel tez tego słucha, i całosc wam sie obrzydza... czesto nie potraficie czegos tam napisac jakiegos slowa, bo znów te natrectwa... jedyne co was pociesza, buduje mocno, wygląd. Patrzycie w lustro i mówicie, o jestem ładny/a, przynajmniej to... Ale chwila... wystarczy zerknąć na te dwa zdjęcia, i juz całosc sie burzy... Wiem ze to idiotyczny problem, ale strasznie obniza morale. Ale to tylko taka pierdołka. Macie kłebek mysli o tym i o tamtym, natrectwa, w domu sa tylko rodzice... zeby chociaz rodzenstwo bylo. I tak zlatuje cały dzien, mowie o zimowym mi... Zapisac sie pewnie zaproponujecie na jakies dodatkowe mlodziezowe zajecia... No tak, nie dosc ze nie potrafie popatrzec dziewczynom w oczy gdy przechodza, co nie daj Boze zapisac sie na jakies zajecia, ot tak podejsc i zagadac... Nie potrafiłbym tak... wprawdzie trenuje teraz 2 razy, tygodniowo z doroslymi w pilke, ale to inna sprawa... z nimi sie nie zakoleguje, wiecie jak to jest... Na weekendach jest tak samo, wakacje równiez, jest to nie dozniesienia, zarowno samotnosc jak i problemy psychiczne... Owszem, potrafie sie ucieszyc, przezywac radosc z czegos tam, ale mimo wszystko czesto trwam w tym maraźmie, codziennie... nawet nie zdajciecie sobie sprawy, jakie mysli mnie męcza... Mam głęboka nadzieje ze zrozumieliscie cos z tego bełkotu, takie to moje zycie jest (
  22. No ja z kolei jestem zadowolony z siebie z wyglądu, jak najbardziej, tylko całość mi się burzy gdy popatrzę na pewne zdjęcia I to mnie gnębi nie daje mi poczuc sie naprawde dobrze wyglądającym, strasznie mi to nie daje żyć, wiem że się powtarzam, ale prosze piszcie na priv jeśli ktos ma chwile...
  23. to ja tak mam ze wszystkim anwey radia spokojnie nie moge posluchac:((
  24. to ja tak mam ze wszystkim anwey radia spokojnie nie moge posluchac:((
  25. witajcie, sen w miare wrocil, jest okej, widocznie to bylo jakies przestawienie w organizmie, sam nie wiem... aczkolwiek, teraz spie juz w miare normalnie, z tym ze rowniez nie daja mi zycia te natrectwa... ale na szczescie jakos troszke potrafie teraz zasnac, wiec nie jest totalnie zle... ale mimo wszystko np dotykanie klamki po 10000 razy przed snem jest okropne:(
×