Jestem tu nowa i chciałam się z Wami przywitać.
Oczywiście jak większość z Was, nie bez powodu się tu znalazłam.
Na schizofrenię choruję już 10 lat. Przyzwyczaiłam się. Wiem też, ile trzeba się starać, żeby nie zburzyć wszystkiego w drobny mak jednym ruchem ręki. Czasami bywam zmęczona tym ciągłym pilnowaniem się, staraniem, drżącym i niepewnym stąpaniem po linie.
Irytuje mnie, że to, co większość ludzi wykonuje naturalnie, od niechcenia, mimochodem -
ja muszę robić celowo, z wysiłkiem i każdego dnia od nowa. Jakbym dopiero uczyła się chodzić, mówić, pamiętać i zbierać wszystko razem do kupy.
Czasem nie mam już siły tłuc się ze sobą, z rzeczywistością, z oporem materii i wszystkim, co notorycznie krzyżuje mi plany. A jednak bardzo lubię życie i bardzo chcę nim żyć. Nie innym życiem, tylko tym, moim własnym.
Chciałabym tylko zacząć nad nim panować. I tyle.