witam ,zagladam tu czesto ale nie jestem zbyt aktywna nie wiem co pisac i jak, a zreszta jak czytam wasze posty to tak jak to bym ja byla...tyle roznych ludzi a czesto te same objawy ..."ciesze"sie (moze nie ladnie powiedziane)ze tyle osob na to samo choruje i ze nie jestem sama,rowniez zrobilam kilka badan oczywiscie wyszly ok a za kazdym razem mysle i pszypisuje sobie nowa chorobe...co za glopota ..teraz tak mysle ale jak mam taki atak to malobym nie poleciala na ostry dyzur zeby mnie juz teraz przebadali najlepjej to w zdluz i w szesz, zeby tylko sobie ulzycz psychicznie ...od jakiegos czasu jak mam taki dzien to poprostu siadam za komputerem i czytam wasze posty albo cos na ten temat,wtedy sie uspokajam,bo czytam ze tyle osob przezywa dokladnie to co ja,wiec patrzac na to realnie ,niemozliwe zeby tylu ludzi mialo raka,guza.cos z sercem itd...probuje rozwaznie myslec,nie zawsze sie udaje ,najgorsze jak sie poniose wyobrazni... to koniec,boje sie ze zaraz zemdleje...
najgorsze jest to ,ze nie mam pojecia kiedy i od czego sie to zaczelo...tak o samo z siebie..nie ukrywam mamy z mezem sporo problemow a ja z natuty jestem "sama w sobie"wszystko dusze wiec ...ale kiedy????myslalam ze panuje nad soba ale jednak "to cos"jest silniejsze
postanowilam z nowym rokiem walczyc z tym czyms ,krzycze sama na siebie(oczywiscie kiedy sie da..) ze to moja psychika tak dziala a nie moj organizm,wmawiam sobie ze jest ok,a ten atak to znowu kaprys psychiki...trudno jest ale sie nie poddaje ...
powodzenia wszystkim