Skocz do zawartości
Nerwica.com

lusia21

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia lusia21

  1. Witam, mam nawrot choroby po 2 latach. Teraz jest juz duzo lepiej bo biore znowu leki od ponad miesiąca. Ale leki mi raczej nie mijają. Jest cheć życia, mam ciagle nadzieje ze niedlugo i one miną... Ale kiedy zaczął się poprawiać nastrój zaczelam sie zastanawiac czy to nhie depresja dwubiegunowa. Mało spię, ale to przez ten niepokój raczej, ale kiedy mam ochote coś zrobic, smieje sie, to od razu zaczynam się bać że wpadne w jakąś manię... czy to normalne? Dlatego pytam kto ma depresje dwubiegunową, żeby mi coś poopowiadał...prosze
  2. Dokładnie tak...ziółka mogą pomagać w jakiś łagodnych stanach depresyjnych czy nerwicowych. Ale ja yeż niestety doświadczyłam sama, że bez tabletek poprostu bym z tego nie wyszła. Nie powinniście czuć się jacyś gorsi z tego powodu,że bierzecie laki antydepresyjne... Ludzie przecież to jest choroba a nie jakieś "widzi mi się"!! Nie wiem dlaczego, ale w Polsce ludzie boj.ą się powiedzieć, że mają depresję jakby to oznaczało, że są nienormalni... Jesteśmy p-oprostu chorzy. Jedni chorują na cukrzycę a my mamy depresję... i trudno-trzeba się z tym pogodzić i nauczyć z tym żyć. Tabletki nie są złe, tylko trzeba znależć odpowiednie i stosować we wskazanych dawkach.
  3. Ja uważam, tak jak TYGRYSKA, że to zależy od każdego indywidualnie. Jeśli twoja depresja jest spowodowana jakimś czynnikiem zewnętrznym to możesz spróbować tylko terapii, ale np w moim przypadku leki są konieczne -depresja endogenna. Moim zdaniem nie trzeba sie bać psychotropów(nie lubię tej nazwy...:/ ) Przecież to są leki, które wyrównują poziom neuroprzekaźników w mózgu, a nie jakieś narkotyki, które sprawiają, że się ma jakieś jazdy... Trzeba sobie uświadomić, że deprecha to jest podstępna choroba, którą leczy się tak jak wszystkie inne-lakami. ja już raz się wyleczyłam z depresji dzięki fevarin. Te tabletki pozwoliły mi wyjść do ludzi, bo wcześniej bałam się nawet wyjść na do własnego ogrodu... Zmieniło się moje życie, wyjechałam nawet do pracy zagranice. Teraz deprecha wróciła, jest to napewno spowodowane śmiercią mojego taty i tym, że odstawiłam leki. Dlatego zaczęłam się leczyć znowu i będe robic wszystko by odnieść kolejny sukces
  4. Leki nie były przeterminowane, więc wziełam do końca opakowanie i mam juz nową receptę na kolejne. Mineły 2 tyg od rozpoczęcia leczenia i czuje się lepiej. Wiem, że same leki mi w 100% nie pomogą ale napewno dadzą poczucie większego komfortu i spokoju, który tak mi jest potrzebny. Będe robić wszystko, by z tego wyjść całkowicie juz po raz drugi... troche mnie to przeraża, ze najprawdopodobniej będe już na lekach ciągle, ale wole je łykać niż przeżywać to po raz kolejny... Zresztą to jest przecież przewlekła choroba, jak wiele innych. Tak mi to tłumaczyła moja mama, że np chorzy na cukrzycę muszą brać insulinę by żyć... a ja juszę łykć fevarin, by chcieć żyć... pozdrawiam
  5. Witaj, wiem co czujesz bo też mam depreche i trudno mi oddychac, boli mnie brzuch, wszystko jest jakby napięte...a śwait dookoła obcy... Ale już raz wyszłam z tego 2 lata temu i wiem, że to jest choroba...którą trzeba koniecznie leczyć. Postaraj się wykupić te leki, porozmawiaj z lekarzem o swojej sytuacji materialnej-wtedy też dostosuje się do niej- i zacznij się leczyc. Z tego naprawde da się wyleczyć. Mówię to bo to przeżyłam...choć znowu jestem w dołku, ale wiem, że da się z tego wyjść... Powodzenia
  6. Dziekuje Ci za te słowa... Wiem, że trzeba być silnym dal tych którzy zostali....ale czasami sie poprostu nie da. Mimo tego chce walczyć z tą chorobą dla taty...bo wiem, jak ona zawsze walczył ze swoją depresją, a pożniej z rakiem...Wiem też,że kiedy zachorował na raka to nie załamał się ani na chwilę mimo swojej słabości psychicznej-wiem, że to niezrozumiałe i trudno sobie to wyobrazić, ale może właśnie o to chodzi, że uroki życia i jego prawdziwy cud udaje nam się docenić dopiero jak go tracimy...
  7. Witam, jestem tu nowa choc moj problem, czyli depresja to już drugi epizod w moim życiu. Zaczelo sie jakies 5 lat temu, wtedy jalkos bez leków udało mi sie wyjsc na prostą...następnie wmarcu 2005 roku nastapił gwałtowny nawrót... Doprowadziłam sie do takiego stanu, ze nie bylam zdolna oddychac. Zycie bylo wilekim ciezarem, na sercu jakby lezal ciezki głaz, bolaly mnie miesnie, a cialo przeszywał okropny ból. Ciagle napiecie i starch...niew iadomo przed czym...przed życiem, które dotychczas kochałam...to bezsensu, ale tak to wygląda-nagle wszystko sie wali i traci jakikolwiek sens. Zaczełam się leczyc (moj tato cierpiał na depresję, wiec lekarze podejrzewają ze jest to dziedziczne). Brałam przez poł roku fevarin, na początku 3x 50mg, poznij stopniowo zeszłam do 1 tabletki na dzien...Leczenie pod kontrola specjalisty itd... Udało się-wyszłam z tego. Oczywisice były gorsze i lepsze dni, ale zaczełam żyć pełnią życia, nawet bardziej wszystko potrafiłam docenić niż wcześniej... 2 mieisące temu umarł na raka mo tata...a ja jakieś 2 tyg temu zaczełam zauważać, że znowu nie radze sobie z życiem... Przeżywam podobne katusze jak wtedy, z tym że juz od 2 tyg biore fevarin 2x 50 mg bo zostały mi jeszcze tabletki z poprzedniego leczenia. Czy ten nawrót po 2 latach jest spowodowany tym co mnie spotkało?? czy to poprostu już zawsze tak będzie, że bez leków długo nie moge normalnie żyć?? Prosze o jakąś odp...
×