Skocz do zawartości
Nerwica.com

refren

Użytkownik
  • Postów

    3 901
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez refren

  1. 7 godzin temu, LostStar napisał:

    Jeszcze rok mordęgi do licencjatu, potem studia magisterskie. Kiedy ukończę studia magisterskie, będę mieć 29 lat. Wstyd i porażka.

     

    Nie, sukces, wielu ludzi nigdy nie ukończy studiów. A wielu zaczyna w późniejszym wieku niż Ty skończysz. Nie poddawaj się, jest Ci trudniej niż innym, ale tak nie będzie zawsze, burze psychiczne miną, a dyplom zostanie.

     

    7 godzin temu, LostStar napisał:

    Myślałam, że będę najlepszym studentem na roku, a jest wielu takich, którzy są ode mnie znacznie lepsi,

     

    Cóż. Życie nas ciągle czegoś uczy. Między innymi wciąż uderza w nasze przekonania o własnej wyjątkowości. Przerabiałam to na pierwszym roku studiów, kiedy odkryłam, że na tle mojej grupy jestem przeciętna, a nie wybitna, a inni też nie są na tym kierunku przez przypadek. :D 

     

  2. 34 minuty temu, LostStar napisał:

    Chcę, żeby mój przykład był dla niego jedną wielką porażką. Zażyczę mu, aby jego dziewczyna umarła na jego rękach i żeby nic nie mógł z tym zrobić. Tego mu z całego serca życzę.

     

    Kiedyś możesz żałować, mieć wyrzuty sumienia i nie będziesz już mogła cofnąć tych słów.

    To nie jest wina terapeuty, że nie masz (na razie) tego, na czym Ci zależy. 

     

     

  3. LostStar

    moim zdaniem powinnaś zmienić terapeutę, a nie zupełnie zostawiać terapię. Może potrzebujesz trochę przerwy, ale potem znowu zasuwaj grzecznie na psychoterapię. Według mnie nurt psychodynamiczny jest do chrzanu, polecam spróbować w jakimś innym, choć może wystarczy, że zmienisz osobę, a nie nurt.

    To że postanowisz być sama może chwilowo ukoi Twoje cierpienie, ale wkrótce znajdą się do niego nowe powody, bo masz skłonność do popadania w rozpacz i nadmiernie obawiasz się zbyt wielu rzeczy, które może przynieść Ci życie.

    3 godziny temu, LostStar napisał:

    Co do religii, sam Jezus NIGDY się nie ożenił, nigdy nie zakochał w kobiecie, nigdy nie uprawiał seksu. I chociaż nie pałam miłością do Kościoła katolickiego, to w pełni popieram celibat księży i rozumiem wyższość życia w pojedynkę nad małżeństwem. Sam Bóg to pochwala

     

    Owszem, tylko linia Jezusa tak poza tym nie zgadza się z Twoją. Więc jeśli chcesz oprzeć teraz życie na Ewangelii, to coś poszło nie tak.

     

    3 godziny temu, LostStar napisał:

    Jeżeli zachce mi się seksu, wystarczy film pornograficzny albo męska prostytutka. Za pieniądze przez dwie godziny zrobi dla nas wszystko.

     

    Więc sorry, ale

     

    3 godziny temu, LostStar napisał:

    Ze względu jednak na niebezpieczeństwo rozpusty niech każdy ma swoją żonę, a każda swojego męża.

    ;)

  4.  

    Wiem z własnego doświadczenia, że wymyślone problemy bolą tak samo jak prawdziwe, a nawet bardziej, bo prawdziwe można rozwiązać. Łatwiej jest też uzyskać wsparcie i być zrozumianym, kiedy się ma "typowe" problemy. Destrukcyjne, obsesyjne myślenie nie zmienia się z dnia na dzień, to wolny proces, ale dobrze nie stracić na to połowy życia.

  5. W dniu 3.04.2020 o 17:17, carlosbueno napisał:

    Ciągle odnosisz się do jakiś jednostkowych przypadków i uznajesz że skoro nie jesteś tacy jak oni, to jesteś przegrana, bez przyszłości  itd, takim narzekanckim pisaniem, mówieniem odstraszasz tylko potencjalnych kandydatów na faceta. 

     

    Nie wiemy czy LostStar gdzie indziej też narzeka, a to forum akurat do tego jest. Jeżeli dręczą kogoś myśli, które sprawiają ból, to gdzieś trzeba dać ujście.

  6. 11 godzin temu, rafs napisał:

    Bardzo wiarygodne źródło.

    Jak się pogrzebie, to ten cały Ron Wyatt okazuje się całkiem barwną postacią.

     

    10 godzin temu, rafs napisał:

    Zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz: jaki jest cel wrzucania takich "artykułów" z takich gównoźródeł? 

     

    No niestety,  najpierw wrzuciłam, a potem pogrzebałam, rzeczywiście gównowarte. Ale nie wzburzaj się, nie tak głupie rzeczy ludzie wrzucają na to forum lub piszą. ;)

  7.  

    W dniu 25.03.2020 o 18:45, LostStar napisał:

    Nie mogę się pocieszać nawet wyjątkowością mojego cierpienia.

     

    Możesz. Twoje cierpienie nie jest oparte na zdarzeniach typowych dla innych osób, nie jest w ogóle oparte na zdarzeniach. Nie jest też typowym cierpieniem osoby, która nie może znaleźć drugiej połówki, bo ponad to sobie dokładasz, to znaczy wymyślasz sobie problemy, które Cię absolutnie w tym momencie nie dotyczą i tworzysz sobie fikcyjne sytuacje bez wyjścia, które prowadzą Cię do załamania. To jest Twój problem - brak bariery ochronnej, optymizmu, umiejętności spojrzenia na daną sytuację z różnych stron, brak oczekiwania, że może Cię spotkać coś dobrego. Z czasem się nauczysz z tym radzić dzięki doświadczeniu życiowemu, ale póki co to Cię niszczy i tracisz zdrowie i czas. Jeżeli terapia nie przynosi efektów, to może pora zmienić terapeutę. Kiedyś problemy, którymi się teraz przejmujesz wydadzą Ci się absurdalne czy nieistotne, a będziesz żałować, że zniszczyły Ci zdrowie. Spróbuj się jakoś chronić przed destrukcyjnym myśleniem.

    W dniu 24.03.2020 o 12:01, LostStar napisał:

    Ale boję się, że nawet jeżeli go znajdę i wszystko będzie dobrze, to umrze wcześniej i zostanę wdową. Wdów jest cztery razy więcej niż wdowców.

     

    Po pierwsze nie wiesz czy tak będzie. Możesz mieć męża młodszego od siebie, możesz nie mieć wcale, możesz się rozwieść i cieszyć, że się uwolniłaś,  możesz umrzeć wcześniej.  Opieka zdrowotna się polepsza, a średnia życia zależy od ogólnego poziomu rozwoju danego kraju, więc w przyszłości ludzie w Polsce  będą raczej żyć dłużej. W Afryce średnia życia to coś koło 35 lat, w Szwecji 82 lata. Po drugie w tym momencie posiadanie partnera jest dla Ciebie bardzo istotne, bo go nie masz i łączy się to z silnymi emocjami. Jednak silne uczucia występują raczej w pierwszych latach związku, na starość nie są specjalnie ogniste i romantyczne, więc stratę przeżywa się w inny sposób, choć strata kogoś z kim się przeżyło wiele lat powoduje samotność. Z tym że teraz wydaje Ci się to nie do udźwignięcia, bo nie jesteś na etapie życia, w którym ludzie zaczynają się godzić z tym, że umrą lub ich mąż/żona umrze. W tym momencie ogólnie masz  mało elastyczną psychikę, więc przeczuwasz, że różne ciosy życiowe mogłyby Cię załamać, ale to się zmieni, bo instynkt samozachowawczy i przetrwania wymusi na Tobie większą elastyczność i odporność. Depresja/żałoba po śmierci bliskiej osoby mija, można odnaleźć wsparcia w reszcie rodziny, zająć się wnukami lub poznać kogoś innego i jeszcze raz wyjść za mąż, co się zdarza ludziom w każdym wieku.

  8. Vader22, jeżeli autorytet lekarza się nie sprawdził, dalej pozostaje kwestia Waszej relacji. Przykładowo, zdrada małżeńska nie jest zaburzeniem z punktu widzenia medycznego, a niszczy małżeństwo. Podobnie może być z pornografią. Problem nie jest w Twojej manii. Mąż nie jest wariatem i to, że ściągnął sobie  porno z nieletnimi nie oznacza, że jest pedofilem, ale powinien się zastanowić do czego zmierza, bo w końcu może mieć naprawdę problemy z prawem oraz stać się niezdolnym to normalnej relacji intymnej z żywą kobietą.

  9. 6 godzin temu, Vader22 napisał:

    Potem oskarżyłam go o pedofilskie zapędy, on twierdzi, że moz eisc na badania psychologiczne edla mojego spokoju.

     

    Zapewne jakiś czas temu nie miał pedofilskich zapędów i możliwe, że teraz nadal nie ma,  ale pornografia prowadzi do przekraczania kolejnych granic. Za miesiąc może oglądać gejowskie porno bądź cokolwiek w poszukiwaniu nowych wrażeń., co nie znaczy, że będzie potem realizował to co ogląda w rzeczywistości. 

  10. 5 godzin temu, Vader22 napisał:

    Poszedł do seksuologa ale facet stwierdził, że księża z kościoła n aprzeciwko też się masturbują i niech nie wyolbrzymia.

     

    To smutne, że w dzisiejszych czasach nawet wielu seksuologów lekceważy problem pornografii, co jak widać może się łączyć z antyklerykalizmem, z kolei przekonanie o szkodliwości pornografii kojarzy się z kościółkowością i dewocją. 

    Polecam zawsze w tym temacie wywiad z seksuologiem i psychologiem, jest na stronie katolickiej, ale sam respondent nie jest związany z Kościołem, jest psychologiem i seksuologiem praktykiem oraz wykładowcą na UŁ z dorobkiem naukowym.

    http://psych.uni.lodz.pl/pracownicy/leszek-putynski/

     

    https://m.katolik.pl/bagno-pornografii,1863,416,cz.html

  11. A podstawowe prawo psychiki ludzkiej jest takie, że człowiek nigdy nie działa dobrze pod przymusem i choćby przymus dotyczył najsłuszniejszych rzeczy, to tylko pozór czegoś słusznego. Natręctwa polegają na tym, że człowiek nie czuje swojej wolności, więc trzeba się cofnąć dokładnie do momentu, w którym się to popsuło i naprawić system odrzucając przymus jako zło samo w sobie.

  12. W dniu 9.03.2020 o 22:57, Edi Edi napisał:

    Hej

    Jak długo męczyłaś się z natręctwami...? Przerwanie tego błędnego koła wymaga ogromniej siły i zaparcia. I masz rację ..trzeba być radykalnym bo nikt nie zrobi tego za mnie.  

    Jestem teraz w rozsypce ..ciągłe pytania i odpowiedzi doprowadziły do wycieńczenia organizmu.  Wiem jedno ..można żyć inaczej..i o to życie chcę walczyć..

     

    Ileś lat,  jeśli je policzę, to może nie być budujące. Potem były przerwy i nawroty, coraz rzadsze.

    Mi leki pomogły w przerwaniu błędnego koła. A w wyjściu z natręctw pomogła też terapia i zrozumienie patologii natręctw i pewnych praw natury ludzkiej.

    Zwykle jeśli chcemy walczyć z natręctwami, to się bardziej pogrążamy, bo  z im większą siłą  uderzysz w nerwicę, z tym większą siłą uderzy ona. Chodzi o to, aby się dystansować, odrywać swoje myśli, odwracać uwagę, nie walczyć, kiedy jesteś pod wpływem lęku. Kiedy natręctwo jest najbardziej aktywne nie ma sensu z nim dyskutować, trzeba się nastawić na przetrwanie i żyć na minimum. Odwracać uwagę, ale bez szarpania, bo jeśli postanowisz "dziś o tym nie myślę" i będziesz chciała żyć pełnią życia, to na bank się okaże, że nie dajesz rady. Im mniej się będziesz wikłać w rozważania i im bardziej będziesz je omijać szerokim łukiem, tym szybciej znajdzie się rozwiązanie.

  13. Moje natręctwa były innego rodzaju. Jeżeli chodzi o zdrowie, to warto sobie uświadomić, że natręctwa szkodzą Ci dużo bardziej niż nieprzestrzeganie jakichś zaleceń i wyimaginowane choroby.  Przewlekły stres jest niszczący dla organizmu. Trzeba jasno zdefiniować natręctwa jako wroga i nie doszukiwać się w nich jakichkolwiek korzyści. To siła wyłącznie destrukcyjna, nie zwiększa kontroli nad Twoim życiem, ale wyłącznie ją zmniejsza. Gdy natręctwa miną, będziesz mogła dopiero w sposób racjonalny dbać o swoje zdrowie i będziesz mieć na to energię.

    Kiedyś, kiedy leżałam w łóżku, zaczęła mnie męczyć myśl, że nie dokręciłam kurków od gazu. Miałam koleżankę, która miała natręctwa na tym punkcie i wiedziałam, jakie to umęczliwe. I powiedziałam sobie "wolę raz porządnie umrzeć niż całe życie się męczyć z kolejnym natręctwem", otworzyłam okno i olałam sprawdzenie kurków. I żyję. Czasem trzeba być radykalnym.

  14. A jakiego rodzaju natręctwa Cię męczą?

    Mi się udało pokonać natręctwa, chociaż zdarzają mi się nawroty, na szczęście nie są zbyt częste. Leki były w tym dość istotne. Nie powiem, że jestem całkowicie zdrowa, bo mam też inne problemy, poza tym lęk przed powrotem natręctw mnie czasem ogranicza, ale przed laty męczyły mnie na okrągło miesiącami,  teraz już tego nie doświadczam.

  15. W dniu 24.01.2015 o 00:12, refren napisał:

    Tak ogólnie mężczyźni służą:

     

    - do naprawiania komputera

    - do naprawiania roweru

    - do wspólnych wypadów, w szczególności:

    ---prowadzenia samochodu

    ---do znalezienia właściwej trasy i wyjścia z lasu

    --- do pływania kajakiem, żaglówką itp

    ---do wypełnienia połowy pokoju, namiotu, domku

    ---do ogrzewania kiedy jest chłodno

    - do pokazywania jak się korzysta z różnych programów i nagrywa filmy

    -do szeroko rozumianej realizacji technicznej pomysłów kobiety

    - do zjadania obiadu

    - do reperacji sprzętów, urządzeń

    - do towarzystwa, zwłaszcza późną porą w nieciekawej okolicy

    - do interesującej konwersacji (wybrane osobniki)

    - do tańca (jw.)

    -do flirtowania i marzenia o cudach niewidach (niezalecane)

    -do nalewania wina i polewania wódki (może być z colą)

    -do zrobienia (w razie potrzeby) szybkiego skrótu wiadomości politycznych

    - do nauki pogodzenia się z tym, czego nie można zmienić (to znaczy mężczyzny)

    -do nauki cierpliwości (droczenie się)

    -do zadziwiania (nie nosi czapki w mróz, nie wie co to getry, uważa, że można kogoś rzucić dla jego dobra)

    -do zaopiekowania się nim (czasem)

    -do poprawiania humoru

    -do szeroko rozumianego planowania, obliczania i szacowania rozmaitych wielkości

    -do zwiększania dystansu do życia

     

    Natomiast ukochany mężczyzna służy do kochania.

     

    Weszłam w wątek, żeby się wypowiedzieć i zobaczyłam, że się już wypowiedziałam...

    Z perspektywy czasu i upadku idealizmu  mogę napisać, że mężczyźni służą głównie do otwierania opakowań. Plastikowe są najgorsze.

×