Skocz do zawartości
Nerwica.com

utopia

Użytkownik
  • Postów

    8
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez utopia

  1. połknęłam dzisiaj w nocy 136 antydepresantów. i wciąż żyję. nic nie potrafię, nawet umrzeć.
  2. moim "sposobem" na takie ataki beznadziei jest włączenie bardzo głośno czegoś elektronicznego, dudniącego i agresywnego. plusem jest to, że natychmiast wyrywa mnie z marazmu - zamykam oczy i zaczynam tańczyć. minusem jest to, że mam dwie osobowości i przez tą muzykę wychodzę z tej depresyjnej, ale "bardziej mojej", jednocześnie wpadając w tą drugą, dekadencką. wtedy zupełnie wyłączam mózg, czuję się jak jakaś czarownica podczas rytualnych tańców, jakbym myślała całym ciałem czując każdy pojedynczy centymetr. i pomyśleć, że do tej metafizyki czasem wystarczy skrillex...
  3. dokładnie to samo uczucie mnie dzisiaj złapało. bo uświadomiłam sobie, że po pół roku czystości, a następnie trzech miesiącach wmawiania sobie "przecież to tylko stymulanty, żeby być żywa" znowu się konkretnie wpieprzyłam w ćpanie. new year, same shit.
  4. jakaś marna ta mianseryna. biorę od trzech tygodni 10-20 mg, dzisiaj lekarz zwiększył do 30-40 mg. na sen jest dobra, ale czasem i tak budziłam się koło trzeciej, jak zawsze kiedyś. no i zero działania przeciwlękowego. jedynie w sylwestra, siedząc sama w domu wzięłam 50 mg naraz, to wtedy natychmiast humor mi się poprawił, ale jestem stara ćpunka i lekomanka, więc pewnie to autosugestia. no i osobiście uważam, że przepisanie komuś z zaburzeniami odżywiania mianseryny za świństwo... nawet jeśli pacjentka (np. ja), ma sporą niedowagę po silnym epizodzie depresyjnym, to zwiększenie łaknienia = napady = jeszcze bardziej restrykcyjna dieta. a miałam z tym walczyć... a i jeszcze to takie głupie uczucie przy kładzeniu się spać "nie będę mogła zasnąć, na pewno nie zasnę", a przy budzeniu się w nocy "już na pewno do rana nie będę spać". ale no ogromny plus - PIĘKNE SNY!!!
  5. utopia

    osobowość mnoga?

    nazywam się niewarto, po Twoim poście trochę się wystraszyłam i postanowiłam nic sobie nie wkręcać, ale byłam ciekawa. jestem pewna, że nie mam schizofrenii, bo kiedyś w moim postrzeganiu rzeczywistości panował chaos i bezsens, ale jakiś czas temu odnalazłam się w tym, może dojrzałam do tego. po prostu zaczęłam rozumieć, nie jestem już ślepo sprzeciwiająca się wszystkiemu. przestałam być na wskroś materialna i doceniłam odrobinę metafizyki :-) oczywiście mowa tu o mnie, nie o Niej, bo Ona jest po prostu zła. ludzie źli nie wierzą w nic, czemu nie mogą zmiażdżyć i zniszczyć. tak czy inaczej jutro porozmawiam z lekarzem, mam nadzieję, że przepisze mi coś innego i będzie spokój z lękami, bo już mnie wykańczają. dziękuję za odpowiedzi.
  6. utopia

    osobowość mnoga?

    kilkanaście razy zdarzało mi się słyszeć głosy, w dzieciństwie to były takie natrętne krzyki mężczyzny, jakby coś rozkazywał (kazał mi się ustawić w szereg, czy coś takiego). teraz też czasami mam nieswoje myśli, które napływają znikąd, o ile przeważnie są to bardzo luźne skojarzenia przychodzące znienacka, o tyle czasami to jest po prostu zupełnie obca myśl. np. dwa tygodnie temu leżąc w łóżku (bez leków nasennych), nagle nasunął mi się jakby obraz z takim okrzykiem i zaczęłam się głośno śmiać. przeczytałam w dziale o schizofrenii, że jest spłycenie relacji i emocji. no to akurat jest jeden z większych problemów, bo staję się coraz większym emocjonalnym dzieckiem, już zupełnie nie rozpoznaję moich emocji i uczuć, przeważnie się złoszczę albo frustruję. dopiero po jakimś czasie zdaję sobie sprawę, co wtedy czułam. powinnam o tym porozmawiać z lekarzem? boję się nawet czytać coś więcej o tym.
  7. utopia

    osobowość mnoga?

    witam, nie wiem, gdzie umieścić ten wątek a z racji tego, że obecnie mam depresję, to piszę tutaj. mam 18 lat. od ponad roku czuję, jakby ktoś inny siedział w mojej głowie. zawsze byłam ambitna, kocham czytać, chciałam coś w życiu osiągnąć. dwa lata temu wyjechałam za granicę i przeżyłam ciężką depresję ze stanami psychotycznymi. mój stan był tak zły, że rodzice zgodzili się, abym zamieszkała z babcią w Polsce. w czasie pobytu za granicą (13 miesięcy), zaczęły się pojawiać skłonności autodestrukcyjne, używki, cięcie się, niewiele też pamiętam z tamtego okresu. ale wtedy to było logiczne. jednak po powrocie na "stare śmieci", do starego domu i znajomych coraz częściej pojawiała się Ona. tak ją nazywam, bo nie identyfikuję jej ze sobą. Ona zaprowadziła mnie do uzależnienia od narkotyków, wtedy też zaczęły się na poważnie moje zaburzenia odżywiania. byłam w ośrodku dla narkomanów, myślałam, że ją już zupełnie wyrzuciłam z siebie i że to wszystko to mój źle działający mózg. byłam czysta pół roku, ale to rozdzielenie było coraz gorsze. wizualizuję sobie to tak: jestem ja, świadoma swoich celów i wartości, pewna siebie, z dużymi ambicjami, spokojna, dbająca o wnętrze, ale z dużymi kompleksami (Ja widzę w lustrze zawsze grubą siebie). ale mam jakby pustą dziurę w klatce piersiowej, która powiększała się coraz bardziej. a Ona jest jakby puzzlem. kiedy przychodzi (a robi to niespodziewanie), wtedy chce zniszczyć tę prawdziwą mnie i czerpie z tego ogromną przyjemność. Ona się głodzi i jest uzależniona od "umierania", tzn wszelkich form autoagresji, Ona się cieszy, kiedy sinieje mi ciało, chudnę i skręcam się z głodu. przedtem ten podział nie był tak silny, ale teraz to są dwie różne osoby, nawet wyglądają inaczej. próbuję walczyć z Nią, bo wiem, że zepsuje mi życie, moje ciało, zabierze mi wszystko. najgorsze jest to, że coraz więcej rzeczy należy do Niej, coraz więcej czynności mi zabiera i potrafię je robić tylko, kiedy jestem Nią. teraz podczas bycia sobą mam depresję i nie umiem nic zrobić. a kiedy jestem Nią, to jestem nadczłowiekiem i mogę wszystko. nie wiem już co mam robić, przyjmuję Miansec 10 mg wieczorem, ale on nic nie daje. w piątek mam wizytę u psychiatry, ale wstyd mi o tym mówić, bo może sobie coś ubzdurałam. pomocy
×