Witam, aż się zarejestrowałem żeby coś dopowiedzieć.
Wiec mam podobny problem do autora tego tematu, już 22 lata ,często słyszę że już z pannami powinnem od dawna obcować a ja jak nie mam nikogo tak nie mam. Z tym że hetero jestem z całą pewnością, tylko że nie mam szczęścia do poznawania kobiet, jak tak dalej pójdzie wyląduje w końcu jak nasz premier co po 50 u matki z kotem pomieszkuje;) Pewnie to moja wina bo wiele nie robię by to zmienić ale z drugiej strony tyle fajnych dziewczyn na świecie że wkońcu jakąś znajdę, nieraz jak patrzę po naszym pięknym kraju to nieżadko naprawdę ładne 'dziołchy' chodzą A taki strasznie cudaczny to raczej nie jestem, mam 178 wzrostu ( i więcej nie chcę bo wtedy trzeba pamiętać by się schylać przed każdymi dzwiami bo inaczej głowa boli ), przystojny wg. otoczenia nie jestem( bo nigdy nie słyszałem potwierdzenia tego ale nie ma jakiegoś obiektywnego wzorca do oceny, w każdym razie garbaty, szczerbaty i jakiś jeszcze inny nie jestem), i myślę że trochę sympatyczny. Ale chyba przez moją nieśmiałość, i tudność nawiązywania kontaktów, no nie mogę jakoś temu zaradzić, ale specjalnie mnie to nie dołuje tylko tej młodośći szkoda
Nie którzy dziwią sie dlaczego są ze sobą osoby które nie pasują np. ta fajna laska i jakiś "cham" czy "cipa" (są chyba w polskiej mowie jakieś lepsze synonimy) i czy są szczęśliwi. Odpowiedzią jest jedno słowo -miłość ,no może nie każdy wierzy w nią ale podobnie też w Boga a obydwa tematy są stałym elementem w dziejach ludzkości i każdego życia w konsekwencji.
I jeszcze zaznaczę że może dlatego nie idzie mi w zapoznawaniu że śmieszy mnie po prostu całe to podrywanie jako niemal sztuka, podchodziś i nęcisz cel jakimś bajerem i jest twoja (zbajerowana) albo i nie. To trochę kpina z intelektu takiej panny, choć może stawiam siebie na jej miejscu a cała oprawa ma małe zanczenie, liczą się feromonny i porządanie.
No nic. Pozdrawiam. -stary kawaler