Skocz do zawartości
Nerwica.com

kamilwin

Użytkownik
  • Postów

    126
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kamilwin

  1. samuraxo

     

    1.

    Gdybyś miała tak ciężkie objawy jak ja i autor tego tematu to byś nawet gówno zjadła żeby pomogło. Gwarantuje :)

     

    Mój post odnosił się do tego, więc mi nie pisz, że nic takiego nie napisałeś, bo napisałeś. Nie wiesz jakie objawy ma, czy miała autorka tego wpisu, ale "wiesz, że Ty masz dużo gorsze". Skoro ona poradziła sobie bez leków, to znaczy, że nie miała tak ciężkich objawów jak Ty. Taką tezę postawiłeś. Ja się z nią nie zgadzam.

     

    2.

    Lilith - Rozumiem, trochę mnie ponosi przy tego typu ignorantach.

     

    Przeczytaj jeszcze raz swój wpis adresowany do mnie. Wcześniej weź może sobie zażyj jakiś lek uspokajający, żebyś się nie zdenerwował za bardzo. Jeśli pisanie o ruchaniu moich zwłok, słanie przekleństw w co drugim słowie, to dla Ciebie dowód na to, że "trochę Cię poniosło", to nie chcę wiedzieć jak się zachowujesz gdy jesteś naprawdę zdenerwowany.

     

    Lilith

     

    Rozumiem, że post niedoszłego gwałciciela moich zwłok uznałaś za adekwatny i zgodny z regulaminem forum. Ciekawy jestem co on tam napisał w miejscach, które ocenzurowano, skoro kurwy i chuje wiszą sobie na forum :) Chyba jednak nie chcę wiedzieć.

     

    Na lekach się nie znam, więc nie będę się tu więcej wpisywał. Po prostu nie chciałem się zgodzić z tezą głoszoną przez samuraxo jakoby ci, którzy wyszli z nerwicy i lęków bez zażywania leków, mieli słabsze objawy, lęki. Może mieli, a może nie mieli. Ciężko to porównywać.Tyle.

     

    Pozdrawiam!

  2. A ja powiem tak jestem zdecydowaną przeciwniczka leków ,napisałeś ze masz 30 lat jesteś teraz młody a co bedzie dalej jak ,będziesz cały czas jechać na lekach? pomyślałeś o tym?niedługo młodośc sie skończy przyjda inne dolegliwości REALNE a co z organizmem ? Sorki może będe brutalna ale naprawde musisz chcieć się z tego wyleczyć ,stań twarzą w twarz ze swoim lękiem innej drogi nie ma ,jak dla mnie przez całe życie jazda na wspomagaczu to nie życie!Dla przykładu moja matka jest ciężko chora i musi brać leki bardzo poważne przez całe życie ,ja patrze na to codziennie jak te leki ją wykańczają ,pomału rozwalają cały organizm.Czy ty będac zdrowy (bo nerwica to nie choroba) chcesz się skazać na coś takiego? Pomyśl nad tym :idea:

     

     

    A pomyślałaś sobie, że gdyby nie leki to pewnie już dawno wisiał by na lince bo nie wytrzymałby tyle lat w takim stanie?

    A pomyślałaś sobie, że jego dolegliwości są realne tylko nie widzisz ich gołym okiem bo są pod czaszką w mózgu?

    A pomyślałaś sobie, że osoby z nerwicą i depresją mają zaburzoną pracę mózgu, neuronów, pomniejszone jego niektóre obszary?

    Stań twarzą w twarz ze swoim lękiem hahahaha, kur... za dużo filmów chyba się naoglądałaś. Komuś bez nogi pewnie powiesz żeby wyobraził sobie, że ją ma to zacznie chodzić. Myślę, że śmiało powinnaś przenieść się w średniowiecze gdzie ludzi z epilepsją palili na stosie gdyż myśleli, że są opętani i podobnie było u ludzi z lękiem tylko tych nie palili (no chyba, że nieszczęśnik dostał ataku).

     

    A pomyślałaś, że nerwica wykańcza organizm? Mózg który steruje pracą każdego narządu jest chory, nie do końca sprawny i można dostać zawału, duszności, padaczki ze skrajnego wyczerpania tym stanem itp itd.......

     

    Są różne odmiany nerwic i depresji. Są takie wywołane jakimś przeżyciem, a są też takie które pojawiły się bez konkretnej przyczyny i je wyleczyć najtrudniej i raczej już tylko farmakologicznie. Polecam się dokształcić w tym temacie bo nie napisałem tu nawet 1/10 tego co wiem, jestem zaspany jeszcze i nawet mi szkoda tracić więcej czasu na znachorów.

     

    Jeśli według Ciebie nerwica to nie jest choroba tylko taki tam kaprys naszej wyobraźni to gratuluje bystrości i radze puknąć się w czoło... Może w skroń to coś się tam przestawi na lepsze...

     

    Aha i benzodiazepiny nie rozwalają całego organizmu tylko rozregulowują układ GABA i jest potem mega nadwrażliwy bo musi znowu nauczyć się pracować bez benzo więc trzeba powoli zmniejszać dawki i cierpieć jakiś czas.

     

    Gdybyś miała tak ciężkie objawy jak ja i autor tego tematu to byś nawet gówno zjadła żeby pomogło. Gwarantuje :)

    Ah no ale jak dostałem padaki rok temu z powodu nerwicy i skrajnego wyczerpania to pewnie też moja psycha i powinienem stanąć twarzą w twarz z lękiem (żebym dostał zawału tym razem, chociaż w sumie jak mam stanąć twarzą w twarz z lękiem skoro odczuwam go nawet na klopie? Ciągle stoimy i się na siebie gapimy, nie pomaga).

     

    Witki opadają...

     

    No tak. Ty masz najgorzej na świecie - najwięcej fobii, najsilniejsze lęki. Reszta stresuje się przed kartkówką z WOSu.

  3. kamilwin bo jestem głupia :/ a tak wogole wczoraj rano było poniezj normy potem lekko wyzej wiec cos mi nie pasowalo i tak sie zaczzelo ze roslo z kazdym moim mierzeniem doszlo do 138/89 a nawet 92 i lekko opadalo zeby znowu nie chce przegabic nadcisnienia

    Przez co do godziny 3 w nocy nie spałam brała hydro neopersen i syrop i jakos zasnelam meczyły mnie lęki strasznie. A dzisiaj po poludniu lekki lek juz nie wiem chce sie wybrac do kardiologa moze cos poradzi na to :(

     

    Nie jesteś głupia, tylko przewrażliwiona na swoim punkcie. To naturalne przy nerwicy.

     

    Serce prawdopodobnie masz zdrowe (tego Ci życzę), więc kardiolog niewiele będzie miał do powiedzenia.

     

    Póki nie zaufasz swojemu organizmowi, nie zrozumiesz, że szybciej bijące serce i podwyższone ciśnienie nie jest niczym złym, to nie przerwiesz tej spirali lęku. Próbując nieustannie kontrolować swój organizm sprawiasz, że on się jeszcze bardziej "spina". Łatwo mi to pisać teraz, ale prawda jest taka, że ja miałem podobnie. Obecnie chętnie bym przejął od Ciebie Twój lęk jak John Coffey przejął chorobę Paula w "Zielonej Mili", bo ja już wiem jak z nim sobie poradzić, ale niestety nie mam takich zdolności. Musisz sama sobie z tym problemem poradzić, ja mogę tylko próbować Cię dopingować i dawać "złote rady", w które i tak większość z Was tutaj nie wierzy i nie próbuje się do nich stosować.

     

    Mam jednak nadzieję, że w końcu uda Ci się uwolnić od lęku. Trzymam kciuki!

  4. Witam,

    Mam 30 lat i ciągle czuje się nieszcześliwa. Nawet jak coś mi się udaje to nie sprawia mi to przyjemności, wtedy martwie się innym problemem. Nie potrafię się zrelaksować. Do tego od jakieś czasu żle się czuję fizycznie:

    * ciągle jestem zmęczona

    * boli mnie głowa ( coś jakby ból napięciowy) ale nie jestem pewna - boje się że to coś poważnego w tej głowie się dzieje.uczucie zapchanej, ciężkiej głowy.

    * drżenie rąk, uderzenia gorąca, zawroty, ból w okolicy serca ( ekg ok)

    * ciągły wysokie puls powyżej 100

    * natrętne obgryzanie paznokci

     

    Ciągle martwię się że coś mi jest poważnego ( jestem w trakcie chodzenia po lekarzach i jeszcze muszę zrobić resztę badań. ( aktualnie czekam na tomografie głowy). Jakiś czas temu miałam traumatyczne przeżycie związane z chorobą nowotworową w rodzinie i od tego czasu zaczeły się moje dolegliwości i co gorsza nasilają się. Martwię się także o najbliższych, a najbardziej boje się raka u siebie i najbliższych. Każda mała/błacha dolegliwość powoduje że od razu mam najgorsze myśli.

     

     

    Dodatkowo od 10 lat mieszkałam w domu z bratem alkoholikiem ( czasem agresywnym, policja, odtrucia itp.) i choć wyprowadziłam się już ponad rok temu to nadal ciągle myślę o tym co dzieje się w domu i martwię się o rodziców co z nim mieszkają. W pracy też gigantyczny stres, mobbing. Także non stop się stresuje, jedynie chwila spokoju to jak kładę się spać, w zasadzie sen to jedyna przyjemność. Nie mam ochoty na spotkania towarzyskie, denerwuje mnie już sama myśl o tym że ktoś chce się ze mną spotkać, najchętniej wszystkie wolne chwile spędzałabym w samotności przed telewizorem.

     

    Czy to nerwica, depresja czy jakaś niezdiagnozowana choroba???

     

    To pesymizm.

  5. jakie masz WBC...?

    JA MAM 5,3 przy normie (4-10)

    i boję się ,że mam za mało???

     

    Skoro normą jest 4-10, a Ty masz 5,3 to chyba nie masz za mało? No chyba, że chciałabyś mieć idealnie po środeczku - 7. I ciśnienie też fajnie by było mieć zawsze "idealne" - bez względu na porę dnia. Na wszelki wypadek można zmierzyć raz na 10 minut i sprawdzić czy aby nic nie podskoczyło, czy nie daj Boże nie spadło! Puls, morfologię i temperaturę ciała także przydałoby się mieć w normie. A jak serce mocniej zabije po podbiegnięciu do autobusu to wypada odwiedzić kardiologa, albo zażyć jakieś leki "spowalniające" to wredne, rozjuszone serce. Każde odchylenie od "normy" grozi przecież tragedią.

  6. Moim zdaniem zbyt krótko chodziłeś do psychologa, to że po 4 latach wyszedłeś z domu to na prawdę dużo, może warto pomyśleć o dalszej psychoterapii, a tabletki jeśli już to wspomagająco terapię, ale jakie to nie wiem. Tak czy inaczej życzę powodzenia :smile:

     

    Nadal chodzę do psychologa. Raz w tygodniu mam wizytę (minimum raz na dwa tygodnie).

    " to że po 4 latach wyszedłeś z domu to na prawdę dużo" Zdaje sobie z tego sprawę , w tym roku była pierwsza wiosna z której byłem w stanie się cieszyć i korzystać :great: ( może nie tak jak inni , ale dla mnie to jest bardzo dużo ) .

     

    Chodzi mi o to że potrzebuję leku tylko jako środek wspomagający .

    Mam 30lat , i jestem w ciężkiej sytuacji finansowej i zależy mi na znalezieniu , najpóźniej do wiosny jakiejś pracy .

     

    To jasne że po leki pójdę do mojego psychiatry. Ale chciałbym usłyszeć wasze opinie.

    Czy moglibyście doradzić jakiś lek ?

     

    Najlepszy lek dostępny na rynku masz już w sobie. Bez recepty.

  7. kamilwin, ale ja nie mam nerwicy ani paniki tylko schizofrenie,a moja terapeutka mówiła,że osoba po przejściach która nadal tkwi nieprzyjaznym środowisku u takiej osoby terapia będzie trwała długo nawet przez całe życie z krótkimi przerwami remisji.

     

    Acha, to nie doczytałem. Na schizofrenii się nie znam. Mam nadzieję, że uda Ci się ją wyleczyć.

     

    Trzymaj się ciepło!

  8. fatuma03, super, kasiątko, długo...ale ważne, że pomaga...nie wazne ile trwa

     

     

    Az takim zagorzalym przeciwnikiem psychoterapii nie jestem ale nie sadzicie ze jednak 9 lat to troche przy dlugo? wychodzac z zalozenia ze "nie wazne ile trwa,wazne ze pomaga" mozna psychoterapie ciagnac nawet jak dana osoba odejdzie z tego swiata( np nad jej grobem) . Pisze tak ostro bo wydaje mi sie to absurdem i skutecznosc takiej terapii jest wielce watpliwa ..

     

    Podobnie uważam. Z nerwicy i paniki można wyjść po paru miesiącach i to za darmo. Wymaga to "tylko" zmiany nastawienia, odwagi i samodyscypliny.

  9. Mówicie:pokochac wroga?Jak,skoro cały dzień nakręcałam się,albo w zasadzie COŚ mnie nakręcało,że mam raka mózgu,ewentualnie padaczkę...A fakt,że mam malutkie dziecko jeszcze podgrzewa atmosferę,boję się,że z jakiegoś powodu będę musiała go zostawic i to jest dopiero KOSZMAR.

     

    Twój organizm nie jest Twoim wrogiem, tylko przyjacielem. Nie pytaj "jak", tylko spróbuj się "poddać", "odpuścić", zaufać swojemu organizmowi - "Ok serduszko. Chcesz szybciej bić, to bij. Widocznie masz jakiś powód. I tak Cię kocham. Wiem, że mi nie zrobisz krzywdy." Pisząc o "poddaniu się" nie mam na myśli siedzenia w domu i poddaniu się lękom, tylko ich zaakceptowanie i działanie razem z nimi, a nie przeciwko nim.

  10. Jeśli spotyka nas jakieś realne zagrożenie, to mamy 2 sposoby: ucieczka lub walka. Tak samo jest w przypadku lęków. Od kiedy zdałam sobie z tego sprawę wiele się zmieniło. Do tej pory mnożyły się w mojej głowie miejsca związane z lękiem i ucieczką. Coraz gorzej czułam się wychodząc. Kilka tygodni temu postanowiłam wyjść na spacer. Poszłam na pocztę, gdy stałam w kolejce, znów poczułam zbliżający się atak paniki. Pomyślałam, że tym razem nie ucieknę. Postanowiłam to przeczekać i minęło. Wyszłam bardzo zadowolona i pomyślałam, że będę zbierać w głowie takie miejsca, gdzie to ja wygrałam, a nie mój lęk. Z czasem mam takich pozytywnych skojarzeń coraz więcej. Na przykład teraz bardzo lubię chodzić na wspomnianą wcześniej pocztę. Kiedyś podróż zatłoczonym autobusem byłaby nie do pomyślenia. Raz zawzięłam się, że dam radę. Udało się. Dalej się boję, ale mam już jeden przyjazny autobus :) Takimi małymi krokami zmierzam w dobrym kierunku. Im więcej dobrych skojarzeń, tym mniej lęku. Nauczyłam się to w dużym stopniu kontrolować. Pomaga mi też słuchanie muzyki, wtedy skupiam się na ulubionych piosenkach, a nie na biciu serca na przykład. Czasem myślałam, dlaczego mnie to spotkało i czemu nie mogę żyć jak inni. Teraz chcę wyciągnąć z tej mojej nerwicy coś dobrego, bo wiem, że każda wygrana walka daje radość. Inni po prostu wychodzą z domu, a jak ja wyjdę i wygram to zwyczajny spacer sprawia, że świat staje się piękniejszy. Życzę wszystkim owocnej walki

     

    Pięknie napisane. Spróbuj jeszcze polubić swoje lęki, nawet je pokochać. Kto powiedział, że szybsze bicie serca jest złe? Jak jesteś z chłopakiem, który Ci się podoba to serce Ci szybciej bije, denerwujesz się i jakoś nie odbierasz tego za coś złego, nerwicę czy panikę. Podniecenie od strachu niewiele się różni. To, jak postrzegamy daną emocję zależy od nas, od tego, czego nas nauczono. Świat mówi, że miłość jest dobra, a strach jest zły. A ja mówię, że lęk jest taką samą emocją jak miłość. Od nas zależy czy zechcemy ją zwalczać, czy ją zaakceptujemy.

     

    Większość z Was tutaj nie akceptuje siebie i swoich emocji. Serce Wam szybciej bije, więc lecicie do kardiologa albo bierzecie leki. Wyobraźcie sobie zawodowego sportowca, który lata co chwilę po kardiologach, bo "mu serce szybciej zabiło". To od Was zależy to, jak odbieracie daną emocję. Zrozumcie, że to WASZE serce szybciej bije, to WASZE ręce się trzęsą, to w WASZEJ głowie się kręci. To jest część Was. Zaakceptujcie to. Im szybciej to zrobicie, tym szybciej "wyzdrowiejecie".

     

    Peace.

  11. Mam jeszcze jeden bardzo uciążliwy i krępujący problem tzn. jak ktoś na mnie patrzy to zaczynam się denerwować że on z kolei zobaczy że się denerwuję i wtedy zaczyna się błędne koło, najgorsze jest to że po prostu zaczynam się trząść i im bardziej chcę przestać tym bardziej się nakręcam, ręce mi się trzęsą, bardzo mnie to krępuje i przez to ograniczam swoje kontakty z ludźmi, najgorzej jest u dentysty albo fryzjera wręcz się wzdrygam albo np gdy muszę przy kimś coś zjeść..Nie zawsze tak jest ale bardzo często. Ktoś też tak ma??

     

    Chcesz przerwać to błędne koło? Skoro wiesz, że "im bardziej chcesz przestać się denerwować, tym bardziej się nakręcasz" to po co to robisz? Po co chcesz przestać się nakręcać? Po co chcesz to ukrywać przed innymi? Skoro wiesz, że to tylko wzmacnia zdenerwowanie? Wywróć wszystko do góry nogami!

     

    Zamiast "próbować się uspokajać" w takiej sytuacji spróbuj się jeszcze bardziej zdenerwować. Spróbuj zrobić tak, żeby wszyscy widzieli Twoje zdenerwowanie! Pokaż wszystkim jak Ci się ręce trzęsą! I zobacz, co się stanie.

     

    Powodzenia!

  12. kamilwin, chodze na terapie od 1,5 roku...ja jestem uzalezniona psychicznie od leku...w sumie on na mnie i tak juz nie działa..takie placebo..ale psychicznie daje mi poczucie bezpieczenstwa..dlatego na terapii ucze sie konfrontowac z lękiem.

     

    To dobrze, że na terapii uczysz się konfrontować z lękiem. Mam nadzieję, że już niedługo zrozumiesz, że nie taki diabeł straszny, jak go malują ;)

     

    Ja żadnych psychotropów nie brałem nigdy, ale po tym jak wyszedłem ze szpitala ojciec mi polecił, żebym sobie zażywał jakiś taki lek bez recepty ziołowy - nazwy nie pamiętam. Miałem jeszcze jakiś taki miętowy, orzeźwiający i podobno też uspokajający. Zawsze kiedy mnie łapała duszność (czyli bardzo często hehe) to go zażywałem w autobusach, pociągach, supermarketach, itp. Tak często go zażywałem, że bardzo szybko mi się skończył i musiałem sobie radzić bez ;) To wymyśliłem, że będę sobie "zażywał" tic taci miętowe. I tak się przerzuciłem z jakiegoś tam leku uspokajającego dostępnego bez recepty na tiktaki. To było takie moje placebo. Jak nie miałem przy sobie tiktaków, to się czułem dużo mniej spokojnie ;) Ale w końcu zacząłem sobie też radzić bez tiktaków.

     

    Powodzenia!

  13. proszę napiszcie czy macie też drętwienia, mi oprócz rąk zaczęły drętwieć nogi:(jestem prawie pewna guza mozgu:9dodatkowo ból w uchu, gniecenie w głowie, chwilami płytki oodech

     

    obecnie nie mam dretwien, ale w chwilach silnych stresów owszem, dretwieja mi wtedy rece i nogi, oddech tez wtedy nie jest taki jak powinien, ale wiem ze jak sie nie bedziesz skupiac nad tym ze masz plytki oddech czy gniecenie w glowie dolegliwosci ci przejda...

     

    prosze zrob sobie pare dni przerwy i NIE CZYTAJ STRON ZAKAZANYCH!:) a bedzie lepiej...

     

     

    ja natomiast przypomniałam sobie o moich badaniach krwi jakie robiłam niedawno i o moim OB 18 i WBC 10.2 i znowu zaczelam sie stresowac, boje sie ze jak jutro pojde zrobic badania to wyjda jeszcze gorsze i beda sie pogarszac:(((

     

    paulag24 nie stresuj sie i nie mysl o tym, nie wsluchuj sie tak w bicie serca bo nie ma po co:)

     

    -- 27 lis 2012, 11:25 --

     

    ob 17 miało byc

     

    Kiedy przestaniesz się tak martwić o swoją krew, serce i ogólnie zdrowie, zacznie się poprawiać. Zobaczysz.

     

    Zdrówka życzę!

  14. Może dlatego macie nawroty, że leki Was nie leczą z nerwicy, tylko otępiają Wasze mózgi? Przez psychotropy Wasza percepcja się zmniejsza i jesteście mniej podatne na różne bodźce z wewnątrz (bicie serca, kłucie w klatce) i zewnątrz. Ale nic poza tym. Jeśli równolegle z braniem leków nie prowadzicie jakiejś terapii to Wasz stan stoi w miejscu i się w ogóle nie poprawia (a może i się pogarsza). Nie chodzi o to, żebym Was nakręcał, ale taka jest prawda.

     

    Pozdrawiam!

  15. Goguś Ja odpowiadając na Twoje pierwsze pytanie podejdę do sprawy trochę od dupy strony, ale tak się zastanawiam - jaki jest sens picia jednego drinka albo piwa? ;) Ja to jak piję, to piję. Jak nie piję, to nie piję ;) Reasumując, jak miałbym wybierać między wypiciem jednego drinka i strachem przed jakimiś komplikacjami, a nie piciem alkoholu i brakiem tej obawy, to wybrałbym to drugie.

     

    Dobrej zabawy na studniówce życzę!

  16. Moja fobia społeczna wyraża się w kilku przejawach. Już jak byłam podlotkiem, zauważyłam, że krępuje mnie, kiedy ktoś na mnie patrzy na ulicy i od razu zmienia mi się chód na taki sztywny. Wciąż to czuje i dlatego nie mogę nosić butów na obcasie, jak idę sama. Mam wrażenie, że wszyscy się wtedy na mnie patrzą, a ja zaczynam iść jak na szczudłach. Wiem, że ludzie chyba czasem myślą, że ja tego nie widzę, ale mam oczy naokoło głowy i wyczuję każde spojrzenie. Tak samo, jak wchodzę do jakiegoś metra czy tramwaju, połowa oczu na mnie, a ja mam wrażenie, że się wtedy tak nienaturalnie poruszam. Mi się wydaje, że oni to widzą, że ja widzę. Minie mi to kiedykolwiek? :oops:

     

    Może po prostu patrzą na Ciebie, bo ładna z Ciebie dziewczyna. Jeśli tak, to może nigdy nie minąć - zawsze się znajdzie ktoś kto na Ciebie spojrzy ;)

     

    Wiem o czym piszesz. Ja mam podobnie (nie to, że ładny ze mnie chłopak, tylko, że mam podobne "akcje" hehe), chociaż trochę się poprawiło w tej kwestii. Myślę, że większość ludzi się "peszy", kiedy sporo ludzi intensywnie na nich patrzy jak idą (podziwiam modelki na wybiegu, chociaż tez musiały pewnie się przełamać i na początku się bały). Mnie takie coś parę razy złapało jak mijałem jakieś fajne dziewczyny, jak ktoś za mną przez dłuższy czas szedł, itp. Najczęściej to mnie jednak łapie w momencie gdy mijam późną porą grupkę dziesięciu "nastolatków" w kapturach popijających piwo na ławce i wszyscy, jak jeden mąż, się na mnie zaczynają gapić i czekają, aż się potknę ;) A ja wtedy sztywno, ale idę do przodu, starając się nie przejmować ;)

     

    Moja rada jest banalna. Staraj się tym nie przejmować ;) Innej nie znam. Jak nabierzesz pewności siebie, to Ci to samo przejdzie.

  17. kamilwin widze ze jestes specem to powiedz mi mam jakies dziwne bole od wczoraj nie wiem czy to od serca czy nie z boku zaraz piersi jak sa tam boli po lewej stronie zewnetrznej jak dotykam to boli bardziej poszcze odpuszcza wkurzajace to jest i wywołuje lęki nie wiem czy to jakis promieniujacy nerwoból bo ja to juz zawały mam badz zatory:( chociaz robilam cholesterol w marcu i mialam idealny

     

    Taki ze mnie spec, jak z koziej dupy trąba ;)

     

    Ja po prostu wyszedłem z nerwicy i paniki. Też miałem różne symptomy, które mnie denerwowały i przerażały. Bałem się, że będę miał zawał, że ciśnienie rozsadzi mi czaszkę, że zemdleję albo dostanę padaczki pourazowej (taką diagnozę mi wystawiła pani lekarz prowadząca po tygodniowych badaniach w szpitalu). Nic z tych rzeczy się nie ziściło. Jestem zdrów jak ryba :)

     

    Doktorem Housem nie jestem, żeby stwierdzić co Ci dolega. Może to jakaś dolegliwość fizyczna, która wymaga leczenia. A może "po prostu" nerwica wpędza Cię w hipochondrię i przez "samonakręcanie" odnajdujesz w sobie jakieś dolegliwości. A może mąż miał jakiś dynamiczny sen, wierzgał kopytami i Cię kopnął w klatkę piersiową? ;) Sory, że tak trochę żartuję, domyślam się, że cierpisz i Ci nie do śmiechu, ale naprawdę nie mam pojęcia co Ci doradzić. Może stłukłaś sobie żebra jakoś, a może to jakaś poważna dolegliwość. Skonsultuj się z lekarzem najlepiej. Oby to nie było nic groźnego.

     

    Zdrówka życzę!

  18. kto to jest Kamil Winczewski?? bo jak mam do kogos napisac to chciałabym coś wiedzieć:)

     

    -- 26 lis 2012, 13:17 --

     

    robił ktoś z was jakies badanie na wykrycie heliobakter pyroli?

     

    hehe Kamil Winczewski to mój pseudonim "artystyczny" stworzony na potrzeby napisania poradnika pokazującego jak wyjść z nerwicy i ataków paniki.

     

    Odpowiadając na Twoje pytanie, mógłbym napisać, że Kamil Winczewski to osoba, która przeszła to, co Ty aktualnie przechodzisz, jest teraz wolna od nerwicy i paniki i napisała poradnik.

     

    Pozdrawiam!

  19. Wczoraj wyprawiałam imieniny ... a dzisiaj poprostu masakra. I to nie chodzi o to, że mam kaca bo się nie upiłam. W sumie wypiłam tyle, żeby bez oporów zatańczyć, powygłupiać się - po wszystkim jeszcze posprzątałam, położyłam się o 2 w nocy i chociaż byłam zmęczona nie mogłam zasnąć. Ostatnio właśnie mimo zmęczenia mam duże problemy ze spaniem. Nawet jeśli jestem śpiąca w dzień lub tak ok. 21.00 gdy usypiam dziecko to później gdy się już położe do łóżka nie mogę wogóle zasnąc. Leże tak i leże i nie potrafie przestać myśleć. Własnie tak było dzisiaj, zamiast odpocząć bo narobiłam się okrutnie ( przecież wszystko musiało być idealne ) leżałam i po sto razy wszystko analizowałam. Jak wyglądałam, co komu powiedziałam, a co sobie o mnie kto pomyslał i w sumie czułam takie rosnące poczucie niezadowolenia chyba z siebie, że nie było dostatecznie ,,idealnie,, ( w moim przypadku to chyba niemożliwe ).

    To jest straszne. Ja nigdy nie jestem zadowolona. Mimo, że staram się aż do bólu zawsze znajde jakieś ALE. Tak bardzo potrzebuję akceptacji otoczenia a i tak w rezultacie zawsze czuję się odrzucona i jakaś gWorsza od innych ... Zabiegam o innych ludzi i boję się ...

    W trakcie przygotowań kiedy byłam zajęta czułam sie zdecydowanie lepiej !!!! Nawet byłam zdziwiona, że wogóle jestem w stanie to wszystko zrobić, bo całymi latami nie byłam w stanie spotykać się z innymi ludźmi - unikałam imprez a przygotowania, organizacja mnie przerażały.W TEJ CHWILI WRĘCZ MNIE DO TEGO CIĄGNIE. BARDZO TEGO PRAGNĘ. To jakaś forma ucieczki przed rzeczywistością. Tylko, że za takie chwilowe 2-dniowe polepszenia samopoczucia teraz płacę ogromną cenę.

    Dzisiaj poprostu zdycham ze strachu, całą mnie telepie, serce mi wali, ból żoładka, niesmak, mdłości ale najgorsze jest takie mega poczucie zagrożonia - jakby za chwilę miało się stać coś strasznego. Zastanawiam się CZY TO KWESTIA WYPITEGO WCZORAJ ALKOHOLU (nie byłam pijana ) zmęczenia i niewyspania czy tej ROZPACZLIWEJ NIGDY NIE ZASPOKOJONEJ WALKI O AKCEPATACJĘ. TEGO UDAWADNIANIA SAMEJ SOBIE, ŻE JESTEM OK ....

    Co do chorób to troszke się pozmieniało ...

    Lęk przed zakrzepicą, zatorem - bóle nóg poszły w zapomnienie. Teraz jest wątroba i żołądek. Chwilami pojawia się też strach o wzrok, wrażenie jakbym inaczej widziała. To takie dziwne niby widzę dobrze, ale chwilami ( zwłaszcza gdy o tym myslę ) jakby przez mgłę, trochę niewyraźnie.

    /cenzura/ mać, jak ja strasznie mam tego wszystkiego dosyć. Tak bardzo bym chciała czuć się zdrowa i się nie bać. Wczoraj było tak super. Przełamałam jakąś barierę lęku, wstydu przed ludźmi, potrafię już z nimi być ale wciąż nie potrfię przestać o nich zabiegać tak jakbym nie czuła się warta ich zainteresowania...

    Marzę aby dzisiejszy dzień się skończył ale obawiam się kolejnych... szpilki i chwilowe poczucie bycia ,, normalną,, dowcipną, atrakcyjną kobitką do następnej okazji głęboko wpycham na dno szafy... i pora się zmierzyć z nieciekawą codziennością ...

    jak nie dopuścić do siebie starchu, lęku poczucia bycia chorą ???

    NIE WIEM

    Cały czas się boję, że coś zrobiłam nie tak, że ktoś się obrazi po wczorajszym, ze mnie odrzuci ...

     

    1. Na kacu (nawet delikatnym) organizm jest wrażliwszy na bodźce zewnętrzne (słońce razi oczy, wrażliwość na hałasy) i wewnętrzne (bardziej czujesz kołatanie serca, napięcie mięśni, trzęsiawki).

     

    2. Taki perfekcjonizm nie jest niczym dobrym. Spróbuj czasem specjalnie zrobić coś "nie idealnego" i zobacz co będzie.

     

    3. Sama doskonale zdiagnozowałaś swój problem nieustającej potrzeby akceptacji innych. Prawda jest taka, że jeśli sama siebie nie zaakceptujesz, nie pokochasz, to trudno oczekiwać żeby inni Cię pokochali. Taką, jaka jesteś naprawdę.

     

    Zdrówka życzę!

×