Skocz do zawartości
Nerwica.com

kamilwin

Użytkownik
  • Postów

    126
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Odpowiedzi opublikowane przez kamilwin

  1. Witajcie,

     

    Na tym forum sporo można przeczytać o tym ile sił i zdrowia kosztuje walka z nerwicą. Ale czy ktoś z Was kiedyś się zastanawiał ile pieniędzy ta walka kosztuje? Ile idzie na leki, na książki, na wizyty u psychologów/psychiatrów, na prywatne badania, na suplementy, na jakieś kursy jogi, czy inne.

     

    Robiliście kiedyś takie podsumowanie? Ile rocznie wydajecie na nerwicę? Ile pieniędzy przez cały okres walki wydaliście na nerwicę?

     

    Pozdrawiam!

  2. Witam jak wspominałem wczesniej dokucza mi nerwica z depresją ; /

    Ostatnio miałem robione badania serca(echo,holter,ekg) + badania z krwi i wszystko wyszło wporządku.

    Tak sie zastanawiam nad bieganiem tylko mam lekkie obawy czy napewno moge bo wydolnościowych badań mi nie robili i sobie wkręcam że przebiegne 200m i padne na klate ;p

    Miał ktoś taki przypadek i biegał na siłe ? poprostu nienawidze szybkiego bicia serca bo tak mi sie zaprogramowało przez 4 lata nerwicy lękowej ; /

    Myślicie że warto próbować ?

     

    Mnie jak zaczęły niepokoić pierwsze ataki paniki, to właśnie zacząłem biegać, żeby się rozładować. Poza właśnie tym rozładowaniem (zmęczeniem), lepszym samopoczuciem (endorfiny się wydzielają podczas wysiłku fizycznego), to bieganie dało mi coś jeszcze. To, o czym piszesz. "Przyzwyczaiłem" się do szybszego bicia serca, trzęsących się kończyn, płytszego oddechu, zawrotów głowy. itp. Czyli oswoiłem symptomy, które występowały u mnie podczas lęku. Zrozumiałem, że nie każde szybsze uderzenie serca oznacza dla mnie zawał i przestałem się tym tak przejmować ;)

     

    Reasumując, polecam Ci bieganie. Ale przygotuj się na to, że organizm będzie "panikował". Będzie Ci się wydawało, że nie dasz rady, że zemdlejesz, itd. Bieganie to właśnie taka walka z samym sobą. Jak Ci się uda to przetrzymać, to dużo lepiej będziesz sobie radził z lękami.

     

    Powodzenia!

  3. Caipirinha, jesteś osobą bardzo wrażliwą (przewrażliwioną?) na swoim punkcie, jak większość chorujących na nerwicę. U mnie też było podobnie. Zaczynało się w miarę niewinnie. Potem ręce zaczęły się coraz bardziej trząść, pocić, zaczęły się ataki paniki i strach przed wyjściem z domu. A też jestem (i wtedy też byłem) ogólnie lubiany przez innych, towarzyski, itp.

     

    Jakaś rada? Zacznij coś z tym robić, póki jeszcze nie zaszło to zbyt daleko. Ja jestem zwolennikiem teorii, że sam musisz się zmienić, nikt za Ciebie tego nie zrobi (żadne leki, czy psycholog). Chociaż psycholog może Ci wskazać drogę. Ja jednak uważam, że dosyć słono sobie za to liczy. Po prostu sam zacznij pracować nad sobą. Czujesz się winny? Wybacz sobie. Negatywne scenariusze? Nie dostaniesz się na studia? Rewelacja! Może zostaniesz dzięki temu przedsiębiorcą? Milionerem?

     

    Zastanawiasz się co jest po śmierci? Mądrzejsi od Ciebie i mnie się nad tym zastanawiali i jakoś nic ciekawego chyba nie wymyślili. Umrzesz? Rewelacja! Może będziesz mógł straszyć ludzi, których nie lubisz? Może poznasz na górze Elvisa, Tupaca i Marilyn Monroe? Może na górze nie ma kaca? A może nic nie ma po śmierci? A jak nic nie ma, to wtedy Ciebie też już nie będzie i nie będziesz wiedział o tym, że nic nie ma?

     

    Staraj się zmienić rzeczy, które możesz zmienić, a te, których nie możesz zmienić, po prostu zaakceptuj. Życie będzie wtedy o wiele łatwiejsze.

     

    Pozdro

  4. Witam was bardzo serdecznie :) Chciałbym , żebyście mnie zdiagnozowali, chociaż troszkę .

    Czy są to objawy schizofrenii, czy czegoś innego, proszę o pomoc ?

    - derealizacja ( dośc silna )

    - lęki w nocy

    - natrętne myśli

    - depersonalizacja ( lekka )

    - ataki paniki

    - bezsenność

    Czy to schiza? Boje sie

     

    Cześć!

     

    Zdiagnozować to Cię może tylko lekarz. Ja mogę z własnego doświadczenia napisać Ci, że takie objawy miałem podczas nerwicy lękowej, a schizofrenii nigdy nie miałem. Mam nadzieję, że u Ciebie będzie podobnie.

     

    Pozdro

  5. vifi tak, odwiedzałem psychiatrów kilkakrotnie i mam z nimi kiepskie doświadczenia. Totalna znieczulica plus obojętność na moje problemy, w ogóle nie zechcieli jakkolwiek się do nich odnieść.

     

    Napisałeś ciekawą rzecz - mi też liczenie i czynności, które wymagają skupienia na wąskim obszarze, wychodzą dobrze. Zastanawia mnie czy moim problemem nie są pewne myśli automatyczne, pewnego rodzaju panika przed przedsięwzięciami. Zarówno przy bieganiu jak i czytaniu książki moją głowę atakują myśli, że jeszcze tak dużo przede mną. Nie potrafię nad tym zapanować, chociaż się staram.

     

    Pocieszę Cię, że nad silnymi myślami i emocjami nie da się zapanować, więc nie Ty jeden nie potrafisz :)

  6. Ja to sie bardziej obawiam, ze bez leków jest czasem dobrze, czasem zle (ale chociaz czasami są chwile normalnosci) - a skoro są to znaczy , że jakoś mozna je wywołac. A z kolei z lekami praktycznie zawsze są uboki. Wiec na poczatku nawet nie ma co marzyc, ze beda dobre dni. A co najgorsze (dla mnie) nie ma penwosci, ze te leki pomoga, wiec potem np. po 2 miesiacach zmieniac, przezywac to samo i tak w kółko :-/ A to moze się wiazac z kilkoma miesiacami uboków bez poprawy...

     

    -- 14 lis 2013, 17:09 --

     

    A ja teraz zastanawiam sie co robic. Bo troche mi ta niemoc przeszla (jak do pracy nie poszlam :D), ale zmeczenie jest, i takie fizyczne, i takie psychiczne w glowie. I z jednej strony mysle, zeby sie nim nie przejmowac i dalej ogarnaic wszystko i cos robic (i wiem, ze moge sie do tego zmusic). Ale z drugiej z kolei mysle, ze moze organizm sie domaga po prostu odpoczynku i powinnam sie walnąc na łózko i przelezec caly wieczór...

     

    Kładź się i zamień się w imiesłów bierny dzisiaj! ;)

  7. Witaj!

     

    Z opisu, który przedstawiłeś, może wynikać, że Twoja dziewczyna cierpi na nerwicę lękową połączoną z fobią szkolną. Ja znam 3 wyjścia z tej sytuacji:

     

    1. Psychoterapia. Pójdź z nią do psychologa/psychiatry.

     

    2. Farmakoterapia. Połączona z punktem pierwszym - lekarz przypisze Twojej dziewczynie jakieś leki antydepresyjne.

     

    3. Autoterapia. Najtrudniejsza, ale zarazem najskuteczniejsza, jeśli się powiedzie. Jednakże skuteczna jest tylko wtedy, kiedy Twoja dziewczyna włoży w nią wysiłek. Będzie musiała zmienić swoją postawę, przestać się przejmować ocenami w szkole, opinią innych, itd. Kosztuje to sporo wysiłku i zajmuje sporo czasu, więc nie wiem czy to metoda idealna dla Twojej dziewczyny, skoro np. nie chce rozpocząć medytacji, "bo uważa, że to i tak jej nie pomoże".

     

    Reasumując, najłatwiej będzie dla niej, zacząć brać jakieś psychotropy. Chociaż nie polecam, bo to tylko tłumi objawy, nie rozwiązuje problemu i są różne skutki uboczne zażywania takich leków. Najlepiej, żeby wzięła się za siebie i zaczęła pracować nad sobą.

     

    Pozdro

  8. Moim zdaniem powinieneś się przede wszystkim skupić nad znalezieniem lekarza skutecznego. Jego płeć, wiek, zarost lub jego brak, mają tu chyba mniejsze znaczenie. Każdy specjalista powinien być, jak sądzę, przygotowany do pracy z różnymi typami ludzi (nieśmiałymi introwertykami, temperamentnymi ekstrawertykami, mądralami i głupolami ;) I powinien sobie z nimi radzić.

     

    Moim zdaniem kluczową sprawą jest to, czy wyleczył już kogoś z nerwicy, ile mu to zajęło, ile takich osób było, jaką ma skuteczność, metodę pracy. Bo np. jeśli jego terapia ma wyglądać tak, że on będzie Cię słuchał ziewając przez godzinę spoglądając co jakiś czas na zegarek a na koniec przypisze Ci jakiś antydepresyjny lek, to myślę, że się to mija z celem.

     

    Spróbuj może popytać znajomych, rodzinę, albo jakichś użytkowników tutaj, czy mogą Ci polecić jakiegoś dobrego lekarza w Poznaniu. Skoro pomógł już komuś, to istnieje szansa, że Tobie też może pomóc.

     

    Powodzenia!

  9. kamilwin, wiesz kiedys tez wycignalem sie z nerwicy, ale wtedy mialem napady paniki i lek wolnoplynacy. pomogla psychoterapia, piwo, taniec imprezy do tego nowe hobby - motocykl. Krok w kierunku relizacj marzeń, nie musiałem robić czegoś szczególnego. Teraz mam kompletnie inne objawy - stany napiecia bez napadów paniki i to nie chce przejsc. Nie czy porady jak pokonać lęk napadowy jest uniwersalne czy tylko dobre przy napadach paniki?

     

    Cześć!

     

    Pamiętam, że pisałeś do mnie już kiedyś na maila w sprawie tych "napięć" i wysłałeś mi tez w ramach wdzięczności za mój poradnik swoją Szynkadelę :) Planowałem Ci odpisać w momencie jak przeczytam Twoją książkę. Ale jakoś nie miałem wtedy głowy do czytania i tak zwlekałem z tym, aż zapomniałem. Teraz mam więcej czasu, więc chętnie ją przeczytam.

     

    Co do tych "napięć", to mógłbyś o nich coś więcej napisać? Jak się objawiają?

  10. Uzupełnienie elektrolitów i polepszenie diety żywieniowej rzeczywiście pomaga przy nerwicy. W moim poradniku jest to jeden z elementów autoterapii. Ale jest to jeden z elementów. Cieszę się, że w Twoim przypadku, to wystarczyło, żebyś poczuła się lepiej, ale na jakieś cięższe przypadki (agorafobię np.), to nie wystarczy. Pomoże, ale nie wystarczy.

     

    Ja jak wychodziłem z nerwicy, to brałem dawki magnezu według ulotki ;) Może gdybym brał tak, jak Ty "końskie dawki" mój powrót do zdrowia byłby szybszy. Ale i tak nie narzekam, najważniejsze, że mam już to za sobą :)

     

    Pozdrawiam!

  11. Świetnie czytać przemyślenia osoby, która przechodzi drogę, którą ja już przeszedłem :) Też nie zawsze mi wychodziło wykrzywianie twarzy w banana, też się gorzej poczułem po tym jak rzuciłem pierwszy raz wyzwanie lękowi i powiedziałem mu "Dawaj co masz!". Za to później, jak zobaczyłem, że przeżyłem ten skomasowany atak, to poczułem się dużo silniejszy. Będzie jeszcze lepiej! Następuje w Tobie przełom!

     

    3m się!

  12.  

    -- 27 paź 2013, 22:57 --

     

    Kamilo bez Ciebie nie zrobił bym pierwszego kroku :-) Takze każdemu polecam poradnik Sztuka zarządzania Strachem. Kamila Wińczewskiego . Kamilu podrzuc link bo na telefonie mi ciężko cos tu wkleic .

     

    Już tak nie polecaj mojego poradnika, bo jeszcze ludzie tu pomyślą, że to jakaś zorganizowana akcja marketingowa i nas zbanują ;D Jak ktoś będzie chciał go znaleźć, to go znajdzie.

     

    Czekam na kolejne wpisy!

     

    A teraz zawijam kiecę i lecę!

     

    I pamiętaj - Jesteś Zwcyięzcą! ;)

  13. buczi79, A bierzesz leki, chodzisz do psychiatry ?. Rzeczywiście, Twój stan musi być na tyle ciężki skoro zdecydowałeś się na szpital. Czego oczekujesz po pobycie tam i na jak długo się wybierasz?

    Pytam dlatego, że mam podobny problem, tzn. od 2 m-cy prawie nie wychodzę z domu, dużo przebywam w łóżku, aktualnie 3 dzień z rzędu. Mam potworne lęki. Biorę leki ale nie widzę zbytniej poprawy. Też rozważałam pójście do szpitala tylko co to da? Skoro chodzę co 2-3 tyg. do lekarza, biorę zalecane leki i mój stan się nie zmienia to jak pobyt w szpitalu sprawi, że odczuję poprawę? dadzą mi inne leki? Być może zmienią dotychczasowe leczenie ale zanim nastąpi poprawa to musi minąć dużo czasu bo leki nie działają od razu a ja nie wytrzymam długiego pobytu w szpitalu. Już chyba wolę zostać w domu i czekać na poprawę.

     

    A pomyślałaś o tym, że poprawa sama nie przyjdzie? Że trzeba trochę wysiłku włożyć, żeby się poczuć lepiej? Leki tylko stłumią Twoje objawy. Nawet jeśli poczujesz się z czasem lepiej, odstawisz leki, to podczas następnego większego stresu, nerwica wróci. Zmiana musi się dokonać w Tobie. A lekarz i leki powinny być tylko wspomagaczem, motywatorem, czy motorem napędowym Twojej przemiany.

     

    -- 27 paź 2013, 21:36 --

     

    Idę trochę tak "na żywioł" . Będzie mi źle to będzie , będę się pocił i śmierdział jak świnia ,trudno jak lęki się wyciszą pójdę się umyć , będę się trząść trudno , będę mdlał , to mnie podniosą i pomogą , będę płakał to się wypłaczę , zacznie mi się kręcić w głowie , to się położę , będą męczyć mnie biegunki to połowę wysiedzę w kiblu . Nie poddam się i koniec :)

     

    I tego się trzymaj Kolego! ;)

     

    3mam kciuki!

     

    -- 27 paź 2013, 21:47 --

     

    Kurcze taki bylem wczoraj pewny , dzisiaj juz troszkę mniej ,ale decyzji nie zmienię . Na skierowaniu w rubryce rozpoznanie jest napisane epizodyczny lęk napadowy . Nie zgadzan się z tym ,bo ja bym napisał ciągły lęk z atakami paniki,ale o tym powiem jak mnie będą przyjmowac . No i jeszcze wpis , ze w 2006 r eksperymentował z amfetaminą i thc :-) Amfa ble nie dla mnie fakt nie twierdzę,ze nie probowalem ale bylo to jakies 7 lat wstecz. Natomiast thc to dopóki lęki nie byly tak nasiline to nawet czesto ,a gdy się nasilily odstawilem całkiem.

     

    Z tą stygmatyzacją i wyolbrzymianiem przez lekarzy to się zgadzam. Jak ja 3-krotnie zemdlałem w autobusie i później leżałem tydzień w szpitalu, to się mnie lekarz prowadząca zapytała o alkohol ;) A że ja zawsze bardzo szczery jestem (ale uczę się kłamać, żeby mieć trochę łatwiej w życiu! ;), to powiedziałem, że tam raz w tygodniu wyskoczę z kolegami na jakieś piwko do meczu (myślałem, że w porównaniu z niektórymi rówieśnikami, to nic!). Jakież było moje zdziwienie jak mi w epikryzie napisała "młody mężczyzna z tendencją do nadużywania alkoholu" ;D Znalazła się abstynentka jedna! Boję się co by o mnie napisała, gdyby zobaczyła co się działo na niektórych wyjazdach terenowych na studiach ;D Cały uniwersytet alkoholików!

  14. witam. nie wiem już co mam robić. przepraszam ze piszę to tu nie wiem czy to odpowiedni wątek ,zalozylam przed chwila konto zeby ktos mi w koncu pomogl bo w koncu cos sobie zrobie ;(

    pokrotce moja historia. zawsze bylam podatna na wmawianie sobie roznych rzeczy ( np. swedziala mnie skora pol dnia i uznalam po wejsciu na forum ze mam swierzba przezywalam to caly czas chociaz tlumaczylam to sobie ze niemozliwe ale siedzialam na forum o swierzbie) i przezywanie,analizowanie,dazylam do perfekcji swojej osoby (makijaz idealny,wlosy wypielegnowane itp itd.).

    W czerwcu br. dostalam pierwszego ataku paniki po imprezie alkoholowej. myslalam ze umre,zwariuje,oszaleje,umialam tylko mowic ze chce jechac na pogotowie. czulam ze umieram. dostalam zastrzyk relanium i wyszlam z poprawa ze nie tkne alkoholu.trzymalam abstynencje pare tygodni,potem zaczelam pic ale bardzo malo i po kazdym wypiciu wsluchiwalam sie w siebie czy czasem cos mi sie nie dzieje.niby nic sie nie dzialo ale zaczely sie pojawiac mysli co jak mnie dopadnie taki atak np. w pociagu.zaczelam wchodzic na forum i czytac .potem o tym zapomnialam,ale niepokoj nasilal sie nawet jak nic nie pilam. po prostu siedze przy komputerze i nagle lapie mnie jakis dziwny niepokoj,tlumacze sobie,uspokajam sie i nic. wiec zaczelam wchodzic na forum i szukac,natknelam sie na forum o nerwicy i przeczytalam wypowiedz jakiegos mezczyzny ze ma mysli ze kogos zabije.no i wtedy sie zaczelo. przypomnialo mi sie jak kiedys mialam taka mysl ,i ruszylo lawinowo.przyszedl moj wujek w tym dniu ktory ma siostre chora psychicznie i zaczely sie u mnie mysli 'ze moglabym byc chora psychicznie,widzialam sie juz w kaftanie i mysli o zabiciu ' chociaz napawalo mnie to lekiem.myslalam ze to minie,ale bylo coraz gorzej.zaglebialam sie w to foorum o nerwicy i wyczytalam ze pewien mezczyzna stwierdzil ze tez mial takie mysli i rzucil sie na pielegniarke i zaczal ja dusic. mam rozne mysli np:'zabij,chce zabic,jestes opetana,jestes taka a taka'.uspokajalam sie przewertowalam setki komentarzy. weszlam na forum o schizofrenii ,wyczytalam ze osoby z ta choroba slysza glosy ,wystraszylam sie bardzo,ale czytalam dalej ze np: slysza dialog w glowie wiec automatycznie moje mysli tak jakby chcialy ze soba porozmawiac 'Aga zwariowala,nie nie zwariowala' itp itd. czuje ze wariuje,nieraz mam tyle mysli ze czuje ze zwariuje.myslalam ze jestem opetana i zaraz mysli ;podrzyj pismo św,zlap za rozaniec'.bylam u spowiedzi,nic nie pomoglo.placze juz codziennie teraz to sie tak wkrecilam ze mam schizofrenie ze masakra. objawy podobne,tlumacze sobie ze nie zwariowalam.mysli pedza galopem,zazdroszcze innym ze sa normalni. nie moge spac musze siedziec przy wlaczonym serialu bo nie usne,caly czas je teraz ogladam zeby nic nie myslec. rozne mam mysli 'ze jestem nienormalna,a moze ja chce kogos zabic,a moze sprobuje bo to mi da ulge'a ja tych mysli nie chce! dzisiaj juz jestem na skraju zalamania,wizyte u psychiatry mam 22.wyobrazam sobie jak mnie zamykaja w lublincu,boje sie spac ze zrobie komus krzywde,kontroluje kazdy swoj ruch czy nie zachowuje sie dziwnie.czuje ze cos jest inaczej ale nie wiem co.takie dziwne odralnienie.zastanawiam sie tez np: co sprawia ze jeszcze nikogo nie zabilam skoro mam taka mysl,boje sie ze zabije w koncu kogos i bede w wiezieniu. chce zeby mi ktos w koncu pomogl bo to jest pieklo na ziemi. boje sie ze mam schizofrenie.boje sie ze naprawde chce komus coz zrobic a sobie wmowilam ze nie chce.analizuje kazda mysl.nieraz czuje ze cos mi peknie jakas blokada i zwariuje. juz nie mam sily. pisze to teraz bo mam mysli o samobojstwie i naprawde nie wiem juz do kogo mam sie zwrocic o pomoc ;((((( blagam pomozcie mi! ;(((

     

    Cześć!

     

    Takie "nienormalne" myśli podczas nerwicy lękowej są całkowicie "normalne" ;) Więc się nie bój, że jesteś złym człowiekiem, bo nie jesteś.

     

    Ja kiedyś dostałem w oko, przez co słabo na nie widzę. Moja mama chciała mi pomóc i szukała jakichś uzdrowicieli (bo lekarze konwencjonalni rozłożyli ręce i powiedzieli, że nic się nie da zrobić). Znalazła kontakt do jakiejś starowinki w jakiejś wsi nad morzem. No więc pojechaliśmy. To był kawałek drogi, bo jestem z Warszawy, ale mniejsza o to. To był okres kiedy chorowałem na nerwicę, wysoki niepokój ogólny i miałem częste ataki paniki. Przyjeżdżamy na miejsce. Siemka, siemka, ege szege eszte meszte. No i mówimy co jest grane. Babinka na wejściu jak się do niej zbliżyłem, powiedziała, że wyczuwa ode mnie złą energię. Ja oczywiście dostałem wtedy ataku paniki (na szczęście delikatnego), no ale siedzę na krześle, a ona czaruje. Dała mi się napić jakiejś "czarodziejskiej wody" z pobliskiej studni i podarowała mi trochę tej wody na później. Wracamy do domu. Jakieś efekty z tym okiem, miały być po tygodniu chyba. Piłem tą wodę według jej wskazań, jednak nic to nie dało. Na oko. Dało jednak na to, że zacząłem się bać, że jestem opętany :) I że zrobię krzywdę mojej mamie przez sen, mimo, że bardzo ją kocham.

     

    Jak widzisz podobna sytuacja do Twojej. Też się bałem, że może jestem złym człowiekiem, może mnie jakiś demon opętał, może mnie zamkną w wariatkowie, może w więzieniu za zrobienie czegoś strasznego. Wiele było tych "może". Aż w końcu nie wytrzymałem i się wyjebałem ;) (złapałem syndrom "mam wyjebane"). Na myśli w stylu - "a jak coś zrobię mojej mamie przez sen?" odpowiadałem sobie - "to trudno, będę się martwił jak to nastąpi". "A co jak opętał mnie szatan?" - "Zajebiście. Widocznie uznał, że jestem łakomym kąskiem!". I tak dalej. I po jakimś czasie te myśli zniknęły.

     

    Wiesz dlaczego? Bo opór wzmacnia myśli i emocje, a akceptacja je osłabia. Opierając się jakimś myślom i emocjom, zaprzeczając im, wzmacniasz ich ładunek energetyczny.

     

    Kiedy to zrozumiecie i zastosujecie w praktyce, uwolnicie się od nerwicy na zawsze. Oczywiście będzie to wymagało czasu, ale to jedyna, słuszna droga, jaką znam.

     

    Trzymajcie się!

  15. nerwa, Ja wszystko rozumiem gorzej z wdrożeniem... co do pulsu nie mam z nim problemu podnosi mi się tylko w czasie ataku paniki ale też nie jakoś drastycznie. Problem tkwi w sytuacji kiedy nagle mam uczucie mdlenia, słabości jak tu nie myśleć o tym (na siłę) kiedy mam wrażenie, że lecę. Skomplikowane to wszystko ale cóż trzeba być twardym :)

     

    Zamiast o tym nie myśleć, spróbuj o tym myśleć :) I to intensywnie. Spróbuj tak się nakręcić, żeby zemdleć podczas ataku paniki. Mi się nie udało. Daj znać, czy Tobie się uda!

     

    Pozdro

×