Skocz do zawartości
Nerwica.com

september

Użytkownik
  • Postów

    13
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez september

  1. Tylko czy to wina psychologa czy nasza? Terapeuta tez nie jest jasnowidzem, on nas prowokuje do otwarcia się, ale my nawet jeśli chcemy to nie potrafimy tego zrobić, bo sami nie wiemy co to jest. Generalnie we mnie w związku z terapią pojawia się uczucie irytacji i rozdrażnienia, że nie odbywa się to w jakiś bardziej spektakularny sposób.
  2. Ja mam wrażenie, że psychologia to troche chodzenie po omacku. Jesli do psychologa trafi osoba po jakims traumatycznym przezyciu to droga dla psychoterapeuty jest stosunkowo łatwa, natomiast gdy trafia do niego osoba z lękiem i objawami somatycznymi o niewiadomym pochodzeniu wtedy zaczynają się schody...
  3. A na jakim etapie terapii jestes? Ja mam wrazenie ze nigdy nie dojdziemy do jednej zasadniczej przyczyny, zycie to nie film... rzeczy takie jak na Księciu przypływów to bajka... u nas jest to pewnie plątanina różnych przyczyn a nie jakas jedna konkretna...
  4. Bo zastanawiam sie zawsze jakich ludzi to dotyka, czy jest jakis schemat...
  5. Ciekawi mnie w jakim jesteście wieku, oraz jaki jest wasz stan cywilny i status społeczny. Ja mam 32 lat, wykształcenie wyższe i od niedawna jestem żonaty.
  6. Mnie pomaga ale w jaki sposob to nie wiem... Czasem sie zastanawiam, co pomaga bardziej, lek (seronil) czy cotygodniowe gadanie... W sumie tez mam wrazenie ze moglbym rozmawiac ze soba samym... ale czy nie o to chodzi? Kiedys nawet powiedzialem pani psycholog ze czuje sie jakbym rozmawial z lustrem.... moze chodzi wlasnie o to by nauczyc sie rozmawiac z samym soba...
  7. Jest to gdzieś 10 spotkanie. Ja to byc moze nie do konca dobrze wyjasnilem. Chodzi mi o to, że sądzilem ze psychoterapia polega na tym że to głównie psychoterapeuta mówi, tłumaczy i tak dalej, że jest jakiś schemat psychoterapii, i tu mnie to zaskoczyło. Bo nie idziemy jakąś scieżką obraną, tylko polega to na tym że ja do niej przychodzę, a ona mi się pyta "Co u Pana słychać, panie Rafale".... I co ja mam jej odpowiedzieć, na tak ogólne pytanie nie ma odpowiedzi... To np mnie złości, że oddaje prowadzenie tej rozmowy mnie, a przecież ja nie jestem psychoterapeutą i nie wiem dokąd zmierzam poruszając rózne tematy... Może to własnie tak ma byc, nie wiem. Oczywiście zupełnie inna rzecz to moja niewiara początkowa w taką formę leczenia, uważałem to za szarlataństwo... teraz mogę powiedzieć że jakoś to działa, ale nie wiem jak. To też mnie irytuje, bo nie bardzo wiem co się dzieje. Jestem umysłem ścisłym, i robienie czegoś bez planu i schematów wydaje mi się błądzeniem po omacku.
  8. A jaka jest roznica? Ja chodze do pani ktora ma na wizytowce - psycholog kliniczny. Caly czas mam jakies watpliwosci, nie wiem jak to powinno wygladac w kazdym razie ja mowie przez jakies 90% czasu a ona nic. Nawet jak robie palzy to siedzimy w milczeniu. Denerwuje mnie to. Ale znow moja pani psychiatra mowi ze skoro terapia mnie irytuje to bardzo dobrze. Sam nie wiem co o tym sadzic.
  9. A gdzie mozna znalezc opis tej metody? Tak aby sprobowac cwiczyc ja samemu.
  10. Mam ten sam problem co malenstwo.... 1 wrzesnia mam slub i jestem przerazony tym ze moze cos sie ze mna dziac podczas ceremonii, ze zrobi mi sie slabo czy cos takiego. Od marca dopadla mnie nerwica z cala sila, od 2 miesiecy zazywam seronil i rozpoczalem psychoterapie lecz caly czas boje sie ze nie bede gotowy na 1 wrzesnia, ze mi to zupelnie nie minie. Schudlem 10 kilo i wygladam jak cien samego siebie.... Co robic?
  11. Udalo się i wczoraj 1szy raz bylem na sesji, kosztowalo mnie to sporo nerwów ale sie przemoglem. Jesli chodzi o wrazenia.... 90% czasu ja mowilem, ona tylko sluchala, mam nadzieje ze przerodzi sie to w jakąś konwersacje a nie bedzie tylko monologiem. Musze tez dodac ze sesja nie jest tania... 60 zl za 45 min, ale nie chodzi o pieniadze w sumie, tylko o efekty. Jak procentowo jest to u was? Ile mowicie wy a ile terapeuta?
  12. Ja mam problem z rozpoczęciem terapii, juz kilka razy przekladalem lub odwolywalem wizyte, trwa to ze 2 miesiace. Dzis jestem umowiony na 18 i mam nadzieje ze nie stchórze, w kazdym razie jak mam tam isc to dopada mnie panika wlasnie i obawiam sie ze sam na sam z pania psycholog poczuje sie zle i ze dopadnie mnie atak paniki. Co prawda od miesiaca zazywam seronil, ale pozostal lęk przed lękiem, a i same ataki nie odeszly zupelnie, są tylko jakby troche zagluszone. Mam nadzieje ze dzis sie uda...
×