Skocz do zawartości
Nerwica.com

A__A

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia A__A

  1. Ja biorę od 1,5 roku - w najwyższej dawce 60 na dobe - na zab. odzywiania, depresje, zab osobow... skutki uboczne miałam po każdorazowym zwiększeniu dawki - zawroty głowy, koszmary, senność, ogromne roztrzepanie - wszystko gubiłam, zostawiałam na ulicy torby, zapominałam itp ale to minęło. Ogólnie mam wrażenie ze działanie tego leku nie jest stałe. Chyba u mnie najbardziej wpłynał na stabilność - pzrestałam mieć nagłe ogromnie ambiwalentne skoki emocji - tzn popadam nadal z radosci w smutek ale nie jest to euforia i depresja... za tym idzie też to że rzadziej popadam w wielkie doły- choc były okresy że tak się czułam. Trudno to jakoś opisać - faktycznie czasem spłaszczenie emocjonalne, nie za wiele odczuwałam, wszystko było obojetne, na pzremian z pustka. To troche tak że myślałam o tym ze jest mi bardzo smutno a tego nie czułam, nie umiałam płakać, wszystko wykonywałam poprawnie jak maszyna. Wkurzał mnie ten stan. Czasem pojawiała sie mego pustka - myslałam o samobójstwie ale była jakas „zamrozona” – miałam gorsze stany – ciełam itp. – i wtedy wydawało m isię że lek nie dział – teraz znów jest lepiej – znów jest faza wychodzenia do ludzi. Generalnie – to sądzę ze ten lek właśnie spłaszcza stany intensywne i tak jak normalnie w życiu – czasem lepiej czasem gorzej. Boję się odstawienia, że wszystko znów się wyostrzy. Podsumowując – mi pomogł, byam w bardzo kiepskim stanie a jakos- gorzej lub lepiej- ale przez ostatnie 1,5 roku funkcjonuje, nie zaniedbuje siebie i obowiązków… a to dla mnie ważne.. A.
  2. Cześć, Ja byłam listopad 2012 - styczeń 2013 całe 3 miesiące pobyt pomaga jeśli sam chcesz wyzdrowieć, trzeba pracować,mówić o sobie, angażować się w terapie zresztą jesteś jak na terapii 24h/dobę bo oddział to społeczność terapeutyczna i najwięcej dowiadujesz się o sobie z relacji z innymi - i na tych relacjach pracuje się na innych zajęciach - bo sposób postępowania z zewnątrz, schematy - przenosimy na relacje z ludźmi tam i to widać jak na dłoni -bo jesteś non stop, wszyscy cię widzą na wzajem obserwują i to omawia sie na terapiach. Ogólnie bardzo dobrze wspominam pobyt, oprócz terapii codziennie są jakieś zajęcia wieczorem - dyskoteka;p, było wyjście kulturalne w środę ale ponieważ jeździliśmy na zakupy i się odłączaliśmy znieśli to i teraz coś organizuje się na oddziale, pogadanki o zawodzie itp. Plan dnia: 7.00 - pobudka 7.15 - gimnastyka 8.00 - śniadanie 9.00-13.00 terapie (3 razy w tygodniu grupowa poza tym psychorysunek, psychodrama, praca z ciałem, choreoterapia, behawioralna, muzykoterapia, zajęciowa no i raz w tygodniu masz indywidualną) Czasem zajęcia są tez do 15 15-zazwyczaj 17-18-19 - czas wony popołudnie/wieczór - zajęcia dodatkowe 22.15 - relaks i spać. Ludzie zazwyczaj bardzo fajni ,wiadomo zdarzają się dziwacy ale kto nim nie jest;p Ja wyszłam z założenia że skoro i tak 3 miesiace tam siedzę i nic innego nie robię to wykorzystam to maxymalnie i duzo sie o sobie dowiedziałam. To przyjazne miejsce, ja często tęsknie za czasem w oddziale, choć było nie raz ciężko czułam się tam bardzo bezpiecznie... Powodzenia!
  3. Byłam na kilku terapiach, kilka przerwałam, kilka zakończył terapeuta.. ale nauczyłam sie jednego. nie ma w terapii nic ważniejszego niż relacja między tobą a terapeutą. Każdy jest człowiekiem ze swoimi ranami, bólem, trudnościami, ze swoim zniecierpliwieniem i wadami...ale są elementy terapii które musza być spełnione żeby wszystko co powyżej przezwyciężać i nawet dzięki tym trudnością uczyć się siebie. Nic tak nie leczy jak zdrowa pełna zaufania i mądrego przywiązania relacja z drugim człowiekiem, nie taka w której są niedomówienia, żal, nierówność zobowiązań. Ty dotrzymujesz umów, godzin spotkań, dlaczego on/ona tego nie robi? I rzeczy o których piszesz są bezwzględnie wymagane. Mam terapie od 5 lat i od 5 lat chodzę w ten sam dzień, raz zmieniłam porę i wiem że wszelkie tego typu zmiany mają wpływ na terapię, spóźnianie, smsy z terapeuta itp.. Jeśli relacja z terapeuta jest zdrowa to jak na dłoni widać w niej nasze 'odchyły' - manipulacje, lęki itp Terapia jest polem w którym powinny zostać zapewnione potrzeby których nie zapewnia nam w danym momencie świat zewnętrzny, jej reguły mają być jasne i przezroczyste dla obojga. W głowie nie mieszczą mi się ciągłe zmiany, olewanie, ganianie za kimś... Nie wiem czy płacisz za terapię ale uważam że to zmienia jej postać bo wtedy (szczególnie osoby zaburzone którym często jest trudno upominać się o swoje) maja tez jakieś narzędzie w ręce. Decyzja oczywiście należy od Ciebie i podejmiesz ja mam nadzieję zgodnie ze swoimi odczuciami..moze takiej huśtawki potrzebujesz...? Nie wiem jak jest na samej terapii, czy ci pomaga, czy macie dobry kontakt... to z pewnością wazne. Ja najpierw bym otwarcie powiedziała o tym co mi się nie podoba bo szczerość to podstawa terapii. Jeśli mimo rozmowy czułabym się z tym źle...chyba bym zmieniła. Wiem jak trudno za każdym razem zaczynać od nowa...ale są osoby z którymi po prostu (jak to ładnie wyraża angieski) klikasz:) Mam nadzieję ze bedzie ok:) Powodzenia!
  4. Cześć, jestem tu nowa... Zostałam zakwalifikowana do kliniki nerwic na sobieskiego w Warszawie na leczenie całodobowe, prawdopodobnie od końca listopada, ewentualnie grudnia. Od prawie 15 lat cierpię na zaburzenia odżywiania wszelkiego typu, zdiagnozowano też bordeline. Od lat bujam się po różnych terapiach ale jest tylko gorzej. Kilka razy byłam już kwalifikowana na pobyt tam ale za każdym razem rezygnowałam bo bardzo boje się szpitala. Tym razem sama poprosiłam o skierowanie bo jest coraz gorzej i już nie daję rady. Próbowałam wielu terapii i metod, nie pomagało, muszę dać sobie szanse tam albo się wykończę. Czytałam posty dotyczące kliniki nerwic na sobieskiego ale wpisy sa dość stare a tak panicznie się boję że znów zaczynam myśleć żeby zrezygnować. Jeśli ktoś z was przebywał tam proszę o jakieś informację, Czy mieliście tam wsparcie, tzn nie byliście zostawieni sami sobie. Jestem bardzo aspołeczna i boję się że pustki. Czy obowiązują tam wszystkie zasady jak w psychiatrykach, tzn zabierają maszynki, paski itp? Czy są zamki w toaletach? Czy jest bezpiecznie w nocy? Nikt się nie kręci, nie wejdzie nikt obcy do pokoju? Czy są kary i jakie? Czy osoby z ed muszą jeść mieso jesli są weget? Czy sa odwiedziny? Czy śmierdzi szpitalem na oddziale? Czy można mies środki przeciwbólowe, takie zwykłe apap itp? Co powiedzieliście w pracy? Z góry serdeczne dzięki za kazdą odpowiedź. Normalnie lęk mnie zalewa i paraliżuje. A najbardziej się boje że zabiora mi mnie. Bez zaburzen odzywiania jestem nikim. Jak to nawet w części zniknie, zostanie czarna dziura. Jej się boje. Wszystkiego się boję, wszystkiego się q***a boje
  5. Cześć, jestem tu nowa... Zostałam zakwalifikowana do kliniki nerwic na sobieskiego w Warszawie na leczenie całodobowe, prawdopodobnie od końca listopada, ewentualnie grudnia. Od prawie 15 lat cierpię na zaburzenia odżywiania wszelkiego typu, zdiagnozowano też bordeline. Od lat bujam się po różnych terapiach ale jest tylko gorzej. Kilka razy byłam już kwalifikowana na pobyt tam ale za każdym razem rezygnowałam bo bardzo boje się szpitala. Tym razem sama poprosiłam o skierowanie bo jest coraz gorzej i już nie daję rady. Próbowałam wielu terapii i metod, nie pomagało, muszę dać sobie szanse tam albo się wykończę. Czytałam posty dotyczące kliniki nerwic na sobieskiego ale wpisy sa dość stare a tak panicznie się boję że znów zaczynam myśleć żeby zrezygnować. Jeśli ktoś z was przebywał tam proszę o jakieś informację, Czy mieliście tam wsparcie, tzn nie byliście zostawieni sami sobie. Jestem bardzo aspołeczna i boję się że pustki. Czy obowiązują tam wszystkie zasady jak w psychiatrykach, tzn zabierają maszynki, paski itp? Czy są zamki w toaletach? Czy jest bezpiecznie w nocy? Nikt się nie kręci, nie wejdzie nikt obcy do pokoju? Czy są kary i jakie? Czy osoby z ed muszą jeść mieso jesli są weget? Czy sa odwiedziny? Czy śmierdzi szpitalem na oddziale? Czy można mies środki przeciwbólowe, takie zwykłe apap itp? Co powiedzieliście w pracy? Z góry serdeczne dzięki za kazdą odpowiedź. Normalnie lęk mnie zalewa i paraliżuje. A najbardziej się boje że zabiora mi mnie. Bez zaburzen odzywiania jestem nikim. Jak to nawet w części zniknie, zostanie czarna dziura. Jej się boje. Wszystkiego się boję, wszystkiego się q***a boje
×