Mam 33 lata. Od 7 miesięcy leczę się na zaburzenia osobowości mieszane. W moim przypadku to trafna diagnoza, gdyż nie można mnie zaszufladkować do żadnej innej kategorii. Mam nerwicę i depresję, fobię społeczną, totalną nadwrażliwość na punkcie własnej osoby, wiecznie kontroluję sama siebie, bo panicznie boję się popełnić jakikolwiek błąd, raz jestem wycofana i nieśmiała, a innym razem wręcz agresywna i nadpobudliwa. Cierpię z powodu niedopasowania społecznego, nie potrafię odnaleźć się w otaczającej mnie rzeczywistości, a wszystko przez to, że jestem szczera, uczciwa, działam według norm i przepisów, co niestety w dzisiejszych czasach nie jest praktykowane. Pracuję jako główna księgowa, ale już niedługo będę osobą bezrobotną, właśnie dlatego, że postanowiłam walczyć z oszustwem, złodziejstwem i defraudacją pieniędzy. Długo zastanawiałam się czy było warto i wiecie co? Tak, było warto. Ze spokojem spoglądam w lustro i widzę twarz uczciwej osoby, nie brzydzę się sobą. Ilekroć zadaję sobie pytanie czy postąpiłabym tak samo, odpowiedź zawsze brzmi "tak". W dniu, kiedy napisałam wypowiedzenie z pracy, poczułam się najszczęśliwszą osobą pod słońcem, pomyślałam sobie, że nareszcie uwolniłam się z szamba. Lekarz dawno mi radził żebym porzuciła tą pracę, ale wiadomo zobowiązania, dziecko na utrzymaniu. Myślę, że do tej decyzji musiałam dojrzeć. Nie da się pracować z ludźmi, którzy prześladują cię za to, że dobrze wykonujesz swoją pracę, straszą cię, że jeżeli nie przymkniesz oczu na pewne sprawy to odegrają się na tobie i twojej rodzinie. Teraz będę bez pracy, ale póki co mam nadzieję na lepsze jutro.