Skocz do zawartości
Nerwica.com

Kwazar

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Kwazar

  1. Od tej depresji rzucam się na jakąkolwiek możliwość bliskości. Znowu wybrałam faceta nie dla mnie, tylko dlatego, że był w zasięgu, a ja czułam się już taka samotna i potrzebowałam jakiegokolwiek oderwania od tej pustki. Mój obecny mężczyzna już jutro będzie były, jak tylko będę miała możliwość pogadania z nim. Nie toleruję "przyjaźni" z "koleżankami", powinnam była wcześniej zauważyć, że on tak ma, typ imprezowicza. Oglądanie w internecie zdjęć z niedawnych imprez, na których się dwuznacznie obściskuje z wylewnymi pannami to dla mnie za dużo, chce mi się rz*gać. Nie wierzę, że to "tylko koleżeństwo". Jeszcze z byłą, która nie ma pojęcia, że on kogoś ma. Koniec z tym. A myślałam, że w końcu spotkałam kogoś normalnego, kto będzie mnie traktował z szacunkiem i liczył się z moimi uczuciami... Miałam nadzieję na coś poważnego. Tymczasem byłam zagraniczną rozrywką. Słabo mi. Nawet nie chce mi się płakać. A dopiero co wyszłam z naprawdę toksycznej relacji. Przytłacza mnie to wszystko. Akceptuję chyba byle ochłapy, żeby tylko z kimś być i czymś się zająć... Muszę naprawdę pobyć sama jakiś czas. A już było ze mną lepiej. Znowu nie mam siły na nic. Może przesadzam.
  2. Pierwszy dzień świąt, a ja siedzę w nocy przed laptopem i mam myśli samobójcze. To nie był dobry pomysł, żeby odstawić antydepresanty.
  3. Myślę, że to mogą być objawy fobii społecznej, bo kiedyś coś podobnego było u mnie na porządku dziennym i wiązało się właśnie z sytuacjami, które opisujesz - bycie w centrum uwagi, mówienie o sobie itd. Dodatkowo wykładowca Cię onieśmielał, zwłaszcza że był świadkiem tego, jak się stresujesz. W liceum rozmowa z nauczycielem na forum klasy była dla mnie torturą. Tego typu rzeczy są najgorsze. Teraz nie mam już tego problemu w takim stopniu, wprawdzie nie brałam żadnych leków i nie chodziłam do lekarza, ale przeszło. Pomogła "terapia wstrząsowa" - praca, gdzie trzeba było rozmawiać z ludźmi. Byłam w tym niesamowicie beznadziejna, ale przynajmniej było to skuteczne. A jak się czujesz, kiedy musisz rozmawiać z obcymi ludźmi, np. w sklepie? Jesteś w stanie zamówić pizzę przez telefon? Albo kiedy jesteś w tłumie? Miewasz wtedy napady paniki? Boisz się wychodzić z domu, bo spotkasz obcych ludzi? Masz niewielu znajomych? Zastanów się, to nie musi być chorobliwa nieśmiałość.
  4. Jestem w niesamowicie podobnej sytuacji, z tym że deko krótszej oraz przeplatanej epizodami normalności. Podziwiam, że potrafiłeś wytrwać w takim stanie 10 lat i nawet zdobyć dziewczynę, to kosztuje sporo energii, utrzymanie relacji. Nie rzucaj jej, najlepiej powiedz jej o wszystkim. Może nie tak od razu, ale teoretycznie jest to bliska Ci osoba, a zakładając, że zaczniesz walczyć z otępieniem i rozpoczniesz leczenie - warto być szczerym, związek to związek. No pewnie, że są na to leki. Psychiatra to mus. Skoro 10 lat nic nie drgnęło, farmakologia to podstawa. Zwłaszcza, że jak piszesz, jesteś już wyczerpany fizycznie. Dobrze, że piszesz na forum. Znaczy to, że masz jeszcze jakiś impuls walki z tym marazmem. Może jak pogadasz o tym z dziewczyną to też Cię trochę zmobilizuje. Trzymam za Ciebie kciuki. Staraj się nie zapominać o tym jak to było kiedyś budzić się z energią do życia.
×