Skocz do zawartości
Nerwica.com

jamnik

Użytkownik
  • Postów

    100
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jamnik

  1. nie ma już nic odwyk się nie udał, to już koniec jest, myśli o śmierci mnie nie opuszczają, nikt nie chce mi pomóc, nikt nie widzi problemu, czyli pewnie to tylko moje urojenia, że coś mi jest, znowu targnę się na życie, wiem to, wiem tez, że mi się nie uda zabić, bo wcale nie chcę, żeby mi się udało, ale muszę to zrobić, muszę powtórzyć ten cykl, jestem na to skazana
  2. dupa zbita, naćpałam się i wzięłam leki, alkoholu nie pije. tyle w temacie, żal, ze taki topik założyłam.
  3. ej, a może na chwilę przydałoby się zapomnieć o diagnozie? nie jesteśmy bpd tylko ludźmi po co się tak nakręcać cały czas? -- 21 sty 2013, 17:22 -- ej, a może na chwilę przydałoby się zapomnieć o diagnozie? nie jesteśmy bpd tylko ludźmi po co się tak nakręcać cały czas? mam tą diagnozę od paru lat i co z tego? mojej rodziny czy znajomych nie obchodzi czy ja jestem bpd, abc czy hwdp. oni na mnie patrzą jak na osobę, człowieka, a nie bordera. dobrze by nam zrobiło gdybyśmy też czasem spojrzeli na siebie w ten sposób, zamiast budować sobie pomnik z własnych porażek i cierpienia.
  4. ja się dziś dowiedziałam, że po prostu jestem uzależniona, co tam border. co tam lata brania leków na schizofrenię i innego syfu, co tam, że mi tą diagnozę siłę wciskano przez lata: pani ma borderlajn, proszę się przygotować na kilkuletnią terapię, bo to jest przeje bana sprawa. dziś słyszę, że nie no jaki border, po prostu mnie się po jebało w głowie przez alkohol i narkotiki i leki, pani wyjdzie z odwyku, pani se pójdzie na treningi asertywności i luzik, pani już wiele przepracowała, indywidualna terapia wglądowa to może już byc nie potrzebna. no po pierdoli mnie. no przecież jak ja słyszę takie coś to myślę: a zobaczą jeszcze dziady co we mnie siedzi, zachciało im się minimalizować problemy, ja tu cierpię, a oni to bagatelizują, ja im pokażę na co mnie stać!
  5. pisanka, No dobral jest prawda w tym co mowisz. w sumie to wiele osob chyba po prostu nie zdaje sobie sprawy, ze oprocz uzaleznienia maja tez inne zaburzenia, nie sa po prostu zdiagnozowani. u mnie border wyszedlna wierzch duzo wczesniej. mechanizm dzialania osoby uzaleznionej w ogole jest podobny do mechanizmu dzialania bpd: frustracja, dzialanie zamiast przezywania, impulsywnosc itd. Hellbike, jaraj sie borderline, to modne. na podstawie tej strony o bpd to nawet moja stara by sobie bpd zdiagnozowala idz do specjalisty, tylko on ci prawde powie.
  6. nie wiem na podstawie jakich danych wysnuwasz te wnioski, ale na jakieś 50-60 osób, które poznałam w ośrodku uzależnień, tylko 2 mają diagnozę bpd. Oczywiście nie liczę tych samozwańczych borderów
  7. chojrakowa, taa.. ja całe życie mówiłam sobie: piję, bo przecież mam bordera, co to za border, który nie pije, nie ćpa i tak dalej.. do dziś nie umiem nazwać się osobą uzależnioną, mimo, że na terapii mówią mi, że nie mają wątpliwości, że jestem uzależniona od alkoholu i prawie na pewno od leków różnej maści. nadal ciężko mi w to uwierzyć, ale czasem też ciężko mi zaprzeczyć niektórym oczywistym objawom, które rzekomo mają tylko osoby uzależnione, jak: objawy odstawienne, głód, picie samemu rano. można powiedzieć, że ja jestem uzależniona od autodestrukcji, bo jest mi obojętne co biorę, byle wprowadzić się w stan nietrzeźwości. ah, dałaś mi iskierkę nadziei, ze może jednak nie jestem uzależniona
  8. chyba nie mam wyjścia jak przemęczyć. najgorsze jest, że trzymam się abstynencji na tak zwanym ścisku, pytanie co będzie po terapii? ale to już chyba pytanie nie do tego działu. uzależniony border to jest mieszanka wyborna.
  9. byłam na oddziale dziennym rok temu, fakt, tam branie leków jest kontrolowane, leki są wydzielane. teraz też jestem na dziennym, ale leczenia uzależnień, bo jak się dowiedziałam, taka jest kolejność, najpierw uzależnienia, potem bpd. i na tym dziennym nie ma takiego wydzielania leków. kto zażywa ten robi to sam w domu, a mi psychiatra nie chce nic przepisać, bo się boi, że przedawkuję. leki odłożono mi jakiś czas temu z dnia na dzień. bez nich jest naprawdę ciężko, zwłaszcza, że intensywna codzienna terapia męczy psychicznie. także można powiedzieć, że w tej chwili bpd nie leczę. brak leków baaardzo mi doskwiera, zwłaszcza, że nie piję teraz i nic nie biorę i jestem na głodzie :/
  10. a jak żyć gdy z powodu uzależnień lekarz bezwzględnie nie chce wypisać żadnych leków?
  11. z dwojga złego lepiej być chyba uzależnionym od fajek niż od alkoholu :/
  12. endi782, stary, skąd ty się urwałeś? osoby uzależnione nie posiadają czegoś takiego jak silna wola!!! każdy terapeuta ci to powie.
  13. girl anachronism, masz dwubiegunową? a to ciekawe, wszyscy bipolarni jakich znałam byli dalecy od wgłębiania się w zawiłości nt. specyfiki swojego zaburzenia. ale to nie ja cierpię na to zaburzenie, więc oczywiście mogę się mylić. Jednak coś jest na rzeczy, tak jak mówi zielona miętowa, schizoidalni, histrionicy czy osoby z innymi zaburzeniami osobowości nie przekopują bibliotek i internetu w celu ciągłego pogłębiania wiedzy na temat swojego zaburzenia, a my z bdp, tak.
  14. 3 razy to naprawde niewiele. najlepsza kolejnosc to taka: terapia grupowa odwykowa (wlasnie na niej jestem), terapia indywidualna odwykowa, ewentualnie dalsza psychoterapia wgladowa jesli nasze problemy to cos wiecej niz tylko uzaleznienie. na czas terapii grupowej mozesz dostac L4. jesli jednak nie chcesz rezygnowac z pracy, mozesz poszukac grupy, ktora spotyka sie popoludniami. nie wiem gdzie mieszkasz i czy w twojej okolicy sa prowadzone takie grupy. jesli jednak grupowa mimo wszystko z braku czasu ci nie pasuje to warto isc na indywizualna, ale do terapeuty, z ktorym znajedziesz dobry kontakt, nie ma sensu meczyc sie z takim, z ktorym nie czuje sie porozumienia. samemu ciezko sie leczyc. oczywiscie nie jest niemozliwe, ale na pewno ciezkie. ja mam uzaleznienie krzyzowe, tez od kodeiny, chociaz nie jestem w nia wciagnieta az tak jak ty.
  15. Ja nie mowie, ze macie sie wstydzic! ja mowie, ze ja bym sie wstydzila, tak jak i tego, ze udzielam sie na forum. uwazam, ze to przesada. nadmiar takiej wiedzy nie pomaga, a moze zaszkodzic, niestety tez jest tego przykladem. spytalam o to, bo myslalam, ze moze inni z bpd tez tak maja jak ja. moim zdaniem nasza ciekawosc jest zbyt duza. ale nikogo nie oceniam, macie prawo szukac informacji. po prostu nie wiem czy tak szczegolowa wiedza z zakresu psychiatrii i psychologii dobrze nam robi. zwroccie uwage, ze takie interesowanie sie jest charakterystyczne dla bpd, a np. w dwubiegunowce nie wystepuje. mysle, ze to jest ciekawa zaleznosc.
  16. ale dlaczego nie pójdziesz na terapię?
  17. ej, a nie wstydzilibyście się przed swoim lekarzem, że szukacie w internecie informacji na temat tego co to jest "rozpad osobowosci w BPD"? bo ja bym się wstydziła.
  18. pisanka, powodzenia. też mam bpd i jestem uzależniona, żyć nie umierać
  19. po co się w tym tak grzebiecie? po co wam ta wiedza?
  20. bez terapii możesz sobie nie dać rady. spróbuj znaleźć (jeśli jeszcze tego znalazłeś) poradnię leczenia uzależnień w swojej okolicy. w dobrej poradni dostaniesz naprawdę duże wsparcie, polecam ci wybrać się na dzienny oddział odwykowy. zaprzestanie ćpania czyli abstynencja to nie jest jeszcze wszystko, potrzeba edukacji i zmiany myślenia, schematów i mechanizmów działania.
  21. jestem na odwyku na oddziale dziennym, także wszytko idzie ku lepszemu :)
  22. No i co? Tak strasznie było..? :) nawet sobie nie wyobrażasz jak :)
  23. witam. cierpię na borderline. jestem alkoholiczką, lekomanką i narkomanką. powiedziałam to po raz pierwszy w życiu. dziękuję za uwagę.
  24. ale wkręcacie tą Strzygę. ja tu żadnych psychoz nie widzę, no chyba każdy z nas, borderów tak ma, ja na pewno. a bynajmniej nie mam i nie miałam nigdy żadnych epizodów psychotycznych. normalnie dziewczyna gada, co wy chcecie.
  25. tym razem bylam tak blisko smierci, jak jeszcze nigdy. tym razem, po raz pierwszy, modlilam sie o smierc, nie chcialam nikogo nastraszyc ani niczego udowadniac. chcialam tylko nareszcie zaznac wiecznego spokoju. ten moment gdy uswiadamiasz sobie, ze byles na granicy zycia i smierci jest nie do opisania. gdy zaczyna cie wchlaniac ta czarna bezkresna otchlan, ktorej wcale sie nie opierasz, uswiadamiasz sobie jak latwo osiagnac ten spokoj, to, na co czekasz od tylu lat. to jest tak przerazajace i kuszace jednoczesnie jak nic innego czego w zyciu dotad doswiadczylam. komu powiedziec jak sie czuje? ze boje sie samej siebie i mam realne podstawy by myslec, ze owladnieta impulsem moge w najblizszym czasie umrzec? nigdy nie czulam sie tak dobrze rozumiana jak przez niedoszlych samobojcow z oddzialu, ktorzy widzieli ta otchlan. ale oni juz sa trupami za zycia, w nich jest smierc, a tam gdzie jest smierc nie ma zycia. dlatego niemozliwym jest chyba, zebym w jakikolwiek sposob mogla porozumiec sie z zyjacymi. pozostaje mi unosic sie w tym dziwnym swiecie pomiedzy zyciem a smiercia albo wybrac ostatecznie to, czego tak sie boje, a co mnie tak fascynuje i co - jak mialam okazje sie przekonac, jest naprawde latwe do wykonania.
×