Witam !!! od 11 lat choruje na nerwice lekową . Przez ten czas , mialam rózne objawy ,doswiadczenia ,lęki itd z nerwicą, za każdym razem myślałam ze juz nic gorszego mnie nie dopadnie , ze juz przeżyłam wszystko , i wszystko wycierpiłam co jest zwiazne z nerwicą włacznie z bezsennoscią!!! (Ale sie mysliłam) Od jakiś 3 lat nie lecze sie wogole , jedynie mam cały czas przy sobie hydroksyzine w razie w , i oczewiscie bez niej nie zasypilam:( Przez ten czas jakos tam sobie radziłam...Ale od jakiegoś miesiaca , jest gorzej o wiele gorzej!!! Doszly mi natretne myśli , głownie zwiazane że zrobie komuś krzywde czy z bliskich czy z obcych .Nachodza mi same . tak natretnie ze nie moge tego znieś ,panicznie boje sie że w koncu tak sfiksuje ze zrobie coś komuś chociaz tego niechce , te mysli same i kreca sie po głowie nagle nachodza i oblawa mnie strach lęki ,panika i chce mi sie płakac bo niewiem co mam robić!!! Od jakiegos czasu na noc biorę zolpic . poszłam do lekarza 1 kontaktu bo juz sie czułam coraz gorzej , żeby mi cos dał na sen , bo hydroksizina juz nie pomaga. A ja muszę sobie poradzic do póki nie dostane sie do lekarz, a mója lekarz jest akurat na uropie i kazała dzwonic po15.I dopiero jak biorę na noc połowke zolpicu czuje ulgę , myśli odchodza ,przychodzi blogie wyciszenie i sen:) Wiem wiem ze to uzależniac ze ale muszę jakos ten okres przetrwac . póki nie dostanę odpowiednich leków. Poradzcie mi coś kochani , pocieszcie żebym mogła jakoś przetrwać??!!! i czy ktoś brał na to lek, i czy mu pomagłay itd..pozdrawiam serdecznie :):):)