Skocz do zawartości
Nerwica.com

gosia83

Użytkownik
  • Postów

    54
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez gosia83

  1. są dni, kiedy mam w sobie mnóstwo wiary i sily,że to wszystko się ułoży, a czasem dopada mnie zniechęcenie i myśli,że to bez sensu,że nic mi się nie uda,że tak już będzie zawsze... moi rodzice świetnie grają - cudownych małżonków ( a tata kręcił z jakąś babką), cudownych rodziców ( nic o swoich dzieciach,a maja nas 4, nie wiedzą), jesteśmy jak obcy ludzie, którzy poznali się w knajpie, wypili kilka piw, pośmiali się i poszli do swoich domów. a matka chwali się nami na lewo i prawo do wyrzygania....
  2. chodzilam do dwóch psychologów na przestrzeni 10 lat, myślalam o kolejnej terapii, bo nie dam rady tak dłużej żyć. Ciągle odczuwam napięcie nieznośne do granic możliwości, uważam się za najgorszą brzydulę, niczego nie doprowadziłam do końca, wegetuję z dnia na dzień i płaczę w poduszkę co noc... a jak przyjeżdza moja matka do wnuków i widze te jej sztuczne usmiechy i zachwyty nad dziećmi to rzygać mi się chce... wszystko musi być dla niej idealne, wspaniale i piękne..
  3. mam dla kogo walczyć, mam męża i dwójkę dzieci, to dla nich ( i dla siebie ) chcę 'wyzdrowieć".. najgorsze jest to ,że moja matka zachowuje się tak jakby nic się nie stało, nigdy nie spytała mnie o moją depresję,lęki o próby samobójcze, bo ewidentnie psułam jej tym "idealny obrazek"...
  4. mieliście kiedyś wrażenie,że nie czujecie samego siebie,że ktoś, coś Tobą steruje,że na nic nie masz wpływu,że nie istniejesz ? ja tak mam od 10 r,ż. do dnia dzisiejszego.. mieszkałam z dziadkiem alkoholikiem, babcią furiatką, kiepskie warunki mieszkaniowe ( byłam z siostrą i bratem w jednym małym pokoju), moja mama z syndromem DDA, tata pracował do wieczora... pamiętam jak dziś jak mama w pośpiechu zamykała mnie i siostrę w pokoju, bo dziadek zaczął lać babcię w pijackim szale... pamiętam jak mama mi przylała na zielonej szkole na basenie przy całej klasie, bo bałam się wody, dala mi w dupę i powiedziala "nie rób mi wstydu", no to od tego czasu nie robiłam, co rok miałam czerwony pasek na świadectwie, byłam taka jak ona chciała, siedziałam cicho i wyręczałam ją w obowiązkach domowych,zrobiła ze mnie swoją powierniczkę trudnego dziecinstwa, jako 10 latka słuchałam jak to babcia a jej matka życzyła jej śmierci, jak ją porzucała na ulicy, jak to dziadek lał ją, chlał na umór, rzygał gdzie popadnie, przepijał wszystko z domu, jak to chodziła glodna, brudna i niewyspana do szkoły... pamietam jak dostałam 2 z biologii, napisałam list do mamy, w ktorym przeprosiłam ją za to, dałam jej to w szatni jak przyszła po mnie do szkoły i się popłakałam. Fajnie, co nie ? codziennie słyszałam jak narzeka na siebie,że jest "grubą krową", że ma "paskudne kudły" itd. Dla niej każda zgrabna, zadbana kobieta to "dziwka". Zamknęla mnie w złotej klatce, dozwolone były tylko zachowania i emocje przez nią akceptowane, nie wolno mi było powiedzieć "mama" tylko "mamusia", do dnia dzisiejszego boję się powiedzieć do niej "mamo".. nie wolno było narzekać, złościć się, denerwować, kłócić... przecież jesteśmy "idealną rodziną", sąsiedzi nas chwalą, chodzimy do niedziela do kościoła. Kurwa, paranoja do kwadratu !! od 13 r.ż mam myśli samobójcze,kilka prób za sobą, anoreksję.. bez wiedzy rodziców w wieku 16 lat poszlam do psychologa,bo już nie dawałam rady w tej paranoji,stwierdził u mnie depresję i anoreksję, rodzice się dowiedzieli o tych wizytach,bo potrzebna była ich zgoda na psychotropy. Wtedy pamiętam mama strasznie płakała, powiedzialam,że czuję nienawiść do niej, że nie chcę tego,że psycholog mi wytłumaczył,że zrzucono na moje dziecięce barki ciężar, którego nawet dorosły by nie udżwignął... psychotropy brałam krótko, bo fatalnie się po nich czułam, jeszcze gorzej... z mamą się troszkę uspokoiło, ale na bardzo krótko - mialam 18 lat ,przekułam sobie nos , tata się uśmiechnął i powiedzial "fajnie" a mama z obrzydzeniem skwitowała " wyglądasz jak dziewucha z poprawczaka". Miesiąc póżniej poznałam M. i to sam Bóg postawił mi go na drodze, bo to on wie o mnie wszystko, o moich problemach z dzieciństwa, to on widział moje napady depresji,płaczu,myśli samobójczych i to on po dziś dzień walczy o mnie z całych sił... i huj mnie strzela jak przypomnę sobie słowa mojej mamusi jak to powiedziała mi na samym początku związku z M. " możesz mieć kogoś ładniejszego". kurwa, nie zastanowiła się,czy jestem z nim szczęśliwa, dla niej M. nie pasował do " idealnego obrazka". Od dziecinstwa słyszałam,że facet musi być wysoki, szczupły, przystojny,z ciemnymi włosami a blondyni są be... Hipokrytka kurwa do kwadratu!!!! Pamiętam jak miałam 6 lat i moim obowiązkiem byla opieka nad 3 letnią wówczas siostrą - o mały włos nie przejechał nas samochód ( nie z mojej winy),mama nawrzeszczała na mnie,że to moja wina, zamknęła mnie w pokoju a zajęla się z troską moja siostrą. do dziś dzień pamiętam jak strasznie płakałam,a mamusia parę lat temu mi na to odpowiedziala "przysnilo Ci się". Do matki nie czuję nic oprócz obowiązkowego szacunku z racji tego,że mnie nie wyskrobala. I tyle. Moja matka nic o mnie nie wie, o moich problemach, marzeniach...nic !!! dla niej jestem tylko ładnym obrazkiem, bo mam męża i dzieci. Nigdy nie usiadla ze mną i szczerze od serca nie porozmawiala, jesteśmy sobie obce , przy niej gram rolę grzecznej , pobożnej małgoni a tak naprawdę taka nie jestem ! Zamierzam zrobić sobie tatuaż i z całą satysfakcją wypnę się dupą do nich i im go pokażę !Są dni, kiedy tak mocno nienawidzę siebie samej,mam się za zero, nienawidzę swojego ciała,uważam,że jstem gruba,brzydka i wszyscy się ze mnie śmieją... Moje rodzenstwo a szczególnie siostra ma podobne jazdy,siostra od dziecka od ukochanej mamusi słyszała,że jest "brudasem i sobie w życiu nie poradzi". Najgorsze jest to ,że moja mama gra rolę zatroskanej , czułej mamusi a tak naprawdę gucio ją obchodzimy. Potrafi pytać tylko "jak tam?w porządku?' jak zaczynasz coś jej opowiadać to wychodzi z pokoju mówiąc,że ma dużo pracy w domu.... musialam się wygadać... to co napisalam to 1/10 tego co mi w sercu siedzi... Idealna rodzinka.,,,, wychodzę z tego, jest coraz lepiej,ale są takie dni jak dziś kiedy nie mam już siły... Dziękuję,że mogłam to z siebie wyrzucić...
×