Skocz do zawartości
Nerwica.com

smutasek111

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez smutasek111

  1. Straszne, jak nie zrozumienie może krzywdzić. Bardzo proszę o odrobinę delikatności i kultury. Skoro tak to zniżę się do poziomu Pań. Candy fikasz na trapezie i powywracało Ci się w głowie a Kaja za dużo zażyłaś leków, bo zupełnie nie rozumiesz tekstu, nigdzie nie napisałam, że psycholog musi ukrywać swoją chorobę, napisałam, ze ja tak muszę i się nie leczę, bo wiem o rzeczach o, których Wy drogie Panie nie macie pojęcia. Candy i Kaja życzę Wam szybkiego wyzdrowienia, tylko uważajcie bo odstawienie leków bardzo boli, odezwie sie nawet po bardzo długim okresie czasu.
  2. Nie masz nad sobą osoby która kontroluje Twoją pracę? mam psychikę? a kto ma takie prawo?
  3. Bo wiem co leczenie robi z psychiką człowieka. Wciąż proszę wyjaśnij mi "Sa superwizorzy którzy powinni Cię dopuszczać do pracy a jak to z nimi załatwiasz to nie wiem".
  4. Wybacz, ale nie zrozumiałam Tego co napisałaś "Sa superwizorzy którzy powinni Cię dopuszczać do pracy a jak to z nimi załatwiasz to nie wiem". Poprosiłam o pomoc jak przetrwać święta, bo właśnie z tym sobie nie radzę. "Jak czytasz innych i być może ze swojej pracy też wiesz ze ludzie wyleczyli się z nerwicy za pomocą psychoterapii i leków" i właśnie o tym nie wolno mi pisać. "Nie wiem w jakim Ty się obracasz srodowisku że bedąc psychologiem jestes skazana na nerwicę" - to znaczy, ze psycholog nie ma prawa do depresji i nerwicy, uważasz zupełnie tak jak moja mama. Sama widzisz, ze przy takim toku myślenia innych, nie jest mi łatwo. "Ty byś mogła nas tu wesprzeć podwójnie z racji wiedzy jaką posiadasz - kolejny przykład na egoistyczne podejście wobec psychologa, ze on nie ma prawa mieć nerwicy i depresji. Dzięki Tobie jeszcze bardziej jestem przekonana, ze muszę ukrywać się ze swoim zaburzeniem bo to wstyd i, ze każdy oczekuje ode mnie pomocy a nie da nic w zamian. I dobrze. Wiem to już od dawna i cieszę się, ze mam jeszcze w sobie tyle siły aby pomagać swoim podopiecznym a nie egoistycznie patrzeć na swoje potrzeby. Pozdrawiam
  5. Kaja, wiem ale to jest właśnie kwestia o, której nie wolno mi pisać a jak zauważyłaś, z racji tego co robię i kocham, wiem o tym dużo. Naprawdę ciężko jest pracować z kimś, kto się w terapii orientuje super. Zresztą kto miałby mi pomóc? Moi koledzy po fachu? Ja wiem za dużo a oni by się za dużo dowiedzieli o mnie.
  6. Kaja są pewne informacje, których nie wolno mi ujawniać. Jedyne co mogę to pisać o swoim przykładzie. Ja świetnie sobie radzę z nerwicą, kiedy jestem samodzielna, od nikogo niezależna. I właśnie wolę unikać takich sytuacji ( jak świeta ), niż brać leki, aby te święta przetrwać ( widziałam już naprawdę wiele efektów ubocznych po zażyciu leków ) i ogromny smutek i cierpienie ludzi
  7. To nie jest bez sensu. Boje się, ze wielu ludzi, którzy to przeczytają zniechęcą się do walki z tym czymś. Nie chcę, aby poczuli się bezsilni. Są tacy, którym się udaje ale i tacy, którzy pomimo leczenia nigdy nie wyzdrowieją i ja to właśnie wiem. Mam nadzieję, ze nie zrobię krzywdy tym wpisem nikomu, że ich walka jest bez sensu. Może jestem złym psychologiem.
  8. Nigdy nie jest! Choć bardzo bym chciała! Zawsze się staram! Zawsze coś mi dolega i muszę się z tym kryć , no bo gdzież pani psycholog w depresji! A moja mama to znakomity obserwator i tylko na mnie patrzy i ocenia. A jak tylko chcę jej zasygnalizować zdrowotny problem to od razu mówi, ze to moje wymysły i nie rozumie za grosz.
  9. Kaja, nie leczę. Mam nadzieję, ze nikogo nie zniechęcę do walki, ale sama jestem pedagogiem i psychologiem. Moi podopieczni nawet nie zauwazyli, ze jest ze mna coś nie tak tyle lat. Rodzina też nie. Pomogłam wielu osobom moją bliskością, empatią i miłością do innych ludzi, choć moje życie prywatne to jedna wielka porażka. Mam przy sobie tylko jedną, najbliższą córkę, kocham ją ponad wszystko i tylko przy niej czuję się bezpiecznie a tu niedługo i ona wyfrunie. Zostanę sama. Chciałabym tylko z nią spędzić święta, ale ona chce do babci, nie mogą jej o tym powiedzieć i muszę jechać jak na ścięcie. Dobrze, ze to tylko 3 dni.
  10. Nie, nie przyjmuję. Mam już 40 lat i od dziecka zmagam się z tym g....., przyzwyczaiłam się i panuję nad tym. Niestety są takie okresy gdzie poddaję się i swięta są właśnie takim czasem. Wiem, ze muszę tam jechać a lęk przed złym samopoczuciem narasta. Ciągle kombinuję, jak by tu się wykręcić ale przecież to są rodzice i czekaja na mnie.
  11. Slow mation, dziękuję za przeniesienie tematu w to miejsce. Mogłam poczytać, jak i inni traktują święta. Ja się ich boję, boję się, ze dostane ataku kołatania serca, boję się że będzie brało mnie na wymioty, boję się zawrotów głowy.
  12. Życzę wesołych świąt. Prosze tylko pamietać, ze zwróciłam się na forum po pomoc a mój wpis został skasowany. Proszę pamietać o tym, że będziecie mieć mnie na sumieniu, bo nie kasuje sie wpisów osoby proszącej o pomoc, szczególnie w takim miejscu.
  13. Kochani pomóżcie. Juz niedługo święta, dla wielu cudowny czas a dla mnie koszmar. Jak co roku kłótnie i szarpania do kogo na Wigilię. Boję się tych Swiąt, nie chcę ich!!!!!!!!! niech wszyscy mnie zostawią w spokoju. W mojej głowie mętlik jak uciec!!!!!! Męza wyslę do jego rodziców a córkę do moich. Ja chcę zostać sama!!!!! Jak powiedzieć o tym rodzicom? oni na mnie czekają a ja nie mam sił. Już jest mi słabo, kręci mi się w głowie, mam mdłości, płytki oddech, kołatania serca w gardle. jak uciec??? jak ich powiadomić, że nie przyjadę?
  14. Z tego co przeczytałam, jesteś cudownym, wspaniałym i bardzo wrażliwym chłopcem. Ja juz bardzo cie lubię. Trzymaj się ciepło i nigdy nie zmieniaj na pewno już niedługo spotkasz kogoś bliskiego, naprawdę wartościowego.
  15. Smutno, jestem sama i myślę o tym, ze nic nie mam, może poza jednym MAM BEZNADZIEJNE szczęście w życiu
  16. Przepraszam, źle zamieściłam swój wcześniejszy post. A dzisiejszy dzień na razie ok. Jestem głodna, nie mam siły wstać ale to lenistwo a nie nerwica.
  17. Ja również bardzo cierpiałam, miałam straszne odruchy wymiotne. Pierwszy pojawił się 4 lata temu. Pojawiał się nie wiadomo skąd i naprawdę w różnych okolicznościach. Jak tylko mogłam zamykałam się sama w domu i co chwilę odruch, odruch....... Szłam po ulicy i nagle coraz szybsze połykanie śliny, suchość i gula w gardle i odruch. Na początku bardzo się tego bałam i zdarzał się bardzo często, potem się wstydziłam i zaczął słabnąć a później wytłumaczyłam sobie, ze to tylko odruch i nie zwymiotuję i przestał mnie męczyć. Teraz pojawia się jak jestem w aucie ale tylko jak jestem z kimś bo jak jadę sama to jest cudownie ( uwielbiam prowadzić ). Moja nerwica to ponadto ściskanie w głowie, kręcenie uczucie jakby grunt pod nogami był miękki i popadanie w różne stany emocjonalne. Potrafię się śmiać a za chwilę ściska mnie w gardle, pojawia się ogromny smutek i płaczę. Po takim ataku "żalu" odczuwam ulgę. Moja nerwica to również trudna do zaakceptowania obecność innych osób w domu. Wolę być sama, wtedy ataki są znośne a jak ktoś jest to od razu panikuję. A święta, uroczystości, koncerty, kina, Kościół i .... to KOSZMAR. Jedynie sklepy znoszę, ale też sama, idę i wiem, że w każdej chwili mogę wyjść i nie muszę się nikomu tłumaczyć dlaczego.
  18. Ja również bardzo cierpiałam, miałam straszne odruchy wymiotne. Pierwszy pojawił się 4 lata temu. Pojawiał się nie wiadomo skąd i naprawdę w różnych okolicznościach. Jak tylko mogłam zamykałam się sama w domu i co chwilę odruch, odruch....... Szłam po ulicy i nagle coraz szybsze połykanie śliny, suchość i gula w gardle i odruch. Na początku bardzo się tego bałam i zdarzał się bardzo często, potem się wstydziłam i zaczął słabnąć a później wytłumaczyłam sobie, ze to tylko odruch i nie zwymiotuję i przestał mnie męczyć. Teraz pojawia się jak jestem w aucie ale tylko jak jestem z kimś bo jak jadę sama to jest cudownie ( uwielbiam prowadzić ). Moja nerwica to ponadto ściskanie w głowie, kręcenie uczucie jakby grunt pod nogami był miękki i popadanie w różne stany emocjonalne. Potrafię się śmiać a za chwilę ściska mnie w gardle, pojawia się ogromny smutek i płaczę. Po takim ataku "żalu" odczuwam ulgę. Moja nerwica to również trudna do zaakceptowania obecność innych osób w domu. Wolę być sama, wtedy ataki są znośne a jak ktoś jest to od razu panikuję. A święta, uroczystości, koncerty, kina, Kościół i .... to KOSZMAR. Jedynie sklepy znoszę, ale też sama, idę i wiem, że w każdej chwili mogę wyjść i nie muszę się nikomu tłumaczyć dlaczego.
  19. Nie za dobrze się zaczyna. Obudziłam się i zamiast poleżeć chwilę, zerwałam się i zaczęłam chodzić po mieszkaniu. Było mi gorąco, spociłam się i serce szybko biło, było mi niedobrze, bałam się położyć. Otworzyłam wszystkie okna i był przeciąg a ja nie czułam chłodu. Miałam gorącą głowę i buzię. Teraz jest trochę lepiej bo zaczynam czuć głód i lekki chłodzik.
  20. Oj tak, wiem, ze tak trzeba sobie mówić, po prostu pójdę na żywioł, co będzie to będzie. Boję się jazdy w aucie, że źle poczuję i bedę się męczyć a u mnie nikt nie wie, ze mam takie problemy, pomału się wycofywałam i nikt nawet tego nie zauwazył i myślą, że jestem leniwa. a przeszłam chyba każdy etap nerwicy. Na początku kilka lat problemów z oddychaniem, potem kołatania serca, potem zasłabnięcia a ostatnie dwa lata odruch wymiotny, ze wszystkim dałam radę mówiąc sobie to przestań oddychać, to niech ci serce wyskoczy, to zemdlej sobie, to zwymiotuj a teraz te zawroty głowy sa chyba najgorsze bo dochodzi myśl o zawale, udarze, wylewie, nowotworze itp. tym tygodniu zrobiłam EKG i badania krwi i jest dobrze ( normalnie) a co w tym najdziwniejsze nigdy nie brałam leków oprócz neospasminy-syropek. A może coś powinnam kupić w aptece bez recepty na uspokojenie? Mam w domu przepisany kiedyś przez lekarza bellergot. Czy ktoś wie, co to za lek? Wracając jeszcze do tego jutrzejszego dnia i cudownego Chrztu to właśnie tego boję się najbardziej, że się rozryczę, ponieważ to dla mnie bardzo bolesne przeżycie. Chciałam mieć zawsze rodzinę i dzieci i niestety nie udało się a teraz jest juz za późno na dziecko, które pragnę mieć
  21. Kochani, mam 39 lat i juz od dziecka słyszałam, że mam nerwicę wegetatywną. Całe życie z nią koszmar. Mija dzień za dniem i jakoś leci. Niestety wraz z wiekiem doszedł strach przed tym, ze jestem już coraz starsza i moga dopaść mnie różne choroby. Gdzieś w podświadomości chyba to we mnie tkwi. Codzienne zawroty głowy i strach przed zemdleniem. Jutro mam wyjazd do rodziny na Chrzest, no i się zaczyna, boje się i boję ale nie wiem czego. Nogi jak z waty, trzęsawka w środku, ogromna niemoc, brak sił, karuzela w głowie i myśli jak od tego wyjazdu się wykręcić. Tak samo reaguję przed każdym wyjazdem i każdym przyjazdem kogokolwiek do mnie. Żyję w konkubinacie od 8 lat, jest to luźny związek bo tylko w takim mogę żyć, muszę wiedzieć, że zawsze moge wyjść z domu nawet w nocy. Mój partner bardzo dużo pracuje i nie ma go w domu a jak nie pracuje to idzie pić ze znajomymi. Nie mam znajomych wcale, z nikim nie rozmawiam może w sklepie. Mam 16 letnią córkę, z którą jestem ogromnie zżyta. Jest dla mnie wszystkim i to ona wypełnia całe moje życie. Jest moim przyjacielem. Ale niedługo odejdzie do własnego świata. Boję się tego i gdy pomyslę o tym od razu płaczę. Pomóżcie jak pojechać jutro do rodziny boję się.
  22. smutasek111

    wyjazdy

    Kochani, mam 39 lat i juz od dziecka słyszałam, że mam nerwicę wegetatywną. Całe życie z nią koszmar. Mija dzień za dniem i jakoś leci. Niestety wraz z wiekiem doszedł strach przed tym, ze jestem już coraz starsza i moga dopaść mnie różne choroby. Gdzieś w podświadomości chyba to we mnie tkwi. Codzienne zawroty głowy i strach przed zemdleniem. Jutro mam wyjazd do rodziny na Chrzest, no i się zaczyna, boje się i boję ale nie wiem czego. Nogi jak z waty, trzęsawka w środku, ogromna niemoc, brak sił, karuzela w głowie i myśli jak od tego wyjazdu się wykręcić. Tak samo reaguję przed każdym wyjazdem i każdym przyjazdem kogokolwiek do mnie. Żyję w konkubinacie od 8 lat, jest to luźny związek bo tylko w takim mogę żyć, muszę wiedzieć, że zawsze moge wyjść z domu nawet w nocy. Mój partner bardzo dużo pracuje i nie ma go w domu a jak nie pracuje to idzie pić ze znajomymi. Nie mam znajomych wcale, z nikim nie rozmawiam może w sklepie. Mam 16 letnią córkę, z którą jestem ogromnie zżyta. Jest dla mnie wszystkim i to ona wypełnia całe moje życie. Jest moim przyjacielem. Ale niedługo odejdzie do własnego świata. Boję się tego i gdy pomyslę o tym od razu płaczę. Pomóżcie jak pojechać jutro do rodziny boję się.
×