Skocz do zawartości
Nerwica.com

farbka_olejna

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez farbka_olejna

  1. Ja sie boje wind, a wszyscy sie dziwia ze np. z samolotem nie mam zadnego problemu. Dziwne. W kazdym razie do windy sama nie wsiade, ale jakos szczegolnie mi to zycia nie utrudnia. Kiedys pracowalam przez rok na 8 pietrze i czesto musialam wychodzic wiec dobre pare razy dziennie zaiwanialam pieszo na gore. Ale mialam fajnie wyrzezbiony tylek haha.
  2. Tak, dziękuję bardzo. O to mi chodziło.
  3. Mam pytanie, jeśli ktoś umie odpowiedzieć. Opowiedziałam na terapii o czymś, co było przestępstwem, miało miejsce około 10 lat temu. Osoba ta pozostaje bezkarna, ale zgłoszenie tego przeze mnie absolutnie nie wchodzi w grę. Teraz sobie przypomniałam, że psycholog w niektórych przypadkach może albo musi złamać tajemnicę. Boję się, że zrobi to za moimi plecami, albo poinformuje ale i tak zrobi. Może tak być?
  4. U mnie to było na tej zasadzie, że z tych przygodnych znajomości zaplątał się ktoś raz drugi nie wiedzieć czemu i czasami wystarczy jedno zdanie za dużo i już wiesz że ta osoba jest "swoja". A ja muszę ludzi poznawać, chociaż mnie to kosztuje strasznie dużo, bo to moja praca, a za coś muszę żyć.
  5. Niedawno zatrzymała się u nas koleżanka na parę dni i zapytała mnie potem, dlaczego śpimy oddzielnie, co się stało, pewnie awantura jakaś była... no i żeby jej odpowiedzieć na to pytanie musiałabym zacząć oooood początku. No może nie żeby odpowiedzieć, ale żeby ona tą odpowiedź zrozumiała. Aż po same drobnostki, moi przyjaciele wiedzą, że potrafię w ostatniej chwili odwołać spotkanie i że to nie znaczy, że jestem niewychowana. Że kiedy mówię, że się źle czuję to nie jest wymówka, nawet parę razy w tygodniu. Można tak wyliczać. Ja z forum nikogo nie poznałam na żywo nigdy, jakoś tak samoistnie takie ludki przyciągam. Mój chłopak też, więc mamy swój mały światek wrażliwców. Potrafię być miła dla tych z zewnątrz, nawet czarująca i wygadana, ale maksymalnie godzinę. Potem zwyczajnie gasnę. Ziewam. Czasami mam atak. A najczęściej po prostu zawieszam się, przestaję rozmawiać i wyglądam pewnie wtedy jak głupek...
  6. Oj nieee, zamienić też bym moich nie zamieniła... Czasami tylko myślę, że mogłabym się otworzyć na kogoś innego, do "wyjścia na miasto", ale mam z tym problemy. Często poznaję nowych ludzi, wychodzę na kawę ale nie umiem, może nie chcę podtrzymywać tych relacji. Nie mam z nimi o czym na dłuższą metę rozmawiać. Także problemy w związku diametralnie się różnią. Ja mam nerwicę, mój chłopak od lat depresję i zaburzenia nerwicowe, nasze problemy w relacji są strasznie złożone i kiedy ktoś mi opowiada o tym, że facet wyszedł z kolegami na mecz a ona została sama i pyta, jak to jest u mnie, no takie zwyczajne plotkowanie, to często nie mam co powiedzieć. Z drugiej strony takie postępowanie nas odgradza, dzieli na MY i ONI, mamy wrażenie że odczuwamy świat inaczej, tak pewnie jest...
  7. Z jednej strony fajnie, z drugiej brakuje mi standardowych przyjaciół. To zabrzmi egoistycznie, ale teraz kiedy chodzę na terapię i widzę zmiany, umawiam się z przyjaciółką (która leczy się tylko farmakologicznie z własnego wyboru) i wciąga mnie w ten sam marazm z którego ja się leczę, który chcę zmienić. Pracuję nad jakimś schematem działania z terapeutą, a po powrocie do domu bliscy robią dokładnie to samo. Niedawno miałam ochotę po raz pierwszy od wielu lat iść na zakupy ciuchowe. Prawie się popłakałam ze szczęścia, że w końcu czuję że na coś mam ochotę, zaczynając od głupich zakupów. Nie miałam z kim pójść...
  8. Dziękuję za odpowiedzi. Chociaż u mnie ciekawe było to, że przyciągnęłam ich jakoś podświadomie, bo nie wiedziałam o tym że mają podobne problemy, chociaż pewnie to niechcący "wywąchałam". W każdym razie to nie było na zasadzie "o, tez masz nerwicę, to może się zaprzyjaźnimy?". Kiedyś mój terapeuta mi powiedział, że zostało udowodnione że lęki się przenoszą, w przypadku gdy się mieszka z kimś, kto choruje... ciekawe, czy to prawda.
  9. Ostatnio zaczęłam zastanawiać się jak to jest: przyciągam głównie ludzi z problemami nerwicowymi/depresyjnymi czy po prostu w dzisiejszych czasach mało kto ich nie ma? U mnie to matka, ale tutaj nie miałam wyboru, potem facet, najlepsza przyjaciółka, najlepszy przyjaciel mojego faceta, druga przyjaciółka, wszyscy mają za sobą albo są w trakcie terapii i na tabletkach. Jak to jest u Was? Myślicie, że to jakaś reguła, czy przypadek?
  10. Generalnie NLP jest bardzo rozległe, ale ja wybrałam tylko jego elementy, te które mi były potrzebne. Na rozmaitych kursach i przez książki podobno można się uczyć innego postrzegania świata, ale ja wyciągnęłam tylko gdzieś znalezione metody na lęk, które opanowałam w 10 minut. Polega to na projekcji własnego filmu, w którym to, czego najbardziej się boimy jest głównym bohaterem po czym bawienie się tym obrazem. Przykład: siedzisz w autobusie i boisz się, że zaraz zwymiotujesz. Wyobrażasz sobie, że faktycznie tak się dzieje, projektujesz to. Po czym kierujesz "film" w stronę śmieszności. Ja sobie wyobrażałam, jakkolwiek to nie brzmi, przy włączonej na słuchawkach Britney Spears, że zaczynam wymiotować na kolorowo, a wszyscy ludzie zaczynają się tymi kolorowymi maziami rzucać, cieszyć się i tańczyć jak w teledysku w rytm muzyki Hit me baby one more time (im głupszy przebój tym lepiej, o to chodzi). To było genialne, po paru minutach zupełnie przechodziło :) Ale tak jak wspomniałam, tylko doraźnie. Dzięki psychoterapii w ogóle się nie pojawia już.
  11. Cześć wszystkim, nie widziałam wcześniej tego tematu. Bardzo długo się z tym męczyłam. Najpierw bardzo mi pomagały metody NLP, ale tylko doraźnie. Na dłuższą metę wyleczyła mnie psychoterapia. Czuję przeogromną ulgę, od dawna nie miałam torebki plastikowej przy sobie (zawsze obsesyjnie nosiłam).
  12. sens ja również miałam ostatnio podobną sytuację. Zaczęłam mówić o pewnych sprawach i ludziach, to była bardzo istotna sytuacja dotycząca moich problemów, a okazało się że właśnie on doskonale wie o kim mówię. Jestem ciekawa gdzie jest ta granica... bo wiadomo, że im dalszy i bardziej anonimowy terapeuta tym lepiej, ale jeśli leczenie przynosi ogromne postępy i poprawę, zmieniać specjalistę tylko dlatego że gdzieś tam jest za blisko? Monika ale ja nie mówię o znajomości typu wspólne wyjście na piwo, tylko spotkania niecelowe.
  13. No wiem że to głupie. Ale co poradzę... Wolałabym, żeby mój terapeuta istniał tylko w gabinecie i nigdzie poza. I to nie chodzi o wstyd przed ludźmi, tylko o spotkanie z kimś kto wie o Tobie prawie wszystko, to na pewno wpływa na zachowanie... Przesadzam? A Wy się czujecie swobodnie w towarzystwie terapeuty na prywatnym gruncie? To też pytanie do sens.
  14. Nie chodzi o portale społecznościowe, tylko publiczne. Jestem rozpoznawalną osobą w pewnym kręgu i on o tym wie. Prędzej czy później się gdzieś spotkamy.
  15. Dziękuję :) Chodzi o to, że czasami jest tak, że wszyscy na mnie patrzą. Albo wychodzą jakieś zdjęcia na portalach. I wtedy sobie myślę, co on sobie myśli, że jak taki popaprany człowiek może takie rzeczy robić. I mam takie ciśnienie, żeby go nie zawieść, chyba się denerwuję jeszcze bardziej. Ale z drugiej strony to strasznie motywuje. Właściwie to nie wiem, czy to dobre. -- 16 lip 2012, 19:50 -- Boję się, że jak się o tym dowie, to mnie zostawi. Powie, że mam zmienić terapeutę na kogoś z innego miasta.
  16. Mnie nie może przerastać. To znaczy przerasta, ale udaję że tego nie widzę. Nikt inny za mnie nic nie zrobi. Jestem sama, to znaczy w związku, ale mój parter też jest chory, więc sama. I tak czasami chodzę głodna, dom wygląda jak wygląda, raz lepiej, raz gorzej, żyć trzeba... Ostatnio coraz więcej czytam. Dzięki terapii potrafię się już na czymś skupić dłużej niż pół godziny.
  17. Ja poczekałam, aż mi przeszło. Może minęło dlatego, że to się stało zupełnie na początku. Poczytałam trochę o tym, zrozumiałam, jakie uczucia na niego przeniosłam, napisałam do niego kilka listów na ten temat (nie dostał ich oczywiście, dla siebie). Teraz jest tylko praca nad sobą. Może kiedyś mu o tym powiem, ale za dużo mnie jeszcze czeka ważniejszych spraw do naprawienia. Napisz może coś więcej, co z tym Twoim zauroczeniem.
  18. Witajcie. Chciałabym się podzielić w tym wątku moją obawą. Jestem na terapii od miesiąca. Bardzo zaufałam mojemu terapeucie, otworzyłam się całkowicie no i po wielkiej uldze pojawił się problem. Prowadzę działalność publiczną, fakt że przerwaną przez chorobę ale gdzieś tam czasem być muszę, choćbym chodziła po ścianach. I nie wiem kompletnie, jak się zachować, kiedy go spotkam na innym gruncie. Chyba się spalę ze zmieszania... zaczęłam się tego obsesyjnie bać. Nie chodzi o to, że ktoś się dowie, bo wiem że to tajemnica zawodu, a nawet jeśli to nie wstydzę się tego. Kiedyś go zobaczyłam wśród ludzi i przypomniały mi się sesje, zaczęłam się robić nerwowa... no przecież nie zakażę mu chodzić tam, gdzie ja. A na zmianę już za późno, po prostu za dużo zmian na dobre zachodzi we mnie żeby to przerwać... jak to widzicie?
×