Mam na imie Justyna i mam depresję od ok. 2 lat. Do lekarza poszłam niecałe 3 tygodnie temu. Stwierdziłam sama,bez niczyjej namowy, że chce wreszcie być szczęśliwa ..ale nie wiem czy mi się to uda....
Jak to jest z Wami?? i z waszą chorobą, lekarzem...
Ja nie bardzo wierzę, że moja lekarka może mi pomóc. Wizyta u niej wygląda tak, że przychodzę, opowiadam jak się czuję, lekarka zada 2-3 pytania, zapisuje recepte i jest koniec...Wszystko trwa ok.15 minut...
Lek(velafax) biorę od ok 3tyg. i nie widzę rezultatów...
Nie mam wsparcia w rodzinie...przyjaciół nie mam, a mój chłopak nie potrafi mnie za bardzo zrozumieć .
Słyszę ciągle, że: "nie powinnam się tak przejmować","wziąć się wreszcie w garść", " Że inni mają gorzej ode mnie", "Dlaczego znów rycze"...
Chciałabym być zdrowa, nie przejmować się tak bardzo, radzić sobie z rozwiązywaniem problemów...ale ciągle pojawiają się jakieś "kłody pod nogami"....Sama już nie wiem co robić...