Skocz do zawartości
Nerwica.com

saizou

Użytkownik
  • Postów

    6
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez saizou

  1. Chciałabym spytać, czy zna ktoś dobrego-PUBLICZNEGO psychologa/psychiatrę na terenie Gdańska.?? Ten temat się już przewijał, ale głównie podawano prywatne gabinety, a na takie niestety mnie, jako studentkę nie stać . Proszę o pomoc!
  2. wiem że po smierci nie jest lepiej...wiem, jak pisałam wcześniej, że zabolałoby to moich rodziców....jednak stoje między młotem a kowadłem...Nie mam zrozumienia...matka wypomina mi, że ciągle wypłata idzie na moje leki(oprócz depresji mam astmę i kłopoty intymne)...że powinnam się wziąć w garsc...a nie roić chorobe.... Przyjaciół nie mam.... odczuwam ciągły psychiczny i fizyczny "ucisk" w sobie.... nagromadzenie ciąglych i ciągłych negatywnych uczuć ...to jak pułapka bez wyjścia [ Dodano: Dzisiaj o godz. 3:01 pm ] od najmłodszych lat postrzegana byłam jak dziwadlo...nie należe do rodziny z "wyzyn finansowych"....Ale nie przejmowałam się tym na poczatku..Żyłam..starałam się...miałam jedna przyjaciółkę ktora ciągle mnie wykorzystywała... mimo wszystko starałam się..pomyslałam.."rób coś dziewczyno"..zainwestowałam w wiedzę...uczyłam się..w liceum z nauką dobrze mi szło.. Później jednak zawód..bo mimo włożonej pracy nie dostałam się na wymarzony kierunek.. Ale podniosłam się ponownie..szłam dalej...Znalazłam(tak myslałam wówczas) miłość swojego zycia....której dzis juz brak.. Narastały prblemy..zdrowie... klopoty z koncentracją...na studiach orłem też nie jestem... W dobie dzisiejszej propagandy "wyglądaj zawsze sexi i olsniewająco jak gwiazda"|...ja starałam się dbać o siebie..chociaż uroda też nie jest najmocniejszą moją stroną.. Ktos napiszę..uroda to przecież nie wszystko..owszem..ja to wiem.. tylko..gdziekolwiek..z kimś rozmawiam(chodzi mi o internet) to wszyscy namiętnie pragna zdjęcia..Jak się nie spodoba..mimo ciekawej rozmowy, urywa się ona po tym fakcie .... nie wiem już.... staram odnaleźć w sobie coś, co warte byłoby przetrwania..ulepszania....abym istaniała w życiu a nie tylko wegetowała... ale nie moge... przepraszam za wszelkie błędy ortograficzne, składniowe itp. ....
  3. ja jestem nadwrazliwa....... ...wykańcza mnie to psychicznie i fyzycznie....Nie mam w nikim w sparcia....starałam sie leczyć, ale lekarka oprócz tego, że przepisuje mi leki, w żaden sposób mi nie pomaga....... Jestem teraz sama w domu.nie mam sił...... jestem zła..zniechęcona...zmęczona... Uważałam do dziś, że śmierć to nie rozwiązanie.... bałam się, że po smierci może byc jeszcze gorzej...Ale teraz..kiewdy patrzyłam na lezące w łazieńce zyletki... Widzę to niemal jak blogosławieństwo....Rodzice by po mnie tylko chwile popłakali...ale czas uleczyłby rany... nic innego po mnie nie zostałoby.... [/i]
  4. saizou

    Depresja a studia.

    U mnie zaczynie się właśnie sesja..boje sie okropnie czy sobie poradze, biorąc pod uwage fakt, że mam ciągle dołki. Czasem siedze nad książką i nic zupełnie mi nie wchodzi, obraz mi się rozmywa przed oczami i kiepsko jest. Nie mam nikogo z kim mogłabym sie choć chwile zrelaksować...przeważnie więc słucham skulona na fotelu muzyki. Wszystkim, którzy borykają się także z egzaminami, jak i notorycznym przygnębieniem życzę z całej swojej resztki sił powodzenia! Trzymam kciuki i mam nadzieje, że Wy także będziecie za mnie! Pozdrawiam ciepło.
  5. Trochę już napisałam w wątku "Jęczarnia". Mam na imię Justyna. Jestem studentką biologii na UG. Ze względu na dręczącą mnie od 2 lat depresję odeszłam od swoich pasji jak rysowanie. medycyna... Założyłam swój profil, wierząc, że tutaj znajdę zrozumienie, którego tak mi brakuje . Pozdrawiam wszystkich ciepło!
  6. Mam na imie Justyna i mam depresję od ok. 2 lat. Do lekarza poszłam niecałe 3 tygodnie temu. Stwierdziłam sama,bez niczyjej namowy, że chce wreszcie być szczęśliwa ..ale nie wiem czy mi się to uda.... Jak to jest z Wami?? i z waszą chorobą, lekarzem... Ja nie bardzo wierzę, że moja lekarka może mi pomóc. Wizyta u niej wygląda tak, że przychodzę, opowiadam jak się czuję, lekarka zada 2-3 pytania, zapisuje recepte i jest koniec...Wszystko trwa ok.15 minut... Lek(velafax) biorę od ok 3tyg. i nie widzę rezultatów... Nie mam wsparcia w rodzinie...przyjaciół nie mam, a mój chłopak nie potrafi mnie za bardzo zrozumieć . Słyszę ciągle, że: "nie powinnam się tak przejmować","wziąć się wreszcie w garść", " Że inni mają gorzej ode mnie", "Dlaczego znów rycze"... Chciałabym być zdrowa, nie przejmować się tak bardzo, radzić sobie z rozwiązywaniem problemów...ale ciągle pojawiają się jakieś "kłody pod nogami"....Sama już nie wiem co robić...
×