Skocz do zawartości
Nerwica.com

Szybka Zmiana

Użytkownik
  • Postów

    47
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia Szybka Zmiana

  1. Nie dzieje się samo, skoro z nimi walczysz :) Skoro walczysz, to bierzesz udział w walce, a wtedy nie dzieje się samo, wtedy dzieje się, bo to robisz. A to zmienia postać rzeczy, bo zamiast widzieć sytuację jako "coś, co mi się przydarza i nie mam na to wpływu" zaczynasz ją widzieć jako "coś, co sobie robię" - a co za tym idzie "mogę przestać to robić/zacząć robić coś innego". Za parę dni ukończę tutorial jak wyleczyć się z nerwic i natrętnych myśli. Obserwuj Forum.
  2. Da się. Nie polecam odwrażliwiania, ale dodanie do wrażliwości siły. Jednym ekstremum jest osoba bardzo wrażliwa, którą łatwo zranić, ale która czuje siebie i innych, ma dostęp do empatii i miłości. Drugim ekstremum jest osoba silna z brakiem wrażliwości. Stereotypowa postać dresiarza - atakującego innych, mało refleksyjnego, nie przejmująca się swoją emocjonalnością. Gdy połączysz zasoby jednej i drugiej osoby otrzymasz osobę wrażliwą, empatyczną i kochającą, która potrafi wykorzystywać swoją siłę w etycznym celu. Nie biorącą rzeczy osobiście, ale czującą innych i siebie. Sprawdź jakie masz przekonania o osobach które są twoim przeciwieństwem - znajdziesz myśli jakimi wypierasz swoją silną stronę.
  3. Problemem nie są tego typu myśli. Zarówno wątpliwości, jak i przeklinanie innych (we własnej głowie lub otwarcie) są częstą rzeczą - po prostu jako ludzie czasami się gniewamy, złościmy, złorzeczymy pod wpływem emocji. Problemem jest Twoja ocena takiego zachowania i takich myśli. Chcesz, by ich nie było, a są częścią naszej kultury. Pozwól im być i potraktuj je jako coś normalnego. Nawet religie zdają sobie sprawę, że człowiek co chwila grzeszy - taka nasza niedoskonała natura. Gdy przestaniesz oceniać je źle i walczyć z nimi, one nie będą takie częste + nie będą zaniżać Twojej samooceny. Jestem w trakcie przygotowania tutoriala jak pozbywać się nerwic i natrętnych myśli. Pozdrawiam
  4. Skoro czujesz, to powinnaś :) Masz wrażenie walki z własnymi myślami? Jak to robisz, że myślisz tylko o jednym?
  5. Znam dziesiątki takich osób, i wskaźnik regularnie rośnie. Więc luz :) Co do leków... Jeśli wbijesz sobie w rękę igłę i będzie Cię bolało, to tabletka przeciwbólowa może sprawić, że będzie Cię mniej bolało, bo znieczuli Cię na bodźce z ręki, ale dopiero wyjęcie igły sprawi, że pozbędziesz się problemu. Sprawdź więc jaki wpływ będą mieć na Ciebie tabletki pamiętając, że autorytety to jedno, a słuchanie własnego ciała to co innego - do czego autorytety już dostępu nie mają. Ok, wytłumaczę Ci na podstawie tego, co napisałeś, czyli: Moje wytłumaczenie - pojawia się jakiś aspekt ja, część psychiki, pod/subosobowość - ma to wiele nazw. Ta osobowość dostarcza do Twojej percepcji myśl. Oceniasz to, co się pojawiło jako złe. Oceniasz, że nie wolno/nie powinno się tak myśleć. Nie wolno, nie powinno być tego aspektu. Obwiniasz ten aspekt o Twoje cierpienie i chorobę. Jak to się ma do odrzucenia? Wyobraź sobie następujący scenariusz: Przychodzi mąż do żony: - Cześć kochanie - Jesteś zły, Nie powinieneś tu być! Nie wolno Ci się do mnie zwracać, przez Ciebie znów czuje się źle! Rozumiesz? Tak, jedno nie wyklucza drugiego. Tak, im bardziej część jest odrzucana, tym bardziej chce się "wrzucić" Pamiętaj, by psychoterapia na jaką się wybierasz przynosiła Ci efekty w postaci: - zmniejszenia ilości natrętnych myśli - wiedzy jak działa mechanizm i co robić, by go nie utrwalać Powodzenia!
  6. Dobrze to opisałeś. Wyłącz element oceniania z tego. Wtedy pojawia się myśl.... i nie ma dalszego ciągu, który się nakręca aż do paniki. Aby nie było oceny, potrzebujesz zmienić przekonanie odnośnie tej myśli. Pomyśl o tej myśli jako o dziecku, które czuje się samotne i niekochane przez rodzica więc zaczyna być bardzo głośne i przeszkadzające. Dziecko nie zna innej formy zwrócenia na siebie uwagi rodzica, więc robi to w ten sposób i zyskuje uwagę osiągając swój cel. Jeśli dasz jej uwagę zamiast je atakować innymi myślami (ta myśl jest zła, straszna), nie będzie przychodziła do Ciebie w formie natręctwa. Możesz dla ułatwienia zacząć samemu, w ramach ćwiczeń mówić to, co mówią te myśli - by się ich nie bać i nie odrzucać ich automatycznie, ale przyzwyczaić się do istnienia takich myśli. Łatwiej Ci będzie wtedy nawiązać część z tą częścią swojej psychiki produkującą natrętne myśli. Ogólnie jestem nieufny tej dziedzinie - wielu w nich fenomenalnych ludzi, pasjonatów dziedziny którzy są w stanie pomóc, ale większość to jednak ludzie którzy wysłuchają, przepiszą lek i... nic się nie zmienia. Zawsze dobry psycholog jest przydatny. Uważasz, że lek zmieni twoje myśli albo nauczy Cię odwagi wobec odrzucanej części siebie? Bo generalnie nic Ci nie jest poważnego :) Będzie dobrze.
  7. A jakie to są myśli? Jaką mają treść? Nie zupełnie są nami, natomiast są częścią naszej psychiki - inaczej byśmy ich nie doświadczali. Co do ignorowania - zależy jak to rozumiesz. Jeśli dopuścisz je, powiedzą swoje a Ty i tak zrobisz swoje, to ok - to może zadziałać. Ale jeśli chcesz je zepchnąć, co opisywała Lukrecja - to one będą chciały się "wepchnąć" i zachowają swoją natrętność. W ogóle myśli stają się natrętne przez fakt odrzucanie ich.
  8. Pozwól, że przetłumaczę na pełną szczerość: "Ciężko będzie mi dojść do czegokolwiek, nie zdołam Ci przedstawić wszystkiego bo wtedy byś na pewno się przekonał że mam rację" Co jest ciągłą walką o poczucie lepszości. Zgadza się, ja również nic o tym nie pisałem. Oj, tu się bardzo mylisz. Po pierwsze jest w każdym Twoim poście, w niemal każdym zdaniu. Np w pierwszym jest podtekst "ty mnie nie rozumiesz, gdybyś wiedział tyle co ja.." :) Teraz podstawowa zasada komunikacji: Myśli wpływają na słowa i zachowania. Zachowania i słowa są przedłużeniem myśli. Oznacza to, że jeśli masz takie myśli i odczucia z tym związane, to MUSISZ to komunikować - całym sobą. I choć ludzie nie będą tego widzieli tak jak ja, który się tym od lat zajmuje, to będą odbierać to, czując się jako gorsi i chcąc coś z tym zrobić (np. zaatakować O zobacz, znów ich niedoskonałości :) A co jeśli Ci, którzy Cię zaatakowali mieli tą samą intencję? Gdybyś został zaatakowany przez dresów na ulicy, to co innego. Ale jeśli znajomi Cię nie lubią, to nie jest to kwestia przypadkowego oberwania, a tego że Cię nie lubili już wcześniej. I wszelkie moje próby pokazania Ci co w ich prowokujesz (za co już jesteś współodpowiedzialny) jak na razie odrzucasz tak samo, jak swoje poczucie gorszości. Przeczytaj czym jest projekcja. Ja nie napisałem nigdzie, że jesteś imbecylem, ale zauważam że tak się czujesz, jeśli nie udowodnisz komuś racji :) To co zrobiłem, jest wyolbrzymieniem tego, co napisałeś, i zostało zastosowane w celu zwrócenia Twojej uwagi na to, że się wywyższasz i uważasz, że nie bronisz swojego ego. Mimo, że każdy z Twoich postów jest przepełniony mechanizmami obronnymi ego. Mistrzu, nie jesteś świadomy pisząc tego posta, że jest on wielką obroną przed poczuciem, które już masz w sobie :) Nie zauważam był byś świadomy tego, że budujesz swoje przekonania o swojej lepszości i wyższości na podstawie iluzji pt. "skoro ja jestem bardziej racjonalny, to jestem lepszy" Możliwe, że nie. A Ty miałeś? Czy chcąc pokazać innym ich niedoskonałość nie wychodzisz z założenia, że wiesz lepiej od nich czym jest doskonałość (jesteś lepszy) ? Czyli że: - bawiąc się - traktując ich i siebie na równi - nie dając się wciągnąć w ich grę w której chcą mnie sprowokować - mając do siebie dystans poniżam siebie? Z kolei: - walcząc o to, że jestem lepszy - dając się łatwo sprowokować - denerwując się na nich - będąc poważnym wywyższam siebie? Przemyśl :) Z nieobiektywnym przekonaniem "jestem lepszy" nie stać Cię na żaden obiektywizm. W twoim wewnętrznym świecie albo musisz zazdrościć i czuć się gorszy spotykając kogoś, kto ma wyższe od Ciebie wykształcenie, ma więcej pieniędzy, większą firmę i sukcesy. I czuć się lepszy przy osobach biedniejszych, mniej samodzielnych, etc. Musisz z tym przekonaniem żyć we wstydzie i pysze, i nie bez powodu to drugie zostało uznane jako grzech. Nie jest to kwestia ewolucji, a Twojego sposobu patrzenia na świat. Dla mnie ktoś może być świetnym naukowcem lub biznesmenem, oznacza to że prawdopodobnie ma więcej wiedzy/pieniędzy ode mnie. Ale nie, że jest lepszy. A to ogromna różnica, choć dla Ciebie to to samo. O, znów twoja wypowiedź ma wydźwięk "przecież to wiem, nie traktuj mnie jak głupka". :) Co do zmiany samooceny - nie widzisz, że cały czas o tym rozmawiamy? Ciągle czujesz się od innych gorszy, i uciekasz od tego w poczucie lepszości. Jeśli chcesz to zmienić, to: 1. Potrzebujesz zdjąć maskę pychy i lepszości - nad czym pracujemy od paru postów :) 2. Wtedy dokopiesz się do poczucia gorszości, które przestanie być odrzucane i wyjdzie na wierzch. 3. Dopiero trzecim krokiem będzie praca z poczuciem gorszości w kierunku "nie ma czegoś takiego jak gorszy człowiek". Gdybyśmy teraz pracowali nad poczuciem gorszości, to Twoje ego zbudowane na przekonaniu "jestem lepszy" pracowałoby na to, by być jeszcze lepsze, co wzmocniłoby konflikt i wyparcie. Jesteśmy w pkt. 1 :) Punktem zapalnym dla twojej gonitwy myśli był konflikt ze znajomymi - on wzmocnił Twój wewnętrzny konflikt lepszy-gorszy, który jest fundamentem gonitwy myśli. Pracując nad nim, pozbędziesz się gonitwy myśli. Jesteśmy w pierwszym punkcie i czekam na twój krok :)
  9. Ok, zapytaj tych absurdalnych głosów - i nie zagłuszaj ich dając im się wygadać - po co to mówią? W czym ma to Tobie/im pomóc? Natręctwo działa z tego co rozumiem na takiej pętli: Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Skoro jestem zły, to mam złe myśl (i tu wracamy do początku), czyli: Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła(strach) -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> Myśl x(np zabiję kogoś) -> Myśl x jest zła -> Jestem zły(poczucie winy), bo mam myśl x -> .... Tak generalnie działają natrętne myśli - u Ciebie w szczególności ze zdrowiem. Teraz, jeśli chcesz przerwać niekończący się ciąg, musisz zrobić miejsce dla siebie złego, dla złych myśli i pozwolić im istnieć. Wtedy: Myśl x (jestem chory) -> o, jaka fajna myśl do mnie przyszła, coś chcesz mi przekazać istotnego? -> ... Nerwice działają tak, że gdy jest myśl, i Ty z nią walczysz, to ona walczy z Tobą. Przestań z nią walczyć i daj jej być, ona nie będzie się tak narzucać :)
  10. Płacisz za terapię, która nie przynosi żadnych efektów? Jaka byłabyś, gdyby było tak jak chcesz - wszystko byłoby Twoje, przyjaciółki lubiły tylko Ciebie, etc. ? Co byś wtedy o sobie myślała? Jakie miałabyś przekonanie na swój temat?
  11. Odnoszę wrażenie, że na chwilę obecną widzisz większą korzyść w użalaniu się nad sobą niż nad pójściem do przodu. :) Ode mnie nie licz na współczucie - ono nie zmieni twojego życia a dodatkowo utwierdzi Cię w przekonaniu, że jesteś ofiarą swojej przeszłości. Jeśli nie jesteś zainteresowana by sprawdzić co może się wydarzyć gdy będziesz robić ćwiczenie - ok :) Życzę powodzenia w innych rozwiązaniach i pozdrawiam! :)
  12. Brakuje mi czegoś w tej całej układance.. Gdybyś miał mnie nauczyć, krok po kroku - jak mam zrobić w swojej głowie Twój problem, to jak by wyglądała instrukcja? Gdy pojawia się myśl tego typu - co robisz tuż po niej? Jak na nią reagujesz? Jakie masz myśli o takiej myśli?
  13. Propozycje terapeutów to jedna strona medalu, to że na nie się zgodziłaś to druga strona. Pytanie - co chcesz dziś z tym zrobić - użalać się nad sobą i krytykować nieudolną terapię, czy zrobić coś by iść do przodu - a tu powstaje pytanie, czy robisz ćwiczenie które Ci zaproponowałem? Sam momentami czuje się bezsilny wobec tego, co się dzieje. Wczoraj czytałem tu post człowieka, który jest nafaszerowany lekami, nie wierzy już w żadną formę terapii i chce spróbować elektrowstrząsów, tylko obawia się utraty części pamięci. I wymienił u jakich doktorów i profesorów psychologii był. I szkoda mi, że wygląda to tak nieudolnie, jak wygląda, ale to co mogę robić, to pokazywać innym, że można inaczej. To, co przeżyłaś w terapiach, było w terapiach, ale nie zapominaj, że życie toczy się dalej, i możesz wychodzić na prostą. Dodatkowo, jeśli bierzesz leki - sprawdź czy część objawów nie ustąpi, gdy zmniejszysz dawkę.
  14. Jesteś inteligentna, i co najważniejsze - już nie boisz się samotności, poczucia odrzucenia. To daje Ci możliwość podjęcia innych działań i osiągania innych rezultatów. Pomyśl o swojej stronie tej sytuacji. Będąc ciągle aktywną, ciągle inicjującą, możliwe że z dominującą sferą pracy musisz znaleźć takiego partnera, który będzie Ciebie balansował - biernego. Ludzie dobierają się również przeciwieństwami - dwójka biernych nigdy się nie dogada, bo nikt nie rozpocznie rozmowy. Dwójka aktywnych z kolei będzie się kłócić o to kto ma podjąć decyzję. Pomyśl czemu wybrałaś dla siebie taką rolę i pozwalaj sobie być bierną, pasywną (może pojawić się lęk przed utratą kontroli, obserwuj go) - inaczej kolejne związki mogą przynosić podobnych osobowościowo mężczyzn. Jedną rzeczą jest dostrzec w drugiej stronie fantastycznego człowieka, a inną chęć życia z nią całe życie. Zauważ, że on ma te cechy, jakie z siebie wypierasz. Doceniając je, docenisz tą część Ciebie, która na dzień dzisiejszy rzadko dochodzi do głosu. To zmieni Ciebie, a jego zacznie uczyć aktywności, bo zrobisz w waszym domu na to miejsce. Jednocześnie - nie oznacza to, że będzie chciał iść tą drogą. Odnoszę wrażenie, że nigdy nie chciałaś z nim być, a Twoje odejście może być dla niego również zbawienne - umieści go w sytuacji, w której będzie musiał nauczyć się aktywności i inicjatywy, co przyda mu się na całe życie. Myślę, że wiesz czego chcesz, i jednocześnie chcesz wziąć odpowiedzialność za coś, za co nie można brać odpowiedzialności - za to co inni zdecydują. Daj więc Bogu/rzeczywistości zrobić to, co ma być, a sama zrób to, co uważasz za słuszne. Podejrzewam, że Ty zatem zachowujesz się jak mama (przypominasz jego mamę, ona też się o niego tak troszczyła? :) ) - a w relacji z mężczyzną polecam bycie kobietą, nie mamą - bo wtedy będziesz miała syna, nie mężczyznę. :) Co teraz pojawia się z Tobie jak myślisz o odejściu od niego?
×