Skocz do zawartości
Nerwica.com

Mariposa28

Użytkownik
  • Postów

    197
  • Dołączył

Treść opublikowana przez Mariposa28

  1. Candy14, ujmuje mnie Twoja mądrość, naprawdę Twoje przemyślenia na temat terapii bardzo pokrywają się z moimi- tylko ja tego właśnie nie potrafiłam nazwać. Terapia działa! Przeciwnicy nazwą mnie naiwną, infantylną i do tego głupia bo daje się doić z kasy! Nie szkodzi niech tak zostanie bo cholernie mi lepiej w życiu!!! I nie mam potrzeby nikomu udowadniać jak bardzo mi terapia pomaga!
  2. Bellatrix, wiem, wiem! I chwała jej za to, że tego nie robi. A ja przy okazji terapii albo w jej ramach pracuję nad swoją cierpliwością.
  3. Bellatrix, wiem, wiem! I chwała jej za to, że tego nie robi. A ja przy okazji terapii albo w jej ramach pracuję nad swoją cierpliwością.
  4. Moja Terapeutka rzadko mówi więc jak już coś powie to staram się to przeanalizować Czasami by się chciało by wywaliła kawę na ławę i powiedziała " proszę pani, proszę zrobić tak ,tak i tak" a tu nie tędy droga...Do wszystkiego trzeba dojść samemu. Bywam niecierpliwa
  5. Moja Terapeutka rzadko mówi więc jak już coś powie to staram się to przeanalizować Czasami by się chciało by wywaliła kawę na ławę i powiedziała " proszę pani, proszę zrobić tak ,tak i tak" a tu nie tędy droga...Do wszystkiego trzeba dojść samemu. Bywam niecierpliwa
  6. Ja też! Nie wyszłam jeszcze całkiem z tej kupy ale jest o niebo lepiej! Przede wszystkim uspokoiłam się i śpię jak dziecko Nie zamartwiam się o przyszłość. Normalnie tona lżej Ciężkie momenty terapii staram się przyjmować na klatę bo myślę sobie, że skoro się pojawiają to znak, że terapia działa. Moja terapeutka powiedziała mi ostatnio, że mam potrzebę tłumaczenia sobie wszystkiego i usprawiedliwiania ludzi ( np. ktoś mnie skrzywdził ale nie mogę mu mieć tego za złe bo generalnie był dla mnie dobry w życiu) - włożyła kij w mrowisko spryciula sprowokowała mnie do myślenia, w tym tygodniu pracuję nad tym= rozkładam na czynniki pierwsze i czuję jak za chwile zrobię ogromniasty krok do przodu.
  7. Ja też! Nie wyszłam jeszcze całkiem z tej kupy ale jest o niebo lepiej! Przede wszystkim uspokoiłam się i śpię jak dziecko Nie zamartwiam się o przyszłość. Normalnie tona lżej Ciężkie momenty terapii staram się przyjmować na klatę bo myślę sobie, że skoro się pojawiają to znak, że terapia działa. Moja terapeutka powiedziała mi ostatnio, że mam potrzebę tłumaczenia sobie wszystkiego i usprawiedliwiania ludzi ( np. ktoś mnie skrzywdził ale nie mogę mu mieć tego za złe bo generalnie był dla mnie dobry w życiu) - włożyła kij w mrowisko spryciula sprowokowała mnie do myślenia, w tym tygodniu pracuję nad tym= rozkładam na czynniki pierwsze i czuję jak za chwile zrobię ogromniasty krok do przodu.
  8. LucP84, Wydaje mi się, że nieprzerobione krzywdy i nieuświadomione chore mechanizmy, którymi się kierujemy w życiu mogą prowadzić do autodestrukcji. Ja byłam bliska depresji i w kulminacyjnym momencie czułam jak staczam się po równi pochyłej. Wściekłość, bezsenność i poczucie beznadziei, totalna niemoc! Lęk o całe moje jestestwo, o przyszłość. Koszmar!!! Dziś już wiem, że przyczyny tego kryzysu były bardzo głębokie. Pod okiem terapeutki mogę się do nich dokopać, uświadomić i uzdrowić. (są dla mnie zbyt osobiste by je tu opisywać) Ale powiem Ci, że nie jesteś osamotniony/a w swojej opinii- od przyjaciółki słyszałam kilka razy, żebym nie przesadzała z tą terapią, bo skoro nie mam depresji ani innego dziadostwa to sobie doskonale dam radę sama. Wrrr Ale wiem, że wynika to z całkowitego niezrozumienia istoty terapii.
  9. LucP84, Wydaje mi się, że nieprzerobione krzywdy i nieuświadomione chore mechanizmy, którymi się kierujemy w życiu mogą prowadzić do autodestrukcji. Ja byłam bliska depresji i w kulminacyjnym momencie czułam jak staczam się po równi pochyłej. Wściekłość, bezsenność i poczucie beznadziei, totalna niemoc! Lęk o całe moje jestestwo, o przyszłość. Koszmar!!! Dziś już wiem, że przyczyny tego kryzysu były bardzo głębokie. Pod okiem terapeutki mogę się do nich dokopać, uświadomić i uzdrowić. (są dla mnie zbyt osobiste by je tu opisywać) Ale powiem Ci, że nie jesteś osamotniony/a w swojej opinii- od przyjaciółki słyszałam kilka razy, żebym nie przesadzała z tą terapią, bo skoro nie mam depresji ani innego dziadostwa to sobie doskonale dam radę sama. Wrrr Ale wiem, że wynika to z całkowitego niezrozumienia istoty terapii.
  10. nie prawda! Ja faktycznie nie mam stwierdzonych zaburzeń osobowści, nie mam depresji, nerwicy, ani nie jestem DDA, ale przechodziłam naprawdę ciężki kryzys w życiu, a nie jakieś tam drobne zaburzenia! Terapia pomogła mi stanąć na nogi. I nigdy nie będę jej bagatelizować.
  11. nie prawda! Ja faktycznie nie mam stwierdzonych zaburzeń osobowści, nie mam depresji, nerwicy, ani nie jestem DDA, ale przechodziłam naprawdę ciężki kryzys w życiu, a nie jakieś tam drobne zaburzenia! Terapia pomogła mi stanąć na nogi. I nigdy nie będę jej bagatelizować.
  12. LucP84, Prawda jest taka, że jak się chce szuka się sposobu! A jak się nie chce szuka się powodu...
  13. LucP84, Prawda jest taka, że jak się chce szuka się sposobu! A jak się nie chce szuka się powodu...
  14. *Monika*, fragment o matce i dominujących trudnościach- JAKBYM CZYTAŁA O SOBIE u mnie się ktoregoś dnia przelało, tak po prostu... po 29 latach życia! i nie dawałam sobie rady sama ze sobą. Dlatego poszłam na terapię! Też chodzę prywatnie ale mam poczucie, że są to najlepiej wydane przeze mnie pieniądze w ostatnim czasie! Rodzę się na nowo, choć to poród w bólach Przywiązania do terapeutki póki co się nie boję, choć niesamowicie ją lubię i cenię. Ale ostatecznie tak jak napisałaś, to tylko terapeutka!
  15. *Monika*, Dlaczego akurat w grudniu? Tzn. chodzi mi o to czy z takim dużym wyprzedzeniem planuje się koniec? Moja terapeutka powiedziała mi na początku, że jak będę czuła, że już może być koniec to żebym powiedziała i obgadamy to. I że mam liczyć jeszcze dwie sesje na podsumowanie. Chodzisz prywatnie? W jakim nurcie?
  16. *Monika*, Dzięki póki co mam jeszcze jedną sesję przed sobą. Kurde dziś policzyłam, że chodzę już pół roku na terapię! Czuję się jakbym była w połowie drogi i trochę zmęczona już... ale na pewno nie chcę zawracać
  17. Candy14, *Monika*, Dzięki Dziewczyny za wsparcie :*:*:* Od razu mi lepiej
  18. *Monika*, GRATULUJĘ! Mnie jeszcze trochę pracy czeka. Myślę, że przeżyję tą przerwę jakoś choć jeszcze panuje bałagan w moich myślach i jest mi łatwiej z nią niż bez niej... to wszystko jakoś ogarnąć i sobie uświadomić. Sama jestem ciekawa jak to będzie i myślę, że to dobre wyzwanie. Ale kciuki się przydadzą
  19. Kurcze, czasem warto zacisnąć zęby! Ja byłam na sesji wczoraj po 9 godzinach w pracy, wymęczona upałem. Show must go on Terapia to kawał ciężkiej roboty Się wczoraj dowiedziałam od terapeutki, że czeka mnie miesiąc przerwy na przełomie lipca i sierpnia gdyż wybywa na urlop To będzie dla mnie próba sił ! Trzymajcie kciuki plis
  20. Bellatrix, Słuchaj, w zasadzie już przy pierwszym spotkaniu (konsulatcji) poczułam zaufanie. Jednak wtedy nie byłam jeszcze pewna ani jej ani terapii. Podczas pierwszych kilku sesji przyszło do mnie TO- poczucie pełnego zaufania i bezpieczeństwa. I tak tkwię w tych uczuciach do dziś Ona naprawdę dokonuje czarów w obszarze swojego gabinetu Bo normalmnie w życiu musi minąć bardzo dużo czasu nim komuś w płeni zaufam i się otowrzę. -- 03 lip 2012, 12:25 -- No właśnie... dojrzewanie... A ja ostatnio w swoich myślach czuję się jak mała dziewczynka! Może dlatego, że sięgam do zamierzchłych czasów? Odkopuje stare sprawy, porządkuje je. Mam ochotę wykrzyczeć uświadomione żale z czasu dzieciństwa , a wtedy jako dziecko musiałam dusić je w sobie, nie miałam prawa tupać nogą bo miałam być posłuszna i potulna. Sama już nie wiem... Z drugiej strony w codziennym życiu zrobiłam sie odważna i pewna siebie! W końcu kobieta pełną gębą. Tak mnie ludzie teraz odbierają. Miotam się trochę.
  21. Tak właśnie się czuję. Poruszonych,rozgrzebanych zostało tyle spraw, że tak naprawdę nie wiem już co jest problemem, a co nie. Bardzo się zmieniam (to akurat ogromny pozytyw) i czasami nie nadążam za tymi zmianami i mam wrażenie, że nie znam siebie! Jakie to dziwne. To właśnie ten trudny aspekt terapii! Ale myślę sobie, że skoro mam takie uczucia to znak, że terapia działa. Najgorzej to by było wychodzić z gabinetu nie poruszonym w żaden sposób, ja tak to widzę. Mówiłam terapeutce, że przygnębia mnie myśl, że nie znam siebie- uspokajająco twierdzi, że to etap przejściowy i powiedziała, że widzi jak się zmieniam i że odwaliłam już kawał roboty A ponieważ jej ufam-te słowa są budujące.
  22. Czy mieliście po sesji odczucie, że właściwie to nie znacie siebie i nie wiecie o co Wam chodzi ja mam doła po dzisiejszej sesji, bo tak właśnie się czuję. Mam nadzieję, że to początek kolejnego przełomu... ale dziwnie mi.
  23. czarna_mysia, specjalistą nie jestem ale wydaje mi się, że terapia to świetne wyjście w Twoim przypadku. Życzę Ci powodzenia!! Kiedy idziesz pierwszy raz? Najlepiej działać z rozpędu. Na terapii zdarzało mi się płakać, tupać nogą, wkurzać na maxa- wszystko to jest dopuszczalne bo te emocje to jesteśmy MY. Najtrudniej to chyba być szczerym samym ze sobą. Ale tak jak pisałam tu już wiele razy- terapia działa! Wiąże się z ciężką pracą nad własną osobą ale jest ona warta każdego trudu i pieniędzy ( ja akurat chodzę prywatnie), niby nic się nie zmienia, a zmienia się WSZYSTKO. Życzę Ci siły i wytrwałości! I obyś trafiła na dobrego specjalistę! Bo to klucz do sukcesu.
  24. detektywmonk, A nie brakuję Ci przypadkiem w codziennym życiu przyjaciela/ kolegi i dlatego do tej roli sprowadzasz swoją Specjalistkę ? Ja poszłam na terapię bo właśnie porady przyjaciół i codzienne gawędzenie o życiu, zakupach czy upodobaniach kulinarnych nie przynosiło mi poprawy... Dlatego też obecnie cenię sobie, że nie wiem o mojej terapeutce nic. I chcę żeby tak zostało. Bo w gabinecie nie liczy się dla mnie ONA, a moje problemy/ trudności. ( co nie wyklucza sympatii do niej ). I jestem nastawiona na pracę.
×