Skocz do zawartości
Nerwica.com

nanibyy

Użytkownik
  • Postów

    5
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia nanibyy

  1. Nika, gratuluję.. Pisz co jakiś czas jak Ci idzie, może skorzystam trochę z Twojej wiedzy :) Poza tym mamy pytanie kobiety, pracujecie/pracowałyście w ciąży ? Jak to u Was wygląda?
  2. Nika, muszę Ci powiedzieć, że ja się chyba bardziej boje ciąży, tego że sobie w niej nie poradzę. Nie bedę mogła z niej wyjść na chwilę, wyciszyć się i uspokoić, a potem wrócić. Dodatkowo przy moim głupim i infantylnym lęku przed wymiotami, czuje się tak, jak człowiek obawiający się zawału serca, który sprawia go sobie na własne życzenie. Jestem pewna, że mdłości mnie wykończą, a już napewno lęk przed nimi, który spowoduje, że w moim odczuciu będę je mieć 24h na dobę. Oczywiście nachodzą mnie cały czaaaaaas wątpliwości, że sobie nie poradzę, że sytuacja nie jest odpowiednia, że możnaby było jeszcze poprawić sytuację materialną.. ale gdy myślę nad tym dłużej, przecież zawsze znajdzie się jakieś ale ? Kiedyś usłyszałam historię młodej kobiety z nerwicą, która chciała mieć dziecko, długo się nad tym zastanawiała, obawiała się siebie samej, tak jak My tu wszystkie, które wciąż zastanawiamy się nad własnymi możliwościami. Zdecydowała się poczekać na lepszą formę, całkowite wyzdrowienie. Nie pamiętam dokładnie co się stało, wiem że miała jakiś wypadek czy nagłe powikłania medyczne.. i okazało się że już nigdy nie będzie mogła zostać matką. Często o niej myślę, gdy się nad tym wszystkim zastanawiam i wtedy myślę, że jeżeli poczułaś tą iskrę macierzyństwa, może warto podjąć tą walkę z samą sobą. Jeżeli chodzi o przekazanie moich nerwicowych zachowań, pewnie też trochę. Ale wiem, że jest też mój mąż, który będzie mógł mnie w jakiś sposób pohamować, zwrócić uwagę na pewne zachowania, które zdarzają mi się niekontrolowanie przy dziecku. Ściskam mocno kobiety !!
  3. Nika, mam takie same obawy. Ale bardzo często myślę sobie o tym, że gdy moje śliczne, małe dziecko, poprosi mnie o coś, na co w danej chwili będę zbyt spanikowana, nie bede w stanie mu odmówić i zrobie wszystko, aby spełnić jego życzenie. Wydaje mi się, że jest to w moim przypadku jedyna opcja wygrania z nerwicą. Nic innego chyba nie byłoby mnie w stanie tak zmotywować do działania, jak mała istota, która jest ode mnie kompletnie zależna.
  4. Hej dziewczyny! Ja z kolei cierpię na emetofobię ( olbrzymi lęk przed wymiotami).. był u mnie od zawsze, ale ok. 7 lat temu pojawiły się uporczywe dolegliwości żołądkowe - za każdym razem diagnozowano coś innego, efekt leczenia był krótkotrwały, dolegliwości pokarmowe powracały, a ja cały czas żyłam w strachu, że zaraz oczywiśćie będe wymiotować. Wszystko urosło do takiej rangi, że coraz ciężej było mi wykonywać normalne czynności. Ciągły ból, nudności, problemy z jelitami, ograniczały normalne życie. Coraz mniej radzenia sobie ze stresem, coraz mniejsza chęć wychodzenia z domu. Wkońcu jeden z gastrologów namówił mnie na wizytę u psychiatry, podejrzewając dolegliwości psychosomatyczne. Psychiatra wypisał mi Pramolan i Hydroxyzynę, stwierdzając nerwicę. Bardzo chciałabym zajść w ciążę, ale obawiam się pierwszego trymestru- wiadomo nieodzownie związanego z wymiotami i nudnościami. Boję się przede wszystkim, że bedę bała się jeść, co zaszkodzi mojemu dziecku. Coraz częściej w chwilach złego samopoczucia pojawiają się napady paniki i złość oraz żal do całego świata. Ostatnio coraz więcej osób przekonuje mnie, że objawy nerwicowe i stresowe w ciąży, bardzo często znikają i jest to szansa na kompletne wyleczenie. Czy któraś z Was zauważyła takie polepszenie ? Ewentualnie może któraś z Was nie przeżywała silnych dolegliwości żołądkowych w pierwszym trymestrze i chce mnie uspokoić? Poza tym jestem też ciekawa czy którejś z Was zdarzyło się wymiotować w czasie porodu ?
  5. Witam wszystkich :) Przejrzałam chyba całe 35 stron, sama nie wierzę :) W każdym razie bardzo się cieszę, że trafiłam na to forum i na ten temat. Niestety też cierpię na to okropne, no nie wiem.. choróbsko ? przypadłość? już kilka dobrych lat. Od zawsze bałam się wymiotować, ale ok. 7 lat temu, przytrafiły mi się bardzo silne mdłości, najprawdopodobniej z powodu przejedzenia i tak się to zaczęło. Drugiego dnia czułam się fatalnie, trzeciego tak samo, mijały tygodnie i jakoś nie mogłam wziąc się w garść. Strasznie panikowałam, żadne tabletki mi nie pomagały, szok. W każdym razie wziełam to za symptom choroby, której zaczęłam gorączkowo poszukiwać. Po dwóch latach desperacji, podjęłam się nawet gastroskopii, którą wspominam strasznie. Udowodniła mi jednak, że w moim żołądku nie dzieje się nic złego, a cały problem powstaje w głowie. Wszystkie objawy o których piszecie sprawdziłam na własnej skórze. Strach przed komunikacją miejską, wymiotami wśród ludzi ( których tak naprawdę nie doświadczam w ogóle, najprawdopodobniej z powodu miliona leków przeciwymiotnych, które łykam w sytuacjach krytycznych ;P), gorączkowe, asekuracyjne poszukiwanie toalety w każdym możliwym miejscu. Muszę jednak postarać się tchnąć trochę pozytywnej energii. Mam obecnie 24 lata, jestem od roku szczęśliwą mężatką, ( widziałam, że niektóre z Was martwią się wymiotami w czasie ślubu, TEŻ STRASZNIE PANIKOWAŁAM, szczególnie przed kościołem ale nic się nie stało, w tym czasie skupiasz się na czymś zupełnie innym )mój mąż był ze mną przez te 7 czasami ciężkich lat, ale nigdy mnie nie opuszczał :) Obecnie kończe studia i piszę pracę magisterską. Też musiałam wyjechać do obcego miasta, chodzić na zajęcia, ale jakoś ze wszystkim sobie poradziłam. Ponadto wystąpiły 2 lata całkowitej poprawy. Nie wiem jak to wytłumaczyć, z dnia na dzień postanowiłam iść na Juwenalia i bawić się jak reszta bez zwracania uwagi na swój głupi lęk. Niestety powróciło, ale mniej intensywnie i staram sobie radzić inaczej. Dopiero dziś dostałam pierwsze tabletki, które mam nosić w torebce "w razie czego". Zastanawiam się nad terapią, choć próbuję ciągle sama radzić sobie ze swoim stresem. Pozdrawiam Wszystkich
×