biorę lusterko i zaczynam płakać, czuję, że znowu wszystko mnie przerasta. zazwyczaj skutki bezsilności widoczne są na ręce- moje małe uzależnienie od żyletki. w końcu zaczynam rozmawiać z samą sobą, a raczej z tą druga osobą, która siedzi we mnie. zazwyczaj ta dawna, lepsza ja krzyczy na tą która zawładnęła moim życiem, która sprawiła, ze okaleczam się i panicznie boję się ludzi. czasami boję się tych rozmów, bo słyszę tak wyraźnie krzyki i wyzwiska, których nie ma.
boję się sama siebie.
czy Wy też czasami tak macie??