Nie wiem sam czuję teraz totalną pustkę. Brakuje mi jej, wiem że zdradziłem... wiem że zrobiłem to z głupoty i raczej spowodu nietrzeżwości... Ale żal mi jej. Musi czuc to co ja jej zrobiłem. Czuję się fatalnie. Nie potrafię wypełnić tej pustki, która po niej została. Oczywiście są małe pozytywne aspekty. Zapisałem się do "mojego": psychologa, z którym nie widzaiłem się długo. Chcę podjąć wolontariat w hospicjum. Nie wiem czy na prawdę bo to czuję czy żeby się jakoś ukarać. Cały czas czuję te 2 wytłumaczenia na zmianę. Fuck...mam chandrę totalną.
Zostałem sam na lodzie. Jak się spodziewałem, jezeli będę tak ludzi traktował i robił z siebie kogoś kim nie jestem to ludzie mnie przejrzą i będą mieli mnie kompletnie w dupie. Cóż również mnie boli że biorę udział w Odyseji Umysłu (http://www.odyseja.org) a moja drużyna przeszła do etapu Ogólnopolskiego z dużymi szansami na przejście go i wyjazd do Stanów. Napisałem że rezygnuję z tego do Trenera naszej grupy... nie chcę nikogo widzieć dookoła mnie. Chce zostać sam na jakiś czas.
Mama zawsze mi mówiła "Tomek Twoją silną stroną jest to że mimo tego że kłamiesz jesteś jednak wrażliwym człowiekiem". Teraz czuję bardzo duży spór we mnie. Z jednej strony: wrażliwe,empatyczne wnętrze, które próbuje podnieść głowę i żyć dalej. Zdrugiej strony wnętrze skaleczone, zawistne zakłamane, które jest egoistyczne i chce się ukarać za własną głupotę. Zaciera mi się granica między nimi powoli.
Wewnątrz przeklinam że poszedłem na tą osiemnastkę kumpla. Gdybym nie pił tyłe, nie brał zioła wszystko potoczyłoby się inaczej.
Aga jest piękna, urocza, namiętna i delikatna. Ma swoje jednak minusy: straszny upór, zazdrość i wredota. Zdaje się symbolizować mój spór wewnątrz. Nie wiem co zrobić.
Nie ma wokół mnie poza rodziną. Jestem no po prostu skurwielem. Kłamię już totalnie odruchowo choć czasem zdarza mi się to opanować. Jestem nikim. Nie stać mnie na łzy. Już nie... teraz czuję epy ból wewnątrz mnie. Słusznie, co nie?
Jutro mam iść do szkoły, znając życie wyjdę ale do niej nie wejdę. Pójdę do kościoła posiedzieć albo się gdzieś przejść. Lubię kościól, jest tam tak cicho....
Gdy byłem w Montenegro w miejscowości Ulquin, wieczorami główna ulica zamieniała się w deptak. Wychodziliśmy co wieczór wraz z znajomymi rodziców i ich znajomymi coś zjeść, gdzieś się przejść. Widziałem biedę, czułem się podle, że jaj mam lepiej a matka z dwójką dzieci siedzi na ulicy bez nogi i żebrze... żałowałem że nie mogłem nic zrobić. Ta wrażliwość która się we mnie buduje nie daje mi tchu. Czuję jakby ona teraz płakała za mnie.
Jak się uspokoić i się skoncentrować? Jak ukoić to ciągłe wołanie o spokój mojego personae?
Dobija nie jeszcze to że są setki milinów ludzi, których życie obdarowało o wiele cięższymi problemami. To mnie dobija...
-- 18 mar 2012, 17:25 --
Jest jeszcze gorzej wlasnie zadzwoniła i powiedzaiła :chcę moje zdjęcie i miśka.
Złamany jestem.
-- 18 mar 2012, 17:45 --
A ja oczywiście skłamałem i powiedziałem że nie ma ani miśka ani zdjęcia.
-- 18 mar 2012, 19:32 --
ale cisza...