Skocz do zawartości
Nerwica.com

merm.

Użytkownik
  • Postów

    9
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia merm.

  1. Też mi tak trudno zapytać wprost, i to chyba właśnie mój problem.
  2. Powiedział tylko, że nie chce mnie skrzywdzić. Mi na nim zależy, każde spotkanie z nim jest dla mnie bardzo ważne, nigdy jeszcze czegoś takiego nie czułam. Jesteśmy, nie jesteśmy-mam wrażenie, że to taki wolny związek, ale nie chcę tak, tylko nie wiem w jaki sposób mam mu o tym powiedzieć. Przy nim jestem zupełnie inna.
  3. Nie wiem od czego zacząć nawet. Znów ten sam problem i znów te same myśli. Poznałam chłopaka. Spotkania jak każde inne-jak z kolegą. Po bardzo szybkim czasie zaczęło się coś dziać. To właśnie z nim przeżyłam swój pierwszy raz, mimo, że nie byłam z nim jeszcze wtedy. Czułam się z tą myślą źle. Za każdym razem gdy się spotykaliśmy on mnie dotykał, całował, chciał czegoś więcej. Też chciałam, aczkolwiek cały czas miałam w głowie myśl, że nie jesteśmy razem. Powiedziałam mu, co do niego czuję, nie odrzucił tego, powiedział tylko, że mało o mnie wie, wiele ukrywam, i nie umie określić teraz co czuje do mnie. Tylko w takim razie jakie znaczenie miało dla niego to wielokrotne zbliżenie? Miał ochotę i robił to z pierwszą lepszą? A ja głupia dałam się pod wpływem emocji. To było dla mnie bardzo ważne, chyba jak dla każdej dziewczyny. źle się z tym czuję, nie wiem co mam teraz zrobić.. Chciałabym móc się zmienić. czeka mnie jeszcze wizyta u psychologa później psychiatra. Tabletki niestety znów poszły w ruch. Znowu zaczynam się gubić..
  4. merm.

    Inna?

    Każdy człowiek jest indywidualistą, jakby wyglądał świat gdyby wszyscy byli identyczni? - słowa psychologa, które dały mi trochę do myślenia. Dziś u psychologa była moja mama. Po mojej wizycie chciała rozmawiać właśnie z nią. Po świętach idziemy tam razem. Nie wiem co powiedziała mojej mamie, ale planowana jest wizyta u psychiatry.. Dla mnie groźnie brzmi, nie wiem dlaczego. Powiem szczerze, że każdego dnia po przebudzeniu staję przed lustrem i mówię sobie: w niczym nie jesteś gorsza! Staram się w to wierzyć. Inni, to nie znaczy, że gorsi. Zdarzają się złe dni, owszem, aczkolwiek coś takiego, nie wiem co, odbudowało się we mnie. Przede mną jeszcze długa droga, by się tak całkowicie podnieść. Ale chcę i wierzę, że mi się uda. Dziękuję wszystkim. Takie słowa na prawdę pomagają. ;]
  5. merm.

    Inna?

    Byłam dziś u psychologa. Na początku bardzo zdenerwowana, przeżyłam ciężkie pytania i zdecydowanie mogę powiedzieć, że mi to pomogło. Aczkolwiek będę musiała zgłaszać się tam co jakiś czas. Teraz mam nadzieje, że zmiany będą tylko na lepsze.
  6. merm.

    Inna?

    Być może macie rację, aczkolwiek ja nie potrafię odnaleźć w sobie tej siły. Każdego dnia gdy kładę się spać boję się tego, co będzie jutro. Każdego dnia się obawiam. Tracę kontakt ze wszystkimi. Ostatnio poznałam chłopaka. Niestety on właśnie nie chce mieć ze mną kontaktu ze względu na to, że nie chcę się otworzyć, nie umiem rozmawiać. Rozumiem go. Moje życie nie było od zawsze ciężkie. Dopiero gdy mój ojciec zaczął pić, w domu zaczęło brakować pieniędzy, często zdarzały się kłótnie. Nie chciałam nikogo zapraszać do domu. Przestał, aczkolwiek mi ta obawa pozostała.W gimnazjum koniec przyjaźni, myślałam, że przyjaciółki na śmierć i życie, lecz w błędzie byłam. Później zaczęły się internetowe znajomości, kłamstwa, cięcie, tabletki. Coś we mnie pękło i tylko po tabletkach czułam się wolna. Wyobrażałam sobie wszystko, było tak jak chciałam. Rodzice się dowiedzieli. Nie było dobrze. Obiecałam, że przestanę, ale nie umiem. Oni myślą, że u mnie wszystko w porządku, jak mam im wytłumaczyć, że wcale tak nie jest? Wszystko mi się na głowę wali. Może taka podróż do innego świata byłaby dobra.. Chciałabym spróbować, na nowo.
  7. merm.

    Inna?

    Od zawsze lubiłam otaczać się ludźmi, przebywać z nimi, rozmawiać, śmiać się. Patrząc z perspektywy czasu, nie mam obok siebie nikogo. Przestałam spotykać się ze znajomymi, przestałam się odzywać, nie potrafię się śmiać. Wolę siedzieć w domu, płakać w poduszkę zamiast wyjść do ludzi. Może to przez to, że nikt nie wie co działo się ze mną przez ostatni rok. Boję się rozmów, boję się pytań. Wstydzę się swoich zabliźnionych rąk. Zaczęłam interesować się wszystkim, co złe. Tabletki, papierosy, alkohol. Mając niecałe 18 lat, czuje się, jakbym żyła już 70, i że to już mój czas. A to się czuje. Brak zainteresowania czymkolwiek, porzuciłam wszystko. Całymi dniami przesiaduję w domu, nie licząc szkoły, do której tak bardzo nie chcę chodzić. Nie ze względu na naukę, tylko na ludzi. Nie raz słyszałam pytania: "czemu się nie odzywasz?", "czemu patrzysz, jakbyś chciała mnie zabić?" Dlaczego tak jest? Rozmawiałam z koleżanką wczoraj, co było dla mnie bardzo trudne. Ogarną mnie bezsens. Nie wiem co mam zrobić. Czego i jak mam się nauczyć. O przeszłości nigdy nie zapomnę, a przez to jestem tak mało otwarta. Niszczę sobie życie. Chciałabym urodzić się na nowo, wszystko zrobiłabym inaczej. Co jest ze mną nie tak? Dlaczego tak się dzieje?
  8. Bardzo chciałabym mu zaufać. Powiedział, że mogę, że w związku najważniejsze jest zaufanie, przez kłamstwa wszystko się rozpada. Jest dla mnie ważny, z nikim nigdy nie byłam tak blisko. Mam skierowanie do psychiatry, aczkolwiek boję się iść. Wiem, że na pewno by mi to pomogło, zrzuciłabym z siebie cały ten ciężar. Chciałabym na nowo śmiać się z głupot, mówić o czymkolwiek, jak kiedyś, otworzyć się, poznawać nowych ludzi. Do tej pory siedziałam w czterech ścianach i nie wiedziałam co mam ze sobą zrobić. Stworzyła mi się w głowie taka bariera, której nie mogę pokonać, być może taka pomoc psychologa czy psychiatry na prawdę by pomogła.. Dziękuję.
  9. Witam. Zacznę od razu, bez zbędnych wstępów. Jakiś rok temu, właściwie rok temu poznałam przez internet chłopaka. Było dobrze, kolega jak każdy inny. Z czasem nasze rozmowy przerodziły się w tak jakby zwierzenia. Kilku godzinne pisanie na gadu, rozmowy na skype czy przez telefon. Tak mnie uzależnił od siebie, że przez to straciłam kontakt z realnym światem. Nieznana mi osoba zawładnęła moim życiem. W tym okresie byłam w tj. transie, zaczęłam zażywać jakieś leki-wszystkie jakie były, w dużych ilościach, każdy mały problem był dla mnie powodem do płaczu, czy pocięcia sobie rąk. Kiedy z owym kolegą straciłam kontakt, poczułam, że jestem sama, że nie mam już nikogo. Zamknęła, się w sobie i zostałam sama z psychicznym uzależnieniem od Acodinu i wszystkich leków które mogły wywołać we mnie stan, w którym będę się czuła dobrze. Przez to wszystko znalazłam się w szpitalu. Lewostronny paraliż po zażyciu kilkunastu tabletek przeciwbólowych. Matka zobaczyła moje zabliźnione ręce w czasie kiedy podłączali mi kroplówki. Nie mogło stać się nic gorszego.. do czasu. Po tym wszystkim, rodzicie powiedzieli, że pomogą mi. Tak było, starali się. Było dobrze. Wtedy poznałam chłopaka. Zupełnie inny niż ja. Otwarty, pewny siebie, bezposredni. Można powiedzieć, że zauroczyłam się-nie zakochałam! nie znam tego uczucia. Nie umiem z nim rozmawiać. Boję się, że pozna moją przeszłość, zobaczy moje ręce, których tak strasznie się wstydzę. Wiele razy mówił mi, że życie jest tylko jedno, nie można go niszczyć, a ja przecież robiłam to cały czas. Wiem, dla kogoś z boku to może wydawać się proste, dla mnie nie. Znów mam te dziwne dni, kiedy na myśl przychodzą mi czarne myśli. To jest takie niekontrolowane. Wymyślam sobie, że beze mnie wszystkim byłoby lepiej, po pierwszej próbie dostałam skierowanie do psychiatryka. Lekarz z oczu mi wyczytał, że zrobię to po raz drugi, bo za pierwszym razem nie udało mi się. Powiedział, że jestem dziwna i, że trzeba ze mną rozmawiać. W tym problem, że ja nie umiem, nie potrafię się otworzyć na ludzi, zostaję z tym kompletnie sama. Chłopak uważa mnie za dziwoląga. Nie chcę żeby tak było, tylko nie wiem co mam zrobić. Czy opowiedzieć mu o tym co się działo, czy zostawić i zapomnieć?
×