witam. dawno mnie tu nie bylo. wzielam sie w garsc ulozylam sobie zycie, mam kochanego chlopaka z ktorym planujemy slub i wogole wszystko niby piekne... myslalam ze najgorsze co mnie spotkalo to BPD dlatego tak bardzo kazdego dnia walczylam by kazdy nastepny dzien byl lepszy, nie poddawalam sie, nawet jak mi cos nie wychodziĺo to próbowaĺam dalej bo wiedzialam ze nie moge przegrac z tá cholerna choroba. przed swietami dowiedzialam sie ze mam PCOS zwalilo mnie to z nog, nagle wszystko sie zmienilo. moj ukochany ma tylko jedno marzenie, chce miec dziecko zreszta ja tez bardzo chce ale dowiedzialam sie ze u mnie choroba byla bardzo pozno wykryta i nie wiadomo czy wogole bede mogla miec dzieci. totalnie mnie to zalamalo, juz nic nie jest takie same, coraz czesciej nic nie robie, tak poprostu, bo mi sie nie chce, od chlopaka sie oddalilam, sa momenty kiedy mam ochote sie pociac, kiedy wszystko mnie przerasta.... tyle pracy by wzbic sie w w gore i jedns chwila by spasc na samo dno...