Witam. Mam 19 lat i zmagam się z podobnymi problemami jak "kyszkowa". Od dzieciństwa pamiętam jak czułam, że muszę zrobić coś kilka razy bo coś się stanie, umrę, albo ktoś zrobi mi coś złego. To było męczące ;(;( Niestety, rodzice tylko mnie ponaglali, że co ja robię i i mam takiego czegoś nie robić (dodam, że mam rodziców "starej daty"). Potem sytuacja się uspokoiła i napady były rzadkie. Obecnie, w zależności od dnia i sytuacji, pojawiają się, ale w mniejszym stopniu niż w wieku 10-12 lat. Pół roku temu zaczęłam interesować się tematem tych zaburzeń. Nigdy nie słyszałam o "nerwicy natręctw", jak już to w wydaniu typu "mycie rąk kilka razy" i nie łączyłam tego co mnie spotyka. Przeglądałam strony www i dowiedziałam się czegoś więcej na ten temat i się poniekąd ucieszyłam. Widzę, jak jest wielu ludzi z tym schorzeniem. I po jakimś czasie trafiłam na to forum. Uczęszczam jeszcze do liceum. Czy warto udać się z tym do szkolnego psychologa czy lepiej do ośrodka zdrowia itp. ? Naprawdę dobrze, że jest te forum bo po raz pierwszy mogę zwierzyć się z tego co mnie trapi od podstawówki.