Skocz do zawartości
Nerwica.com

the_knife

Użytkownik
  • Postów

    29
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia the_knife

  1. Witajcie, biorę ten lek 5 dni i mam poważne obawy czy brać go dzisiaj. Z moim lekarzem wciąż szukamy odpowiedniego leku - anafranil to jest już 6 opcja w ciągu pół roku. Szukamy, bo przede wszystkim źle reaguję na leki, tzn skutki uboczne przewyższają działanie, tak więc miałam bóle głowy, zamulenia i przy żadnym leku nie wytrzymałam. Zaczęłam od dawki 10 mg (!) przez 3 dni - tu pojawiły się od razu suchość w ustach, brak orgazmu, zaparcia i coś co ja nazwałam "falą", która przechodzi przez ciało i powoduje dziwne uczucie - coś jakby rozluźnienie połączone z mdłościami. Czwartego dnia wzięłam 20 mg i już nie mogłam spać. Zasnęłam może na 2 godziny i to był bardzo płytki sen. Jestem pewna, że to po leku bo zwykle dobrze śpię. Poza tym miałam identycznie po wenfalaksynie. Dziś również prawie nie spałam. Moja docelowa dawka to ok 75 - 100 mg anafranilu dziennie - ale co to będzie jak ja na 20 ledwo daję radę? Planowałam co 3 dni zwiększać dawkę o 10 mg. Z lekarzem ustaliłam, że jeśli coś będzie nie tak, to odstawiam lek sama. Dodam, że lek biorę na noc i pomyślałam, że może będę brała go rano, tylko boję się rozbicia w dzień - jakoś muszę funkcjonować. Mieliście takie objawy? Czy ta męczarnia się opłaca? Szkoda mi się męczyć, że po 3 tygodniach dowiedzieć się, że to kolejny lek nie dla mnie.. pozdrawiam
  2. na mnie ten lek działał usypiająco. Już po 10-20 mg spałam bosko po 12 godzin, po czym byłam całkiem wypoczęta, co zdarza mi się rzadko. Nie o to nam chodziło w leczeniu wiec szybko zrezygnowałam - działania antydepresyjnego nie zdążyłam odczuć. Ze skutków ubocznych zauważyłam tylko szybki puls, a przecież moja dawka to było minimum. Całe życie myślałam, że nie mam problemów ze snem (poza nerwowymi okresami), jednak po tym leku zrozumiałam co znaczy dobrze spać i mieć miłe sny :)
  3. Witajcie. Jest mi tak bardzo źle ze sobą i nie umiem sobie z tym poradzić. Moje problemy z brakiem pewności siebie zaczęły się już w szkole podstawowej - kilka razy ktoś mnie obraził, przezwał z powodu wyglądu (miałam wtedy kilka poważnych defektów) - ja to bardzo przeżyłam, czułam się inna, gorsza - i tak mi zostało. W domu nie czułam się do końca szczęśliwa, bo byłam dzieckiem, które miało być takie jak rodzice chcieli, a że byłam pierwszym dzieckiem w rodzinie, wszelkie nadzieje i niespełnione ambicje pokładane były we mnie. Nie pamiętam, żebym w życiu od rodziców usłyszała, że mnie kochają, że mnie akceptują. Kiedy pojawiał się problem, mama upatrywała winy we mnie, nie wspierała mnie. Wszelkie problemy próbowano załatwić prezentami, nowymi ciuchami, które wcale nie podobały się mi tylko mamie. Dziś wiem, że rodzice nie do końca potrafili mi okazać miłość, jednak z wiekiem zrozumiałam, że zawsze mnie kochali. Jednak ja to widziałam inaczej. Całe moje późniejsze życie było przepełnione moim smutkiem, przejmowaniem się, poczuciem braku wartości. Co dziwne w stosunku do młodszego rodzeństwa byłam apodyktyczna i nieprzyjemna. Potrafiłam pokazać swoj nielatwy charakter rowniez rodzicom. Teraz mysle ze musialo to wynikać z tego, że na zewnątrz byłam chorobliwie nieśmiała, a w domu czułam się bezpiecznie i wyładowywałam swoje lęki. Kilka lat temu ukończyłam studia (kierunek studiów wybrałam z mamą - jej sie podobał). Znalazłam pracę w zawodzie, awansowałam (zarządzanie grupą ludzi), choć nie było łatwo, pracowałam po godzinach, nie zarabiałam duzo. Jak awansowałam moja matka nawet mi nie pogratulowała - nie tak wyobrażała sobie moją przyszłość. Czułam sie jak nikt i to nie tylko przez nią, ale też przez siebie bo nie dawałam rady w pracy. Po kilku latach ciężkiej pracy, po tym jak zostałam oszukana przez firmę, w której pracowałam (która dziś nie istnieje), musiałam się zwolnić, bo nie widziałam w tym sensu, ale też psychicznie nie wytrzymywałam z nadmiaru obowiązków. Swoją decyzje przemyślałam, mimo, że nie miałam innej propozycji pracy - czułam, ze musze odpocząć. Potem był czas brania psychotropów, które tylko mnie zamulały, był czas krótkiej psychoterapii (na NFZ bo jestem przecież bezrobotna) - tylko terapeuta nieżyciowy i nawet nie próbował znaleźć źródla moich problemów. No i tak sobie jestem, próbuję zmienić branżę, wysyłam CV, to już pół roku. Załapałam się na krótką praktykę, ale miałam taki problem z pewnością siebie, że bałam się odezwać w pokoju z 6 osobami (wcześniej zarządzałam ludzmi). Wszystko wróciło. Czułam sie jak zastraszona mysz. Jestem perfekcjonistką, mam chore ambicje, nie chcę iść pracować byle gdzie, ale w sumie nawet tam mnie nie chcą. Uczę się całymi dniami nowych rzeczy, tu szlifuję angielski, tu uczę sie nowych programów. Ciągle chcę być lepsza... ale gdy ktoś mi odpisuje coś w stylu "Dziękuję za przesłane CV, jednak pani kwalifikacje nie są takie jakich oczekujemy"... załamuję się, rozkładam ręcę, coś w środku mnie spina sie tak bardzo i myslę tylko o tym jaka jestem beznadziejna, co ze mna jest nie tak... To, że wiele osob docenilo moj talent, moja oddana prace, moja lojalność , To się dla mnie nie liczy. Mam znajomych którzy poza sciemnianiem i dobra prezentacja siebie niewiele potrafia, a maja dobra prace... Ja czuję się jak dno, bo nie moge znalezc pracy, bo jestem aspoleczna, bo nie mam ochoty wychodzić z domu, że zmuszam się do spotykania z ludzmi, a kosztuje mnie to tak wiele... Nie wiem co mam zrobic, zeby odzyskac choc troche pewnosci siebie, a moze nie odzyskac, bo nigdy jej nie miałam tylko nabyc. Nie wiem ... obawiam sie że ja się już nigdy nie zmienie na lepsze
  4. Po dzisiejszym dniu mogę stwierdzić dokładnie to samo - jestem rozdrażniona, nerwowa. tą nerwowość raczej chowam w sobie, a uzewnętrzniam tylko obojętność w stronę smutku, i zgorzknienie. Ja też nie płaczę prawie wcale, choć czasem czuję ze może by mi ulżyło. ostatni raz właśnie dostałam ataku płaczu po 3 tygodniach brania leku - i tak właściwie nie pamiętam z jakiego to było powodu
  5. Biorę lek drugi miesiąc i widzę pewna poprawę. na co dzień nie ma może euforii ani radości,ale przynajmniej nie mam dołów, czuje takie zobojętnienie na wszystko i lekkie oderwanie od rzeczywistości. Wczoraj chodziłam po rynku i miałam wszystko gdzieś, a zwykle takie miejsca wywoływały u mnie stres. Po tym leku miałam stosunkowo mało skutków ubocznych - teraz nie odczuwam żadnych. Lekarz stopniowo zwiększa mi dawkę, ale ja czuję, że prędzej czy później zmienię ten lek na inny czy jest ktoś zadowolony z tego leku?
  6. Witajcie, od tygodnia biorę citabax. Dziś rano zauważyłam pod okiem wylew podskórny wielkości ok 1 cm kwadratowego (fioletowo różowy). Wygląda to strasznie. czy ktoś z was tak miał? Przed braniem leków i zawsze miałam plytki krwi w normie, ale mam cerę naczynkową
  7. Madzialenkana citabaxie czuję się średnio, nie widzę poprawy, jestem bardziej nerwowa i dołuję się, a do tego nic mi się nie chce, problem sprawia mi wyjście z domu - do sklepu, do lekarza. Ze skutków ubocznych mam tylko dosyć częste zawroty głowy, ale ból głowy mi przeszedł. Na początku bardzo żałowałam, że przeszłam z Sertraliny na Citalopram, ale teraz myślę że ten lek tak samo nie zadziała od początku. Za trzy tygodnie ocenię. A Ty bierzesz już nowy lek? A powiedz mi jaki to jest lepszy dzień, a jaki gorszy? U mnie lepszy jest taki: wstaję, coś robię, idę na zewnątrz np na spotkanie z przyjaciółmi, na rower, na cokolwiek, wracam, coś porobię, czasem się wygłupiam i nie dołuję się, nie zamartwiam itp. Gorszy dzień to taki, że nie umiem się zmobilizować do niczego - do sprzątania, do szukania pracy, do wyjścia i zmuszam się żeby coś zrobić, krzątam się po domu - od komputera do telewizora, a jak za coś się zabiorę to nie jestem efektyna ani skoncentrowana, jestem zmęczona, wszystko mnie boli, myślę o tym, że nic już w życiu nie osiągnę, że to koniec, że z moim zdrowiem (nie tylko psychicznym) jest jak u 80 latki i skoro teraz jest tak źle to co będzie za 10, 20 a nawet 50 lat??? Dziś niestety jest ten gorszy dzień
  8. ja dziś wzięłam citabax 20 mg i oprócz suchości w ustach nie czuję negatywnych skutków, ale citabax też jest ssri, mam nadzieję że jak zamienisz lek to będzie dobrze
  9. Niestety kończę 3-tygodniową przygodę z sertaliną (Sertagen). Piszę niestety, bo odczułam jej pozytywne działanie, jednak ze względu na utrzymujące się ponad 3 tygodnie skutki uboczne muszę ją zamienić. W ostatnim tygodniu poczułam polepszenie nastroju, brak natrętnych myśli, przestałam wszystkim tak bardzo się przejmować, jednak chyba aż za bardzo bo wszystko wydało mi się na tyle fajne, że odechciało mi się działać - byłam dużo bardziej wyluzowana. Niestety utrzymujący się cały czas ból głowy nie znikał i nie mogłam już go znieść. Madzialenka jak u Ciebie?
  10. Dobra.... to już 19 dzień brania leku, a ja mam nadal skutki uboczne - ból głowy (mniejszy) i senność, szczególnie z rana (bez kawy i coli nie dałabym rady). Momentami czuję się jak pijana i mój facet to potwierdza.. Mam receptę na Citabax i czekam chyba na cud z Sertagenem. Pytanie moje - ktoś tak miał/ma (oprócz Madzialenki)? I nie chodzi mi o to, że lek jeszcze nie zaczął działać, tylko o to czy komuś tak długo utrzymywały się silne skutki uboczne, a mimo to, po miesiącu na przykład poczuł znaczną poprawę? Wszędzie czytam, że skutki trwają max 3 tygodnie.
  11. dziś już nie było tak fajnie, nie pamiętam co mi się śniło.. tęskniłam dziś rano za wczorajszym porankiem. nowy_franek .. kiedyś miałam zdolności artystyczne, ale doskonale sobie z nimi poradziłam, tzn. przestałam malować, rysować, olałam. Dzięki Tobie kupiłam wczoraj długopisy do rysowania i nawet mam pomysł co narysuję... tylko jakoś się zabrać nie mogę - czuję się jakbym była wypełniona kluskami po brzegi swojego ciała... jakby szczytem moich możliwości dzisiaj było przewalanie się z łóżka do biurka i z biurka do łóżka...skąd tu wziąć siłę/motywację?
  12. beladin nie krzycz. Po pierwsze dziewczyna jest w ciąży - na jej miejscu większość by panikowała i wcale jej się nie dziwię. Po drugie psychiatra zmienił mi lek po dwóch tygodniach bardzo złego samopoczucia - nie kazał mi czekać miesiąca czy kilku aż lek zacznie działać i aż odetchnę. Może niektórzy mają tak silne skutki uboczne, że nie są w stanie funkcjonować? Nie wszyscy przechodzą początek leczenia jak zwykły katar...
  13. Nie wiedziałam, w którym dziale mam napisać, bo to dziwny temat, ale piszę tutaj. Zawsze miałam intensywne sny. Jak byłam mała śniło mi się często, że potrafię latać jako jedyna z ludzi.. ale w większej części sny miały wydźwięk negatywny - końce świata, klęski żywiołowe, bycie mordercą, rzadko moje miłości - które dawały mi kosza oczywiście. Od dwóch tygodni biorę Sertalinę i jestem senna, dużo śpię, a moje sny są coraz lepsze. Bardzo ciężko mi wstać. Jak już wstanę to dobudzam się przez kilka godzin. Sny są szczegółowe i kolorowe. Wczoraj śnił mi się na przykład najbardziej wypasiony na świecie aquapark z wesołym miasteczkiem i milionem atrakcji (to lubię), ale byłam w tym śnie świadkiem morderstwa - w basenie zabili kilka osób ale mnie oszczędzili, a potem wypadło mi 80 % zebów. Było to przerażające, ale w sumie bardziej pamiętam te kolorowe poziomy aquaparku i rollercoastery. Dziś śniła mi się tajemnicza chatka nad rzeką, w pięknym otoczeniu. W tej chatce były różne ukryte pokoje, w których, na regałach była masa różnych nowych rzeczy takich jak miski, sprzęt ogrodniczy, urządzenia do liczenia kamieni (?). Czułam radość będąc tam.. W drugiej części snu byłam wśród najpiękniejszych wodospadów w jakimś Parku Narodowym. Prawie nie było tam ludzi, a ja czułam się, jakbym to wszystko odkryła. Miałam ochotę kąpać się w błękitnych strumieniach, ale bałam się, bo wszędzie wisiały tablice, na których tekstu nie mogłam doczytać. Zauważyłam, że śnią mi się nie do końca fajne rzeczy, ale otoczenie jest tak interesujące i piękne, że czuję się tam dobrze. Rano budzę się klika razy, ale nie mam ochoty wstawać. Chciałabym dalej śnić..Jednak wstaję, bo mam już wyrzuty sumienia i siadam do komputera, piję kawę i rzeczywistość wydaje mi się taka drewniana, surowa. Nigdy nie byłam taka śniąco-marząca, zawsze pragmatyczna i dosyć surowa, a teraz czuję się jak wariatka, która traci kontakt z rzeczywistością i jej z tym dobrze... Chyba coraz bardziej się oddalam od świata, który chciałam sobie poukładać...
  14. the_knife

    nie mam siły :(

    cześć ekk0 Współczuję Ci bardzo, ale bądź silna, a przede wszystkim dowiedz się co Ci jest. Hashimoto może powodować depresję i podobno po uregulowaniu hormonów wiele kobiet wraca do "życia". Zrób sobie badanie aTPO, żeby potwierdzić diagnozę. Jakie masz TSH? Przy Hashimoto powinno wynosić ok 1. Ja też choruje na Hashi, czy mam wyniki dobre czy złe to depresja i nerwica we mnie siedzą. Jeśli Asentra nie pomaga, to poproś lekarza o zmianę leku. Ja też biorę ten lek od 2 tygodni i powoduje u mnie silne skutki uboczne i niewiele pomaga, dlatego lekarz mi go zmienił. Ps. Jaki masz cukier?
×