Skocz do zawartości
Nerwica.com

Karlos

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Karlos

  1. U mnie w zasadzie wszystkie objawy niepożądane już minęły (biorę lek tydzień), poza sennością. Ale zmieniłem porę i biorę ten lek przed snem zamiast rano. Dzięki temu w dzień mogę normalnie funkcjonować. Co do prowadzenia pojazdów, to na początku brania leku jest to raczej niewskazane, ale do 1 marca jest jeszcze kupa czasu - początkowe skutki uboczne powinny u Ciebie minąć, tak jak u mnie. :-) Ponadto czuję, że lek rzeczywiście zaczyna działać :-)
  2. Masz całkowitą rację... Trzeba czasem pozwolić sobie na gorsze dni, na doła, bo to się prędzej czy później zemści. Chyba mnie właśnie coś takiego spotkało. Przez bardzo długi czas musiałem być cholernie silny i pod żadnym pozorem nie okazywać słabości. Być może teraz właśnie to wychodzi - z opóźnieniem.
  3. Witam, jestem tu zupełnie nowy... Postanowiłem napisać, bo zaciekawił mnie temat walki, niepoddawania się i nadziei. Otóż mogę powiedzieć, że przetrwałem wiele. Może mniej niż jedni, może więcej niż drudzy, ale były w moim życiu naprawdę traumatyczne wydarzenia i nawet jak się nimi załamywałem chwilowo, to po czasie właśnie one dodawały mi kopa. Im więcej traciłem, im więcej złego się działo, tym bardziej czułem po jakimś czasie, jak bardzo muszę docenić życie i to, co mam. Pomagała mi w tym też psychoterapia, na którą chodziłem kilka lat. Często sprawdza się w moim przypadku powiedzenie, że co Cię nie zabije, to Cię wzmocni. Ale w obecnym okresie, nie wiem dlaczego, nadziei nie mam żadnej. Wszystko, co kiedyś miało sens, teraz wydaje mi się funta kłaków niewarte. Najśmieszniejsze jest to, że właśnie powinienem chyba być szczęśliwy. Nic się nie dzieje. Przeciwnie, mam dość dobrą pracę, nie mam żadnych większych problemów. Jak się zastanawiam na spokojnie, to wychodzi na to, że naprawdę obecnie nie mam żadnych zmartwień. Tylko dlaczego w takim razie nie chce mi się żyć i mam myśli samobójcze? Może po prostu nie potrafię żyć bez problemów, bez dramatycznych sytuacji, które kiedyś przeżywałem i które mnie stymulowały do działania? Teraz, gdy jest zupełnie spokojnie i teoretycznie powinienem zająć się swoim rozwojem, podjąć ponownie rozpoczęte dawniej plany, mam dużo czasu na swój rozwój i tak naprawdę nic mi w tym nie przeszkadza, to nie mam siły, ochoty i chęci, by cokolwiek robić i w ogóle żyć. Nie mam też siły ani chęci na kolejną psychoterapię, mam wrażenie, że to mi już nie pomoże. Za namową przyjaciółki poszedłem do psychiatry i od kilku dni biorę leki przeciwdepresyjne. Na razie jeszcze nie działają, ale mam nadzieję, że wkrótce zaczną. Czy ktoś z was kiedyś się tak czuł? Czuł, że przecież wszystko powinno być w porządku, a coś jest cholernie nie tak, że wkrótce nastąpi coś strasznego? Zdroworozsądkowo myśląc, wiem, że to minie, że musi minąć. Ale obecnie czuję, że chyba sobie z tym nie poradzę.
  4. Witam, zacząłem niedawno brać Citabax i na razie jedyne efekty to takie, że cały czas chce mi się wymiotować, strasznie się pocę, mam ściśniętą krtań i straszne problemy ze skoncentrowaniem wzroku. Wziąłem kilka dni wolnego, bo nie byłem w stanie pracować. Mam nadzieję, że te objawy wkrótce miną. Skutków pozytywnych jeszcze nie zaobserwowałem. Fatalny nastrój nie mija, wciąż nie chce mi się żyć, a tak naprawdę jest mi wszystko jedno i cały świat mnie totalnie nie obchodzi. Mam nadzieję, że ten lek zacznie wkrótce działać. Pocieszam się jedynie tym, że akurat nie mam żadnych problemów z erekcją i takimi sprawami, pod tym względem przynajmniej jest ok. Ale raczej marne to pocieszenie.
×