Nie chciałbym nikogo dołować, zwłaszcza założycielki tematu, ale to kiepsko wygląda. Znałem kilku takich gości, dla których jaranie stało się celem egzystencji. Wstają rano tylko po to, żeby zarobić pieniądze na palenie. Część nawet wyprowadziła się np do Anglii gdzie od ok 10 lat pracują, wynajmują mieszkania, a po robocie tylko jarają i grają w Fifę.
Ja wiem, że wszędzie się mówi, o tym, że marihuana nie uzależnia fizycznie, że to w sumie niegroźna sprawa i, moim zdaniem, też coś w tym jest, ale widać są jednostki bardziej podatne na uzależnienie psychiczne i będzie bardzo trudno się z tego wykaraskać. Nie wiem czy jedynym wyjściem nie jest postawienie sprawy jasno. Albo Ty albo trawa. Bo jak ktoś go porządnie w łeb nie pieprznie (a i to niekoniecznie pomoże), to facet sam się nie zdecyduje, a Ty stracisz kolejne lata życia na dźwiganie całego ciężaru tego związku. Zastanów się czego chcesz, czego oczekujesz i podejmij decyzję.