Skocz do zawartości
Nerwica.com

RaFo

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez RaFo

  1. spróbuj myśleć o czymś innym niż o tym że Ci serce wali bo się sama napędzasz - nie wiem zacznij się śmiać z tego ( ja tak robiłem - śmiałem się sam z siebie i po jakimś czasie zaczęło skutkować ) teraz mam 37 lat, atak miałem ok 30 tki i żeby było śmieszniej moi rówieśnicy lub w podobnym wieku mieli podobne problemy - jeden obudził się w środku nocy z krzykiem że mu serce zaraz pęknie (też nerwica - jak później opowiadał wrócił z pracy z drugiej zmiany coś się z kimś pokłócił i go w nocy złapało ) męczył się z rok potem żeby normalnie spać ( oczywiście miał wszystkie badania i był zdrowy jak ryba :) ) więc jak to usłyszałem ja się uspokoiłem ;P, drugi kumpel znowu wracał z wesela i mu coś jak to stwierdził pykło w głowie od tamtej pory miał zawroty głowy że nie mógł chodzić, ciągle miał wrażenie że ma guza mózgu lub coś podobnego, co chwilkę musiał siadać bo nie mógł stać - osobiście załatwiałem mu neurologa i pomagałem z rezonansem - nic nie wykryli of cource - zdrów jak ryba - okazało się że stresik, nerwica itp. - biedak męczył się też ok 2 lat :) Śmialiśmy jeden z drugiego co nerwica może zrobić z człowieka :) To pomaga :) więc jak teraz coś mnie zaczyna brać zaraz sobie myślę o kumplach i śmieje sam z siebie że taki stary i głupi :) a kiedyś byłem piękny i młody :) teraz zostało tylko "i" :)
  2. Czasem mam problemy z zasypianiem ale jakoś sobie radzę - po ataku nie mogłem zasypiać ok 2 lat (bałem się kłaść spać bo sobie ubzdurałem że jak się położę to już nie wstanę bo dostanę zawału - kończyło się tym że zasypiałem o 3 nad ranem i do pracy szedłem z zapałkami na powiekach) - potem zacząłem sobie jakoś z tym radzić - tłumaczę sobie że nic mi nie jest i że to są moje wymysły , próbuję myśleć o czymś przyjemnym (w pewnym momencie dostałem schizy że jak będę się seksował to zejdę na zwał bo nie dość że jak się kładłem to mi serce waliło jak głupie to jeszcze do tego dodatkowe doznania potęgujące doznania, podwyższone ciśnienie itp - ciężko idzie ale można po jakimś czasie się tego "nauczyć" :) co do odstresowania jeśli ktoś ma wolny weekend polecam ... Ciechocinek - po prostu czad tam czas leci 2x wolniej, jak się patrzy na tych starszych ludzi naprawdę można się wyciszyć - w życiu bym nie pomyślał że taki zwykły Ciechocinek może tak odstresować - będąc tam wszystko miałem w d**pie ;P autentycznie - nawet moje dziecko z "motorkiem w dupie" nie potrafiło wyprowadzić mnie z równowagi :) Pozdrawiam :)
  3. nie trafiłem bo nie mam czasu, poza tym jak miałem atak to o ironio pracowałem w szpitalu i z lekarzy to tylko kardiolog starał mi się pomóc - reszta mówiła Panie Rafale to stres musi Pan odpocząć ... jakoś walczę - 2 razy zmieniałem pracę i to też pomaga - sam fakt że udało mi się zmienić pracę i ktoś chciał mnie zatrudnić potrafi podbudować Moja żona w zasadzie nie wie że mam nerwicę bo już zapomniała o ataku i czasem wspomina że kiedyś mnie tam sparaliżowało więc mnie nie zmusza żebym gdziekolwiek musiał iść :)
  4. Witam Fajnie że jest takie forum - czytając je uspokajam się :) Moja nerwica zaczęła się w 2004 roku - dostałem ataku - myślałem że mam zawał serca i wylądowałem w szpitalu - wracając od teściów coś mnie zakuło w klatce i się zaczęło ( wcześniej 4 - mc wcześniej zawału dostał mój szef ), żona była w ciąży marudziła o tym że u niej w pracy nie ciekawie i na szczęście prowadziła samochód - atak wyglądał tak że mnie całego sparaliżowało nie mogłem mówić tylko bełkotałem, szczypałem się bo nie czułem skóry - jak dojechaliśmy do szpitala puściło mi - zrobili mi wszystkie badania - po 2 godzinach zmierzyli ciśnienie miałem coś ok 200 ... wszystkie wyniki ok z wyjątkiem ciśnienia - powiedzieli mi że to nerwica i stres - poszedłem do kardiologa zapisał mi bisocard, przez 2 lata miałem schizy ( bałem się jeździć samochodem jak żona prowadziła - musiała się co 10 minut zatrzymywać bo zaczynał się paraliż, nie mogłem spać bo przy zasypianiu napędzałem się i miałem bezdech - nie mogłem złapać powietrza, w pracy chodziłem do wc i trzymałem się zlewu żeby nie zemdleć bo wciąż myślałem że dostanę za chwile zawału - po jakimś czasie przestałem brać bisocard bo ciśnienie miałem ok i lekarz stwierdził że niepotrzebnie biorę to świństwo - męczyłem się tak 2 lata zanim jakoś sobie przetłumaczyłem że to stres i nerwica. Teraz jest już ok co prawda co jakiś czas mam lęki i serce zaczyna mi kołatać jak szalone (szczególnie przed zaśnięciem jak włącza mi się myślenie). Najlepiej się czuję jak jestem na wakacjach - zero nerwicy - no chyba że się kończy urlop i czas wracać do domu to dzień przed wyjazdem znowu powraca nerwica .... dzisiaj miałem zawroty głowy (wieczorem nie mogłem zasnąć bo włączyło mi się myślenie co będzie, jak sobie moje dziecko sobie by poradziło gdybym umarł - kuźwa nie wiem skąd mi się biorą takie schematy ... ) po przeczytaniu forum zawroty minęły :) Więc trzymajcie się nerwuski z tym da się jakoś żyć
×