Skocz do zawartości
Nerwica.com

seies

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Osiągnięcia seies

  1. seies

    [Rzeszów]

    Dziękuję za odpowiedź Czy wystarczy, ze wezmę ze sobą zwykłą książeczkę zdrowia jako dowód ubezpieczenia? I jeżeli orientujesz się jakoś bardziej mogłabyś napisać mniej więcej jak wygląda taka wizyta u psychiatry w Ośrodku Terapii Uzależnień? Spróbuję się zebrać jakoś i wybrać wreszcie...
  2. seies

    [Rzeszów]

    Chciałabym się zapisać do psychiatry na NFZ, ale nie mam pojęcia gdzie szukać/zapisać się. Dużo osób z tego co widzę poleca dr Kucharskiego, jednak domyślam się, że jego popularność przekłada się na kolejki, pewnie nawet kilkumiesięczne... Może ktoś doradzić jakiegoś lekarza/poradnię gdzie nie trzeba aż tak długo czekać?
  3. seies

    Syndrom DDA

    paradoksy dziękuję za odpowiedź ale gdyby to było takie proste Nikt z ludzi z mojego rodzinnego miasta z którymi utrzymuję kontakt nie wie o tym, że miałam ojca alkoholika. Uświadomione przyjaciółki z wczesniejszych lat, sąsiadki w moim wieku, które miały oczy i widziały co się dzieje - z nikim nie utrzymuję już kontaktu, chciałam odciąć się od przeszłości i wszystkim co mi ją przypominało. Odkąd jestem na studiach nie byłam w stanie nawiązać żadnego relacji wychodzącego poza uczelniane "cześć, co tam" albo współlokatorskie "idę do sklepu, chcesz coś?". Odrzucałam każdego, kto zbliżył się 'za bardzo' Mam bliższą koleżanką, jeszcze z czasów liceum, z którą studiujemy razem, ale nie wyobrażam sobie, że nagle mówię jej o tym całym syfie. Ona ma normalną, kochającą rodzinę, dobrze usytuowaną finansowo, nie wiem, czy zrozumiałaby to wszystko... Nie chcę być postrzegana przez nią poprzez pryzmat tego, kim był mój ojciec. Zresztą agresywnie reaguję na wszelakie oznaki współczucia/litości skierowane z jakiegokolwiek powodu w moją stronę, typowa dla DDA postawa 'twardziela' pozornie radzącego sobie ze wszystkim. Nawet z własną matką nie poruszam tego tematu, bombardowałam każdą nieudolną próbę rozmowy w przeszłości, na tyle skutecznie, że teraz już nawet nie ma tematu od dłuższego czasu. Zawsze radziłam sobie ze wszystkim sama, dlatego tak ciężko jest mi przyznać się przed normalną panią z rejestracji, że chciałabym się zapisać na terapię, że już nie daję rady samej tego ogarnąć...
  4. seies

    Syndrom DDA

    Mam pytanie do uczęszczających na terapię/korzystająch z profesjonalnej pomocy. Jak się przełamać i zrobić pierwszy krok w tym kierunku? Wykonać ten pierwszy telefon lub zebrać się i pójśc umówić na wizytę do psychologa/psychiatry? Po latach życia w jednym domu z ojcem, chorym psychicznie alkoholikiem, przeprowadziłam się do większego miasta. Rozpoczęłam studia z postanowieniem, ze wreszcie zrobię coś ze sobą i pójde na terapię. Na postanowieniach się skończyło, minęło 2,5 roku w "niezłej" kondycji z krótszymi okresami znacznego obniżenia nastroju. Ostatnio czuję, ze nie wiem jak długo dam sobie z tym radę sama. Nie potrafię rozmawiać z nikim na temat jakichkolwiek poważniejszych problemów przyjmując tradycyjnie postawę 'wszystko ok". Nikt nie wie o mojej przeszłości, o tym co przeżyłam. Nie potrafię zaufać nikomu, nawiązać żadnej głębszej relacji z drugą osobą, w tym momenie nie ma osoby której ufałabym w pełni, zawsze jest ten cholerny 'margines bezpieczeństwa', który tworzy ogromny dystans. Do tej pory jakoś sobie radzilam, ale od jakiegoś czasu jest znacznie gorzej, okresy izolacji od ludzi (kiedy nie muszę wykonywać żadnych zobowiązań związanych z uczelnią) są coraz dłuższe, mam wrażenie 'oglądania świata przez szybę', bycia biernym obserwatorem swojego życia zamiast aktywnym uczestnikiem, nie mogę spać, do tego dochodzi jeszcze ogólne otępienie, nieustające poczucie żalu i kilka innych mało przyjemnych dolegliwości. Wiem, że nie nastąpi cud i bez pomocy będzie tylko coraz gorzej, więc postanowiłam spróbować wreszcie wziąć się w garść. Znalazłam ośrodek w którym przeprowadzana jest terapia dla DDA w moim mieście. Zapisałam w komórce numer telefonu, postanowiłam jednak, że skoro ośrodek ten jest bardzo blisko mojego miejsca zamieszkania (bo na sąsiedniej ulicy) to z racji mojej niechęci do rozmów telefonicznych przejdę się osobiście. I tu zaczyna się problem. Zlokalizowałam budynek, podeszłam... i na tym się skończyło. Nie byłam w stanie wejść do środka. Nie dałam rady się przełamać, wróciłam pokonana. To było jakiś miesiąc temu. Od tamtej pory miałam już kilka podejśc, ale kończyło się zawsze tak samo, teraz odczuwam taki lęk, że nawet nie przechodzę obok tego budynku. Nawet pisząc o tym trzęsą mi się ręcę. Wiem, że nikt mnie tam nie wyśmieje/nie zje/nie wyrzuci za drzwi. Mimo tego nie mogę się przełamać. Racjonalnie potrafię sobie to wszystko wytłumaczyć ,wiem, że to próba ucieczki od stawania twarzą w twarz z problemem, ale jak przychodzi co do czego lęk i wstyd wygrywa. Dosłownie czuję, jakby mieli mnie tam zjeść Wiem, że to głupie zachowanie ale inaczej nie potrafię, wszelkie sposoby, które pozwalały mi przetrwać stresujące sytuacje na uczelni i zmusić do działania (wystąpienia publiczne, ustne egzaminy itp.) zawiodły w tym wypadku. Dlatego mam prośbę, powtarzając początek posta: Jak się przełamać i zrobić pierwszy krok w tym kierunku? Wykonać ten pierwszy telefon lub zebrać się i pójśc umówić na wizytę do psychologa/psychiatry?
×