Są w życiu pewne fakty, których się wstydzimy. Ja jednego z nich wstydzę i brzydzę się do tego stopnia, że wmawiam sobie różnego rodzaju zaburzenia, byle tylko uniknąć myśli o tym, co jest prawdziwym powodem moich problemów.
Nie mam na tyle odwagi, żeby napisać Wam o co dokładnie chodzi, więc będę pisał bardzo ogólnikowo.
Fakt ten dotyczy bardzo prywatnej strefy życia. Pogodzenie się z nim zaburzyłoby mój obraz samego siebie. To jak siebie "wykreowałem", kim jestem, zostałoby zniszczone. O ile samo wypieranie się jest jeszcze znośne, to rozmowa z ludźmi o tym, jest dla mnie bardzo męcząca.
Czy ktoś z Was też próbuje wyprzeć się prawdy o czymś, co ma duży wpływ na życie? Czy może ktoś wykazał się taką odwagą, żeby zaakceptować to i żyć dalej, kreując nowy obraz siebie, oparty na nawet niewygodnej prawdzie?