Skocz do zawartości
Nerwica.com

niemozliwy

Użytkownik
  • Postów

    34
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez niemozliwy

  1. Wydaje mi się, że osobowość prawidłowa to taka, która pozwala człowiekowi funkcjonować bez żadnych problemów, wliczając w to również funkcjonowanie w społeczeństwie. Ciężko jednoznacznie określić cechy, ponieważ ludzie narzucają różne wymagania wobec siebie i innych.
  2. Są w życiu pewne fakty, których się wstydzimy. Ja jednego z nich wstydzę i brzydzę się do tego stopnia, że wmawiam sobie różnego rodzaju zaburzenia, byle tylko uniknąć myśli o tym, co jest prawdziwym powodem moich problemów. Nie mam na tyle odwagi, żeby napisać Wam o co dokładnie chodzi, więc będę pisał bardzo ogólnikowo. Fakt ten dotyczy bardzo prywatnej strefy życia. Pogodzenie się z nim zaburzyłoby mój obraz samego siebie. To jak siebie "wykreowałem", kim jestem, zostałoby zniszczone. O ile samo wypieranie się jest jeszcze znośne, to rozmowa z ludźmi o tym, jest dla mnie bardzo męcząca. Czy ktoś z Was też próbuje wyprzeć się prawdy o czymś, co ma duży wpływ na życie? Czy może ktoś wykazał się taką odwagą, żeby zaakceptować to i żyć dalej, kreując nowy obraz siebie, oparty na nawet niewygodnej prawdzie?
  3. Ja się więcej użeram ze sprzętem niż z oprogramowaniem. Przez długi czas używałem ubuntu i debiana, ale zainstalowałem Win7 64 bit i tak już zostawiłem. Debian jeszcze leży na jakiejś partycji ale od dawna już nieużywany.
  4. Również mam taki problem. Potrafię przesiedzieć przy komputerze kilkanaście godzin a w ogólnym rozrachunku nic na nim nie zrobić. Nawet jak nie mam potrzeby skorzystania z komputera to jednak musi on być włączony. Jak nie widzę pulpitu na monitorze to źle się z tym czuję. Mimo, że mam jakieś zajęcie w domu to usiądę niby na chwilę a znikam na kilka godzin. Najczęściej oglądam jakieś bzdury albo odświeżam stronę jakiegoś forum, jakbym na zbawienie czekał. Moje zainteresowania wiążą się z komputerem i potrafię też korzystać z komputera w sposób pożyteczny. Bardzo ciężko się zdyscyplinować i używać komputera tylko kiedy faktycznie jest potrzebny, a nie traktować go jak pochłaniacz życia.
  5. paradoksy, najważniejsze, że tego nie robisz. Jeśli jesteś z kimś to ciężko odróżnić kiedy tak naprawdę powstrzymujesz się dla tej drugiej osoby, a kiedy dla siebie. Przynajmniej ja tak miałem. I nie życzę Ci żebyś kiedykolwiek musiała z tym walczyć tylko dla siebie.
  6. Ja ciąłem ręce, nogi, brzuch, klatkę piersiową... Jeśli się przyglądam mojemu ciału to widać setki malutkich kresek. Tych większych, poważniejszych blizn też mam wiele. Są dla mnie jak wpisy w pamiętniku. Patrząc na nie przypominam sobie okoliczności ich powstania, jak się wtedy czułem. Niektóre blizny pamiętam bardzo dokładnie, niektóre słabiej. Są też takie, których nie pamiętam w ogóle, jak wyrwane kartki...
  7. Nie tnę się od ponad pół roku. Najpierw udało mi się wytrzymać jakiś miesiąc. Niestety przegrałem i pociąłem się kolejny raz. Po tej miesięcznej przerwie byłem zaskoczony, bo każdego dnia marzyłem o tym, czułem, że jest to coś czego potrzebuję. A kiedy już krew spływała mi po nogach czułem tylko rozczarowanie. Miesiąc marzyłem o czymś co i tak nie przyniosło jakiejkolwiek ulgi. Od tamtej chwili już nigdy więcej tego nie zrobiłem. Do teraz zdarzają mi się chwile zwątpienia, w których wydaje mi się, że to jedyne rozwiązanie, jednak pamięc o tamtym rozczarowaniu zawsze mnie powstrzymuje.
  8. Na forum zaglądałem jako gość, od wielu miesięcy. Postanowiłem jednak założyć konto i z Wami porozmawiać. Zauważyłem, że panuje tu przyjazna atmosfera, więc może pisząc o moich problemach nie zostanę zepchnięty na bok... W sumie ciężko tak od razu wszystko o sobie pisać. Mam 19 lat, uczę się, moim "głównym" problemem jest fobia społeczna, z którą radzę sobie coraz lepiej. Jednak oprócz fobii miewam różne "epizody", głównie związane z autodestrukcyjnymi zachowaniami. Poza tym czuję się samotny. Jeszcze kilka miesięcy temu miałem osobę, na której mogłem polegać. Dzięki niej zacząłem chcieć żyć i coś osiągnąć. Niestety zostałem sam, ale walczę dalej... W każdym razie, witam Was. :)
×