Skocz do zawartości
Nerwica.com

jovana80

Użytkownik
  • Postów

    190
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez jovana80

  1. Sardyna ja mam bardzo podobnie,jak cos mnie zlapie na powaznie to dzielnie stawiam temu czola,denerwuje sie,ale to juz inny rodzaj nerwu,ja mysle,ze to jest spowodowane tym lekiem przed diagnozowym,a gdy juz wiadomo czemu trzeba sie sprostac to okazuje sie,ze nie taki diabel straszny jak go maluja :) 9ka nie ma sprawy,po to jest to forum,by jakos nie dac sie wzajemnie zwariowac,na pewqno lzej gdy wiemy,ze nie jestesmy z tym sami. Macko obys wyszedl w koncu z fazy wezlowej i nie wpadal w nastepna,na pewno ograniczaj neta. ja oczywiscie tez szukam w sieci zapewnien,ze jestem zdrowa,naprzemiennie szukajac koszmarnych diagnoiz by stawic czolo prawdzie,chorobie,przed lekarzem,chyba najbardziej boje sie,ze cos mniee zaskoczy. Mialam nie raz wyobrazenie,ze jestem u lekarza i stawia mi jakas diagnoze a ja jestem zszokowana,bo albo nie wiem co to za choroba,albo jest tak straszna i niespodziewana,ze umre od tego,co jest naprawde smieszne. Mialam spokoj jakis czas po wymrozeniu mojego znamienia gdy zorientowalam sie,zze po tak dlugim czasie juz bym wiedziala o tym,ze rak mnie zre i dla ciekaqwosci,tak! Glupiej ciekawosci! Wlazlam ponownie na forum kafeteria,gdzie wczesniej na temacie o czerniaku zaczytywalam sie w mrozacych krew w zylach postach dziewczyny,ktora niesamowicie dzielnie i wzruszajaco walczy z czerniakiem. Wlazlam jej bo na etapie mojej schizy byla mi jakos bliska i choc nie pisalam tam to czytalam i kibicowalam. Chcialam po czasie sprawdzic jak sobie radzi i czy zyje i niestety przy okazji przeczytalam inne posty,innych osob,ktore nagle odkryly to cholerstwo w znamionach,w ktorych nie spodziewaly sie.oczywiscie jako ze ja tych znamion nie posiadam to wsiadlam na meza i zaczelam bacznie obserwowac,setki razy dziennie,zwlaszcza jedno z nich,tak tydzien po tygodniu,jak zamykalam oczy widzialajm jego plecy, znam na pamiec kazde znamie choc wciaz qwydaje mi sie,ze odkrywam cos innego...obiecuje sobie,ze ostatni raz grzebalam w sieci i kazdemu z qwas polecam abstynencje.
  2. Macko ja mysle,ze spokojnie mozesz zamknac rozdzial pt.wezly :) wszystko jest dobrze i gdybys mial wezly rakowe to nikt nie mialby watpliwosci. Radze znajdz sobie teraz jakies absorbujace cala twa uwage zajecie zanim znow cos namacasz a juz tym bardziej nic nie czytaj. 90 proc.moich schiz wynika z przegladania sieci
  3. Ja dzis znow w nastroju znosnym,ale nnie daje sobie chwili wytchnienia,ciagle cos robie by nie miec czasu na myslenie i dziala,naprawde dziala, dziekuje za linka,dzieki temu co przeczytalam troszke czuje,ze zmienilam nastawienie.szybko sie tez pozbieralam po okropnym koszmarze, oczywiscie snila mi sie wizyta meza u dermatologa, sen dziwny, pokrecony i nieprzyjemny, sami wiecie jak sie po czyms takim budzi,ale jakos ciagne. Boje sie tylko, ze cos zlego okaze sie w piatek i wtedy juz nigdy nie bede potrafila nastawic sie pozytywnie, bo zawsze bede myslala,ze po takim nastawieniu,bez zmartwien dzieje sie na odwrot. Chce zaufac moim przeczuciom plynacym z glebi duszy,ze wszystko jest w porzadku,ale boje sie. Czuje jednak,ze ta JA, stara ja, jest gdzies tam. We mnie i rozpaczliwie stara sie do mnie krzyczec,ze wariuje,swiruje,ale slysze tylko jej szept, jak zza pancernej szyby. Chrupek dokladnie opisalas to co chcialam krotko przekazac, wszystkie zle,albo wiekszosc zlych informacji i historii,ktore nas niepokoja to jakies przefiltrowwane bajdy,opowiadane na zasadzie gluchego teelfonu,ktore po czasie zaczynaja zyc wlasnym zyciem,nabierajac coraz 'ciekawszych' i fantastycznych smaczkow,by w takiej postaci dotrzec w koncu do naszych zlaknionych uszu, bo normalny czlowiek zbylby to,tymczasem my,pozbawieni calkowicie umiejetnosci racjonalnego myslenia lykamy wszystko,a najbardziej to co jest najmniej prawdopodobne,przyjmujac za pewnik i karmiac chora psychike. Ehhh jaka jestem madra, szkoda tylko,ze mimo posiadanej swiadomosci wlasnej anormalnosci dalje wkrecam sie w to wszystko. kajuja rowniez ciebie witam,jak widzisz wrocilam jak corka marnotrawna,choc mialam kilka miesiecy spokoju #a rowniez panicznie boje sie lekarzy i diagnoz i bardzo dlugo bylam na etapie takim jak ty gdy nie chodzilam nigdzie,ale w koncu awansowalam na kolejny poziom nie wiem co gorsze.... a jak twoje sprawy ginekologiczne, nie wiem czy dobrze pamietam,ale chyba mialas jakies problemy z nimi zwiazane? no i mam nadzieje,ze ten szpital to nic powaznego :)
  4. Anka trzymaj sie,nie wiem jak cie pocieszyc,ale zrozum,ze czytasz o sytiacjach ekstremalnych,o zdarzeniach o ktorych opowiada sie w poczekalni u lekarza i wzajemnie sie nimi nakreca: 'a znajomej mojej znajomej urosl wlos i okazalo sie,ze to rak,ostatnie stadium' ile razy siedzac w ciazy u ginekologa nasluchalam sie o wszystkich niemozliwosciach,pechach, chorobach genetycznych, szkoda gadac,nic z tego mnie nie spotkalo i nikogo kogo znam tez nie. Zostalas przebadana przez dwoch niezaleznych lekarzy i uwierz mi,ze nie ma mozliwosci by ktorys z nich nie dojrzal czerniaka,nie masz go ikoniec kropka! Teraz glowa do gory i zajmij sie mysleniem o kreacji, troche wypij na weselu na rozluznienie i baw sie dobrze :) Ja dzis dwoilam sie i troilam by zajac czas i mysli,jak pisalam rano bylam w kiepskim stanie, teraz moze nie w euforii ale jest sdobrze,czuje sie po prostu normalnie,ciezko mi bylo z poczatku za cokolwiek sie wziac,ale nie znosze balaganu i z wielkim ociaganiem zaczelam sprzatac,potem gotowac,zakupy,tak minal dzien,jutro tez planuje dac z siebie na maxa,prasowanie,pranie,spacer z dziecmi,wiem ze w piatek,dzien badan,sfiksuje i bede w panice,ale do tego czasu chce zyc normalnie,bo przeciez niczego nie zmienie swoim zamartwianiem sie, choc mam taki podszept czesto,nie wiem czy tez go macie,ze jak raz sie uspokoje i podejde pozytywwnie,to wtedy wlasnie diagnoza bedzie straszna. No nic,strasznie to pokrecone,kiedys wspominalam,ze jestem w swej chorobie bardzo przesadna...dobrej nocy!
  5. Chrupek jak uda ci sie znalezc o tej nerwicy to bede wdzieczna,chwytam sie juz wszystkiego. Obiecuje sobie,ze jak u meza wszystko bedzie dobrze to juz dam sobie spokoj,ale czuje,ze moge zaczac swirowac z jajnikami i wezlami,a jak juz teraz tak mysle,to tak bedzie. macko chrupek ma racje,ze lekarz podziala na ciebie uspokajajaco na chwile, a potem znow cie cos zaniepokoi,ale z wlasnego doswiadczenia wwiem,ze dopoki nie pojdziesz to bedziesz mial zasrane zycie. Wiec z dwojga zlego chyba lepiej juz pojsc ale z kazdym razem ograniczac sie z tym. Chodzenie do lekarza jest jak nalog,nie odstawisz z dnia na dzien. Ja wiem,ze nic ci nie jest i nie obraz sie i dla mnie twoje leki sa smieszne,tak jak i dla ciebie sa pewnie moje lub kogos innego tutaj,skupiamy sie tylko na sobie i na swoim otoczeniu i nie potrafimy nabrac dystansu wiedzac z drugiej strony jakie to zalosne i ze to tylko nasz umysl.ta choroba to rak psychiczny
  6. Witaj chrupek...jak tak ciebie poczytalm to poprzypominalam sobie jakie ostatnio glupoty mnie nachodzily,jakis miesiac temu upadlam na nadgarstek,reka bolala ale nie spuchla i oczywiscie wyczytalam,ze czase po zlamaniu nadgarstka nie ma objawow typowych dla tego urazu a po czasie i nie leczeniu powstaje staw rzekomy,ktory powoduje,ze reka staje sie nie w pelni sprawna, tylko operacja moze to naprawic,czesto przeszczep z kosci biodrowej i bla bla bla...oczywiscie pogotowie,przeswietlenie i moje mysli w poczekalni byly takie, ze co jesli okaze sie,ze nadgarstek to moj najmniejszy problem bo moze przypadkiem wyjdzie na przeswietleniu,ze mam raka kosci,nie wiem skad ta mysl, dosc ze nakrecilam sie jak szalona, gdy wypadala juz moja kolejka lekarz dyzurujacy wyszeedl z gabinetu i podszedl do mnie i powiedzial cos co zrozumialam jako: teraz poprosimy pania na skomplikowany zabieg do innego gabinetu....zamarlam,cale szczescie,ze moja siostra siedziala kolo mnie i powiedziala mi,ze on poprosil o cierpliwosc,bo musza zdezynfekowac gabinet i za pol godziny dopiero moge wejsc....to tragiczne, bo moj umysl zaraz przestawil sie, aha dezynfekcja wiec mozliwe bakterie, sepsa....z tego chyba nie da sie wyrwac. wczoraj natomiast odkrylam,ze przyczepily sie tez do mnie fobie, byla burza i malo nie narobilam w gacie, wielki atak paniki, mysl o zawale ze strachu, maz wsciekly,bo nie mogl spac gdy biegalam,a dla mnie ta godzina wyladowan to byl koszmar. Zawsze troche balam sie burzy ale to co bylo wczoraj zqaskoczylo mnie, bo jakos racjonalnie do tego podchodizlam,stwierdzam wiec,ze jest coraz gorzej,chyba sypie sie psychicznie.....a od rana biegunka, mdlosci, czuje ze dzis zwymiotuje, wciaz mysl o pieprzyku meza....takze witaj kolejny dniu, w domu znow balagan jakby huragan przeszedl, musze wziac sie w garsc i ogarnac to, jakos dotrwac do tego piatku. -- 19 cze 2012, 10:10 -- Jeszcze o jednym sobie przypomnialam, jakies dwa m- temu wylam mi sie wrzatek na brzuch,wyczytalam o oparzeniach,ze jesli pojawi sie ropa to znaczy,ze dostala sie bakteria i u mnie w jednym miejscu zrobil sie pecherzyk o srednicy moze 1 mm z ropa oczywiscie juz stracilam humor znow myslac o czekajacej mnie sepsie i gnijacej ranie....z byle g...zrobie przypadek dla dr house'a
  7. Tak na pewno tak bedzie jak ci mowia,jesli jestes calaw pieprzach to rzeczywiscie dduzy problem,jedyne co cie 'wyratuje' to schiza na nastepna chorobe,ktora wyprze czerniaka taka jest smutna prawda o nas, tylko inna smiertelnie grozna choroba pozwala nam zapomniec o poprzedniej. -- 18 cze 2012, 21:31 -- A ja tak teraz przejelam sie mezem,ze juz tydzien jak nie ponad nie ogladalam swojego wymrozenia i teraz wydaje mi sie to takie egoistyczne i wstretnie zalosne,zamartwialam sie niczym zamiast zadbac o pieprzyki meza
  8. Anka to samo wciaz mysle,tesknie za normalnym zyciem,bo nawet to uczucie podobne do jakiegos narkotycznego haju,gdy dowiaduje sie,ze wszystko jest dobrze, tez nie jest normalne,taka euforia mnie wtedy dopada,ze chce mi sie wszystko,ale to trwa krotko do nastepnej przypadlosci,nie chce tej euforii,chce powtorze-normalnosci! Anka to straszne,ze nawet terapia nieiwiele ci dala,bo tak naprawde to wszystko i tak konczy sie na tym,ze to mym musimy sobie pomoc,nikt inny tego za nas nie zrobi. Czy czytaliscie w ogole o przypadkach,ze ktos bez lekow wrocil do normalnego,spokojnego zycia? Mi sie wydaje,ze to chyba jest niemozliwe -- 18 cze 2012, 21:04 -- Tak pamietam jak pisalas o tacie,ale ja jak zwykle mysle,ze przypadek dotyczacy mnie a wlasciwie meza jest jedyny w swoim rodzaju,bo ten pieprzyk jest nieustannie drazniony i wciaz jakies male strupki sa na nim,zwlaszcza po kapieli,czy twoja tata tez miewa takie babrzace sie?
  9. Hehe macko, mnie ostatnio bolalo straszliwie pod pacha i namacalam spuchniety wezel,troszke mi przeszlo przez mysl,ze moze to jakis rak,ale zaraz wrocilam do pieprzykow, pieprzyki na tapecie od pol roku,ale wszystko przede mna...niestety....
  10. Anka mysle,ze pco to two najmniejszy problem jesli chodzi o zajscie, najgorszy to poziom stresu i ta prolaktyna wciaz na maxie, mam dwie kolezanki z pco, obie maja dzieci, w tym jedna zaszla w ciaze z cwiartka jajnika,bo reszte miala wycieta przez torbiele,wiec szanse masz ogromna,ale ta psychika....ja przed ciazami swirowalam ale nie tak,po ciezkiej chorobie corki kompletnie oszalalam. Boze,pamietam jak kilka lat temu widzialam pieprzyk meza caly skrwawiony, zastanawialam sie tylko co sie moglo stac i po chwili zapomnialam,to byl ten sam pieprzyk, teraz umarlabym ze strachu,bylabym pewna,ze to koniec,maz tez nie raz zgolil sobie pieprzyka,pocieszam sie wciaz tym,ze ma silny organizm i ze w jego rodzinie nikt nie mial czwrniaka,choc maja cery z tendencja do dosc brzydkich znamion. Moj maz chetnie do lekarza nie lata, mial ostatnio badania okresowe w pracy i dlatego wiem jaka mial wyniki, w zyciu by nie poszedl gdybym kazala mu isc tak sobie...z dermatologiem wyprosilam po kilku tygodniach,pewnie tez dlatego,ze nigdy nie byl z tymi znamionami to juz mu to wisi,ale ja podziwiam,ze on w ogole o tym nie mysli,zastanawiam sie jak lekkie musi byc zycie takich ludzi,ktorzy nie rozmyslaja o chorobach i smierci dzien w dzien....
  11. Anka wlasnie te wypowiedzi o ktoryvh piszesz doprowadzily mnie do stanow w jakich bylam i jestem, podziwiam cie,ze dajesz sobie wyciac znamie mimo zapewnien ze nie jest to konieczne,ja nie odwazylabym sie,samo to czekanie na wynik....makabra....strasznie ci wspolczuje,choc jestem przekonana,ze jest wszystko dobrze,tylu lekarzy badalo twoje znamie,ze naprawde pomylka jest niemozliwa.zazdroszcze ci,ze masz z mezem chociaz spokoj,ja czekam na wyrok piatkowy,walcze tylko ze soba czy nie wejsc z nim razem,bo boje sie wciaz ze mnie oklamie. Kurcze wciaz mysle o tych jego wynikach,morfologia i ob idealne,przy zaawansowanym stadium czerniaka chyba byloby widac cokolwiek na wynikach albo cos na plucach a przeciez rtg ma tez idealne. Anka naprawde szkoda mi juz ciebie jak w koncu zajdziesz w ta ciaze, zamartwianie sie o dziecko,wczesniej plod to cos niewyobrazalnego, czasem mysle ze szkoda ze nie jestem na tym swiecie sama jak palec, szkoda, ze kocham tyle osob,bo kazde cieple uczucie do takiej osoby wiaze sie z lekiem o smierc...z drgiej strony trzymam kciuki za twoje starania bo byc moze u. Ciebie bedzie odwrotnie,moze sie uspokoisz.... macko zamiast gdybac to musisz sie odwazyc i zrobic wyniki krwi, to podstawa, na pewno wszystko bedzie dobrze,tak dlugo juz masz te objawy,ze gdyby to byl ktorys rak o jakich piszesz to dawno juz bys o tym wiedzial. Wiem ze latwo pisac,ale z mojej perspektywy nie wyglada mi to na cos groznego,a wyniki zrob dla uspokojenia duszy,o ile to mozliwe....
  12. Tak sardyna pamietam twoje perypetie jak tu zaczelam pisac na poczatku roku, ja nie moge sobie wybaczyc ze przez te miesiace zajmowalam sie soba, zamiast zadbac o meza... Pocieszaja mnie troche twoje posty, ze mimo tylu znamion, spelniajacych kryteria na cos groznego okazalo sie,ze wszysto ok.... -- 18 cze 2012, 18:35 -- O matko...znow ogladalam jego pieprzyka,zauwazylam,ze ma kilka czarnych kropek,nie wiem czy byly one wczesniej,za kazdym razem widze cos nowego,niepokojacego,maz smieje sie ze mnie,w ogole sie nie denerwuje wizyta.boje sie teraz,ze nie powie mi prawdy i zbagatelizuje cos co mu powie lekarz,a z drugiej strony chyba nie dam rady z nim tam pojsc, zejde w trakcie badania. Mam siebie tak dosc, chcialabym tylko spac,podczas gdy powinnam cieszyc sie pogoda, dziecmi,tym co mnie otacza.dlaczego kiedy pol roku wczesniej bylam z mezem ze swoim znamieniem to nawet nie zajaknelam sie i jego zbadal,dlaczego???? Bo jestem skupiona tylko na sobie,albo glownie na sobie....tak bym chciala zeby juz byl piatek.odwolalam juz fryzjera, odwolalam planowane zakupy,bo teraz wpadam w paranoje,ze potrzebne nam beda pieniadze....nie wiem co bym zrobila bez meza, to juz nawet nie chodzi o czysty brak czlowieka ale o kwestie finansowe,nie pracuje,mamy kredyty....boze zwariuje od tego myslenia!!!!!!!!!!
  13. Sardyna ja to juz sama nie wiem czego sie bac i o ktore bardziej,ktore mniej,musze jakos dotrwac do tego piatku...mam tylko nadzieje,ze nic nie pojdzie do wycinki i badania,bo dla mnie samo podejrzenie to juz wyrok,a jeszcze tyle czekac na wynik...oczywiscie na googlu znow siedze, jakbym wystarczajaco nie naczytala sie o tym wszystkim, szukam pocieszenia w sieci a wpisuje sugerujace raka pytania,paranoja! Sardyna ty to chyba jestes rekordzistka usuwania znamion :)
  14. Burakota ja tez zycze ci powodzenia, a przede wszystkim tego bys nie wpadla w nastepna obsesje, jestem przekonana,ze twoje znamie to nic zlego,ale wiadomo,ze tylko lekarz rozwieje twoje watpliwosci,choc tez niekoniecznie,bo jak moze czytalas, nie ufamy nikomu i niczemu,wiec ten koszmar zdaje sie nie konczyc....
  15. Moj maz nie lubi slonca i malo sie opala ale bywalo,ze nie raz plecy zjaral,tylko wtedy nie mialam tej swiadomosci...a czy macie te znamiona wystajace? Mojego meza znamie wyglada jak brodawkowate,tylko martwi mnie,ze po on ciagle je czyms drazni i co jakis czas brzegi sa w strupkach, nie wiem czy to zawsze tak bylo i bardzo zaluje,ze nie obserwowalam wczesniej....poza tym sa tez inne znamiona, ma ich mnostwo, do koloru, do wyboru i strasznie sie denerwuje,ze jakies inne okarze sie tym czyms!!!!! Moze smieszne to jest,ale zazdroszcze wam innych wymyslonych chorob jak wezly na przyklad, bo rokowania sa lepsze, a czerniak wydaje mi sie najgorszym z mozliwych rakow!!!! Dzieci potrzebuja mojej uwagi a ja znow jestem oddana moim lekom.....sardyna czy ty tez mialas takie znamiona,ktore draznilas nieustannie? Strasznie ci wspolczuje, ale z drugiej strony zazdroszcze, ze jestes przebadana od a do z. -- 18 cze 2012, 11:58 -- Burakota a tobie radze isc do lekarza,ale nie dlatego,ze cos jest nie tak,tylko po to bys sie nie zaszczula zamartwianiem sie, zwlaszcza, ze twoj strach bedzie tylko eskalowwal, wiem to po sobie....choc boje sie panicznie lekarzy, oczekiwania na wyniki etc.to jednak strach spowodowany niewiedza jest silniejszy.
  16. Witam ponownie jestem w totalnej rozsypce, tylko to forum mi pozostalo by wylac swoje zale,bo nikt nie moze mnie juz sluchac Zapisalam meza na piatek do dermatologa, jestem roztrzesiona, spocona, bez checi do zycia, mam czarne mysli, podsumowuje nasze malzenstwo, mysle o 12 latach spedzonych razem,o naszej 10 rocznicy slubu, ktora sie zbliza i jak ona bedzie wygladala; miejsca nie starczyloby na przelanie wszystkich odczuc......nienawidze dnia w ktorym dowiedzialam sie o czerniaku, mnie rowniez kazdy artykul o tym wprowadza w stan katatonii, nie wiem jak dotrwam do piatku, czemu na te wizyty trzeba ciagle czekac, chce miec to juz za soba, niepewnosc to kolejne co mnie dobija....piszecie o dzieciach, o checi posiadania ich, a ja jako matka mysle,ze poqwinnyscie sie cieszyc poki ich nie macie, bo z strach o dzieci jest chyba najpotworniejszym strachem ze wszystkich, obawy w trakcie ciazy, porod, po porodzie i tak cala wiecznosc, wiecznosc w zamartwianiu sie....gdzie tu radosc? We mnie wszystko juz umiera, chyba wole sie juz zamartwiac o siebie niz o kogos z moich bliskich. Czlowiek uswiadamia sobie jak kocha, a ja zaluje wszystkich klotni z mezem i tak chce by dane nam bylo dozyc poznej starosci.....jest mi strasznie strasznie zle......
  17. witam po długiej przerwie jakiś czas temu pożegnałam się z tym forum, może niektórzy mnie pamiętają, anka widze, że ty dalej tu piszesz, o ie pamiętam byłaś wtedy na etapie węzłów....ja trzymałam się dobrze, były chwie gorsze, lepsze, ale obiecałam sobie, że dam radę i jakoś dawałam, ostatni tydzień jednak to znów porażka, tym razem nie ochodzi o mnie, ale o mojego męża i o ie ze sobą jeszcze jakoś radziłam, to z nim nie mogę, bo on śmieje się ze mnie i z moich rozterek a zatem bagatelizuje problem. a jakiś to prpoblem? oczywiście pieprzyk, na którego etapie ja byłam zaczynając tu pisać, teraz wzięłam się za niego i po bardzo długiej przerwie odpaliłam google, który wprowadził mnie w stan fatalny, znów boli mnie głowa i nic nie jem, męza prawie pogrzebałam, myślę o kredytach, myślę o dzieciach, znów nie planuję a co do pieprzyka, to mąż ma go odkąd pamiętam, przynajmniej ja nie zarejestrowałam jakiegoś nagłego wzrostu i pojawienia się, no ale jest wstretny, asymetryczny, ma z 6 mm, różne kolory i lekko poszarpane krawędzie, nie rośnie, ale dziś zauważyłam, ze mąż ciągle musi go drażnić, bo jest na plecach i pewnie przy wycieraniu się ito narusza go, bo pieprzyk jest wystający. jestem załamana, po prostu zdruzgotana, mąż obiecał, ze pójdzie do lekarza, ale wciąż mówi, ze ma zapierdziel w pracy i nie ma pośpiechu, tymczasem ja odchodze od zmysłów i tym razem jestem pewna, ze los mnie ukarze tym,ze zamartwiałam sie wciaż o siebie. mam malutkie dzieci, które potrzebują taty, chcę mi się wyć, że nie mam wpływu na nic nienawidze takiego życia i chyba dlatego wróciłam tu, by choć przez chwilę poprzebywać z wariatami takimi jak ja -- 04 cze 2012, 17:17 -- właśnie mąż ściągał koszulkę, aż mnie ścisnęlo i zakłuło z nerwów, ale musiałam znów zerknąć i zauważyłam, ze znów go podrażnił, pieprzyk na jednym brzegu ma cienką, czarną obwódkę, suchą i chropowatą, więc zapewne to strupek, pieprzyk jest w szaro burym odcieniu, a jak odchyliłam go trochę to zauważyłam, że pod spodem też jest podrażnione, takie lekko zaczerwienione, mój mąż ma mnóstwo pieprzyków, ale ten jedyny jest paskudny, powiedział mi, ze ma go odkąd pamięta, wciąż taki sam, więc czy to możliwe, ze akurat teraz jak pójdzie to okaże się to tym czego się boję. patrze na mojego męża z żalem w sercu, to straszne, ale nie umiem myśleć o nim bez współczucia i strachu. myślę o przeszłości, wspominam ile przezyliśmy pięknych chwil, myślę ze chciałabym by dzieci go pamiętały. rzygam już tym wszystkim naprawdę wcześniej tak samo bałam się po wymrożeniu mojego znamienia i ciągle pisałam tu, ze koniec ze mną, codziennie patrzyłam czy coś nie odrasta,tymczasem do tej pory nic nie narosło i żyję, choć do wakacji miałam być DEAD! mąż miał badania miesiąc temu i morfologia, ob, rtg, wszystko idealne, ale przy czerniaku wyniki chyba nic nie dają? już nawet nie pamiętam, ale nie chcę już wiecej czytac. mam potworne wypieki i boli mnie głowa, do tego miesiączka mnie męczy, potwornie leci ze mnie, może to też ma wpływ....tak chciałabym, żeby wszyscy moi bliscy byli zdrowi, a ja jak nie o siebie, to o dzieci, albo męża, siostrę, tatę, mamę, czasem nie wiem gdzie to wszystko mieszczę....
  18. witajcie! właściwie to piszę teraz by się z wami pożegnać, nie chcę tak znikać, zebyście nie pomyślały, że może zapadłam na jakąś chorobę naprawdę....postanowiłam nie pisać tutaj, bo to tylko błędne koło, chce nie myśleć o swoich wyimaginowanych chorobach, nie chce się dołować, nie chcę tak żyć, więc i nie mogę tu zaglądać, bo oznacza to ciągłe krążenie wokół jednego tematu. choć przez tak krótki okres czasu zżyłam się z wami wariatkami :) to musze tak postąpić by rozpocząc nową drogę. przez ten czas od mojego ostataniego posta tutaj czułam się dobrze, coraz rzadziej myślę o moim wymrożeniu i nawet patrze na nie bez lęku takiego jak poprzednio. nie wiem co będzie, jak długo wytrwam, czy umrę jutro, czy za pół roku, czy za 80 lat...nikt z nas tego nie wie, więc nie dam się pogrzebać myślom, nie dam zmarnować mojego życia tej chorobie jaką jest hjpochondria. znów zaczynam mieć plany i guzik mnie obchodzi, ze może nie wypalą, ale to normalne przecież, ze zastanawiamy się co będzie latem, albo co będzie jak dzieci pójdą do szkoły, musze nauczyć się znów tak myśleć. wierzę, ze mi się uda, ze sama to zwalczę, tak jak i zwalczyłam w swoim życiu wiele innych rzeczy. nie poświęce małżeństwa i radości odczuwanej z macierzyństwa na rzecz jakiejś głupiej choroby psychicznej, to moja głowa i mózg, sama wpadłam w te urojenia i sama z nich wyjde. bardzo mocno trzymam za was kciuki, za wasze marzenia, plany, za to by wam uśmiechy z mordek nie spełzały, by słońce świeciło dla was 24 h na dobę. tym pozytywnym akcentem kończę i jeszcze raz buziaki wielkie, uściski i pamiętajcie wierzę w was mocno! Asia
  19. aniu nie ma sprawy :) i widzisz ja z dystansu napisz ci, że zawęziłaś objaw właściwie do jednego, że węzły masz powiększone i nie bolą ciebie, wiadomo, że na googlu na pierwszym miejscu są wyświetlane strony najczęsciej odwiedzane i popularne, a że dużo ludzi wchodzi na takie chora to doktor podał ci jak na tacy, a twój mózg wyłapał tylko złe wieści, bo jest kochana chory!!! masz dobre wyniki, węzłów nie masz widocznych, musisz grzebać paluchami, żeby je wyczuć, więc zbyt duże nie są, są ruchome, są miekkie, więc jak dla mnie diagnoza jest naprawde prosta, jestes zdrowa.mogę ci to pisać do znudzenia. oczywiście co do mnie nie jestem przekonana i mam bardzo zły humor. szkoda mi tego, bo znów płakałam, jest piątek, mąz ma weekend, zawsze celebrowaliśmy piątkowe wieczory, to były takie nasze małe radości, wypoczynek, wspólny czas, ploteczki, dyskusje o niczym, relacje z tego co się działo w pracy...a teraz? jest moja choroba, jest depresja, jest naprawdę źle, mam śliczne dzieci, które kocham ponad życie, mam dobrego,oddanego męza i czuję, ze niszcze to wszystko. nie umiem patrzec na nich nie przez pryzmat chorób, mojej nieuchronnej śmierci, albo innych nieszczęść. jestem bardzo ale to bardzo nieszczęśliwa ((((
  20. miszmasz ja własnie do końca wiem czy ja mam hipochondrie czy jestem zwyczajnie chora na coś i po prostu to wyczuwam. ja wiem, ze kazdy hipochondryk tego się boi, może o tym, że mam coś z psychiką swiadczyć moja nieufność do specjalistów, stawianie sobie najgorszych diagnoz, ale tak sobie gdybam, co jeśli psycholog lub psychiatra doradzi mi bym przestała zwracac na wszystko chorobliwie uwagę a okaże się, ze to ja będę miała rację. boję się po prostu, ze nie mam hipochondrii. teraz miałam atak apniki, moja córka wybudziła sie ze snu, płakała potem zamykała oczy i jakby podsypiała jęcząc, mąż mi mówił,że może się nie dospała, ale ja wybuchłam płaczem i chciałam wieźć ją do szpitala albo kogoś wzywać do niej. ale ponoszona w końcu się uspokoiła i teraz się śmieje, wychodzi, ze mąż miał rację, ja po prostu za szybko wyciągnęłam ją z łóżeczka, jak tylko otowrzyła oczy, a może ona dalej spała..ale wiadomo, że przeżyłam chwilę grozy i tak mój nastrój prysł, bo ja tak mam, że jak jedno mnie zdołuje, to już nie ma ucieczki. znów myślę o swoim znamieniu i o tym co napisała sardyna, ze tylko po wycinku można było rozpoznać tą paskudę na 'cz', już nawet boję się nazywać to słowami....mam dość, nie zniosę więcej tych dołów, tak bardzo pragnę by budzić się i zasypiać bez zmartwień, po prostu odpocząć, bo ciągle żyję w napięciu..... asiu napisz co u męża ???
  21. Sardyna ale mozna roznicowac znamiona juz za pomoca dermatoskopu i wywiadu z pacjentem,to pierwszy krok. Ja juz mam wymrozone wiec nie mam szans na wycinek,wciaz sie pocieszam,ze nie mam znamion i ta nowosc byla komorkowa a nie barwnikowa. Sardyna ja wiem o czym piszesz,bo mi sie czerniak tez wydaje najgorszym z rakow. Rachu ciachu i do piachu,praktycznie nie ma szans tak strasznie nie moge sobie wybaczyc,ze mi lekarz to wymrozil i teraz jak napisalas o tym wycinku to az sie spocilam ja tez patrze w przeszlosc dziwiac sie ze moglam kiedys beztrosko zyc,nie znam juz zycia bez zmartwien i tego cienia na mnie
  22. Asiu trzymam kciuki za twojego meza,ale wiem,ze okarze sie,ze wszystko jest w porzadku,mam nadzieje tylko,ze lekarz ciebie uspokoi i nie bedziesz dalej wariowala. Wyniki krwi nie zaszkodza,wiec namow meza na nie,a z tym hivem to przepraszam cie asiu ale az sie rozesmialam,oczywiscie nie zlosliwie,bo sama lepsza nie jestem,tylko to jest tak niemozliwe i naciagane,ze az strach! Z ta energia to u mnie roznie,jestem jakby w uspieniu,poki nie zagladam i nie macam to sie jakos trzymam,ale wciaz to siedzi w mojej glowie i takie napiecie czuje,ze ktoregos dnia biore lusterko i widze czarna,odrastajaca krope:( wtedy bede pewna,ze to TO! Ale nie pisze dzis o tym,bo chce jak najdlzuzej przeciagnac ten stan pozornego szczescia. aniu nie wiem jak cie pocieszyc, ja czuje nie raz tak samo,w tej chorobie jestesmy strasznie zapatrzone w siebie, egocentrycy w czystym wydaniu, tylko tu mozemy popisac i nie zostaniemy za to ocenieni. Naprawde przykra sprawa z tym chlopakiem,wnioskuje ze to mloda osoba, nie wiem skad u niego taki rak, najgorsze te przerzuty. A tym alkoholem sie nie zadreczaj,wazne by nie bylo to nagminne,po dniach stresu potrzebne ci rozluznienie. Ja wczoraj wypilam 6 piw i naprawde mialam dobrze w czubie,ale dzis za to place,bo wiem,ze na kacu sa czesto zawaly i oczywiscie wsluchiwalam sie dzis w bicie swojego serca i mialam napady lekowe w klatce pierdiowej czulam niepokoj. Zaczynam sie tez martwic corka, po szczepieniu,ktore miala 3 dni temu jest wciaz marudna i nieswoja,zabkuje wiec moze to powod,ale mam juz wkreta z autyzmem,tyle sie mowi o tych szzczepionkach z rtecia,ktora laduje sie dzieciom i ze odsetek dzieci chorych w polsce na autyzm jest wiekszy niz w innych krajach gdzie tylu szczepien nie ma. Obserwuje ja i jeszcze nie panikuje a czuje,ze sie do tego zblizam. miszmasz skorzystam z twojego sposobu,jakbys mogla tu jeszcze opisac jakies rady, o ktorych mowil ci specjalista to byloby swietnie,ja nigdy nie bylam u tego typu lekarza i nawet nie wiem jak takie terapie moga wygladac....wciaz ludze sie,ze sama to pokonam, przeciez to mozliwe, czytalam o osobach,ktore same sie wyleczyly z hipo...fajnie jakby ktos taki tutaj kiedys napisal,na pewno takie slowa bylyby dla nas pocieszajace. -- 20 sty 2012, 17:16 -- Aha aniu jeszcze jedno zrobilam tobie w czasie wolnym tabelke,tak z ciekawosci i podsumowanie jest takie,ze na miliard procent nie masz ziarnicy. Jak dla mnie to nie powinnas nawet do lekarza isc,ewentualnie za jakis czas morfologie zrobic,ale tylko dla siebie. Skup sie teraz na dzidzi,ktorej pragniesz, to na pewno ci nie pomaga. Moze w miare mozliwosci zaplanuj sobie jakis romantyczny weekend z mezem, zacznij uprawiac jakis sport, cokolwiek, jestem w stanie dac sobie glowe uciac,ze jestes zdrowa, ja wlasciwie nie wiem nawet na jakiej podstawie wymyslilas ta ziarnice, przeciez naprawde powiekszony troche wezel o tym nie swiadczy.zwlaszcza,ze jest miekki i ruchomy.to naprawde swietnie wiesci i pamietaj wciaz o tym:)
  23. Ania i tak trzymaj! Ja w szczytowej fazie stresu zrobilam sobie na kartce tabelke i wpisywalam po obu stronach w punktach co przemawia za choroba a co nie. I naprawde w kolumnie na nie bylo mnostwo pkt a w na tak prawie nic, taka wizualizacja czasem pomaga. Przeciez jak wychodzisz z domu to nie myslisz,ze na glowe ci spadnie cegla,a przeciez to sie zdarza, ale sama pomysl jak rzadko :)
  24. Ania oczywiscie! Wezly przy ziarnicy sa sztywne i twarde,na bank widoczne i szybko wyczuwalne,jak chcesz to sie umawiaj na wizyte ale ona i tak cie nie uspokoi,bo sama widzisz ile razy juz bylas i dalej swirujesz.sama musisz sobie z tym poradzic i komu jak komu ale mi nie musisz pisac jakie to trudne,bo niestety doskonale wiem co przezywasz. Dalas wczoraj rade to dasz i dzisiaj,wznies sie na wyzyny i zacznij myslec pozytywnie.trzymaj sie tych informacji,ktore przeczytalas i ktore przeciez przemawiaja za tym,ze nie masz czego sie obawiac, jestes zdrowa jak ryba.oprocz glowy oczywiscie,w sensie psychicznym:)
  25. Aniu uwierz siostrze,przeciez to bliska ci osoba i zalezy jej na tobie,wiec naprawde jakbys miala cos nie tak z wezlami to by nie trzeba bylo ciskac,grzebac,czulabys je i wiedziala,ze to TO. Wiadomosc rzeczywiscie smutna,alenie daj sie jej pochlonac.ludzie wokol choruja ale to nie oznacza,ze ty tez musisz.sprobuj dzialac jak wczoraj,znajdz sobie zajecie,mysl pozytywnie i wciaz z dala od google. -- 20 sty 2012, 12:58 -- Aniu uwierz siostrze,przeciez to bliska ci osoba i zalezy jej na tobie,wiec naprawde jakbys miala cos nie tak z wezlami to by nie trzeba bylo ciskac,grzebac,czulabys je i wiedziala,ze to TO. Wiadomosc rzeczywiscie smutna,alenie daj sie jej pochlonac.ludzie wokol choruja ale to nie oznacza,ze ty tez musisz.sprobuj dzialac jak wczoraj,znajdz sobie zajecie,mysl pozytywnie i wciaz z dala od google.
×