Skocz do zawartości
Nerwica.com

bomba21

Użytkownik
  • Postów

    66
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez bomba21

  1. nie wiem czy cie to zainteresuje czy nie, ja mam bardzo podobnie , tyle ze mnie już niewiele obchodzi a życie jest dla mnie bezsensem, przegrałem tak wiele razy, raz nawet myślałem że wyleczyłem się jakimś cudem z depresji hahaha .... cały czas przegrywam co postanowie to idzie do dupy, nic mi się nie udaje bo nie mam motywu do roboty, nic mi się nie chce gram na kompie całymi dniami bo jak gram to moge nie myśleć o tym całym popapranym świecie gdzie wszyscy ludzie to chamy i pazery a za pieniądze mogliby przyjaciół po dupie kopać, przyjaciół potraciłem, jednego najlepszego straciłem bo mi wisiał pieniądze i to całkiem sporo więc urwał się kontakt, nie oddał mi pieniędzy - mam to daleko w dupie życie dało mi po pysku i teraz już wiem ile ono jest warte, temu przyjacielowi ufałem i dałbym sobie łape uciąć za niego - jaki byłem głupi, mam jednego fałszywego przyjaciela, koleżanka mi mówiła że wyglądam nieszczęśliwie mówiłem że ma racje, ale pominęła fakt że sama też tak wyglądała, rodziny prawie nie mam z ojcem nie mieszkam, mieszkam tymczasowo z matką do czasu kiedy skończę szkołę która również jest dla mnie bez sensu, nieważne czy umiem ten angielski, matme czy coś tam i tak wyniki mam gorsze od (brzydko się wyrażę) tępych zwyklaków, bo mam w dupie nauczycieli, zajęcia sprawdziany notatki, chociaż materiał znam i jakby nie te ich nastawienie do takich ludzi jak ja, miałbym dobre wyniki, także kolejny cios w nastawienie do życia, prawko też zdałem, życie mnie nie interesuje a najlepiej czuję się przy komputerze, wchodzę w swój własny świat gdzie wracam do swoich dawnych beztroskich lat, gdzie nie widziałem jacy są ludzie, myślałem że wszystko jest piękne jak lato na łące, a kiedy nadchodzi noc gdzie muszę iść spać żeby rano iść marnować czas w szkole, wracam do tego szarego syfnego świata, kiedyś samobójstwo to była dla mnie ostatnia rzecz na świecie, teraz kojarzy mi się to ze spokojem, odpoczynkiem... Chciałbym mieć dzieci bardzo, chciałbym... Kochającą żonę też, mieć pracę, oferować dzieciom jak najlepszy rozwój, patrzeć jak się rozwijają, pomagać im w problemach, wspierać ich, poświęcić życie dla moich dzieci przynajmniej tyle byłbym w stanie zrobić, miałbym cel w życiu nie wiem jak ci pomóc kolego, też mam 18 lat, dość życia, a internet to jedyne miejsce gdzie mogę zaznać spokoju, na imprezy nie chodze praktycznie nigdzie nie chodze ale to dla mnie żaden problem, co mi da to że wyjde z fałszywymi koleżkami którzy idą tylko po to żeby pokazać że gdzieś idą, którzy nie zakładają czapki przy mrozie -20 bo to jest przecież wstyd, koledzy którzy mają siebie nawzajem w dupie, idą tylko po to żeby na drugi dzień opowiadać jak to było fajnie ... to nie dla mnie jest, bardzo lubię ludzi z pasją i zainteresowaniami, bo to gatunek na wymarciu już, sam mam bardzo dużo zainteresowań ale ich nie rozwijam bo brak środków, albo pora roku zła (np na teleskop albo ogródek bo zima) ja już przestałem rozmyślać nad swoim życiem bo mi się poprostu znudziły te refleksje jak byłem młody ojciec uczył mnie jakie jest życie, mówiłem mu że jest dziwny i że tak kiedyś może było ale dzisiaj już nie, powiem tak, starsi mają doświadczenie, i naprawde trzeba słuchać ich rad, bo wszystko co mówił mi ojciec, było prawdą, co prawda często się mylił ale jeżeli chodzi o "życie" to nie, z czasem sobie dopiero to uświadamiam że zawsze miał racje a te bunty nastolatków to jest no comment.
  2. mi sie to już wszystko nudzi, życie też już mi się znudziło, nie wiem czy to już depresja czy co ... nic mi sie nie chce, raz mi problemy znikły, pojawiły się następne nowe..... rutyna, naprawiam nowe problemy, znowu nowe się pojawiają, tak chyba człowiek ma wryte w głowie że zawsze ma jakiś problem.
  3. bomba21

    Marihuana

    Ostatnio zapaliłem mrichuanę, miałem nieziemski stan lękowo-nerwowy, wcześniej nigdy takich nie miałem, ale kiedy paliłem raz to raz ogromne ilości tego, dawki zbyt duże, zaczęło mi się pierniczyć w głowie........... pale bardzo sporadycznie, raz na 2tygodnie, bo poprostu nie lubie już tego, kiedyś lubiłem ale po pierwszym spróbowaniu tego stanu, odpuściłem, a palę dalej bo każde moje towarzystwo pali, i gdzie nie pójde to wszyscy palą... a opinię miałem już od kiedyś wyrobioną u przyjaciół że sobie lubię czasem buchnąć, więc dziwią się jak odmawiam. typowe objawy: -nie wiem co robie, nie panuję nad ruchami ciała, -robie dziwne miny -świat jakby widziany przez mgłę, szybę, jakbyś miał sen, albo był tam i nie wiedział o tym -chce mi się iść i mieć święty spokój posiedzieć i się zrelaksować... (tak lubie najbardziej) -jakoś nie mam humoru (co kiedyś naprawde nie przestawałem się śmiać) -mało pamiętam Czytałem na internecie że możliwe jest zatrucie THC, czy to możliwe że ja to mam? mam też depresję od czasu właśnie przedawkowania.
  4. bomba21

    To już chyba koniec

    to prawda depresja to najgorsze co istnieje na ziemi... nie poddawaj się tak łatwo, odbieranie sobie życia to niczym uciekanie, moim zdaniem (moim) powinno się postawić temu, próbować zaradzić, raczej nie jest tak że nic nie można z tym robić, zawsze jak spaprałem sprawe, mówiłem sobie że już za późno żeby nad tym dumać, następnym razem bardziej się postaram, teraz też tak robię, nie pozwalam sobie nawet myśleć o tych smutnych rzeczach, postawiłem sobie taki mur, miałem taki stan w którym już niczego nie ogarniałem, byłem złamany, to był kres moich sił, tak samo sobie mówiłem nawet temat o tym tu stworzyłem, że to już jest koniec nie wiem co robić... Ale jak już nie wiedziałem, powiedziałem sobie/wpoiłem że trzeba działać, nic już sie nie odstanie, i sie pozbierałem, wiadomo super efektu nie będzie odrazu wyleczony itp... Ale jest o niebo niebo lepiej, lęki przeszły, nie ma takiej dużej apatii... Mam jako takie chęci do życia i do rozwoju, powoli odczuwam że żyję. co do odbierania sobie życia, nie wiem jak patrzysz na świat, ale nigdy dobrowolnie nie odbiorę sobie życia, chyba że na karku będę miał mafie która mnie dupą powiesi na jakiś hak i będzie mnie torturować aż do śmierci... Źycie to coś bardziej wartościowego... nie można sobie go tak odbierać, popatrz co można zdziałać, co zobaczyć, wiadomo problemy jak są to są ale chociaż próbować je naprawić a nie im się poddawać. nie wiem czy w ogóle mam prawo tu cokolwiek mówić, moja depresja chyba nie jest w takim stanie jak twoja, tyle leków to naprawde, tutaj trzeba czekać aż powiedzą coś od siebie weterani depresji, przy tobie jestem mahometem przy całej armii afghańskiej, chciałbym żebyś dał sobie radę, siedz tu na forum i pisz z ludźmi, tu każdy cie zrozumie :) Tyle ode mnie, mam nadzieję że się pozbierasz. Trzymaj się.
  5. to raczej jest sarkastyczny poradnik i nikt by tego nie chciał, ja z tego poradnika dowiedziałem się jak tej depresji nie dostać to jest poprostu żarcik nikt na poważnie do tego nie podejdzie tahela
  6. to jest dobre nie wiem czemu admin wywalil to na początku do kosza....
  7. hahahahaha dobre a 15. najlepsze działa jak rakieta a najlepiej odkladac na potem i w koncu nie robic tego i isc spac !! Sprawdzone !!
  8. bomba21

    Apatia wszechczasów

    wiem jeszcze jedno, mam niską samoocene, wiem że jestem do dupy, do dupy a nie facet, nie potrafię zrobić nic, bo mi się nie chce, nie mogę wstać i pojść czegoś zrobić, mam raz dobry raz zly humor, nie, to nie jest zły humor, to jest zdołowany humor, siedzenie i myślenie jakim sie jest bezwartościowym człowiekiem, dlaczego nie pójde czegoś zrobić pozytecznego, myślę dlaczego, ale nie potrafię odpowiedzieć na tę pytanie, będę siedział dalej, i myślał, a życie będzie mi spierd*alało sprzed nosa, już jakiś rok mam silną depresje, jest coraz gorzej, a depresje mam od.. dawna... To zmierza do bardzo złych rzeczy, jem coraz mniej, o samobójstwie absolutnie nie myślę, nieważne w jakiej bym był sytuacji napewno nie odbiorę sobie życia, bo to nie jest sposób w jaki chcę odejść, a po sobie zostawić rozpaczającą rodzinę, nie to nie jest to... Nigdy nawet o tym nie pomyśle, ale jest już w takim stopniu źle że nie widzę sensu bytu, widzę jak ludzie mnie dościgają wiedzą, rozwijają się, a ja stoje w miejscu, i nie rozwijam się? Albo mi się wydaje albo to prawda, bo chciałbym robić wszystko żeby być mądrzejszym ale mi się kur*a nie chce i nic na to nie mogę poradzić, do psychologa chce iśc ale mi się nie chce dupy ruszyć co ja mam teraz robić? Nawet mi się spać nie chce iść bo muszę iść się umyć, posmarować kremem (mam suchą skórę) i położyć, nie chce mi się tego robić jakbym mógł to bym wolał zasnąć w fotelu... jestem teraz w najgorszej sytuacji wszechczasów, gorszego samopoczucia nie miałem nigdy, myślę że może być gorzej. -- 10 sty 2012, 23:43 -- przed chwilą żartowałem sobie z ojcem smialem się i wyglądałem na szczęśliwego, zaraz jak wyszedł powrót do prawdy, jak ja cholernie potrafie udawać? -- 11 sty 2012, 00:03 -- przed chwilą oglądałem film o depresji, MAM WSZYSTKIE MOŻLIWE OBJAWY oprócz myśli samobójczych !!! WSZYSTKIE MAM !!!! nie... jestem chory..................... nigdy nie myślałem że będe chory psychicznie... ja pie.. -- 11 sty 2012, 23:32 -- Dałem radę, byłem na skraju wykończenia psychicznego, to było najgorsze ale... czuję że przez to z tego wyszedłem, zacząłem inaczej patrzeć na świat, nie powiem jak tego dokonałem bo nie chce się w to zagłębiać, ale to koniec tego (mam nadzieje) jak powróci to będe w dupie, albo poprostu to chwilowe ale nie wydaje mi się, robie wszystko żeby to nie wróciło, czuje radość wkońcu heheh Pozdrawiam :)
  9. bomba21

    Czy to depresja?

    stary witaj w moim świecie jak i zapewne nie tylko moim, mam to samo co ty ale dłużej, z wyjątkiem tego że nie miałem zamiaru się zabić i nie będe takiego miał zamiaru nigdy, ale żyć nie chce mi się chcę skończyć to ale na pewno nie odbiorę sobie życia nie tak chcę umrzeć, chcę żyć szczęśliwie ale nie potrafię, jestem w takiej głębokiej dupie, że nie wiem jak się z niej wydostać, moje życie się rozpada, jakoś sobie radzę, zdałem prawko, ale gówno z tym, i tak nie mam sensu żyć, nie mam celu, jestem nikim........ Uważam się jedynie za inteligentnego bezsensownego człowieka, co mi z inteligencji jak nic z tym nie mogę zrobić, nie wykorzystuje tego co mi matka dała, zawiodłem rodziców, siebie i wszystkich, nawet podnieść dupy nie mogę, nic mi się nie chce, do dupy z takimi ludźmi jak ja, jak masz to samo, to masz prze**dolone, bo nikt nie zauważy twojego problemu, a ty nie potrafisz nikomu o tym powiedzieć tak samo jak ja........... Nikt nie potrafi dostrzec mojego problemu, a do psychologa też nie chce mi się iść bo trzeba bawić się ze skierowaniami, a ja nie mam na to ochoty tak samo jak i podnieść dupy żeby wywalić coś do kosza, wywale pod biurko i potem wyrzucę... To wszystko zmierza ku dupie. trzymaj się 15 letni druhu, jak nie wyleczysz tego teraz, to będzie coraz gorzej , ja zacząłem też coś koło tego, ale nasilało się cały czas, nie wiem do czego to dojdzie nie wiem.. moja rada, rób wszystko, dosłownie wszystko na co cię stać żeby naprawić to gówno, sraj na wstyd, jestem hipokrytą ale może Tobie pomogę, bo sam nie przyjmę tych słów, sraj na wstyd, twój mózg jest ważniejszy, powiedz mamie że chcesz iść do psychologa bo masz problem i koniec jak nie chcesz mieć zmarnowanego życia....... JA TEZ mam raz dobry humor raz zły, ale to do niczego nie podobne to jest wielka dziura w dupie a my w tym tkwimy, postaraj się coś z tym zrobić bo będzie gorzej...
  10. bomba21

    Apatia wszechczasów

    o kurde tak slabo jak dzisiaj to sie nie czulem siedzialem na kompie caly dzien, nic nie robilem konkretnego tylko po necie szperalem i sluchalem muzy, pomyslalem ze jak wyjde na swieze powietrze to mi sie zechce wszystkiego, tak więc wychodzę a tu szaro słabo nudno zimno do dupy i stwierdziłem że żyje w swoim świecie przed kompem, tu jest mi lepiej wygodniej a tam zimno mokro do dupy........... Nie ma sensu nic robić co jest ja nie chce tak myśleć do dupy z takim myśleniem chcę tak jak kiedyś..... co mam robić może zrobie szlaban sobie na internet, odetne sie od kompa całkiem co wy na to... to jest jak narkotyk jak w domu to tylko komp, oczywiście chciałbym z niego korzystać bo jest niezastąpiony biblioteka w laptopku + filmy muza i wszystko, ale wolę żyć zamiast tego pomocy... kontaktu z ludzmi mi nie brakuje ale chcę robić rzeczy pożyteczne coś w domu coś kombinować mam co robić ale MI SIĘ NIE CHCE mam masę rzeczy do roboty ale NIE CHCE MI SIE, odstawiam to na potem na potem i wkońcu jest noc, i idę spać i na drugi dzień to samo TO JEST DO DUPY głośnik nie jest zrobiony już od wakacji stoi a wszystko mam kupione, ale NIE CHCE MI SIE za to brać co sie dzieje ja sie pytam????????????????????????? W ciągu dnia nie mam nic obowiązków NIC tylko siedze na dupie SIEDZE nie wiem czy chlanie alkoholu nie było by ciekawsze od tego zadupionego siedzenia, prawda przeszkadza mi to jak cholera, ale nie chce mi się nic innego robić, nie mam siły, ochoty, nie mogę się za to zabrać. Do dupy z tym wszytkim chcę robić coś ale mi się nie chce czy aż takim leniem można być? Ja tego nie rozumiem co jest z moim mózgiem nie tak, czy może moje ciało jest już tak słabe pomocy nie wiem juz...
  11. bomba21

    chce umrzec

    Do autora tematu: umierać chcesz? Popełniając samobójstwo przegrasz z tym, poddasz się, chcesz tak skończyć? Co z twoją rodziną, napewno jest ktoś kogo kochasz i ktoś dla kogoś musisz żyć, pomyśl ilu ludziom sprawisz przykrość, myślenie "i tak umre to nie będe pamiętał" jest złe, pomyśl przez co będą przechodzili twoi rodzice, nawet jeśli Ciebie już by nie było, to przez to że ciebie zabraknie innym możesz zniszczyć życie, pomyśl o tym, nie można tak zabierać sobie życia skoro twoja matka tak długo się o Ciebie troszczyła, już z szacunku do matki nie możesz tak postąpić, teraz skoro już przeczytałaś i ochłonęłaś musisz podjąć środki żeby wylecyć tę depresję, też siedzę w depresji, nie leczę jej, ale na pewno nigdy nie pomyśle nawet o samobójstwie, już wole zginąć z głodu ale do końca będę się starał żyć do puki będe miał jakiś powód. Koniec filozofowania :'> udaj się do psychiatry, Monika napisała posta gdzie szukać. Psychiatra i psycholog od tego jest żeby pomagać ludziom, od tego są i na pewno chcą pomagać ludziom. Udaj się do nich na bank Ci pomogą, a jak nie to chociaż warto spróbować, co na tym tracisz. Pozdrawiam trzymaj się.
  12. bomba21

    chce umrzec

    ja też chce iść do psychologa albo psychiatry ale nie wiem całkiem co z czym się je, gdzie mam szukać, ile to kosztuje, ja nawet do zwykłych lekarzy nie chodzę bo jestem zdrowy, ale chcę iść do psychologa, zobaczyć, gdzie szukać???? Powiedzcie mi to, nie mam się kogo zapytać.
  13. Jesteś chudy? Niewiele jesz, siedzisz przed komputerem długo, jestem taki sam jak ty, i miałem te same dolegliwości, z tym wyjątkiem, że miałem intensywniejsze, raz nawet mi sie jasno tak zrobiło że upadłem. To wszystko spowodowane jest raczej siedzeniem, zmęczeniem i tym, że mało jesz. Pierwszy atak kucia miałem jako dzieciak kiedy grałem w gothica długo. Zaczęło tak mocno kłuć, że nie mogłem oddychać i mnie wyłożyło na łóżku, leżałem, też się bałem, kuło i nie mogłem oddychać, po 15 minutach przeszło, i wróciłem do grania. Co jakiś czas ale bardzo rzadko, zakłuje mnie w piersi, ale nie przejmuję się tym, kiedy wstaje robi mi się często jak mało zjem podczas dnia, jasno w oczach i trace balance (zapomnialem polskiego znaczenia wyrazu, no wiesz balans ten) RÓWNOWAGĘ, marichuanę palę ale zacząłem palić po pierwszym ataku kłucia, trawka (zależy od towarzystwa i od rodzaju palenia) działa na mnie przygnębiająco, zależy jeszcze jakie palenie, także odstawiłem. Drgawki mam non stop, biceps lata, udo już nie, rzadko bardzo rzadko nie pamiętam już kiedy, ale biceps często, za mało jesz, to jest przyczyną. Nie przejmuj się tym, blady zrobiłeś się przez stres, to jest, tak jak mówił lekarz, nic poważnego. Peace man :)
  14. musisz się trzymać i nie dać się zeżreć przez depresje, masz racje, dobrze jest mieć rodzeństwo, ale jeżeli masz dobrych rodziców, to jest w porządku, prawdopodobnie twoje życie szkolne to niezbyt przyjemne doświadczenie, patrząc na twój nick widzę że masz 15 lat i jesteś w trakcie dojrzewania, nie przejmuj się , to minie, to jest niewiele w porównaniu co ludzie mają w wieku ponad 20 lat, podczas dojrzewania miałem problemy, ale te problemy co mam teraz, wierz mi, są nie do porównania, tobie się nie chce chodzić do szkoły? Ja wcale nie chodziłem bo mi się nie chciało wstać z łóżka, a problemów w szkole nie mam, poprostu nie widzę sensu wstawania, szkoła to wymuszenie, nie uczę się w niej wiele, nie uczą mnie rzeczy które mnie interesują (z wyjątkiem geografi) a to ostatnia klasa liceum. Znajdź sobię hobby i nie siedź przed komputerem (możesz siedzieć ale umiar, 4 godziny dziennie max, z przerwami, np 1godzina, przerwa) To tyle, a jeżeli w szkole nie masz przyjaciół, skup się na nauce, przerwa trwa krótko, po lekcjach idziesz do domu, skup się na wynikach.
  15. mam to samo, nie wiem, ja nie poradziłem sobie z tym, żyje z tym i nic nie poradzę, jakoś leci, mam ogromną apatie zapewne i ty też, teraz nie jestem w głębokiej depresji bo był sylwester, ale za jakiś czas to wróci, i tak będzie działo się w kółko do puki czegoś nie zrobie, znajdź sobie hobby i interesuj się nim, i nie, nie komputer bo to nie pomaga, przynajmniej mi nie, mam mase zainteresowań ale przez apatię nie chce mi się nimi zajmować, nic nie robię tylko siedzę przed komputerem, potrafię przesiedzieć tak cały dzień, dosłownie 12 godzin (z przerwami 30minutowymi 5-6 przerw) ale kiedy chociaż na chwilę się zmotywuje do działania, jestem zadowolony , i czuje że coś zrobiłem, zacznij od sprzątania :) ja przeprowadzę taki test, musze się zmotywować do........ pisania....... takiego jakby.... pamiętnika ( wiem to wieśniackie ale co poradzić, coś trzeba próbować ), będę w nim pisał co dzisiaj zrobiłem, i może wprowadzę sobie jakąś punktację? To narazie jest taka refleksja ogarne to na dniach, i napiszę jak to wszystko się ma, może wprowadzę sobie taki jakby plan dnia, muszę coś zrobić z tym, sprawdzić czy działa testować to na sobie, i jeżeli zadziała to będę radził to innym, ponieważ mam bardzo zwyczajną depresję, aspołeczność (nie widać tego po mnie, ale wiem że tak jest). Działaj i trzymaj się ! Będzie dobrze, ale musisz się STARAĆ i nie dać apatii przybić Cię do krzesła !! byłbym zapomniał, nie jestem żadnym tam psychologiem, ale na twoim miejscu (jak nie wiesz) to musisz dostrzec co jest przyczyną twojej depresji, i podejmować środki, ale jak nie wiesz co i za cholerę nie wiesz co robić i masz dość, proszę idź do psychologa, szkoda życia marnować na ten syf deprysyjny, życie za niedługo się skończy i trzeba korzystać, wiem jakim jestem hipokrytą, sam siedze w tym syfie i nie ide do psychologa, ale te słowa to prawda, a próbować warto. Nie wiem co będę robił z tym ja, ale muszę wkońcu coś z tym zrobić nie mogę tak żyć, wy też nie możecie.
  16. Witam wszystkich, zaczne od tego że pisze to dlatego że jestem na bombie troche wypiliśmy z bratem. Nie wiem nawet od czego zacząć, zacznę od tego że nie wiem po co piszę tylko sie pogrążam, przyznaje się że jest coś ze mną źle ale tak napewno jest, mi się wydaję że z innymi jest coś nie tak, czy to prawda, mam dylemat. Otóż zacznę moją opowieść, piszę to bo mamy wolne mam czas i spokój. zacznę od tego może jaki jestem, a trudno mi to opisać, nie, nawet boję się tego zrobić. Mam 18 lat, chodzę do liceum ogólnokształcącego ostatnia klasa (matura). Moje zainteresowania to głównie nauka, zwięrzeta, rośliny, (przyroda) podróżowanie (z powodów badawczych), teraz rozwinę - haha komu będzie się chciało czytać ten cały bajzel. Nie interesuje się dokładnie nauką jak każdy, jakieś kujońskie gówna, interesują mnie w większości rzeczy których nie rozumiem i mnie intrygują, na które ciężko jest odpowiedzieć, czyli wszechświat, religie (a głównie zachowania ludzi którzy w nią wierzą, jestem dziwnym ateistą), zachowania ludzi, zachowania zwierząt, roślin. Już jako dziecko zadawałem dziwne pytania, a rodzina odpowiadała mi na nie jak idiocie, a ja chciałem innej odpowiedzi. (miałem 5-12 lat). Typowe pytania to dlaczego woda jest płynna, dlaczego ludzie wierzą w coś czego nie widzę i nie rozumiem (bóg), dlaczego karzą mi sie modlić. Ale zawsze odpowiadali jak dziecku. Jak wspomniałem jestem "dziwnym ateistą" strasznie ciężko jest mi to opisać, wierzę że coś sprawiło, wywołało coś z czego postało wszystko, bo coś musi na coś wpłynąć żeby coś się dokonało. To jest moim zdaniem bóg. Motyw z czuwaniem nad nami rozumiem inaczej, jest wszędzie? Też na swój sposób, otóż mój sposób myślenia jest następujący: Wierzę że ten mój Bóg jest czymś, co oddziałuje na wszystko inne, czyli jesteśmy uzależnieni od tego, co stworzyło wszystko oraz potrzebuje stwórcy do dalszej egzystencji. Nikt nie jest samodzielny i nie przetrwa sam. Energia wytwarza się oddziałując. Ten bóg jest wszędzie w tym wypadku, dlatego że jest wszystkim (nie będe tego rozwijał nie po to tu przyszedłem), a ludzie nie mogący odpowiedzieć na trudne pytania, szukają poparcia, przywódcy, kogoś na czym mogliby polegać, wierzyć, wypłakać się, przyznać sie do winy, tym jest bóg, takim wyimaginowanym psychologiem. Skąd to wywnioskowałem - otóż umiem zrozumieć kogoś patrząc na twarz, nie wiem, po prostu potrafię i wiem to, wiem kiedy ktoś jest zły, kiedy ktoś kłamie, udaje, jest smutny ale udaje zadowolonego, komuś jest przykro, ale wstydzi się przeprosić, kiedy ktoś jest zauroczony, zakochany, ale to tylko ogół. Ludzie wracając z kościoła są zadowoleni, ludzie po modlitwie także są zadowoleni, po spowiedzi też, a najbardziej widoczne jest to w święta. Lubie zwierzęta bo intrygują mnie ich zachowania, zwierzę nie może zrozumieć człowieka z wzajemnością, ale próbuje zrozumieć, poznać i żyć wspólnie. Rośliny interesują mnie bo widzę jak się rozwijają, intryguje mnie wszystko w nich, ich rozwój, zachowania - tak one też mają zachowania, tresują się, po uszkodzeniu łapią stres i przestają się rozwijać ( rosnąć ) - tak jest ze mną. dzieciństwo miałem dobre, nie narzekałem, ojciec miał nas w dupie, matka też, ale nie przeszkadzało mi to, miałem jedzenie, ubrania, dom. Rodzice jako gnoje młodsi ode mnie pobrali się. Przeszli przez niesamowite bagno, nie wyobrażam siebie na miejscu mojego ojca, mam szacunek do niego że dał sobie radę z matką, i wyszli dobrze na tym, ale dostrzegłem że odbiło im się to na psychice. Matka miała depresję całe życie, nie miała pracy, ojciec pracował, matka nic nie robiła, robiła obiad i tyle, nie wychodziła za często. Ojciec zawsze dawał mi rady, uczył - wpieprzył mi nieraz, miałem blizny na dupie, nieraz po gębie dostałem, tak jak i mój brat, ale nie mam mu za złe, chciał dobrze, wiem że potem tego żałował, zawsze żałował, ale nie potrafi tego opanować. Z czasem robiło się coraz gorzej, na początku tylko kłótnie z matką, potem doszło do rękoczynów, różne cyrki, eh śmieszne to dla mnie jest, dzieciństwo miałem dobre, ojciec był normalny ( nie robił wyżej wymienionych rzeczy) do okresu kiedy skończyłem 8 lat. Jako dziecko zawsze zostawałem sam w domu z bratem (mając 4-8 lat) to było normalne, głodny nieraz byłem, ale miałem pod ręką brata starszego o 3 lata, który mną się zajmował, uczył niekoniecznie dobrze ale jak najlepiej umiał, większość czasu spędzałem na dworze z takimi samymi kolegami, którzy mieli problemy w domu, nie wszyscy ale dwóch takich było. Bawiłem się jako 5 letnie dziecko wychodziłem z domu sam do piaskownicy pod blok, bawiąc się z innymi dziećmi które przchodziły z rodzicami. Nie pamiętam dokładnie co wtedy robił brat, wychodziłem sam. Jak nie było mnie na dworze, to byłem u jednej z babć, nocowałem i tak w kółko. Nie wiem kto mnie wychował, brat najbardziej. Mieliśmy niezły trening jako dzieci, dzisiaj ojciec mówi że nigdy nas nie bił. Pewnie interesuje was na kogo wyrosłem XD. Ojca miałem nowoczesnego, mieliśmy nowe konsole, telewizory, sprzęt pralke itp, nie żyło mi się źle. Ojciec miał nas w dupie jak był w domu to tylko grał i nic więcej, a poza domem albo bar albo praca. Był inteligentnym człowiekiem i jest nadal, tak jak i mój dziadek, mają dryg to liczb i wszystkiego co wymaga myślenia. Gdyby nie to, że miałem gry, byłbym dzieckiem ulicy, taki sam jak moi starzy kumple (przeprowadziłem się) kim teraz są? Było ich dwóch pisałem wcześniej - mądrzy goście, przyjaciele byli, kim teraz są? Obaj 18 lat, jeden nie ma gimnazjum skończonego drugi same gimnazjum, i po tym jak siedział i nic nie robił przez wiele lat, wkońcu pojechał za granicę pracować, drugi siedzi i pije dalej. Ja wraz z wiekiem kiedy to mogłem "bez pozwolenia" siadać na kompa (14 - 15lat) zatraciłem się w grach mmorpg. Rodzice mieli mnie w dupie w związku z tym nie widzieli ile gram, i nawet wtedy kiedy nie poszedłem do szkoły. Brat co robił to nie pamiętam tego, dużo z nim siedzę i nie pamiętam, był cały czas obok i robił chyba to samo, był jedyną osobą której nie obserwowałem, bo niby po co, był liderem zawsze miał racje. Tak więc zatraciłem się w grach, kiedy obudziłem się po tygodniu, wyszedłem do nich, zaczęli się śmiać że jestem psycholem i tylko bym grał, oczywiście robili to dlatego, że nie mogli mnie wyciągnąć na dwór, szkoda im było (bo sami uwielbiali grać, tak jak każdy) że ja gram a oni sie nudzą na dworze. Ja oczywiście byłem gówniarz który jeszcze tego nie dostrzegł, wziąłem to do siebie i znowu zatraciłem się w grach , tym razem jeszcze bardziej. Od wtedy czas zaczął płynąć szybko , a wspomnień brakowało, bum nowy rok, bum nowy rok. Straciłem kontakty, popadłem w depresje, do tej pory żyję w depresji, chociaż po mnie tego nie widać, w szkole jestem normalny, miałem dziewczyny (przestawały mnie interesować po czase, wydawały mi się wszystkie takie same i tak jest do tej pory) nauczyciele niczego nie podejrzewają, u psychologa szkolnego nie byłem nigdy. Wiem że jest coś ze mną nie tak, życie ucieka, miesiące lecą , a ja nie przypominam sobie niczego pozytywnego, czegoś czego dokonałem, postępu brak. Wydaje mi się że stoję w miejscu, urywa mi się film, nie mam żadnych wspomnień, mam czasy w których naprawde mam kiepskie chwile, nie sprzątam w pokoju, nie chce mi się kąpać, myć, nie chce mi się wstać bo nie widzę w tym sensu, nie widzę sensu uczyć się bo i tak nie ma pracy, i gówno się zarabia w Polsce, kiedy mam takie chwile mój pokój to jeden wielki śmietnik, do tego mam kota w pokoju, który jeszcze wszytko potęgował zrzucając mi kwiatki z parapetu, a mi nie chciało się sprzątać i ziemia leżała nawet cały tydzień. Od podstawówki dobry byłem z matmy, angielskiego. Z angielskiego do tej pory jestem dobry ( z próbnej matury miałem 98%) z matematyki z roku na rok stawałem się coraz gorszy, wkońcu zwątpiłem w jakikolwiek postęp (to było już w 6 podstawówce) i przestałem myśleć. W podstawówce byłem jednym z lepszych. Jak skończyłem? Tak że dużo gorsi ode mnie skończyli w dobrych szkołach, a ja - w najgorszym liceum w mieście. Popadłem w taką apatię, że w niczym nie widziałem sensu, oczywiście miałem stany normalne, gdzie po osiągnięciu jakiegoś celu (przyrost masy mięśniowej podczas treningów, lub uratowaniu zwierzaka, lub rośliny) samopoczucie było dobre. Ale to cały czas wraca, jest coraz gorzej, jestem już prawie dorosły, a wciąż czuje się, jakbym w wieku 15 lat stanął, i tak jakby to tej pory jestem 15 -to latkiem. Nic nie czuję, matka wyprowadziła się od nas, nie tęsknię, jak nas odwiedza i prawie płacze że nas nie widziała długo, ja udaję że też tęskniłem, przypominal sobie kiedy nie chciała mi dać jeść, biła mnie po twarzy za nic (bo ojciec to miał powód zawsze, mam szacunek do niego, bez powodu nie podnosił ręki), wyrywała mi włosy i wykorzystywała, zwalała winę żebym to ja oberwał od ojca, pieniądze zabierała kiedy to od dziadków dostałem na święta. Za kotem bardziej tęsknię... Nie czuję do niej niczego, oprócz tego że nienawidzę kiedy dzieje się jej krzywda, nie znoszę tego kiedy jest smutna. Do ojca także niczego nie czuje, nawet z nim nie rozmawiam bo rozmowy z nim nie mają sensu, zawsze dojdzie do kłótni bo on musi zawsze mieć rację - znalazłem rozwiązanie, nie rozmawiam z nim i przyznaje zawsze mu rację, robie co mi karze i jest w porządku. Oczywiście próbuje nawiązać kontakt, ale kiedy to robi i nie ma powodu konkretnego do rozmowy (jakieś zadanie dla mnie, opieprzenie) to mówie mu że jestem zajęty. Więź czuję jedynie do brata, gdyby go zabrakło nie wiem co bym zrobił. W tym momencie nie widzę sensu, czuję się jakbym spał, w szkole jestem zadowolony, zbijamy z kumplami, gadamy z laskami, ale poza szkołą to wygląda inaczej. Po nocach siedzę, rano śpie, wstaje nic mi się nie chce, wszystko na siłe, brak motywacji do czegokolwiek. Chcę iść do psychologa, zobaczyć co to da, sprawdzić (lubię badać i obserwować, analizować wyniki), oczywiście nie do przesady. Ale jest mi wstyd, teraz jestem pod wpływem niezłej bomby (przysmolimy sobie czasem dymka z bratem lub kumplem) i jestem zdecydowany co do problemu, trzeźwy też dostrzegam problem, ale sobie myśle "eee pff co będe się przejmował" i spowrotem na kompa i dalej to samo. Nie wiem co na to powiecie, ale strasznie mnie to ciekawi :]. Dodam jeszcze że dostrzegłem to, że mój brat po części zaczyna zachowywać się jak mój ojciec, bardzo podobnie, ale tylko po części, co mnie martwi. Jeszcze dodam, że uwielbiam samotność, nie wiem, poprostu lubię spokój.
×