przepraszam ,ze tak się wynurzam ale to mi przynosi małą ulge
kolejna awantura dzisiaj rano po tym jak go nie obudziłam do pracy,biedulek zaspał bo wrócił o 4 nad ranem od swojej laseczki.liczył że tak jak zawsze ja będe się troszczyła o jego sprawy.
mam coraz większą ochote spakować go i wystawic za drzwi,zeby go więcej nie oglądać,ale nie mam środków do życia a on na tym koniku jedzie.totalna beznadzieja, wczoraj jeszcze się jakoś trzymałam ,dzisiaj znowu dól,nie mam nawet sily powstrzymywać łez