Witajcie.Mam 29 lat i na nerwice lekowa cierpie od jakichs 3,z roznym natezeniem.Bywaja okresy spokoju,kiedy potrafie sie smiac z siebie w duchu i ze swoich stanow lekowych,bywaja okresy,ze nie potrafie sie uspokoic i caly czas czuje scisk w zoladku,lek,a i czasem zdarza sie dretwienie rak i palpitacje serca,uczucia dusznosci,mdlosci....Ciezko tez ze snem.Boje sie nocy i zasypiania,bo czasem budze sie nagle z uczuciem dusznosci i strachu...Rzadko kiedy czuje sie bezpiecznie i rzadko gdzie.Podobnie jak Was niektore sytuacja wymagaja ode mnie wielkiego wysilku np.tak jak ktos wyzej wspomnial jazda autobusem lub kolejka w supermarkecie...Kiedys przepisano mi propranolo i po dluzszym jego braniu,objawy te ustapily,ale teraz znow wracaja i chyba bede zmuszona znow do niego wrocic...Mam tez kropelki milocardin,ktore przepisal mi lekarz i w razie ciezszych atakow,biore je.Obecnie przebywam za granica i niebardzo mam mozliwosc chodzenia na terapie do psychologa.Myslalam o psychiatrze,ktory przepisalby mi jakies antydepresanty,ktore by mnie uwolnily od tego dziadostwa,bo to mi zycie rujnuje...Mam 5 letniego synka i strasznie sie boje,ze moja choroba moze wplynac negatywnie na jego zycie.Czasem mam ochote wyc z tej bezsilnosci,nienawidze siebie i tego "gowna" co zatruwa mi wszystko...Potrzebuje tego forum i wsparcia ludzi,ktorzy wiedza co czuje i nie skwituja moich wypowiedzi tekstem"a kto dzis nie ma nerwicy" jak to mi sie zdarzalo slyszec od tych "normalnych"....