Skocz do zawartości
Nerwica.com

Danielle

Użytkownik
  • Postów

    4
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez Danielle

  1. Danielle

    DDA i związek

    Widzisz moja droga,ja mam tez fatalnie ale w odwrotna strone: to sobie przypisuje wszystkie winy,to ja placze nocami,to mi brakuje z jego strony czulosci (tego nie mialam za dziecka) i on nie rozumie ze to co mi daje (a teraz to juz stopnialo do "NIC") nie wystarcza... on nie wie ze jest cos takiego jak DDA... ze ja jestem... on tylko wie ze moja mama pila/pije... zyjemy z daleka,w innym kraju,jestem tu sama... na niego nie moge liczyc podczas kuracji,sama z tym walczyc bede,ostatnio tylko przyznalam sie do tego przyjaciolce... zrozumiala..wysluchala..az taka samotna tu nie bede... mam 2 dzieci i one cierpia... synek wola: tato chce spac,uspisz mnie? a tato nic nie odpowiada uwalony na kanapie zajety plotkami przez komorke z kolega... zabieram go do snu... caly dzien sami..tatus poszedl na silownie codziennie prawie od 20:00 do 23:00 mial zgubic brzuch bo chorobliwie mu urosl ale pakuje bicepsy bo mlodszy kolega z ktorym chodzi tak robi i nie chce byc gorszy...potem wraca a ja sie klade juz spac,dzieci spia... rano wstaje prowadzam starsze do szkoly,potem znosze male do salonu i zajmuje sie nim,bawie,potem sprzatam etc... wstaje tatus... dwa slowa wstrone niemowlaka rzuci,potem laptop,komorka,laptop,komorka...laptop komorka... rozmowy o pieniadzach,o interesach i planach,o urlopach,o cenach aut... od biedy minute drogi do szkoly autem odbiera dziecko... obiad pod nos dostaje,dziecko je.potem zadania dome z nim robie,w miedzy czasie jakos bedac i z malym,potem podwieczorek,zabawa i spanie i tak w kolko! za dnia tatus wyskoczyl tez do kolegi... ja mialam chwile na 15 min rozmowe przez tel. z przyjaciolka jak bylam na papierosie ...nie daje rady a tu czeka mnie dluuga droga terapii.. sciagnelam obraczke... po co mi skoro nie mam meza? nikt mnie nie przytulal nie calowal...od nie wiem ilu lat... a jestesmy razem 5... tylko 5 lat....nic nie zrozbilam mu a on tak sie zachowuje! NIC W DOMU JUZ NIE ROBI!!!! planuje konkretnego dnia juz nie prac i nie zmywac po nim.... skoro zyjemy jak wspollokatorzy niech sam sprzata... pracuje 2 dni w tygodniu (nie potrzeba nam na razie wiecej,wystarcza to)... ja pracuje 7 dni 24 na dobe od 4,5 roku... bo tyle ma najstarsze dziecko... bez czasu na chorobe,zabieg,fryzjera.... wiem juz ze mnie nie kocha... i chyba nigdy nie kochal... zal mi dzieci bo mam wrazenie ze nie sluchalam swojego glosu serca ktory mi mowil: nie rob dzieci z kims kto nie bedzie odpowiednim ojcem....teraz jest zle bedzie jeszcze gorzej...
  2. Panie Psycholog, dziekuje za odpowiedz i powazne potraktowanie moich postow!!!! nawet nie wiem Pan ile to dla mnie znaczy... Przepraszam tylko ale mam jeszcze jedno pytanie: CZY JA BEDE JESZCZE KIEDYS NORMALNA?(mam zamiar na koniec miesiac porozmawiac z lekarzem przy okazji wizyty i pewnie dostane skierowanie) czy to jest uleczalne? czy bede musiala zyc na prochach??i jak zaczac rozmowe z lekarzem by zrozumial ze potrzebuje psychologa/psychiatre??? ps. niestety bede musiala na poczatku walczyc z tym sama bo boje sie ze powiedziawszy mezowi on nie zrozumie i podczas jakiejs klotni bedzie rzucal teksty w stylu: a nie mowilem,ze wariatka jestes i trzeba ci lekarza? itd. strasznie sie tego boje. podobnie robila moja mama jak z czegos sie wierzalam to potem obracala to przeciwko mnie. a ja chce byc normalna i byc normalna mama dla swoich dzieci! nie chce by mowiono o mnie DDA nie nadaje sie na matke ;( pozdrawiam cieplo.
  3. bylabym wdzieczna gdyby ktos mi pomogl zrozumiec ten syndrom DDA,jakie sa glowne cechy charakterystyczne lub cos podobnego... mnie sie wydaje ze ja albo mam wszystkie choroby ogolnie opisane na forum albo zadnej i sobie tylko urajam... choc z drugiej strony patrzac na kolezanki nie umialabym im powiedziec tego co wyzej napisalam ze wstydu... moja mama nawet jak nie pila a ja bylam mlodsza w 6-7 klasie podstawowki (nie mialam wtedy chlopaka,nie calowalam sie jeszcze itd...) gdy dostalam miesiaczke pierwsza to potem pare miesiecy po zaczal sie inny koszmar o ktory zapomnialam wspomiec wyzej... a mianowicie od tamtego czasu bylam dla niej ta najgorsza,wyzywala o dziwek,kurw... itd bo ktos mnie widzial jak z sasiadem rozmawialam itd. a ja od zawsze mialam niska samoocene,za mna sie chlopcy nie ogladali,chyba ze na basenie bo mialam spory biust 75C -dla nastolatki to olbrzymi.... no wiec tylko dlatego na mnie poatrzyli a wlasciwie na moj biust ktorego nienawidze do teraz.... no wiec mama mnie wyzywala i upokarzala,zmyslala ze pale papierosy bo mnie sasiadka widziala a ja wtedy NIGDY nie mialam papierosa w ustach(zaczelam palic w 1 klasie liceum i papieros to moja odskocznia,jedyny ratunek,nie umiem bez nich zyc,rzucalam palenie tylko na okres ciazy i karmienia piersia). no i wyzywala mnie... nie akceptowala ZADNEGO chlopaka.mialam potem baaaardzo dluuugi zwiazek z kims ponad 5 lat a mimo to gdy mial pojawic sie u nas w domu on ,mama robila awanture rano po to by nie gotowac,niesprzatac,zamknac sie w sswoim pokoju i narobic mi wstydu,zniechecic go. jak go rzucialam znow to wpadla w szal bo spotkalam kogos kto naprawde mnie kochal,chyba dlatego! nie wiem co robic,dzien w dzien o tym mysle,mam wizyte na cytologie pod koniec miesiaca na ktora pojde sama wiec moze poprostu poprosze o jakas prywatna wizyte z lekarzem ogolnym i jakies skierowanie... boje sie ze cos ze mna jest powaznego i ze zamkna mnie albo zabiora mi dzieci.zapomnialam tez dodac ze 2 razy probowalam popelnicn samobojstwo,1 malutkie dwie sznyty na nadgarstku,wyparlam to z pamieci tak dobrze ze nie pamietam w jakim wieku sie to stalo i dlaczego i jak... drugi raz jak bylam wtedy w tym zwiazku stalym,i tez nie pamietam dlaczego ,lyknelam jakies tabletki... wiem JESTEM PEWNA ze nigdy takiego bledu nie popelnie,ale chcialabym umrzec naturalnie szybko ,tylko z woli Boga a nie swojej,bo uwazam ze jestem zbedna na tym swiecie a bynajmniej bede gdy dzieci dorosna... nie moge na siebie patrzec,zawsze mowiono mi ze TAKA JUZ JESTES NADPOBUDLIWA...pamietam jak ze wszystkim musialam sobie radzic sama a przecieranymi szlakami kroczyl moj brat potem z latwoscia i bez problemow z rodzicami. boje sie ze mnie ktos tu rozpozna... nie umiem sie szanowac,nie wiem jak w ogole jeszcze moj maz wytrzymuje ze mna!sama nie moge ze soba wytrzymac. najgorszy jest poranek,nie wiem czemu. nie mgoe sie obudzic!mam milion snow w nocy i nie moge sie wyspac,mimo iz moj maly budzi mi sie na butelke tylko nad ranem...jak juz wstane jest ok. ale potem przyjdzie wieczor,gonitwa mysli,pelno planow,mysli i tak w kolko.... czy ktos jest tak porabany jak ja na tym swiecie?! watpie ;(
  4. wychowana w czystej w miare spokojnej rodzinie, mama od 14 roku mojego zycia pije alkohol,kiedys wodka teraz jest to piwo, 1-2 dziennie,nie raz wiecej... tata pracuje za granica od tamtego czasu,widywalam go co 4-6 tygodnii, problem z mezczyznami wiem ze mialam i mam przez to ze brakowalo mi ojca, do tego po latach doszlam sama(stracone dziewictwo z byle kim,natarczywa chec bycia kochana i robienie w tym kierunku wszystkiego) maly kontak z bratem,zerowy z mama...wlasciwie nie zerowy... byl okres ze snila mi sie martwa i z krzykiem budzialam sie przerazona,byl okres ze zamykalam drzwi na klucz i robilam meblami blokade bo bylam pewna ze w nocy przyjdzie zadzgac mnie nozem... nigdy przez nia nie czulam sie i juz nie bede kochana...mam 30 lat... 2 wspanialych dzieci,meza,zyjemy poza granicami kraju,maz jest obcokrajowcem.matka bardzo sie stara by wnukom nic nie zabraklo,dba o nich z daleka,tylko tak. przyjezdzawszy do nas nie dawala rady byc dluzej niz 3 tygodnie bo w domu u siebie czula sie wolna,mogla pic ile chciala,lenic sie,i w ogole... to tez dluga hostoria...pisze o moim zyciu i o tym co ze mna nie tak bo zyje w innym kraju,boje sie tu zwrocic do psychologa bo mam dziwne wrazenie ze jak cos wykryja w mojej psychice to zabiora nam dzieci(nie wiem czy tak jest ale boje sie tego). nie wiem czy jestem jak kazdy dorosly zmeczona zyciem czy poprostu jestem nienormalna.... od 15 lat sie odchudzam... kiedys bylam szczupla! ale nadal mi bylo malo,bo koelzanki to plaskie deski byly,bo bluzeczki nie moglam kupic bo mialam wiekszy biust itd.... wiec doszlo do efektu jojo i przez te wszystkie lata waze teraz 84kg! (zgubilam 7 kg podczas(podczas nie po!) ostatniej ciazy...i trwa to nadal,mamzaburzenia jedzenia,uwazam ze zajmuje za duzo miejsca w swiecie i jestem nic nie warta wiec rowniez jak bede niewiele jadla to dzieki temu jakos bede czula sie lepiej:jedzenie kosztuje,wiec nie bede marnowac pieniedzy na siebie,bede chudsza to bede zajmowala mniej miejsca na swiecie i ludzie beda na mnie patrzec z litoscia a nie obrzydzeniem itd....) mam dobre i zle dni... te zle to sa bardzo zle,bywalo tak ze po klotni powaznej z mezem plakalam godzinami,myslalam o tym jakby wspanaile bylo gdybym mogla umrzec,najlepiej na jakas bolesna chorobe by odpokutowac za grzechy jeszcze za zycia,jakbym odciazyla wtedy swiat,na pocztaku wszyscy by plakali ale potem kazdy bo oddychal z ulga. itd. Nie raz z mezem doprowadzalaam do takie sytuacji swoja osoba ze on mnie juz nienawidzil i wtedy ja plakalam,zamykalam sie w lazience bo wstydzilam sie tego a on juz przywykl ze wiecznie wyje,i nie raz sie smial ze mnie... jest tak znudzony mna po 5latach bycia razem ze godzinami dzien w dzien gada z kolegami przez telefon albo czyta na internecie. nie raz mysle: lepiej gdyby mnie nie bylo(ale zaraz potem pamietam dzieci moje i mija mi to) choc codzienie modle sie do Boga by jak dzieci beda dorosle i sile psychiczne, zabral mnie juz do siebie. nie mam z kim rozmawiac,moj maz jakos nigdy nie moglby rozmawiac ze mna tyle godzin i mysle nie raz ze ja nawet go irytuje jak zaczne jakis fajny czy ciekawy temat. (ktoregos razu myslalam o tym by odciac sobie jezyk!!!!!!!! bo p oco mi on skoro nie mam z kim rozmawiac a meza irytuje nawet gdy hest ten "dobry dzien")... od pierwzej ciazy spadlo mi libido,w lozku wszystko udaje a nie czuje nic! chcialabym,caluje go,dotykam,ale nic podneicajacego nie czuje!!!!!!!! ;( jest tego tak duzo... nie raz boje sie przyszlosci... wiem ze jak sie zestarzeje nie bedzie nikogo by ktos podal szklane wody....procz dzieci oczywiscie. nienawidze swojej twarzy,uwazam ze jest obrzydliwa,okropna...przypominam moja babcie,ktorej nie cierpie,ale mam po niej cechy fizjonomiczne i nie cierpie na siebie patrzec. babci nie cierpie i nikt jej nie lubi,bo traktuje i zawsze traktowala mojego tate po sierocemu.ale to inna historia... teraz majac dzieci musze ukrywac emocje i nie moge wybuchac,opanowuje sie,ale to siedzi we mnie... rozmawiam z wyimaginowanym aniolem od nastolatki! ktos mi kiedys powiedzial,ze jak jest mi zle i robi mi sie zimno(a ja w stresie tak mam,ze nie raz prawie wrzatkowa kapiel musialam brac bo mialam drgawki z zimna) to znaczy ze to aniol stroz przychodzi i nas przytula.i jak tak to wlasnie czuje. nienawidze siebie w calosci za wyglad. moglabym pisac i pisac... nie raz wyobrazam sobie ze nagrywam tasme wideo pozegnalna przed smiercia dla bliskich... ze musze im powiedziec i nie zranic,przeprosic za jestestwo i tyle. nie raz opadam z sil i tylko dla dzieci ledwo chodze,nie raz mam pelno energii.. myslalam ze brak mi witamin,mineralow,ze cos z hormonami...JA NIE WIEM KOGO PROSIC O RADE.POMOZCIE...jako tako zdefiniujcie mnie bo nie wiem kim jestem....do lekarza czy do psychologa mam isc? boje sie o dzieci,bo mi ich nikt nie zabral ps. przypomnialo mi sie,wieczorami nie moge zasnac mam milion mysli na sekunde,planow,itd.zauwazylam ze obsesyjnie robie zakupy przez internet,hamuje sie,ale zawsze cos wynajde co sie moze przydac,dzieciom lub w domu,bo sobie nie kupuje nic,uwazam ze zaden stroj,makijaz nie poprawi mojego wygladu czy samooceny lub samopoczucia. meczy mnie to bo nie raz godzine nie moge zasnac,za dnia czasem tez ale mi to nie przeszkadza ale wieczorem tak...
×