Skocz do zawartości
Nerwica.com

momi86

Użytkownik
  • Postów

    22
  • Dołączył

  • Ostatnia wizyta

Treść opublikowana przez momi86

  1. Stokrotka a jak długo brałaś leki? Jak było jak je odstawiałaś? Wiesz, dość szybko znów je bierzesz, bto myślę, że napewno zadziałają, a skutki uboczne ich brania napewno miną. Jaką dawkę brałaś i teraz bierzesz?
  2. Milka89, a z jakiej dawki schodziłaś? I jeśli można wiedzieć, to na co chorujesz od 13 lat? Może tak było ciężko, bo długo brałaś ten lek. Bo tu kilka osób pisało, że bez problemu schodziło z venli.
  3. Milka89, a za pierwszym razem,jak brałaś lek, to po jakim czasie poczółaś poprawę? Wiesz, ja tak miałam z paroxetyną, że jak brałam pierwszy raz, to bardzo szybko czółam, że działa i wszystko odeszło, a jak zaczęłam brać poraz drugi, to i objawy uboczne były większe i nie mógł zaskoczyć. Widzisz rozmawiałam na ten temat z moją lekarką i ona powiedziała, że to nie kwestja leku, tylko tego, że może w moim życiu się dużo zmieniło, że jestem o te 3 lata starsza, wyszłam za mąż jakieś tam różne wydarzenia są za mną i dla tego mogę czuć różnicę. Może u Ciebie jest tak samo. Wiesz, 3 lata to długi czas. Jesteś o te 3 lata starsza, może teraz masz głębsze i bardziej dokuczliwe objawy depresji, pogoda też bywa różna, co ma wielkie znaczenie dla nastroju, więc zapewne dla tego czujesz się tym razem inaczej. Nie martw się. Jestem pewna, że Ci lek pomoże. A apropo zwiększania dawki, to ja pamiętam jak zwiększałam paroxetynę to tylko pierwszego dnia miałam podobne objawy jak na początku, ale bardzo minimalne. Bo to podobno jest tak, że ta substancja jest już w organiźmie, więc twój organizm nie musi się do niej przyzwyczajać, tylko do nowej dawki. Nie bój się, napewno to przeżyjesz. A jak odstawiałaś we wrześniu venlę, to jak się czułaś? Miałaś jakieś objawy odstawienne?
  4. Apropos wszelkich blokat spowodowanych złymi relacjami w rodzinie, to może terapia? Ja osobiście polecam. Jest ciężko i to cholernie, bo boli jak się uświadami sobie, że rodzice tak bardzo skrzywdzili, ale trzeba to przerobić, bo nasze dolegliwości są często wołaniem o ich pomoc, na którą i tak nie ma co liczyć, więc warto zdać sobie z tego sprawę po to, aby przestać chorować. Ja też na terapii dowiedziałam się, że jestem dda, co było dla mnie wcześniej nie do pomyślenia i do tej pory ciężko mi to oswoić. Też mam dość swoich rodziców za to, jakie krzywdy mi wyrządzili i największy żal do nich mam o to, że terazja muszę ponosić tego konsekwencje.
  5. no mam nadzieję, że masz rację i mam nadzieję, że objawy mi nie wrócą przynajmniej nie tak szybko, bo chcę żyć bez leków. No piwa albo wina chcę się w końcu napić, a przede wszystkim zajść w ciążę.
  6. Zobaczymy, ważne, że się da przeżyć. Niech się jeszcze odezwie ktoś, kto odstawiał z 37,5 do zera i powie ile trwały objawy odstawienne i jakie były. Pamiętam jak odstawiałam paroxetynę, to nie miałam żadnych problemów z odstawianiem, a na oczątkujej brania myślałam, że tego nie przeżyję. A jak zaczęłam brać venlafaxynę, to na początku w porównaniu z paro było niebo, nic mi nie było.
  7. Tak raz 2? Nie poczuję pogorszenia psychicznego? Zależy mi na tym, żeby czuć się tak dobrze jak teraz. Potem pewnie całkiem odstawię za jakiś miesiąc od zmniejszenia dawki. Będą większe jazdy? Pracuję, jestem masażystką, więc zależy mi na tym, żebym normalnie funkcjonowała. Nie będę musiała odwoływać pacjentów? Dam radę myślicie? Dzięki za szybką odpowiedź.
  8. Witajcie. Biorę Prefaxine od końcagródnia i na ostatniej wizycie lekarz zdecydował, że zmniejszamy dawkę. teraz biorę 75mg, a od 10 maja mam brać 37,5mg. Powiedzcie mi czy przy zmniejszeniu dawki mogę spodziewać się jakichś rewwelacji jeśli chodzi o objawy odstawienne? Czy mogę jakoś bardzo odczuć zmniejszenie dawki czy raczej nie? Cieszę się, że już odstawiam lek, bo tęsknię za życiem bez leków, ale trochę się boję jak to przeżyję. Z góry dzięki za odpowiedź i pozdrawiam.
  9. A jak myślisz Maciej, po jakim czasie po odstawieniu pernazyny będę normalnie odczówała? Jeszcze zaóważyłam taką ociężałość w myśleniu. Dzisiaj na terapii nie mogłam pozbierać myśli, a płacz był jakby sztuczny. Odstawiam tą pernazynę na dobre oczywiście za zgodą lekarza. Chcę funkcjonować ormalnie.
  10. No właśnie dzisiaj mijają 4 tygodnie od kąd zmienili mi lek. I jeszcze się tak zastanawiam, bo jak mi lek zmienili w szpitalu, to miałam nastrój ok. I po kilku dniach zaczęło się to zobojętnienie. Były dni różne z dobrym nastrojem, z gorszym i z tym otempieniem. Czy ten dobry nastrój mógł jeszcze wynikać z działania paroxetyny czy nie? Rozumiem, że jak teraz mam lepsze dni, to już zasługa venlafaxyny, bo działanie paroxetyny dawno ustało.
  11. A z czego wynika spłycenie emocji po efectinie? Czy jeśli paroxetyna nie spłyciła mi emocji, to mogę założyć, że venlafaxina też tego nie zrobi, bo czytałam, że to jest coś tam związane z serotoniną i na niektórych tak działa. Ale mówicie, że to raczej pernazyna, to odstawiam skoro lekarz pozwala, bo nie pasuje mi takie zobojętnienie. Brałam kiedyś fluanxol, więc zapytam lekarza, czy wskazane jest, żebym brała jakiś neuroleptyk, bo jak tak, to może wróciłabym do tego. W szpitalu dali mi tą pernazynę pewnie żeby mnie wyciszyć, ale ja już dostatecznie czuję się wyciszona. Już wyszłam i potrzebuję energii do życia, a nie, że wszystko mi jedno i wszystko robię automatycznie. Na szczęście nie jest tak co dzień, ostatnio co drugi, ale nawet jak jest lepiej, to znaczy, że czuję emocję i aktwność, to do połódnia i tak czuję się przymulona. A jak myślicie kiedy po odstawieniu pernazyny moje odczówanie eocji wróci do normy? -- 25 sty 2012, 17:32 -- Jeszcze dodam, że Pernazyna faktycznie mi pomogła w moich nie dających mi spokoju myślach i już pierwszego dnia rano po nocnej dawce zaóważyłam zobojętnienie, ale im dłużej ją brałam, tym było to częściej. Teraz jak Prefaxine zaczyna działać jest coraz lepiej. I mam jeszcze jedno pytanie. Czemu lekarz zapwnił mnie, że jak na xetanor reagowałam, bo brałam wcześniej przez dwa lata, to teraz na venlafaxinę tymbardziej zareaguję pozytywnie? I jeszcze powiedziała mi lekarka, że jak na początku brania venli nie będę miała zbyt wielu skutków ubocznych, to znaczy, że lek toleruję i pozytywnie na mnie zadziała. To prawda, czy lekarka chciała mnie pocieszyć?
  12. Witam serdecznie. Biorę Prefaxine, to odpowiednik efectinu w każdym razie venlafaxina od dokładnie 4 tygodni, właśnie dzisiaj mija. Lek ten został włączony z dniana dzień po Xetanorze, który brałam od końca października, ale nasilały się u mnie stany lękowodepresyjne i trafiłam pod koniec gródnia na oddział. Szczęśliwie tak radykalna zamiana leków przebiegła prawidłowo, bez żadnych skutków ubocznych. Mam kilka pytań. Razem z prefaxine dostałam jeszcze Pernazynę. Początkowo jedna tabletka 25mg na dzień, a 2 na noc, a potem tylko dwie na noc. Obecnie lekarz zlecił odstawianie pernazyny i pozostanie jedynie na antydepresancie. Faktycznie stany depresyjne, jak i lękowe ustąpiły, ale pojawił się objaw, który mnie denerwuje. Czuję, że mało czuję. To znacy, nie jest tak co dziennie, ale jest, szczególnie rano. Powiedziałam o tym wczoraj lekarce na wizycie i zapytałam, po którym to leku tak może być. Stwierdziła, że raczej to kwestja Pernazyny. Czy tak może być? Czy za szybko, żeby stwierdzić, że Prefaxine tak na mnie działa zobojętniająco? Czytałam, że tu niektórzy pisali, że takie spłycenie emocji zaóważyli po jakimś czasie, wic mm nadzieję, że to nie Prefaxine tak na mnie wpływa, bo tak żyć na pół gwizdka to nie chcę. Choć lepsze to, od tego, co przeżywałam. Dodam jeszcze, że paroxetyna mnie nie zobojętniła, więc co może być tym razem? Będę wdzięczna za odpowiedź.
  13. No w sumie masz rację, tego się nie zapomina. A Ty bierzesz jakieś leki Jakubkowa, bo nie doczytałam.
  14. Witajcie. Ja dzisiaj tak, jak sobiepostanowiłam od rana nie rozmyślałam, nie porównywałam dni i było dobrze. Ale po południu dopadło mnie dziwne uczucie, jakbym zaraz miała przestać być sobą i nad sobą panować i obawa, że zaraz stwierdzę, że nie warto żyć i będę chciała coś sobie zrobić. Nie chciałabym dojść kiedyś do takich wniosków. Zdecydowałam też, że nie będę czekać na moją terapeutkę te 3 miesiące, bo jednak kiepsko sobie radzę z nerwicą i zapisałam się na terapię w ośrodku, gdzie przyjmuje moja lekarka, idę 5 stycznia. Jak jest mi tak źle, to jakoś boję się, że tak mi bdzie iedyś źle, że nic mi nie pomoże, żadne leki, które mam i będzie trzeba wysłać mni do szpitala psychiatrycznego. Mieliście tak kiedyś? To możliwe, żeby się tak tało? -- 19 gru 2011, 18:40 -- Jakubkowa To ty weteranka jesteś jeśli chodzi o nerwicę. Tak się zstanawiam, czy może być kiedyś koniec jej objawów? Mnie ona zaskakuje za każdym razem. Jak już przerobiłam lęk przed śmiercią i chorobami, to teraz ma lęki przed zwarjowaniem i krzywdzeniem siebie i innych. Powinnaś chyba stwożyć listę wszelkich objawów, które Cię spotkały i zamieścić je na forumm jeśli jeszcze je wszystkie pamięasz czywiście.
  15. Coś dzisiaj kiepski dzień chyba dla nerwicowców takie mam wrażenie. Wczoraj miałam dobry dzień, a dzisiaj jakaś drażliwa byłam, dopiero pod wieczór mi przeszło jak się wypłakałam. Nie wiem czemu, ale zawsze boję się, że kiedyś będzie jeszcze gorzej i że nie dam sobie z tym rady. Też tak macie? Niby leki biorę już prawie 8 tygodni, a ona dalej się pcha. Już zostało ułożyć własne myślenie i pilnować się żeby się nie nakręcać. Prawda? Spokojnej nocki Wam życzę, żeby była bez przygód. A tak na marginesie, to bierze ktoś z Was Seroxat? Ja brałam jeszcze kiedyś fluanxol, ale lekarka na ostatniej wizycie kazała odstawić i zostać na połówce Seroxatu. Zawsze jak jest źle, to boję się, że będę musiała zwiększyć dawkę, a tego strasznie nie chcę. Ale zdaję sobie sprawę, że dużo ode mnie zależy. Mam rację?
  16. Rozumiem kochana i bardzo mi przykro, że Twój partner nie rozumie tego. Apropo tego, że nerwica daje tyle objawów, to uwierz mi, jest to możliwe. Widzisz, już masz wiele chorób wykluczonych, a taka wędrówka po lekarzach nic nie pomoże, bo dolegliwośi jest tyle, że mogłabyś tak chodzić i badać się w nieskończoność. Najważniejsze, żebyś poszła do psychiatry. My Ci tu diagnozy nie postawimy, bo lekarzami nie jesteśmy, ale im szybciej udasz się do lekarza, tym dla ciebie lepiej. No i dobrze byłoby, żebyś postarała się o jakąś terapię, bo leki owszem poprawiają nastrój, znoszą lęki, ale w nerwicy kluczowy jest nasz sposób myślenia. Przełam się i idź do tego lekarza, a chociaż do psychologa.
  17. Klaudia24 Moim zdaniem, to typowo nerwicowe. Nie wiem, czy pisałaś coś wcześniej więcej o sobie, czy bierzesz jakieś leki? Byłaś u lekarza? Ja wiem, że naszym ulubionym zajęciem jest wyszukiwanie w internecie informacji o objawach, ale to chyba najgorsze, co możemy robić dla siebie, a najlepsze dla nerwicy. Widzisz, ja np wczoraj naczytałam się wcześniejszych postów z forum, potem ciekawiło mnie jak wygląda pobyt w szpitalu psychiatrycznym i dzisiaj mam dzień do niczego, bo całą noc śnił mi się szpital i to, że miałam do niego skierowanie. Mój mąż już mówi, że muski coś wykombinować, żeby mi zablokować dostęp do takich informacji, bosama się nakręcam. Najważniejsze, to wiedzieć skąd się bierze nasze samopoczucie. A najważniejsze, żeby nie dramatyzować, bo często jakieś chwilowe pogorszenie to normalne. Nawet jak mamy obniżony nastrój, to przecież normalne, bo osoby bez nerwicy też tak mają. Ja np dzisiaj złapałam się na tym, że się nakręciłam myślami, bo zaczęłam rano porównywać moje samopoczucie z przed kilku dni do dnia dzisiejszego, zastanawiać się jk będzie, martwić się tym, że mnie coś denerwuje i miałam wrażenie, że moje samopoczucie jest nienaturalne, bo przecież wczoraj byłam taka wesoła, to co się stało, że dzisiaj jest inaczej? Ale przespałam się chwilę, zajęłam się czymś innym, napisałam rano na forum i jakoś jest lepiej. Tak ostatnio jest, że rano mi nerwica dokucza, a z biegiem dnia przechodzi. Naprawdę bardzo dużo od nas zależy, od naszej pracy nad sobą i swoimi myślami. Ja jeszcze dzisiaj bałam się, że kiedyś będzie tak źle, że mi nikt i nic nie pomoż. Pozdrawiam i fajnie, że można się tu wypisać. Pozdrawiam was bardzo ciepło i serdecznie.
  18. A wiecie co jest chyba jeszcze okropne w tej nerwicy? To, że czasami nastroje czy objawy, które może mieć zdrowy człowiek, np obniżka nastrojów, my nerwicowcy już przypisujemy czemuś niezwykłemu i wydaje nam się, że coś jest nie tak. Ja musz sobie obiecać, że rano nie będę się zastanawiać, czy jest dobrze czy źle, czy mój nastrój jest normalny, czy nie i pozwolić żeby życie toczyło się normalne.
  19. Witajcie. Powiedzcie mi, czy takie stany obniżenia nastroju i beznadzieji, o których pisałam w moim pierwszym poście w piątek są normalne w nerwicy? I nie wiem, czy też tak macie, że np myślicie, że wczoraj było tak z waszym nastrojem, a dzisiaj jest inaczej i zastanawiacie się czy to normalne? albo czasami macie tak, że macie wrażenie, jakbyście nie byli sobą i zastanawiacie się, czy jakaś wasza reakcja jest normalna czy nie? Ja nie chciałabym wpaźć w jakąś psychozę czy depresję. Mam nadzieję, że takie zmienne nastroje, to norma dla nerwicy. Proszę, napiszcie coś.
  20. Szybki_g Wiesz, ja w ciągu 2 lat trwania mojej nerwicy przekonała się o tym, że potrafi się ona odezwać pod różnymi postaciami. Takie drętwienie też przechodziłam. Jakiś czas temu budziłam się w nocy i jedna ręka mi drętwiała, ale też tak nie do końca. Co do ziewania, to nie potrafię tego jakoś zinterpretować, bo nigdy nie zastanawiałam się czy to objaw nerwicy, czy nie.
  21. Tak to właśnie jest z nerwicą, że jak jest dobrze, to człowiek chyba tak się dziwnie czuje, że jak to nicsię nie dzieje? Ja też tak mam, szczególnie, jak leki zaczęłam brać. Przez jakiś czas byłam jak ogłupiała tym, że jakoś mi tak wesoło, że czegoś się mniej boję, tak jakbym coś na nowo odkrywała. A nerwica pcha się, bo tak, jak pisałam w moim poprzednim poście przez ostatnie dni rano miałam bardzo kiepski nastrój. Ale to było takie dziwne, bo z dnia na dzień było tego coraz mniej. Już dzisiaj np było dobrze, ale ciągle trochę prześladują mnie myśli, że kiedyś zwarjuję, że nie będę sobą, że się nie będę kontrolowała, że wpadnę w depresję i będę chciała popełnić samobójstwo. Oczywiście jeszcze nigdy się tak nie stało, ale ja się tego boję. No ale odpędzam te myśli, bo każdy może wpaźć w depresję czy zdrowy, czy z nerwicą, więc po co się zadręczać takimi myślami? Czy wy też macie takie dylematy? Dobrze, że jest forum, bo mogę się wygadać komuś, kto to rozumie, bo przechodzi to samo. Najważniejsze jest nasze myślenie i praca nad sobą. Leki mają nam tylko pomagać w wyciszeniu ataków rzeróżnego rodzaju, ale nerwica będzie się starała i tak jakoś wepchać, więc dużo od nas zależy, czy jej na to pozwolimy czy nie. Pozdrawiam i życzę miłego dnia, bez ataków.
  22. witam serdecznie. Ja z nerwicą zmagam się już od jakiegoś czasu. 2 lata temu po wszelkich wycieczkach po szpitalach i badaiach, z których wynika, że jestem zdrowa, zaczęłam wkońcu skuteczne leczenie lekami i psychoterapią. w tym roku w czerwcu mój lekarz zdecydował o odstawieniu leków, a terapię musiałam zakończyc w marcu, ponieważ moja terapeutka wybrała się na urlop macieżyński. Niestety z powodu stresującej pracy objawy wszystkie wróciły w październiku. Myślałam, że jakoś dam radę, ale niestety musiałam udać się do lekarza, bo sobie nie radziłam. Początkowo nie chciał wracać do leków, ale niestety nie mogę wrócić na terapię z powodu nieobecności mojej terapeutki, więc zdecydowaliśmy do powrotu do seroxatu 10mg czyli połowy dawki, którą brałam za pierwszym razem. Leki biorę od końca października i zaczyna być lepiej. Początkowo objawy się nasiliły. A teraz widzę, że jak już jest jakoś lepiej, to ta nerwica prubuje się wedrzeć pod inną postacią. Ale widzę, że zaczynam jakoś inaczej myśleć, dużo wyniosłam z terapii więc daję radę z lękami. Niepokoi mnie tylko jedno. Od klku dni co rano czuję się strasznie przygnębiona i zdenerwowana. Budzę się z poczuciem, że na nic nie mam siły nawet na wstanie z łóżka. Jeszcze do tego prześladuje mnie myśl, że kiedyś będzie mi tak źle, że będę chciała się zabić, albo komuś zrobić krzywdę. Mam poczucie, że zwarjuję, że stracę zmyszły, że nie będę się kontrolować. Echhh, jak nie zmartwienia o zawał czy zakrzepicę, to teraz to. Ale pocieszam się, że przecież biorę leki, to chyba nie powinnam wpaźć w depresję? Jak myślicie? Pozdrawiam Was ciepło.
×